Miłowo
Re: Miłowo
Dobrze, że Grzesiek trafił przed laty do rodziny Ludwika - chyba tylko on ma tam szanse na ładne potomstwo
Ciągle liczę, że Wiola rozprawi się z Danutą! Za młodo ochoczo mordowała adoratorów, a teraz użera się z nietrafionymi sympatiami swoich dzieci. Trzeba przyznać, ze jest w tym jakaś sprawiedliwość
Do tej pory sądziłem, że Amar i Eustachy są raczej zadowoleni ze swojego życia, pozory jednak mylą. W sumie to niespecjalnie mi ich żal, liczę jedynie, że Justynie uda się wyrwać z ich domu.
Tobie również Wesołych Świąt Lenna! Pogody ducha w życiu prywatnym i patologii w życiu simowym!
Ciągle liczę, że Wiola rozprawi się z Danutą! Za młodo ochoczo mordowała adoratorów, a teraz użera się z nietrafionymi sympatiami swoich dzieci. Trzeba przyznać, ze jest w tym jakaś sprawiedliwość
Do tej pory sądziłem, że Amar i Eustachy są raczej zadowoleni ze swojego życia, pozory jednak mylą. W sumie to niespecjalnie mi ich żal, liczę jedynie, że Justynie uda się wyrwać z ich domu.
Tobie również Wesołych Świąt Lenna! Pogody ducha w życiu prywatnym i patologii w życiu simowym!
Re: Miłowo
Wesołych Świąt Lenna, niech spełnią się wszystkie Twoje marzenia :3
Zbyszek... Posłuchałby się raz swojej mamy a nie, ostatnio przecież miała rację. Co za kretyn.
Wiola już starsza pani, ale tyłek Leonowi sprała aż miło xD Danucie też by mogła.
Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Justyny :c Zbyszek teoretycznie mógłby mieć teraz trochę większe szanse na uzyskanie praw rodzicielskich, bo Amar i Eustachy nie są w stanie zapewnić dziewczynie dobrych warunków. Ale pewnie będzie wolał zająć się Danutą :')
Zdjęcia Grześka i Mariana są super :3
Zbyszek... Posłuchałby się raz swojej mamy a nie, ostatnio przecież miała rację. Co za kretyn.
Wiola już starsza pani, ale tyłek Leonowi sprała aż miło xD Danucie też by mogła.
Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Justyny :c Zbyszek teoretycznie mógłby mieć teraz trochę większe szanse na uzyskanie praw rodzicielskich, bo Amar i Eustachy nie są w stanie zapewnić dziewczynie dobrych warunków. Ale pewnie będzie wolał zająć się Danutą :')
Zdjęcia Grześka i Mariana są super :3
-
- Posty: 110
- Rejestracja: 26 wrz 2015, 11:57
Re: Miłowo
Uwielbiam losy twojej rodzinki, zawsze tak dużo i ciekawie się dzieje <3
Re: Miłowo
Biedna Wiola, nie dość, że ma syna idiotę, to jeszcze ciągle musi się użerać z łasymi na kasę lowelasami.
Hahaha, Zbyszka czekało huczne powitanie po powrocie z pracy!
Oj, Zbigniew, Zbigniew... tobie już nic na tę twoją głupotę nie pomoże.
Żal mi Justyny, spędza najpiękniejsze lata w domu z dwoma starymi piernikami, których nie cierpi. Mam nadzieję, że studia naprawdę odmienią jej życie, zasłużyła na odrobinę szczęścia.
Z życzeniami świątecznymi już nie zdążyłam, więc Szczęśliwego Nowego Roku!
Hahaha, Zbyszka czekało huczne powitanie po powrocie z pracy!
Oj, Zbigniew, Zbigniew... tobie już nic na tę twoją głupotę nie pomoże.
Żal mi Justyny, spędza najpiękniejsze lata w domu z dwoma starymi piernikami, których nie cierpi. Mam nadzieję, że studia naprawdę odmienią jej życie, zasłużyła na odrobinę szczęścia.
Z życzeniami świątecznymi już nie zdążyłam, więc Szczęśliwego Nowego Roku!
Re: Miłowo
Dzieci są dobrymi obserwatorami, niech Zbigniew ich słucha, a dobrze na tym wyjdzie! <_<
O, nie pamiętam tego z TS2? Ten trądzik młodzieżowy? Szkoda, że w TS3 tego nie ma…
Łooo, jaką furę ma Zbysiu!
Niezła zadyma w domu!
Jaki uśmiech ma ten komornik, musi bardzo kochać swoją pracę
Spóźnione życzenia!
O, nie pamiętam tego z TS2? Ten trądzik młodzieżowy? Szkoda, że w TS3 tego nie ma…
Łooo, jaką furę ma Zbysiu!
Niezła zadyma w domu!
Jaki uśmiech ma ten komornik, musi bardzo kochać swoją pracę
Spóźnione życzenia!
Re: Miłowo
Bardzo dziękuję za komentarze
Dziękuję za życzenia i również życzę wszystkim szczęśliwego nowego roku!
#83
Lechowi wreszcie zaczęło w życiu się układać. pomimo że nie zrezygnował z pracy, czuł się szczęśliwy, że udało mu się założyć rodzinę. Jego żona i dziecko były dla niego najważniejsze i był w stanie poświęcić się dla nich.
Adrianna nauczyła Cichą paru sztuczek
To była zdecydowanie wyjątkowa psina Nawet polubiła się z listonoszem
W międzyczasie, gdy nie trzeba było się zajmować małym Łukaszkiem, małżeństwo miało chwile dla siebie
Wkrótce maluszek miał pierwsze urodziny!
A rodzina miała się jeszcze powiększyć...
Tadeusz bardzo kochał Aurelię, ich związek okazał się być czymś znacznie poważniejszym.
Uświadomił on sobie, że to jest kobieta jego życia. Brakowało mu Oliwii i na pewno nigdy jej nie zapomni, ale pozwolił na to, aby Aurelia wkradła się w jego serce.
Postanowił nawet, że zajmie ona jej miejsce.
- Ja i Aurelia pobieramy się. Mam nadzieję, że nie będziesz robiła problemów...
- Zaraz, chwila... Pozwolisz na to, aby ona znalazła się w naszym domu?! A co z Oliwią?
- Musisz zrozumieć, że chcę być szczęśliwy i to może mi się udać z nową kobietą.
- I... ona teraz... będzie wychowywać Amelkę?!
- O co ci chodzi?
Matylda nie była zadowolona z decyzji Tadeusza. Kiedyś Aurelia była jej przyjaciółką, ale teraz stała się jej wrogiem. Zdecydowanie nie podobało jej się to, że będzie mieć przez nią ograniczony dostęp do Amelki...
- Skoro Ben nas nie chce, poradzimy sobie same. Nie pozwolę na to, aby ta kobieta cię wychowywała. Nie martw się, maleńka, już niedługo wyjedziemy i będziemy tylko ty i ja...
Nie wiedziała jednak, że ktoś jej się przygląda...
- Ty wariatko! Chciałaś porwać moje dziecko!!!
- Amelka jest MOJA! Ja też zasługuję na szczęście!
- Co ty wygadujesz?! To jest moja córka! Czy ty zupełnie oszalałaś?! Ben wie o twoich planach?
- Tak, ale on jest skończonym idiotą! Woli tą swoją lafiryndę ode mnie...
- Co mu powiedziałaś o Amelce? - Tadeusz zaczął podejrzewać, o co chodzi. - Co ty narobiłaś, Matylda?!
- Tadek... Co ty robisz?
- Dzwonię do Beniamina. Powinien o tym wiedzieć.
- Nie, błagam! Proszę cię, nie rób tego...
- Chyba żartujesz.
Ben przybył szybko. Nie bardzo wiedział, o co chodzi, Tadeusz przekazał mu tylko, że to coś ważnego. Bał się, że to coś z jego córeczką. Cóż, w pewnym sensie nie pomylił się, ale tego na pewno się nie spodziewał... Tadeusz opowiedział mu o tym, co się wydarzyło i co chciała zrobić Matylda.
- Czy ciebie do reszty pogięło?! Pozwoliłaś mi myśleć, że zostawiłem cię samą z dzieckiem! Jak można przywłaszczyć sobie czyjąś córkę?!
- Ja chciałam tylko, żebyśmy byli razem! Żebyśmy byli rodziną, szczęśliwi... Proszę, Ben, ja cię kocham!
- Nie wierzę, ty jesteś nienormalna! Nie mam na ciebie słów... Mam tego dość, wychodzę. I nie chcę cię więcej widzieć.
- Posłuchaj, twój stan mnie bardzo martwi...
- To nie jest normalne. Myślę, że potrzebujesz pomocy... Znam pewny ośrodek, który mógłby ci pomóc.
- Co takiego?! Chcesz zrobić ze mnie nienormalną?!
- Chcę tylko twojego dobra! Nie moja wina, że nie potrafisz tego zrozumieć!
- Nie możesz mi tego zrobić! Tadek, proszę cię...
Mężczyzna musiał to sobie przemyśleć. Czy naprawdę byłby w stanie wysłać swoją własną siostrę do psychiatryka?
W końcu podjął decyzję...
- Pozwolę ci tu zostać, ale pod jednym warunkiem. Nie masz prawa zbliżać się do Amelki!
Niestety, musiała się na to zgodzić.
Wkrótce, gdy sytuacja się uspokoiła, nadszedł dzień ślubu Tadeusza i Aurelii. Stanęli przed ołtarzem przysięgając sobie miłość i wierność.
Matylda nie chciała patrzeć, jak jej brat układa sobie szczęśliwe życie. Straciła wszystko, co kochała.
Za to młoda para zamierzała od tej pory cieszyć się każdym dniem razem.
Świeżo upieczonemu małżeństwu na początku wiodło się całkiem dobrze. Na zmianę opiekowali się Amelią, ponieważ oboje mieli pracę. Myśleli nawet o zatrudnieniu opiekunki - wszystko, byle tylko nie zostawiać dziecka z Matyldą.
Sama Matylda pewnego dnia podpaliła się przygotowując naleśniki flambirowane. Cudem uszła z tego cało...
Z kolei Amelka skończyła roczek.
Wszystko przez to, że Wiola w młodości "eksperymentowała" z Krowokwiatem Dzięki esencji z Krowokwiata przedłużyła swoje życie o jakichś 15 Simowych dni, a to sporo.simunia pisze: Zastanawia mnie jedno jak ty zrobiłaś to, że matka i syn są emerytami?
Faktycznie, bo ja nie wysyłam wszystkich, tylko część. Teraz i tak częściej wyruszam Simami na studia niż kiedyś.simunia pisze: Ja też częściej simów na studia wysyłam niż ty. Bo u mnie każde dziecko idzie na studia.
Lion pisze: Ciągle liczę, że Wiola rozprawi się z Danutą! Za młodo ochoczo mordowała adoratorów, a teraz użera się z nietrafionymi sympatiami swoich dzieci. Trzeba przyznać, ze jest w tym jakaś sprawiedliwość
Dziękuję <3Anarietta pisze:Uwielbiam losy twojej rodzinki, zawsze tak dużo i ciekawie się dzieje <3
U mnie co drugi nastolatek w dwójce ma trądzik Ale fajna sprawadiamond5 pisze: O, nie pamiętam tego z TS2? Ten trądzik młodzieżowy? Szkoda, że w TS3 tego nie ma…
Jest kasa, to i jest furadiamond5 pisze: Łooo, jaką furę ma Zbysiu!
Dziękuję za życzenia i również życzę wszystkim szczęśliwego nowego roku!
#83
Lechowi wreszcie zaczęło w życiu się układać. pomimo że nie zrezygnował z pracy, czuł się szczęśliwy, że udało mu się założyć rodzinę. Jego żona i dziecko były dla niego najważniejsze i był w stanie poświęcić się dla nich.
Adrianna nauczyła Cichą paru sztuczek
To była zdecydowanie wyjątkowa psina Nawet polubiła się z listonoszem
W międzyczasie, gdy nie trzeba było się zajmować małym Łukaszkiem, małżeństwo miało chwile dla siebie
Wkrótce maluszek miał pierwsze urodziny!
A rodzina miała się jeszcze powiększyć...
Tadeusz bardzo kochał Aurelię, ich związek okazał się być czymś znacznie poważniejszym.
Uświadomił on sobie, że to jest kobieta jego życia. Brakowało mu Oliwii i na pewno nigdy jej nie zapomni, ale pozwolił na to, aby Aurelia wkradła się w jego serce.
Postanowił nawet, że zajmie ona jej miejsce.
- Ja i Aurelia pobieramy się. Mam nadzieję, że nie będziesz robiła problemów...
- Zaraz, chwila... Pozwolisz na to, aby ona znalazła się w naszym domu?! A co z Oliwią?
- Musisz zrozumieć, że chcę być szczęśliwy i to może mi się udać z nową kobietą.
- I... ona teraz... będzie wychowywać Amelkę?!
- O co ci chodzi?
Matylda nie była zadowolona z decyzji Tadeusza. Kiedyś Aurelia była jej przyjaciółką, ale teraz stała się jej wrogiem. Zdecydowanie nie podobało jej się to, że będzie mieć przez nią ograniczony dostęp do Amelki...
- Skoro Ben nas nie chce, poradzimy sobie same. Nie pozwolę na to, aby ta kobieta cię wychowywała. Nie martw się, maleńka, już niedługo wyjedziemy i będziemy tylko ty i ja...
Nie wiedziała jednak, że ktoś jej się przygląda...
- Ty wariatko! Chciałaś porwać moje dziecko!!!
- Amelka jest MOJA! Ja też zasługuję na szczęście!
- Co ty wygadujesz?! To jest moja córka! Czy ty zupełnie oszalałaś?! Ben wie o twoich planach?
- Tak, ale on jest skończonym idiotą! Woli tą swoją lafiryndę ode mnie...
- Co mu powiedziałaś o Amelce? - Tadeusz zaczął podejrzewać, o co chodzi. - Co ty narobiłaś, Matylda?!
- Tadek... Co ty robisz?
- Dzwonię do Beniamina. Powinien o tym wiedzieć.
- Nie, błagam! Proszę cię, nie rób tego...
- Chyba żartujesz.
Ben przybył szybko. Nie bardzo wiedział, o co chodzi, Tadeusz przekazał mu tylko, że to coś ważnego. Bał się, że to coś z jego córeczką. Cóż, w pewnym sensie nie pomylił się, ale tego na pewno się nie spodziewał... Tadeusz opowiedział mu o tym, co się wydarzyło i co chciała zrobić Matylda.
- Czy ciebie do reszty pogięło?! Pozwoliłaś mi myśleć, że zostawiłem cię samą z dzieckiem! Jak można przywłaszczyć sobie czyjąś córkę?!
- Ja chciałam tylko, żebyśmy byli razem! Żebyśmy byli rodziną, szczęśliwi... Proszę, Ben, ja cię kocham!
- Nie wierzę, ty jesteś nienormalna! Nie mam na ciebie słów... Mam tego dość, wychodzę. I nie chcę cię więcej widzieć.
- Posłuchaj, twój stan mnie bardzo martwi...
- To nie jest normalne. Myślę, że potrzebujesz pomocy... Znam pewny ośrodek, który mógłby ci pomóc.
- Co takiego?! Chcesz zrobić ze mnie nienormalną?!
- Chcę tylko twojego dobra! Nie moja wina, że nie potrafisz tego zrozumieć!
- Nie możesz mi tego zrobić! Tadek, proszę cię...
Mężczyzna musiał to sobie przemyśleć. Czy naprawdę byłby w stanie wysłać swoją własną siostrę do psychiatryka?
W końcu podjął decyzję...
- Pozwolę ci tu zostać, ale pod jednym warunkiem. Nie masz prawa zbliżać się do Amelki!
Niestety, musiała się na to zgodzić.
Wkrótce, gdy sytuacja się uspokoiła, nadszedł dzień ślubu Tadeusza i Aurelii. Stanęli przed ołtarzem przysięgając sobie miłość i wierność.
Matylda nie chciała patrzeć, jak jej brat układa sobie szczęśliwe życie. Straciła wszystko, co kochała.
Za to młoda para zamierzała od tej pory cieszyć się każdym dniem razem.
Świeżo upieczonemu małżeństwu na początku wiodło się całkiem dobrze. Na zmianę opiekowali się Amelią, ponieważ oboje mieli pracę. Myśleli nawet o zatrudnieniu opiekunki - wszystko, byle tylko nie zostawiać dziecka z Matyldą.
Sama Matylda pewnego dnia podpaliła się przygotowując naleśniki flambirowane. Cudem uszła z tego cało...
Z kolei Amelka skończyła roczek.
Re: Miłowo
Chyba już kiedyś to mówiłem, ale Cicha jest super psiną
Dobrze widzieć szczęśliwego Lecha, choć mimo wszystko uważam, że zmiana pracy dobrze by mu zrobiła. Podejrzewam, że ten niestety już się na ten krok nie zdecyduje, w końcu drugie dziecko w drodze...
Teofil EDIT: Tadeusz (pokręciło mi się ) powinien wysłać Matyldę do psychiatryka! Dla jej dobra, a przede wszystkim dla bezpieczeństwa Amelki i Aurelii (kto wie, co Matyldzie może strzelić do głowy).
Dobrze widzieć szczęśliwego Lecha, choć mimo wszystko uważam, że zmiana pracy dobrze by mu zrobiła. Podejrzewam, że ten niestety już się na ten krok nie zdecyduje, w końcu drugie dziecko w drodze...
Teofil EDIT: Tadeusz (pokręciło mi się ) powinien wysłać Matyldę do psychiatryka! Dla jej dobra, a przede wszystkim dla bezpieczeństwa Amelki i Aurelii (kto wie, co Matyldzie może strzelić do głowy).
Nie traćmy nadziei, może następnym razemSama Matylda pewnego dnia podpaliła się przygotowując naleśniki flambirowane. Cudem uszła z tego cało...
Ostatnio zmieniony 31 gru 2015, 0:56 przez Lion, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Miłowo
Matylda to chyba druga najbardziej nielubiana przeze mnie postać z tej relacji, zaraz po Zbigniewie XD Szkoda, że się nie spaliła :C
Śliczne zdjęcia ze ślubu Aurelii i Tadzia, oby im się szczęśliwie wiodło :3
Ooo, dziecko w drodze u Lecha! Może tym razem to będzie dziewczynka, byłoby fajnie c:
Śliczne zdjęcia ze ślubu Aurelii i Tadzia, oby im się szczęśliwie wiodło :3
Ooo, dziecko w drodze u Lecha! Może tym razem to będzie dziewczynka, byłoby fajnie c:
Re: Miłowo
Dziękuję za komentarze, a tymczasem dziś z okazji sylwestra wstawiam mały bonus
Zdjęcia ze sesji zdjęciowej, którą robiłam do konkursu Niestety niewiele to ma do fabuły, po prostu potrzebni mi byli pierwsi lepsi Simowie do zrobienia zdjęć Mimo to, postanowiłam je tu wrzucić
Szczęśliwego nowego roku wszystkim
Zdjęcia ze sesji zdjęciowej, którą robiłam do konkursu Niestety niewiele to ma do fabuły, po prostu potrzebni mi byli pierwsi lepsi Simowie do zrobienia zdjęć Mimo to, postanowiłam je tu wrzucić
Szczęśliwego nowego roku wszystkim
- Stara-Raszpla
- Posty: 960
- Rejestracja: 15 gru 2013, 0:00
Re: Miłowo
Cudowne sylwestroe zdjecia
W sumie tak jak patrze na twoje djecia to mam mieszane uczucia.. czasem az chce sie zagrac w ts2.. a potem spoglada sobie czlowiek pryzpomina ze nie ma uplywu czasu dla sasiadow.. i juz sie nie chce
W sumie tak jak patrze na twoje djecia to mam mieszane uczucia.. czasem az chce sie zagrac w ts2.. a potem spoglada sobie czlowiek pryzpomina ze nie ma uplywu czasu dla sasiadow.. i juz sie nie chce
Na forum od: 18.04.2007
--------------------------
Mój sprzęt:
MacBook Pro 16" Retina. i7 2.6GHz/32GB/1TB/AMD Radeon Pro 5500M
oraz stacjonarka:
Intel i7-10700K 3.80Ghz | 32 GB | 1TB | GF 2080Ti
Moj simblr:
https://stararaszpla.tumblr.com
--------------------------
Mój sprzęt:
MacBook Pro 16" Retina. i7 2.6GHz/32GB/1TB/AMD Radeon Pro 5500M
oraz stacjonarka:
Intel i7-10700K 3.80Ghz | 32 GB | 1TB | GF 2080Ti
Moj simblr:
https://stararaszpla.tumblr.com
Re: Miłowo
Matylda to wariatka, lalala. Całe szczęście, że Tadeusz odkrył jej intrygi. Ja też uważam, że powinien wysłać ją do szpitala, może jeszcze dałoby się ją wyleczyć. Z Aurelią nie są w stanie kontrolować jej 24 godziny na dobę, a nigdy nie wiadomo, kiedy znów jej odbije i zrobi krzywdę Amelce.
Zdjęcia z Sylwestra są cudowne! Oddałam na nie zresztą głos w konkursie.
Zdjęcia z Sylwestra są cudowne! Oddałam na nie zresztą głos w konkursie.
Re: Miłowo
Wszystkie zdjęcia wyszły bardzo klimatycznie Mam nadzieję, że mimo iż nie mają mieć one nic wspólnego z fabułą, to zdradzają co nieco z przyszłych poczynań Teodozji i Mariusza
Re: Miłowo
Historie idą do przodu, ale mam wrażenie wszystko jest jakieś zbyt poukładane, zabij jakieś 2 rody i wprowadź jedną jakąś mega szaloną walniętą wręcz rodzinkę, która namiesza we wszystkim, zupełnie wszystkim, kompletne
Mój styl gry jest inny, są romanse, zerwania, straty majątku, wzbogacanie się, niechciane ciąże i ogólnie życie film akcji
Spróbuj trochę ode mnie przykładu pod tym względem wziąć
Nie zrozum mnie źle, jest szalenie, ale nie zrobiłaś nic aż tak absurdalnego, że wykracza ponad wszelkie normy
Mimo to się miło czyta i mam fajną odskocznię od wybuchowego życia moich simów
Mój styl gry jest inny, są romanse, zerwania, straty majątku, wzbogacanie się, niechciane ciąże i ogólnie życie film akcji
Spróbuj trochę ode mnie przykładu pod tym względem wziąć
Nie zrozum mnie źle, jest szalenie, ale nie zrobiłaś nic aż tak absurdalnego, że wykracza ponad wszelkie normy
Mimo to się miło czyta i mam fajną odskocznię od wybuchowego życia moich simów
Re: Miłowo
Bardzo ładne zdjęcia!
83
Co za gorący listonosz
Dzieci, dzieci, dzieci A niech tam się mnożą
Boże, Matylda jest nienormalna!
83
Co za gorący listonosz
Dzieci, dzieci, dzieci A niech tam się mnożą
Boże, Matylda jest nienormalna!
Re: Miłowo
Dziękuję za komentarze i miłe słowa
blurry, a weź, kto tobie dogodzi Najpierw wszystko dla ciebie za szybko się dzieje, potem że za mało Szalone lata Miłowo ma za sobą (albo raczej: mam więcej zdjęć i wszystko wolniej się dzieje), a teraz chcę żeby wszystko było bardziej poukładane i logiczne Co nie znaczy, że brakuje u mnie romansów, zdrad i zerwań
#84
Sandrze dzięki ciężkiej pracy udało się jeszcze podnieść wyniki sprzedaży. Jej małe przedsiębiorstwo było odwiedzane przez prawie wszystkich mieszkańców Miłowa.
Ze zdrowiem Uli nie było najlepiej. Tajemnicza choroba była bardzo uciążliwa, co więcej, kobieta nie chciała wziąć urlopu żeby odpocząć. Praca była dla niej zbyt ważna - sądziła, że choroba sama jej przejdzie, a w wolnym czasie próbowała stworzyć lekarstwo.
Co gorsza, Czesław zaraził się tym od niej.
Gryzelda dostała trochę kocimiętki, po której jej odbiło
Kocia księżniczka została gwiazdą filmową
A Leszek nadal każdą wolną chwilę poświęca muzyce.
Salomea odkryła w sobie nową pasję - garncarstwo. Teraz dziewczyny wspólnie zajmują się swoim hobby i dzielą poradami
Zarówne stare, jak i młode małżeństwa pielegnują swoją miłość
Inaczej sprawa wyglądała u Kariny... Dziewczyna od jakiegoś czasu cierpiała na mdłości i złe samopoczucie.
Oczywiście, nie mogło być inaczej - to była ciąża! Jednak ku zdziwieniu wszystkich, ten fakt bardzo ją ucieszył... Tak naprawdę to było celowe - wiedziała, że jeśli będzie miała dziecko, Fernando na pewno się jej oświadczy. To miał być sposób, aby go zdobyć...
Niestety, jej rodzicom wcale się to nie spodobało.
- Dziewczyno, co ty sobie myślisz?! Ciąża? W tak młodym wieku?!
- Jesteś bardzo nieodpowiedzialna. Nie tak cię wychowaliśmy. - Roman również nie był zadowolony z tej całej sytuacji. - Ojcem jest ten twój Fernando, prawda? Nawet go nam nie przedstawiłaś...
- Och, wyluzujcie... przecież nic się takiego nie stało. Wyprowadzę się do niego i będziecie mieć mnie z głowy.
- Przecież nie o to nam chodzi... My się o ciebie martwimy. Nie powinnaś wiązać się z tak dużo starszym od siebie mężczyzną, przecież on mógłby być twoim ojcem!
- To moje życie, a wy się w nie nie mieszajcie.
Później Karina skontaktowała się z Fernando i powiedziała mu o ciąży. W tej sytuacji staruszek postanowił oficjalnie zapoznać się z jej rodzicami.
- Miło mi was poznać, nazywam się Fernando Mendoza, ale to pewnie już wiecie. Przykro mi, że poznajemy się w takich a nie innych okolicznościach...
Poprosił ich także na poważną rozmowę.
- Wiem, że możecie być państwo na mnie źli, z racji ciąży Kariny, ale naprawdę nie chciałem, żeby to tak wyszło. Nie planowałem tego co się stało i nigdy bym tego nie chciał, ponieważ ta dziewczyna zasługuje na kogoś w swoim wieku.
Roman poczuł się jeszcze bardziej zdenerwowany. Więc dlaczego ten stary dziad z nią sypiał?! Nie chciał jednak rozpoczynać tutaj awantury, i był ciekawy, co ten jeszcze ma mu do powiedzenia. W gruncie rzeczy, wyglądał na całkiem rozsądnego człowieka.
- Mimo tego, że jestem stary i wiem, że nie spodobam się wam jako zięć, chcę trzymać się zasad i nie pozwolić na to, aby dziecko wychowywało się bez ojca. Obiecuję, że zadbam o Karinę i zaopiekuję się naszym dzieckiem. Dlatego właśnie pragnę prosić o rękę waszej córki.
Ta prośba bardzo zaskoczyła rodziców Kariny. Nie bardzo wiedzieli, jak mają postąpić...
- Ekhm... No cóż. - Roman pierwszy się przemógł. - Chyba nie mamy wyjścia, jak się na to zgodzić. To w końcu jej życie, i jeśli ona tego będzie chciała, to nie możemy jej tego zabronić. Mam wiele wątpliwości, ale z panem będzie jej na pewno lepiej, niż zostać samej z dzieckiem.
- Dziękuję, wasze błogosławieństwo dla naszego związku dużo dla mnie znaczy.
W następnych dniach, gdy sytuacja się trochę uspokoiła, Bernardo postanowił coś zmienić w swoim życiu i porzucił pracę. Nawet lubił zajmować się sztuką, i cieszył się, że mógł pracować razem ze swoją żoną, ale to nie było to, co naprawdę go interesowało i nie czuł się spełniony.
Za to Karlos ponownie zatrudnił się jako badacz natury. Miał nadzieję, że tym razem lepiej mu pójdzie.
Kolejna ciąża w Miłowie zaskoczyła świeżo upieczone małżeństwo Wystrzałów.
Danuta nigdy nie sądziła, że jej życie tak się zmieni. Teraz miała męża, a wkrótce także i dziecko - i nawet ją to cieszyło. Wcześniej nie wyobrażała sobie siebie w roli matki, ale chyba nareszcie do tego dorosła. Beniamin z kolei był wniebowzięty - przez tyle lat nie mógł dorobić się dziecka z Matyldą, a teraz z Danutą udało się niemal od razu. Miał już z głowy tę wariatkę i mógł wreszcie bez obaw układać nowe życie. Inna sprawa, że jego żona nie była już młoda, posiadanie dziecka na starość nie było zbyt dobrym pomysłem i trochę to martwiło małżeństwo.
Danuta podczas ciąży, mając wolne od pracy mogła leniuchować w domu i zajmować się tym co lubi Chociaż niewiele to się różniło od jej kariery - z zawodu była graczem.
Pewnego dnia Diana postanowiła z nią porozmawiać.
- Cieszę się waszym szczęściem, ale moje dni mijają i pora myśleć o przyszłości. Nie będę żyć wiecznie. Dlatego właśnie postanowiłam, że mój dom i majątek przepiszę wam. Tu będziecie mogli wychować swoje dziecko i to miejsce będzie w całości wasze.
- Ale... Dlaczego to robisz? Jestem ci wdzięczna i w ogóle, ale to wszystko ma być nasze?
- Tak. Jesteście mi chyba najbliższymi osobami, a nie mam krewnych. Będę szczęśliwa, jeśli dorobek mojej rodziny przypadnie wam.
Danucie zrobiło się bardzo przykro i głupio, że wiele lat wcześniej tak perfidnie romansowała z jej chłopakiem. A ona była dla niej taka dobra i chciała przekazać im dom...! Pożałowała swoich uczynków.
Wkrótce Teodozja złożyła im wizytę.
- Muszę przyznać, że nie wierzyłam, że wam się ułoży. Cieszę się, że jednak się myliłam. Teraz ty też będziesz mamą!
- Trochę się boję tego wszystkiego, ale w gruncie rzeczy jestem szczęśliwa.
- Właśnie... Chciałabym cię przeprosić. Nie powinnam was tak szybko osądzać.
- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że tobie z Mariuszem też się ułoży. A właśnie, rozmawiałaś już z nim?
- Jeszcze nie... Nie bardzo wiem, jak się za to zabrać.
Diana również pamiętała o swoich przyjaciołach
Beniamin nie chciał, aby jego żona się przemęczała, więc zajął jej miejsce w kuchni i przygotował hamburgery dla niej i Teodozji.
- Chciałabym mieć takiego męża... Mój Mariusz nie miał dla mnie tyle czasu.
Kolejne miesiące mijały. Nastała zima i spadł ciężki śnieg.
Brzuch Danuty rósł z każdym dniem
Diana bardzo chciała zobaczyć potomka swojej przyjaciółki...
Niestety, nie doczekała tego. Zmarła w obecności swoich przyjaciół i ukochanego - Norberta.
Zgodnie z jej wolą, dom został przekazany Benowi i Danucie.
Fernando zaprosił Karinę do siebie. Miał w końcu co do niej ważne plany...
- Czy wyjdziesz za mnie?
Oczywiście odpowiedź brzmiała „tak”
Później para chciała popływać w basenie, lecz pogoda nie bardzo temu sprzyjała... Na szczęście basen był podgrzewany
Ale tańce w śniegu w samym kostiumie kąpielowym to już zdecydowanie zły pomysł...
Lecz Fernando szybko znalazł sposób na rozgrzanie
Karina została u niego także na drugi dzień
+ Bonus
[spoiler]Uwaga - dla osób o mocnych nerwach! Oglądasz to na własną odpowiedzialność!
Co tak naprawdę dzieje się podczas bara-bara?
[/spoiler]
E tam, mnie brak upływu czasu nie przeszkadza, a nawet go lubię Bo mogę czasem upatrzyć sobie jakiegoś NPC dla mojego Sima kilka pokoleń wcześniej xDStara-Raszpla pisze:W sumie tak jak patrze na twoje djecia to mam mieszane uczucia.. czasem az chce sie zagrac w ts2.. a potem spoglada sobie czlowiek pryzpomina ze nie ma uplywu czasu dla sasiadow.. i juz sie nie chce
blurry, a weź, kto tobie dogodzi Najpierw wszystko dla ciebie za szybko się dzieje, potem że za mało Szalone lata Miłowo ma za sobą (albo raczej: mam więcej zdjęć i wszystko wolniej się dzieje), a teraz chcę żeby wszystko było bardziej poukładane i logiczne Co nie znaczy, że brakuje u mnie romansów, zdrad i zerwań
#84
Sandrze dzięki ciężkiej pracy udało się jeszcze podnieść wyniki sprzedaży. Jej małe przedsiębiorstwo było odwiedzane przez prawie wszystkich mieszkańców Miłowa.
Ze zdrowiem Uli nie było najlepiej. Tajemnicza choroba była bardzo uciążliwa, co więcej, kobieta nie chciała wziąć urlopu żeby odpocząć. Praca była dla niej zbyt ważna - sądziła, że choroba sama jej przejdzie, a w wolnym czasie próbowała stworzyć lekarstwo.
Co gorsza, Czesław zaraził się tym od niej.
Gryzelda dostała trochę kocimiętki, po której jej odbiło
Kocia księżniczka została gwiazdą filmową
A Leszek nadal każdą wolną chwilę poświęca muzyce.
Salomea odkryła w sobie nową pasję - garncarstwo. Teraz dziewczyny wspólnie zajmują się swoim hobby i dzielą poradami
Zarówne stare, jak i młode małżeństwa pielegnują swoją miłość
Inaczej sprawa wyglądała u Kariny... Dziewczyna od jakiegoś czasu cierpiała na mdłości i złe samopoczucie.
Oczywiście, nie mogło być inaczej - to była ciąża! Jednak ku zdziwieniu wszystkich, ten fakt bardzo ją ucieszył... Tak naprawdę to było celowe - wiedziała, że jeśli będzie miała dziecko, Fernando na pewno się jej oświadczy. To miał być sposób, aby go zdobyć...
Niestety, jej rodzicom wcale się to nie spodobało.
- Dziewczyno, co ty sobie myślisz?! Ciąża? W tak młodym wieku?!
- Jesteś bardzo nieodpowiedzialna. Nie tak cię wychowaliśmy. - Roman również nie był zadowolony z tej całej sytuacji. - Ojcem jest ten twój Fernando, prawda? Nawet go nam nie przedstawiłaś...
- Och, wyluzujcie... przecież nic się takiego nie stało. Wyprowadzę się do niego i będziecie mieć mnie z głowy.
- Przecież nie o to nam chodzi... My się o ciebie martwimy. Nie powinnaś wiązać się z tak dużo starszym od siebie mężczyzną, przecież on mógłby być twoim ojcem!
- To moje życie, a wy się w nie nie mieszajcie.
Później Karina skontaktowała się z Fernando i powiedziała mu o ciąży. W tej sytuacji staruszek postanowił oficjalnie zapoznać się z jej rodzicami.
- Miło mi was poznać, nazywam się Fernando Mendoza, ale to pewnie już wiecie. Przykro mi, że poznajemy się w takich a nie innych okolicznościach...
Poprosił ich także na poważną rozmowę.
- Wiem, że możecie być państwo na mnie źli, z racji ciąży Kariny, ale naprawdę nie chciałem, żeby to tak wyszło. Nie planowałem tego co się stało i nigdy bym tego nie chciał, ponieważ ta dziewczyna zasługuje na kogoś w swoim wieku.
Roman poczuł się jeszcze bardziej zdenerwowany. Więc dlaczego ten stary dziad z nią sypiał?! Nie chciał jednak rozpoczynać tutaj awantury, i był ciekawy, co ten jeszcze ma mu do powiedzenia. W gruncie rzeczy, wyglądał na całkiem rozsądnego człowieka.
- Mimo tego, że jestem stary i wiem, że nie spodobam się wam jako zięć, chcę trzymać się zasad i nie pozwolić na to, aby dziecko wychowywało się bez ojca. Obiecuję, że zadbam o Karinę i zaopiekuję się naszym dzieckiem. Dlatego właśnie pragnę prosić o rękę waszej córki.
Ta prośba bardzo zaskoczyła rodziców Kariny. Nie bardzo wiedzieli, jak mają postąpić...
- Ekhm... No cóż. - Roman pierwszy się przemógł. - Chyba nie mamy wyjścia, jak się na to zgodzić. To w końcu jej życie, i jeśli ona tego będzie chciała, to nie możemy jej tego zabronić. Mam wiele wątpliwości, ale z panem będzie jej na pewno lepiej, niż zostać samej z dzieckiem.
- Dziękuję, wasze błogosławieństwo dla naszego związku dużo dla mnie znaczy.
W następnych dniach, gdy sytuacja się trochę uspokoiła, Bernardo postanowił coś zmienić w swoim życiu i porzucił pracę. Nawet lubił zajmować się sztuką, i cieszył się, że mógł pracować razem ze swoją żoną, ale to nie było to, co naprawdę go interesowało i nie czuł się spełniony.
Za to Karlos ponownie zatrudnił się jako badacz natury. Miał nadzieję, że tym razem lepiej mu pójdzie.
Kolejna ciąża w Miłowie zaskoczyła świeżo upieczone małżeństwo Wystrzałów.
Danuta nigdy nie sądziła, że jej życie tak się zmieni. Teraz miała męża, a wkrótce także i dziecko - i nawet ją to cieszyło. Wcześniej nie wyobrażała sobie siebie w roli matki, ale chyba nareszcie do tego dorosła. Beniamin z kolei był wniebowzięty - przez tyle lat nie mógł dorobić się dziecka z Matyldą, a teraz z Danutą udało się niemal od razu. Miał już z głowy tę wariatkę i mógł wreszcie bez obaw układać nowe życie. Inna sprawa, że jego żona nie była już młoda, posiadanie dziecka na starość nie było zbyt dobrym pomysłem i trochę to martwiło małżeństwo.
Danuta podczas ciąży, mając wolne od pracy mogła leniuchować w domu i zajmować się tym co lubi Chociaż niewiele to się różniło od jej kariery - z zawodu była graczem.
Pewnego dnia Diana postanowiła z nią porozmawiać.
- Cieszę się waszym szczęściem, ale moje dni mijają i pora myśleć o przyszłości. Nie będę żyć wiecznie. Dlatego właśnie postanowiłam, że mój dom i majątek przepiszę wam. Tu będziecie mogli wychować swoje dziecko i to miejsce będzie w całości wasze.
- Ale... Dlaczego to robisz? Jestem ci wdzięczna i w ogóle, ale to wszystko ma być nasze?
- Tak. Jesteście mi chyba najbliższymi osobami, a nie mam krewnych. Będę szczęśliwa, jeśli dorobek mojej rodziny przypadnie wam.
Danucie zrobiło się bardzo przykro i głupio, że wiele lat wcześniej tak perfidnie romansowała z jej chłopakiem. A ona była dla niej taka dobra i chciała przekazać im dom...! Pożałowała swoich uczynków.
Wkrótce Teodozja złożyła im wizytę.
- Muszę przyznać, że nie wierzyłam, że wam się ułoży. Cieszę się, że jednak się myliłam. Teraz ty też będziesz mamą!
- Trochę się boję tego wszystkiego, ale w gruncie rzeczy jestem szczęśliwa.
- Właśnie... Chciałabym cię przeprosić. Nie powinnam was tak szybko osądzać.
- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że tobie z Mariuszem też się ułoży. A właśnie, rozmawiałaś już z nim?
- Jeszcze nie... Nie bardzo wiem, jak się za to zabrać.
Diana również pamiętała o swoich przyjaciołach
Beniamin nie chciał, aby jego żona się przemęczała, więc zajął jej miejsce w kuchni i przygotował hamburgery dla niej i Teodozji.
- Chciałabym mieć takiego męża... Mój Mariusz nie miał dla mnie tyle czasu.
Kolejne miesiące mijały. Nastała zima i spadł ciężki śnieg.
Brzuch Danuty rósł z każdym dniem
Diana bardzo chciała zobaczyć potomka swojej przyjaciółki...
Niestety, nie doczekała tego. Zmarła w obecności swoich przyjaciół i ukochanego - Norberta.
Zgodnie z jej wolą, dom został przekazany Benowi i Danucie.
Fernando zaprosił Karinę do siebie. Miał w końcu co do niej ważne plany...
- Czy wyjdziesz za mnie?
Oczywiście odpowiedź brzmiała „tak”
Później para chciała popływać w basenie, lecz pogoda nie bardzo temu sprzyjała... Na szczęście basen był podgrzewany
Ale tańce w śniegu w samym kostiumie kąpielowym to już zdecydowanie zły pomysł...
Lecz Fernando szybko znalazł sposób na rozgrzanie
Karina została u niego także na drugi dzień
+ Bonus
[spoiler]Uwaga - dla osób o mocnych nerwach! Oglądasz to na własną odpowiedzialność!
Co tak naprawdę dzieje się podczas bara-bara?
[/spoiler]
Re: Miłowo
Oho, no i Ula wywoła zaraz epidemię i wszyscy umrą. Pięknie.
Fernando jest bardzo elegancki i dobrze wychowany. Chociaż strasznie głupio to wygląda, jak taki staruszek prosi innego staruszka o rękę jego córki. No i gratulacje dla Kariny, wiele simek próbowało, ale tylko jej udało się usidlić Fernando.
Będę tęsknić za Dianą. W sumie dobrze się stało, że nigdy nie dowiedziała się o zdradach Norberta, przeżyła życie w spokoju ducha i tak też umarła. Bardzo miło z jej strony, że zapisała dom Danucie i Beniaminowi.
Hahaha, też kiedyś podglądałam, co się dzieje pod kołdrą. Simowie muszą być bardzo wygimnastykowani...
Fernando jest bardzo elegancki i dobrze wychowany. Chociaż strasznie głupio to wygląda, jak taki staruszek prosi innego staruszka o rękę jego córki. No i gratulacje dla Kariny, wiele simek próbowało, ale tylko jej udało się usidlić Fernando.
Będę tęsknić za Dianą. W sumie dobrze się stało, że nigdy nie dowiedziała się o zdradach Norberta, przeżyła życie w spokoju ducha i tak też umarła. Bardzo miło z jej strony, że zapisała dom Danucie i Beniaminowi.
Hahaha, też kiedyś podglądałam, co się dzieje pod kołdrą. Simowie muszą być bardzo wygimnastykowani...
Re: Miłowo
Może Sandra powinna pomyśleć o sieci bazarów lub prawdziwym sklepie?
Moje dwójkowe koty zawsze miały kocimiętki pod dostatkiem, uwielbiałem oglądać ich szaleństwo
Widzę, że zostawiłaś Salomei fartuszek. Pewnie głupio to zabrzmi, ale w sumie dobrze w nim wygląda.
Czułem, że Karina dopnie swego. Niech lepiej się spieszy, bo jeszcze nie zdąży ze ślubem za życia pana młodego Swoją drogą jeśli simy przeżywają to, co pokazałaś spod kołdry, to taki taniec w strojach kąpielowych wokół śniegu musi być dla nich bułką z masłem
Diana była sympatyczną simką, niby nie miała jakoś szczególnie znaczącej roli, ale zawsze ją lubiłem
Moje dwójkowe koty zawsze miały kocimiętki pod dostatkiem, uwielbiałem oglądać ich szaleństwo
Widzę, że zostawiłaś Salomei fartuszek. Pewnie głupio to zabrzmi, ale w sumie dobrze w nim wygląda.
Czułem, że Karina dopnie swego. Niech lepiej się spieszy, bo jeszcze nie zdąży ze ślubem za życia pana młodego Swoją drogą jeśli simy przeżywają to, co pokazałaś spod kołdry, to taki taniec w strojach kąpielowych wokół śniegu musi być dla nich bułką z masłem
Diana była sympatyczną simką, niby nie miała jakoś szczególnie znaczącej roli, ale zawsze ją lubiłem
Re: Miłowo
Ula powinna o siebie zadbać…
Oby Karina była zadowolona i Fernando, że taki krok zrobili w swoim życiu. Skoro już mają mieć dzidziusia, to niech żyją w szczęściu…
Aż mi się zimno zrobiło, jak zobaczyłam ich w tym basenie
Też kiedyś tam podglądałam, co robią pod kołderką podczas serduszkowania
Również niech w szczęściu układa się Danucie i Benowi W końcu doczekał się swojego potomstwa
Oj, szkoda, że nie udało się zobaczyć Dianie dzidziusia
Oby Karina była zadowolona i Fernando, że taki krok zrobili w swoim życiu. Skoro już mają mieć dzidziusia, to niech żyją w szczęściu…
Aż mi się zimno zrobiło, jak zobaczyłam ich w tym basenie
Też kiedyś tam podglądałam, co robią pod kołderką podczas serduszkowania
Również niech w szczęściu układa się Danucie i Benowi W końcu doczekał się swojego potomstwa
Oj, szkoda, że nie udało się zobaczyć Dianie dzidziusia
Re: Miłowo
Dziękuję za komentarze
#85
W innym domu inna Danuta właśnie dowiedziała się o śmierci najlepszej przyjaciółki, Diany. To była jej jedyna naprawdę bliska osoba, jej strata bardzo ją poruszyła. Nigdy nie miała innych przyjaciół... szczerze, nikt za nią nie przepadał. Za to Diana przepisała jej w spadku trochę pieniędzy, co bardzo ucieszyło kobietę - nawet trochę za bardzo, niżby wypadało.
Mimo pokaźnej sumki pieniędzy która została jej po przyjaciółce, jednak w głębi serca przeżyła jej śmierć. Niestety, nikt nie sądził, że ona ma jakiekolwiek uczucia. W tych trudnych dla niej chwilach, cała rodzina jej zmarłego męża jak zwykle się jej czepiała i wytykała błędy.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ledwo twój mąż umarł, a już zaręczasz się z drugim? Widać, co się naprawdę dla ciebie liczy... i z pewnością nie jest to miłość... Myślałaś może o rodzinie?
Małemu Cyprianowi też się nie podobały poczynania matki.
- Mamo, ale to chyba nie znaczy, że mnie zostawisz?
- Spokojnie, zapewnie nam lepszy byt. Przeprowadzimy się razem, na pewno polubisz pana Zbigniewa.
Niestety, kobieta niewiele myślała o uczuciach swojego dziecka i nie bardzo interesowało ją to, że chłopiec wcale nie chciał opuszczać tego domu.
Wincenty też miał trudną sytuację rodzinną, ale jego rodzice przynajmniej kochali.
Chłopcy wkrótce mieli urodziny. Ale nie tylko oni - także Oktawia dorastała.
Pewnego dnia, gdy Teofil był w pracy, Calista odważyła się zaprosić Leona do siebie.
Oczywiście, to nie mogło skończyć się dobrze... Teofil wrócił wcześniej z pracy i zastał ich na gorącym uczynku. Nie mógł uwierzyć, że to jego żona obściskuje się z miejscowym casanovą w ich domu...
Mężczyzna do tej pory myślał, że ma wspaniałą rodzinę i wszystko dobrze im się układa. Fakt, nie miał za wiele czasu dla swojej żony przez pracę, ale coś takiego?!
- Jak mogłaś mi to zrobić?! Ja haruję dla was, a ty romansujesz?! Nie spodziewałem się tego po tobie!
- Tak, a zastanowiłeś się czasem, co ja czuje?! Miałam dosyć takiego życia! Ciągle tylko praca, praca i dzieci! Nie mieliśmy dla siebie czasu!
- A więc szukałaś pocieszenia w ramionach Leona? Gratuluję, bardzo mądre... Nie mam siły z tobą rozmawiać, jestem zmęczony.
Calista swoją złość za całą sytuację przelała na Leona. Znów mu się dostało, jakby tylko on był winny.
- Dzięki ci bardzo! Zniszczyłeś mi życie!
- A dajże mi spokój, kobieto! Chciałaś bara-bara, to miałaś bara-bara. Jak ci się nie podobało, to trzeba się było ze mną nie spotykać!
- Zmiataj stąd, nie chcę cię więcej widzieć.
Później, gdy pierwsze emocje opadły, Calista zrozumiała, że popełniła błąd. Gdy poczuła, że może stracić Teofila, odkryła, że nadal go kocha i zależy jej na nim. Teraz tylko nie wiedziała, jak to odkręcić. Bo on był tak zły, że nawet nie chciał z nią rozmawiać, a nawet rozmyślał nad rozwodem...
W końcu poprosiła go na poważną rozmowę. To była szansa, aby wszystko naprawić, ale bała się, że dla niego ich małżeństwo jest już pogrzebane.
- Teofil... Wiem, że popełniłam ogromny błąd. Ale musisz mnie zrozumieć... Byłam zmęczona tym domem i pracą, naprawdę miałam wszystkiego dość.
- Przecież robiłem dla was wszystko. Chciałem, żebyśmy godnie żyli, pracowałam dla ciebie i dzieci, bo was kocham. A ty... jak mogłaś, Calisto? Jak mogłaś mi to zrobić?
- Tak, jestem winna. Moje usprawiedliwienia pewnie niewiele znaczą... Ale chcę przez to powiedzieć, że nasze małżeństwo od dłuższego czasu się sypie.
- A ty zrobiłaś wszystko, żeby jeszcze bardziej je rozwalić. Spałaś z nim, prawda?
- Teofil... Ja cię przepraszam. Chcę wszystko naprawić. O ile ty tego chcesz. Możemy zmienić nasze życie...
- Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć.
- Proszę ci, daj mi szansę.
- Możemy... możemy spróbować. Daj mi to przemyśleć.
- Dziękuję.
Reszta rodziny szybko dowiedziała się o nieciekawej sprawie między małżonkami. Nikt jednak nie ośmielił się z nimi porozmawiać - wiedzieli, że sytuacja jest bardzo napięta, i woleli się w to nie mieszać. Teofil i Calista także nie chcieli poruszać tego tematu.
Los nie oszczędził kobiety - w jej życiu pojawiły się kolejne niepowodzenia. W ostatnich dniach zrobiła sobie przerwę od pracy - była zbyt zmęczona i zestresowana na to. Niestety, gdy w końcu wyszła do pracy, okazało się, że może już tam nie wracać. W tych czasach nikt nie troszczył i nie przejmował się nią, jej stanowisko mogło być przejęte przez kogoś innego. Została wywalona.
Mimo, że była już mocno zmęczona tą robotą, strata ukochanego zawodu jeszcze bardziej ją przybiła.
Trudne relacje w domu nie uszły uwadze małej Oktawii, która jako jedyna odważyła zapytać się rodziców o to.
- Tatusiu, ale wy się nie rozwiedziecie, prawda?
- Skąd taki pomysł?
- Słyszałam, jak się kłócicie.
- Wiesz, córeczko... Czasami tak jest, że rodzicom nie wszystko się układa. I czasem jest lepiej, gdy od siebie odejdą.
- Ale ja nie chcę, żebyście się rozstawali! Nie chcę!
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - pocieszał dziewczynkę, ale sam nie był pewien, jak to się potoczy.
W końcu śmierć upomniała się o Elwirę, która była już bardzo stara. Jej czas nadszedł.
U innej rodziny także nastał czas zmian i konfrontacji z prawdą. Późną nocą, gdy Mariusz wrócił z pracy, Teodozja zdobyła się na odwagę, by zagadać do niego.
- Mariusz... Musimy poważnie porozmawiać.
- Gdzie jest moja kolacja? Wracam zmęczony z roboty, a ty nawet nic mi nie ugotowałaś!
- Proszę, to ważne... Chcę pogadać o nas.
- Nie po to pracuję dla was, żebyś mnie tak traktowała!
- Ale...
- Tu nawet nie jest posprzątane! Co ty robiłaś cały dzień?!
Teodozja w końcu wybuchła. Cała nadzieja na poprawę sytuacji prysła. Zrozumiała, że tego już się nie da naprawić.
- Nie mogę tak dalej żyć! Myślisz, że jestem twoją sprzątaczką?! Pracujesz dla nas, więc jesteś tutaj bogiem i możesz nic nie robić?! A kto cały dzień sprząta, gotuje, zajmuje się dziećmi?!
- Wszystko się posypało, prawie ze sobą nie rozmawiamy, jeśli już, dochodzi do kłótni. Mijamy się obojętnie, jesteśmy jak obcy ludzie we własnym domu. A ty nie chcesz o tym rozmawiać, nie możemy nawet o tym pogadać, unikasz tego. I jak my się mamy niby porozumieć?!
- Dosyć tego! Nie będziesz tak do mnie mówić! Daj mi spokój... Idę spać.
- Tak, najlepiej! Znów ucieknij, gdy trzeba skonfrontować się z prawdą!
Mariusz poszedł się położyć, ale Teodozja była zbyt roztrzęsiona, żeby zrobić to samo. Zupełnie rozgoryczona tym, jak mąż ją potraktował i jak potoczyła się dzisiejsza próba naprawienia małżeństwa, postanowiła zadzwonić do osoby, u której zawsze szukała pociechy.
- Leon? Przepraszam, że ostatnio tak cię potraktowałam. Byłam zagubiona, nie gniewaj się... Proszę, przyjdź do mnie.
Wiedziała, że to bardzo ryzykowne, ale jej mąż i dzieci spały, a ona chciała jak najszybciej zobaczyć się z kochankiem.
Jego nie trzeba było namawiać.
Niestety, Mariusz wcale nie poszedł spać. Przeszła mu ochota na sen, za to naszło natchnienie na malowanie - jak często zdarzało mu się w nocy. Jednak zgubił gdzieś jeden ze swoich pędzli.
- Hmm... Czy widziałaś może mój...
I wtedy ich zauważył.
- Co ty wyprawiasz?! Jak śmiesz... z nim... w moim domu!!
Wtedy Teosia poczuła wstyd. Wiedziała, że przegięła, i była tak samo winna rozwaleniu tego małżeństwa, jak Mariusz.
- Ja... przepaszam... - zaszlochała.
- Daruj sobie!
Mariusz nie miał już siły urządzać tutaj większej awantury w środku nocy, ani budzić dzieci. Więc po prostu postanowił iść spać i zostawić ją tutaj samą roztrzęsioną.
- Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona. - rzucił na odchodne.
I po raz kolejny Leonowi się dostało.
- Wynoś się! Spójrz, co narobiłeś!
- Przecież sama mnie tu zaprosiłaś!
- Wynoś się!!!
- Czy wszystkie baby powariowały?! Zdecydujcie się, czego chcecie!
W kolejnych dniach atmosfera w domu była nie do zniesienia. Mariusz i Teodozja nie rozmawiali ze sobą więcej - oboje udawali przed dziećmi, że nic się nie stało. Przed sąsiadami odgrywali przykładne małżeństwo. Tak naprawdę nie chcieli nawet patrzeć w swoją stronę, a słowa ograniczali do minimum.
Posiłki odbywały się w kompletnej ciszy.
Od tej pory także nie spali już razem.
Dominik i Marzena także zauważyli pogorszenie się sytuacji w domu. Niestety oni mieli też własne zmartwienia, jakimi były oceny w szkole.
Mariusz w obecności swoich dzieci, zmuszał się do uśmiechu i udawania, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dominik i Marzenka jednak nie dali się na to nabrać - widzieli, że coś jest nie tak.
- Moje koleżanki mówią, że jak rodzice się kłócą, to znaczy, że się rozwodzą. I wtedy dostaje się po dwa prezenty na święta i urodziny! - opowiadała podekscytowana, ale zaraz zrzedła jej mina. - Ale ja i tak tego nie chcę. Nie rozwodzicie się, prawda?
- Nie wiem, kochanie... Ale czasem tak po prostu trzeba... - podobnie jak wcześniej Teofil, tak i on nie wiedział, jak to wyjaśnić małej dziewczynce.
Marzenka często przeżywała to w samotności.
A Dominik zdobył nowego przyjaciela - był nim Cyprian Ćwir.
Haha, też mnie to rozśmieszyłoGalcia pisze:Chociaż strasznie głupio to wygląda, jak taki staruszek prosi innego staruszka o rękę jego córki.
Uwielbiam te fartuszki, nie mam serca go jej odbieraćLion pisze:Widzę, że zostawiłaś Salomei fartuszek. Pewnie głupio to zabrzmi, ale w sumie dobrze w nim wygląda.
#85
W innym domu inna Danuta właśnie dowiedziała się o śmierci najlepszej przyjaciółki, Diany. To była jej jedyna naprawdę bliska osoba, jej strata bardzo ją poruszyła. Nigdy nie miała innych przyjaciół... szczerze, nikt za nią nie przepadał. Za to Diana przepisała jej w spadku trochę pieniędzy, co bardzo ucieszyło kobietę - nawet trochę za bardzo, niżby wypadało.
Mimo pokaźnej sumki pieniędzy która została jej po przyjaciółce, jednak w głębi serca przeżyła jej śmierć. Niestety, nikt nie sądził, że ona ma jakiekolwiek uczucia. W tych trudnych dla niej chwilach, cała rodzina jej zmarłego męża jak zwykle się jej czepiała i wytykała błędy.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ledwo twój mąż umarł, a już zaręczasz się z drugim? Widać, co się naprawdę dla ciebie liczy... i z pewnością nie jest to miłość... Myślałaś może o rodzinie?
Małemu Cyprianowi też się nie podobały poczynania matki.
- Mamo, ale to chyba nie znaczy, że mnie zostawisz?
- Spokojnie, zapewnie nam lepszy byt. Przeprowadzimy się razem, na pewno polubisz pana Zbigniewa.
Niestety, kobieta niewiele myślała o uczuciach swojego dziecka i nie bardzo interesowało ją to, że chłopiec wcale nie chciał opuszczać tego domu.
Wincenty też miał trudną sytuację rodzinną, ale jego rodzice przynajmniej kochali.
Chłopcy wkrótce mieli urodziny. Ale nie tylko oni - także Oktawia dorastała.
Pewnego dnia, gdy Teofil był w pracy, Calista odważyła się zaprosić Leona do siebie.
Oczywiście, to nie mogło skończyć się dobrze... Teofil wrócił wcześniej z pracy i zastał ich na gorącym uczynku. Nie mógł uwierzyć, że to jego żona obściskuje się z miejscowym casanovą w ich domu...
Mężczyzna do tej pory myślał, że ma wspaniałą rodzinę i wszystko dobrze im się układa. Fakt, nie miał za wiele czasu dla swojej żony przez pracę, ale coś takiego?!
- Jak mogłaś mi to zrobić?! Ja haruję dla was, a ty romansujesz?! Nie spodziewałem się tego po tobie!
- Tak, a zastanowiłeś się czasem, co ja czuje?! Miałam dosyć takiego życia! Ciągle tylko praca, praca i dzieci! Nie mieliśmy dla siebie czasu!
- A więc szukałaś pocieszenia w ramionach Leona? Gratuluję, bardzo mądre... Nie mam siły z tobą rozmawiać, jestem zmęczony.
Calista swoją złość za całą sytuację przelała na Leona. Znów mu się dostało, jakby tylko on był winny.
- Dzięki ci bardzo! Zniszczyłeś mi życie!
- A dajże mi spokój, kobieto! Chciałaś bara-bara, to miałaś bara-bara. Jak ci się nie podobało, to trzeba się było ze mną nie spotykać!
- Zmiataj stąd, nie chcę cię więcej widzieć.
Później, gdy pierwsze emocje opadły, Calista zrozumiała, że popełniła błąd. Gdy poczuła, że może stracić Teofila, odkryła, że nadal go kocha i zależy jej na nim. Teraz tylko nie wiedziała, jak to odkręcić. Bo on był tak zły, że nawet nie chciał z nią rozmawiać, a nawet rozmyślał nad rozwodem...
W końcu poprosiła go na poważną rozmowę. To była szansa, aby wszystko naprawić, ale bała się, że dla niego ich małżeństwo jest już pogrzebane.
- Teofil... Wiem, że popełniłam ogromny błąd. Ale musisz mnie zrozumieć... Byłam zmęczona tym domem i pracą, naprawdę miałam wszystkiego dość.
- Przecież robiłem dla was wszystko. Chciałem, żebyśmy godnie żyli, pracowałam dla ciebie i dzieci, bo was kocham. A ty... jak mogłaś, Calisto? Jak mogłaś mi to zrobić?
- Tak, jestem winna. Moje usprawiedliwienia pewnie niewiele znaczą... Ale chcę przez to powiedzieć, że nasze małżeństwo od dłuższego czasu się sypie.
- A ty zrobiłaś wszystko, żeby jeszcze bardziej je rozwalić. Spałaś z nim, prawda?
- Teofil... Ja cię przepraszam. Chcę wszystko naprawić. O ile ty tego chcesz. Możemy zmienić nasze życie...
- Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć.
- Proszę ci, daj mi szansę.
- Możemy... możemy spróbować. Daj mi to przemyśleć.
- Dziękuję.
Reszta rodziny szybko dowiedziała się o nieciekawej sprawie między małżonkami. Nikt jednak nie ośmielił się z nimi porozmawiać - wiedzieli, że sytuacja jest bardzo napięta, i woleli się w to nie mieszać. Teofil i Calista także nie chcieli poruszać tego tematu.
Los nie oszczędził kobiety - w jej życiu pojawiły się kolejne niepowodzenia. W ostatnich dniach zrobiła sobie przerwę od pracy - była zbyt zmęczona i zestresowana na to. Niestety, gdy w końcu wyszła do pracy, okazało się, że może już tam nie wracać. W tych czasach nikt nie troszczył i nie przejmował się nią, jej stanowisko mogło być przejęte przez kogoś innego. Została wywalona.
Mimo, że była już mocno zmęczona tą robotą, strata ukochanego zawodu jeszcze bardziej ją przybiła.
Trudne relacje w domu nie uszły uwadze małej Oktawii, która jako jedyna odważyła zapytać się rodziców o to.
- Tatusiu, ale wy się nie rozwiedziecie, prawda?
- Skąd taki pomysł?
- Słyszałam, jak się kłócicie.
- Wiesz, córeczko... Czasami tak jest, że rodzicom nie wszystko się układa. I czasem jest lepiej, gdy od siebie odejdą.
- Ale ja nie chcę, żebyście się rozstawali! Nie chcę!
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - pocieszał dziewczynkę, ale sam nie był pewien, jak to się potoczy.
W końcu śmierć upomniała się o Elwirę, która była już bardzo stara. Jej czas nadszedł.
U innej rodziny także nastał czas zmian i konfrontacji z prawdą. Późną nocą, gdy Mariusz wrócił z pracy, Teodozja zdobyła się na odwagę, by zagadać do niego.
- Mariusz... Musimy poważnie porozmawiać.
- Gdzie jest moja kolacja? Wracam zmęczony z roboty, a ty nawet nic mi nie ugotowałaś!
- Proszę, to ważne... Chcę pogadać o nas.
- Nie po to pracuję dla was, żebyś mnie tak traktowała!
- Ale...
- Tu nawet nie jest posprzątane! Co ty robiłaś cały dzień?!
Teodozja w końcu wybuchła. Cała nadzieja na poprawę sytuacji prysła. Zrozumiała, że tego już się nie da naprawić.
- Nie mogę tak dalej żyć! Myślisz, że jestem twoją sprzątaczką?! Pracujesz dla nas, więc jesteś tutaj bogiem i możesz nic nie robić?! A kto cały dzień sprząta, gotuje, zajmuje się dziećmi?!
- Wszystko się posypało, prawie ze sobą nie rozmawiamy, jeśli już, dochodzi do kłótni. Mijamy się obojętnie, jesteśmy jak obcy ludzie we własnym domu. A ty nie chcesz o tym rozmawiać, nie możemy nawet o tym pogadać, unikasz tego. I jak my się mamy niby porozumieć?!
- Dosyć tego! Nie będziesz tak do mnie mówić! Daj mi spokój... Idę spać.
- Tak, najlepiej! Znów ucieknij, gdy trzeba skonfrontować się z prawdą!
Mariusz poszedł się położyć, ale Teodozja była zbyt roztrzęsiona, żeby zrobić to samo. Zupełnie rozgoryczona tym, jak mąż ją potraktował i jak potoczyła się dzisiejsza próba naprawienia małżeństwa, postanowiła zadzwonić do osoby, u której zawsze szukała pociechy.
- Leon? Przepraszam, że ostatnio tak cię potraktowałam. Byłam zagubiona, nie gniewaj się... Proszę, przyjdź do mnie.
Wiedziała, że to bardzo ryzykowne, ale jej mąż i dzieci spały, a ona chciała jak najszybciej zobaczyć się z kochankiem.
Jego nie trzeba było namawiać.
Niestety, Mariusz wcale nie poszedł spać. Przeszła mu ochota na sen, za to naszło natchnienie na malowanie - jak często zdarzało mu się w nocy. Jednak zgubił gdzieś jeden ze swoich pędzli.
- Hmm... Czy widziałaś może mój...
I wtedy ich zauważył.
- Co ty wyprawiasz?! Jak śmiesz... z nim... w moim domu!!
Wtedy Teosia poczuła wstyd. Wiedziała, że przegięła, i była tak samo winna rozwaleniu tego małżeństwa, jak Mariusz.
- Ja... przepaszam... - zaszlochała.
- Daruj sobie!
Mariusz nie miał już siły urządzać tutaj większej awantury w środku nocy, ani budzić dzieci. Więc po prostu postanowił iść spać i zostawić ją tutaj samą roztrzęsioną.
- Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona. - rzucił na odchodne.
I po raz kolejny Leonowi się dostało.
- Wynoś się! Spójrz, co narobiłeś!
- Przecież sama mnie tu zaprosiłaś!
- Wynoś się!!!
- Czy wszystkie baby powariowały?! Zdecydujcie się, czego chcecie!
W kolejnych dniach atmosfera w domu była nie do zniesienia. Mariusz i Teodozja nie rozmawiali ze sobą więcej - oboje udawali przed dziećmi, że nic się nie stało. Przed sąsiadami odgrywali przykładne małżeństwo. Tak naprawdę nie chcieli nawet patrzeć w swoją stronę, a słowa ograniczali do minimum.
Posiłki odbywały się w kompletnej ciszy.
Od tej pory także nie spali już razem.
Dominik i Marzena także zauważyli pogorszenie się sytuacji w domu. Niestety oni mieli też własne zmartwienia, jakimi były oceny w szkole.
Mariusz w obecności swoich dzieci, zmuszał się do uśmiechu i udawania, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dominik i Marzenka jednak nie dali się na to nabrać - widzieli, że coś jest nie tak.
- Moje koleżanki mówią, że jak rodzice się kłócą, to znaczy, że się rozwodzą. I wtedy dostaje się po dwa prezenty na święta i urodziny! - opowiadała podekscytowana, ale zaraz zrzedła jej mina. - Ale ja i tak tego nie chcę. Nie rozwodzicie się, prawda?
- Nie wiem, kochanie... Ale czasem tak po prostu trzeba... - podobnie jak wcześniej Teofil, tak i on nie wiedział, jak to wyjaśnić małej dziewczynce.
Marzenka często przeżywała to w samotności.
A Dominik zdobył nowego przyjaciela - był nim Cyprian Ćwir.
Ostatnio zmieniony 27 mar 2016, 11:13 przez Lenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Miłowo
Niech Danuta się wyprowadza, a Ćwirowie zamiast narzekać, niech zaczną świętować ! Fakt, szkoda Cypriana, ale nikt mu przecież nie zabroni u nich przesiadywać
Leon miał zły dzień Ale w sumie ma rację, niech te baby się zdecydują, czego chcą Wróżę happy end u Ćwirów, niestety straciłem już wszelkie nadzieje co do Marzycieli Nie sądziłem, że Mariusz stanie się taki gburowaty... Swoją drogą mam nadzieję, że nastoletnie rysy twarzy Marzeny będą skrajnie inne, niż jej brata
Leon miał zły dzień Ale w sumie ma rację, niech te baby się zdecydują, czego chcą Wróżę happy end u Ćwirów, niestety straciłem już wszelkie nadzieje co do Marzycieli Nie sądziłem, że Mariusz stanie się taki gburowaty... Swoją drogą mam nadzieję, że nastoletnie rysy twarzy Marzeny będą skrajnie inne, niż jej brata
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości