Opowieści zza kręgu polarnego

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 06 lip 2017, 19:44

Już wkrótce...
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 08 lip 2017, 23:57

Zdjęcie promujące bardzo ładne, szczególnie tło. Może być ciekawie... Postacie zaś wyglądają na grupkę przyjaciół, ale pewnie nie będzie to aż takie łatwe ;)
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 11 lip 2017, 1:41

Jest środek pięknego, czerwcowego dnia. Niebo czyste, ptaszki ćwierkają, a Morgana musi siedzieć w biurze jak jakiś odludek i przekładać papierki. Ach, przekładanie papierków byłoby ciekawszym zajęciem niż ślęczenie przed kompem i psucie wzroku (taa, pisze ten, który w chwili obecnej ślęczy przed kompem :) ) Tak czy siak, Morgana jakoś daje radę. A jak radzi sobie jej mąż? Zobaczmy...
Obrazek

...jej mąż radzi sobie wyśmienicie. Nawet palcem nie musi kiwnąć. Która to może być godzina? Wskazówki zegara pokazują, że dochodzi ósma czy za dwadzieścia jedenasta? Bez względu na to, co one wskazują, mąż ma się dobrze, wręcz bosko.
Obrazek

Szefunio: Morgana! Prześlesz mi te sprawozdania, czy będziesz siedzieć na Simbooku wysyłać słitaśne kociaki psiapsiółkom?
Morgana: Szefie, sprawozdanie wysłałam przecież, nie dotarło?
Szefunio: Owszem, dotarło, ale co innego. Rozumiem, że zdjęcie seksownego faceta zrobi na mnie wrażenie. Coś sugerujesz?
Morgana: Rany boskie, miałam to wysłać Ani! Jak to się stało?
Szefunio: Nie wiem, ale zapewniam Cię, że seksowni faceci mnie nie interesują i bądź tak łaskawa, wyślij mi sprawozdanie, ale bez dodatkowych atrakcji.
Morgana: Tak jest szefie.
Szefunio: Aha i jeszcze kawę zrób.
Morgana: Się robi, chętnie też sobie przerwę zrobię.
Szefunio: Najpierw sprawozdanie!!!
Morgana: No już już.
Obrazek

Morgana widać bardzo ciężko pracuje każdego dnia. Jest tak zapracowana, a tu jeszcze szefo zasypuje ją dodatkowymi zadaniami. Kobita uwija się jak w ukropie, nie wie w co ręce włożyć, doprawdy...
Obrazek

Morgana: Ach! Zasłużyłam sobie na przerwę, oj tak. Porządna kawusia postawi mnie na nogi. Ciekawe czy mężunio wstał, czy jeszcze gnije. Nie będę do niego dzwonić, bo i tak nie odbierze heh.
Obrazek

Morgana: Cześć Indruś, masz chwilkę? Tak? No to dobrze, słuchaj. Udało Ci się znaleźć tę książkę, o której pisałam wczoraj? Ooo! To super. Weźmiesz mi ją, bo nie mam jak. Szefo już mnie dzisiaj przyłapał na...ech nieważne. W każdym razie nie mogę się urwać, a księgarnię zamykają dzisiaj wcześniej. Będę Ci wisieć kawę. Super, dzięki! Muszę kończyć.
Obrazek

Indra: Nie ma sprawy, chętnie napiję się kawy. Haha, ale rymowanką zarzuciłam, nie ma co. Tylko pamiętaj, żeby mi kasę dać za tę książkę. Dobra, też muszę kończyć, bo mam klienta. Zdzwonimy się po pracy, narka.
Obrazek

Morgana zdążyła wysłać szefowi dość ciekawe zdjęcie, wypić kawkę i ponawijać z koleżanką, a co robi mężulek? Która to już godzina? On jeszcze żyje, czy rzeczywiście zaczął gnić? Budzik nie działa?
Obrazek

Wojtek: Kurza twarz! To już ta godzina? Morgana miała do mnie zadzwonić, tak to jest umawiać się z kobietami, grr!
Obrazek

Wojtek: Teraz będę musiał wszystko w ekspresowym tempie robić. A niech to gęś kopnie, znów to samo.
Obrazek

Wojtek: Fuj! Ta kawa smakuje jak woda z cukrem. Jak to można pić? Wszystko dzisiaj się wali, gorzej być nie może.
Obrazek

Godzinę później

Morgana: Cześć, widzę że zdążyłeś wstać.
Wojtek: Uwierz mi że tak. Mało tego, powiem Ci że zdążyłem wypełnić te dokumenty, o które prosiłaś. Siedzą sobie w twojej skrzynce odbiorczej.
Morgana: Dzięki. Sorry, że nie zadzwoniłam. Byłam pewna, że i tak nie odbierzesz.
Wojtek: Ech, ty i ta twoja pewność.
Obrazek

Morgana: Mogłeś nastawić sobie budzik. Jak tam ten cwaniaczek, kontaktował się z Tobą?
Wojtek: Tak i nie zgadniesz co planuje.
Morgana: Zaskocz mnie.
Wojtek. Będzie u nas jutro o 1 po północy.
Morgana: Ech, z radości skakać raczej nie będę, a ty?
Wojtek: No nic, jakoś przez to przebrniemy.
Morgana: Umieram z głodu. Idę się przebrać a ty wstaw kluchy, głodna jestem.
Obrazek

15 minut później

Wojtek: Dobrze że jesteś. Zaraz nakładam.
Morgana: Zadzwoniła w międzyczasie Ania. Chce się spotkać. Co ty na to?
Wojtek: Spoko, nie ma problemu. Gdzie i o której?
Obrazek

Morgana: O osiemnastej w parku przy ratuszu. Weźmiemy coś do jedzenia?
Wojtek: A ona sama nie może czegoś przygotować? Zawsze my przynosimy.
Morgana: Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.
Wojtek: Przeszkadzało, ale nic nie mówiłem, bo zaraz byś zaczęła gadać jak teraz.
Morgana: Co cię ugryzło?
Obrazek

Wojtek: Nic, idź do jadalni.
Morgana: Prych!
Obrazek

Wojtek: Chodzi mi o to, że gdy się umawia na piknik czy ogólnie jakieś spotkanie, to każdy powinien mieć równy wkład.
Morgana: Może mają chwilowe problemy finansowe i nie chcą o tym mówić.
Wojtek: Może tak być. Myślisz że dobrym pomysłem byłoby się ich o to zapytać?
Morgana: Tak, zrobię to dyskretnie.
Obrazek

Wojtek: Dobrze, w takim razie smacznego. Mam nadzieję, że dobrze podgrzałem.
Morgana: Haha! No ja myślę. Nie poślubiłabym kogoś, kto klusek podgrzać nie umie.
Wojtek: Przecież wiesz, że moje umiejętności kucharskie są na takim poziomie, że jedyne do czego nadaję się w kuchni to krojenie wody.
Morgana: Oj nie przesadzaj. Jajęcznicę potrafisz przygotować, kanapki i spaghetti. Czego chcieć więcej?
Wojtek: I schabowe ;)
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 16 lip 2017, 17:09

Wojtek: Dzisiaj ja prowadzę, bo ostatnio gdy ty prowadziłaś, to o mały włos nie rozjechałaś po pijanemu niepełnosprawnej zakonnicy w ciąży.
Morgana: No ok, niech ci będzie.
Obrazek

Morgana: Wiszę Indrze kawę. Nie wiem tylko czy wypada się urywać z pikniku do kawiarni.
Wojtek: A musicie koniecznie do kawiarni? Nie może Indra po prostu do nas dołączyć i nie wiem, soczku się napić?
Morgana: No ale już jej powiedziałam, że kawę jej stawiam, to co? Mam teraz zmieniać plany?
Wojtek: Ty i tak co parę sekund zmieniasz plany, więc jaką to różnicę zrobi? Indrusia dołączy do nas, a na kawę zaprosisz ją kiedy indziej i tyle.
Morgana: To jest myśl.
Obrazek

Morgana: O, są już. Ania jakoś inaczej wygląda. Czy to oby na pewno ona?
Wojtek: Ania? Nie, to jest Edzia, wychowawczyni Tomka.
Morgana: Skąd wiesz?
Wojtek: Ty z Księżyca się urwałaś? Pracujemy przecież razem.
Morgana: Skąd mogłam wiedzieć po tych wszystkich roszadach w szkole po likwidacji liceum.
Wojtek: No to już wiesz.
Obrazek

Wojtek: Siema stary, jak leci? Gdzie się podziała twoja żonka?
Teodor: Anka wyjechała do stolicy, ma jakieś ważne sprawy.
Wojtek: Aż do Bridgeport?
Teodor: Nie, do "naszej", znaczy się stolicy Rejonu Arktycznego, Aurora Skies.
Obrazek

Edzia skonfiskowała na lekcji tzw. Marshmallow, które skubane uczniaki pałaszowały na jej lekcji. Nikt się nie zgłosił, więc zabrała ze sobą na piknik i teraz sobie smażą na ogniu.
Obrazek

Morgana: Wybaczcie, dzwoni ktoś. Rany boskie, to Indra! Zapomniałam o niej.
Indra: No cześć. Skończyłam pracę, czekam i czekam, a ty nie dzwonisz. Coś się stało?
Morgana: Wybacz moja droga, wypadło mi coś, ale co powiesz na piknik? Jesteśmy teraz w parku przy ratuszu.
Indra: A kawusia?
Morgana: Innym razem, dobrze? Aha i nie zapomnij o książce.
Indra: Ja nie zapominam, w przeciwieństwie do NIEKTÓRYCH.
Obrazek

Wojtek: No i co? Przyjedzie Indrusia tutaj?
Morgana: Tak, ale chyba się obraziła, bo o niej zapomniałam.
Wojtek: Ty wiecznie o czymś zapominasz.
Teodor: Ania przed wyjazdem do Aurora Skies już miała wsiadać do taksy, gdy zorientowała się, że zapomniała walizki. Wracała się do domu trzy razy, bo zapomniała raz szczotki, drugi raz portfela, a trzeci raz gaci do spania.
Wojtek: Ania jednak przebiła wszystkich.
Obrazek

Morgana: Cześć Indruś, co tak się na mnie dziwnie patrzysz?
Indra: Słyszałam, co dzisiaj szefcio od ciebie dostał.
Morgana: Oj, przestań. Też sobie temat znalazłaś.
Indra: Mam książkę.
Obrazek

Indra: Proszę bardzo. Nie miałam w co zapakować, ale znalazłem kartonik po torcie. Lepsze to niż nic.
Morgana: No ej, nie mogłaś normalnie książkę pod pachę i przynieść?
Indra: Na okładce mogą być resztki po torcie, ale weźmiesz chusteczkę, wytrzesz i będzie jak nowa.
Morgana: Dzięki.
Obrazek

Indra: Zdycham z głodu. Dobrze trafiłam. Jakie pyszne kanapeczki!
Wojtek: Smacznego. Tedziu, wracając do Aniuchny, po co właściwie pojechała do "stolycy"?
Teodor: A bo ja wiem. Coś bąknęła, że musi jechał załatwiać "pilne sprawy".
Morgana: Tak pilne, że zapomniała bagażu...
Teodor: A tam bagaż. Mnie nurtuje cel jej podróży. Własnemu mężowi nie powie.
Wojtek: Dla Aniuchny "pilną sprawą" będzie wypatrzona torebka na wyprzedaży.
Obrazek

Indra: To akurat jest bardzo pilna sprawa, prawda Morgi?
Morgana: No jasne. Dzisiaj też miałaś Indruś misję książkową, że tak to nazwę.
Indra: Pamiętacie jak Rikusia rzuciła wszystko i pojechała do stolycy za lakierem do paznokci?
Obrazek

Norbert, syn Aniuchny i Teodora, bawi się na placu zabaw pod czujnym okiem Edzi. A ta uciekła sobie od towarzystwa, co ma im przeszkadzać. Edzia jest na diecie i rzecz jasna, z racji tego nikt nie musi widzieć jak podjada, ale to tylko mały hamburgerek. Nikt nie musi wiedzieć.
Obrazek

Wojtek: Kochanie, a jaki jest tytuł tej książki?
Morgana: Zaraz zerknę. Yyy...jest to: Epicki Dramat o Porwanych Spodniach.
Wojtek: Musi być bardzo PORYWAJĄCA.
Indra: Śmiejesz się, przeczytałam z tyłu, że krawcowa Helena poleca.
Obrazek

Edzia: Jestem już. Wybaczcie, że nie byłam z wami, ale musiałam zjeść swój dietetyczny posiłek. Wiecie czy nie, jestem na diecie i zdrowo się odżywiam. Nie może być inaczej.
Teodor: No jasne. Ania mówiła pani dokąd się wybiera?
Edzia: A skąd. Gdy zadzwoniła, to tylko bąknęła, że ma "ważne sprawy" w stolycy i żebym ją zastąpiła.
Teodor: Rozumiem, a jak sprawuje się Norbert na lekcjach?
Edzia: Jest nieco wycofany. Nie wiem z czego to wynika, ale wolałabym porozmawiać o tym z panem na osobności.
Teodor: Rozumiem, zapraszam w takim razie.
Obrazek

Morgana: Włączę radyjo, może potańczymy? Co powiecie na wolnego? Panie proszą panów!
Edzia: Chętnie. Panie Teodorze, można? ;>
Obrazek

Wojtek: O kurczę, już pierwsza po północy. Zapomnieliśmy o nim.
Morgana: No to co, będziemy się powoli zbierać.
Obrazek

Morgana: Mogłeś pilnować czasu, tak to teraz biegiem.
Wojtek: Oj nie marudź. I zapomnij o prowadzeniu.
Obrazek

Wojtek: Widzisz, czeka przed domem. Przecież kluczy nie ma.
Morgana: No rzeczywiście, małe dziecko. Poczekał sobie chwilę, chyba korona mu z tej zarozumiałej główeczki nie spadła.
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 16 lip 2017, 18:26

Bardzo mnie się podoba. Pierwszy post przeczytałam w dniu wstawienia na forum, ale oczywiście zapomniałam skomentować, trąba jedna ;)
Postacie są świetne, a dialogi po prostu w niektórych momentach sprawiają, że muszę uważać, by nie spaść z krzesła.
Jak można zapomnieć o Indrze?! :wat:
Ważne sprawy, jak lakier do paznokci itd. - znam to, moja siostra potrafi rzucić wszystko i pojechać na drugi koniec miasta po jakiś brystol czy inną papraję do makiet.
Ania przed wyjazdem do Aurora Skies już miała wsiadać do taksy, gdy zorientowała się, że zapomniała walizki. Wracała się do domu trzy razy, bo zapomniała raz szczotki, drugi raz portfela, a trzeci raz gaci do spania.
:haha:
Ale pikniczek fajny, fajny, mam nadzieję, że skonfiskowane pianki smakowały... ;)
Czekam na kolejne.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 26 lip 2017, 13:33

@Indruś, śmiej się śmiej. Na urlop, z którego przedwczoraj wróciłem, zapomniałem zabrać piżamy :D

Wojtek: No witaj synu. Jak tam podróż? Zmęczony?
Jacek: Tak, bardzo. Spóźniliście się.
Wojtek: W parku mieliśmy piknik z Teodorem. Później dołączyła Indra. Wypadło po prostu z głowy.
Morgana: Trzeba było zadzwonić, byśmy zostawili klucz pod wycieraczką, gdziekolwiek. Nie będziemy do ciebie się dostosowywać. Też mamy swoje własne plany, własne życie.
Obrazek

Wojtek: Oj Morgi, przesadzasz. Sama mówiłaś, że Jacek będzie około 1:00 po północy, także 15 minut nikogo nie zbawiło, nie synu? Jak tam studia, pozaliczane wszystko?
Jacek: Mowa o przedmiotach na uczelni?
Wojtek: No oczywiście, a co innego miałbym na myśli?
Jacek: Yyy...raczej kogo, ale mniejsza z tym...ekhem...tak, skończyłem właśnie sesję.
Morgana: Co ty masz w tej głowie synu, mamy się domyślać czegoś?
Jacek: Matka, wrzuć na luz i chodź się przywitaj ze mną.
Obrazek

Morgana: Witam się tylko dlatego, że zdałeś semestr, chociaż to powinna być oczywistość, nie?
Wojtek: Morgi niech lepiej nie wrzuca na luz, bo ostatnio źle się to skończyło.
Jacek: O co chodzi?
Morgana: A nic, ojciec mi wypomina cały czas pewną wtopę.
Wojtek: Twoja matka chciała wrzucić na luz zatrzymując się przed przejściem dla pieszych, ale zamiast sprzęgła przycisnęła gaz...
Morgana: Oj tam, oj tam, zdarza się.
Wojtek:...i przejechała na pasach pijaną, niepełnosprawną zakonnicę w ciąży.
Jacek: Ale wy macie we łbach poprzewracane.
Morgana: Przyganiał kocioł garnkowi.
Wojtek: Gdzie masz bagaż?
Jacek: Nie chciało mi się nosić aż do samego domu. Zostawiłem u pana Zdzisia na złomowisku.
Wojtek: Rozumiem, że będę nurkował w kupie śmieci szukając twojej walizki?
Jacek: Ta jasne. Jest w kanciapie u Zdzisia.
Wojtek: No to jadę. Idź odpocznij.
Obrazek

Morgana: A tobie już tyłka nie chciało się ruszyć z walizką?
Jacek: Mamo, jestem wykończony podróżą. Tyle godzin w samolocie i mam jeszcze tachać te bagaże?
Morgana: Nie rozśmieszaj mnie chłopie. Sztangi wyciskasz jedna po drugiej na siłce, a torby ponosić ci się nie chce?
Jacek: Jestem zmęczony.
Morgana: Ja w twoim wieku studiowałam, pracowałam, zajmowałam się domem, chorą babcią, byłam wolontariuszką i...
Jacek: Byłaś po prostu idealna, wiem. Znam tę historię. A do szkoły szłaś przez zamieć śnieżną i metrowe zaspy.
Morgana: A żebyś wiedział.
Obrazek

Jacek: Oooo jak dobrze w domu, padam po prostu. Mamo, zrób mi drinka.
Morgana: Nic z tego, twój ojciec wczoraj wydudnił wszystko.
Jacek: Jak to? Przecież on nie...
Morgana: Zakończył się ostatni rok szkolny i wygaszanie liceum dobiegło końca.
Jacek: Chyli ojciec bez pracy zostaje?
Morgana: Był wicedyrektorem liceum, ciężko i długo pracował. A ty może byś się odwrócił gdy do mnie mówisz? I gdzie mi z tymi buciorami na kanapę!
Jacek: No zaraz!
Obrazek

Jacek: Rzeczywiście fucha. Wicedyrektorek wygaszanego liceum i to tylko dlatego, że nikt inny nie chciał tu pracować, bo wszyscy wiedzieli co się święci, że pracy tu nie dostaną i spierdzielili do Aurora Skies.
Morgana: To nie takie proste.
Jacek: Dostał 4 godziny w jedynej i ostatniej klasie licealnej i jakąś papierkową robótkę, też mi co.
Morgana: Taki żeś mądry, weź popracuj jak my chociaż przez jeden dzień, a przekonasz się jak to jest.
Jacek: Teraz nie jest ani wice ani godzin nie ma.
Morgana: Może zamiast tak gadać byś z nim porozmawiał. O cokolwiek go poprosisz, robi to bez gadania, a ty mu dupę obrabiasz tu.
Obrazek

Jacek: Ech, idę spać. Wrócimy do tematu jutro, znaczy się dziś. Kuźwa, znowu te jasne noce. Na uniwerku przynajmniej było tych parę godzin nocy i spać się dało.
Morgana: A co ty nagle taki „miastowy” się zrobił? Całe życie żeś tu mieszkał i jakoś nie przeszkadzały ci do tej pory.
Jacek: Chrrr...
Morgana: No tak...
Obrazek

Wojtek: Jestem już. Jacek poszedł spać?
Morgana: Tak, usnął jak niemowlę na kanapie w salonie.
Wojtek: Zaraz przyjdę, tylko zaniosę mu torbę do jego pokoju.
Morgana: Weź się uspokój, sam to zrobi rano, nie jest małym dzieckiem.
Wojtek: W takim razie idę się myć, zaraz będę.
Obrazek

Wojtek: No jestem już. Co czytasz?
Morgana: Książkę od Indrusi. „Epicki dramat o porwanych spodniach”
Wojtek: Emocje jak na grzybobraniu.
Morgana: Daj spokój, ciekawie się zaczyna. Dobra, kończę.
Obrazek

Wojtek: Dowiedziałaś się czegoś od tego cwaniaczka?
Morgana: Niewiele poza narzekaniem, że jest zmęczony.
Wojtek: Nie dziwię mu się, tyle czasu w drodze.
Morgana: Nie wydziwiaj. Ja w jego wieku tyle rzeczy robiłam naraz i dawałam radę bez snu tyle godzin wytrzymać, a podróży to tyle miałam że hoho i jakoś trzymałam się.
Wojtek: A mnie jeszcze trzyma.
Morgana: Trzeba było cały barek wychlać. Tak troszczysz się o swojego synalka, a nawet samo(z)gona mu nie zostawiłeś. Biedny teraz o suchym pysku leży.
Wojtek: Musiałem jakoś przełknąć tę informację o braku etatu. Co miałem robić?
Obrazek

Morgana: Nie wiem, może strzelić se w łeb lub położyć się na ziemi i płakać? Serio, to się tobie dziwię, że niczego jeszcze sobie nie szukasz.
Wojtek: Wydobrzeję, to zacznę.
Morgana: Lepiej tak zrób, bo ja zapierdzielać na dwa etaty nie zamierzam. Na syna nie licz, bo on to przecież studencik się zrobił, a do pracy nie ma komu.
Wojtek: Znowu się go czepiasz. Ukończył pierwszy rok. Daj mu się wyszaleć, korzystać z życia, chwili wolności.
Morgana: Ja jako studentka pracowałam, zajmowałam się...
Wojtek: Tak tak, to wszyscy już w miasteczku wiedzą, nie musisz się powtarzać. Jacek jest inny i tego nie zmienisz.
Morgana: Wiesz co, nie chcę z tobą gadać, ciągle go bronisz.
Wojtek: No tak najlepiej, brakuje ci argumentów, to „nie chcę z tobą gadać”, ech.
Morgana: Dobranoc i nie wierć się, bo pójdziesz spać na drugą kanapę w pokoju.
Obrazek

Rodzice po sprzeczce usnęli, a Jacek się obudził. Nie było mu wygodnie na salonowej kanapie. Jacek po podróży musiał pójść się wykąpać, więc skorzystał z wolnej łazienki i wskoczył do wanny. Jak to dobrze zrelaksować się po tylu godzinach siedzenia na tyłku, nie? Po kąpieli udał się po swoją torbę do przedpokoju i zaciągnął ją do pokoju. Chciał jeszcze pospać tych parę godzin.
Obrazek

Wczesnym rankiem rodzice jeszcze smacznie spali, ale Jacek nie mógł oka zmrużyć. Dzień polarny w tym przypadku działa na niego tak, jakby przekroczył parę stref czasowych. Wstał, ubrał się i odebrał wiadomość od pewnej dziewczyny. O tej porze do niego pisze? Też nie może spać?
Obrazek

A co tam ma się chłop szarpać, skoro laska nie śpi, to zadzwonię.
Jacek: Siema, serio chcesz iść?
Tajemnicza kobieta: Jasne, to o 7:00?
Jacek: Spoko, już lecę.
Rozmowy Jacka są zazwyczaj lakoniczne, zwięzłe i konkretne. Chcesz coś, dzwonisz, mówisz od razu o co chodzi i wszystko.
Obrazek

Jest wpół do siódmej. Jacka już nie ma w domu, rodzice zeszli do kuchni rozpocząć poranny rytuał.
Morgana: Zjadłeś całą kiełbasę?
Wojtek: Co ty? Niczego nie ruszałem.
Morgana: Pewnie Jacuś wszamał. Uduszę go, gdy go dorwę. Ta kiełbasa była dla Sylwka. Nawet kartkę zostawiłam, by nie ruszać.
Wojtek: Wyślij mu wiadomość, że ma odkupić i tyle. Kawy?
Morgana: Nie, dzięki. Tobie się bardziej przyda.
Obrazek

Morgi: Makaron zostawimy na obiad. Do tego czasu się przegryzie. Na śniadanie zrobię gofry.
Wojtek: Dla Jacka starczy?
Morgana: Nie starczy, to pójdzie do Grażyny na obiad do hotelu. Krzywda mu się nie stanie.
Obrazek

Morgana: Smacznego. Wybacz, że tak się uniosłam. Po prostu mi się to nie podoba.
Wojtek: Co ci się nie podoba?
Morgana: Jacek i jego postawa.
Wojtek: Nie zaczynaj znowu. Jest młody, niech się wyszumi. Potem mu przejdzie i wydorośleje.
Morgana: Zajmę się nim podczas jego wakacji.
Obrazek

Wojtek: I co zrobisz? Szlaban dasz na cukierki za późne powroty do domu? Daj spokój.
Morgana: Ale zobacz jak on ciebie traktuje. Nie widzisz tego?
Wojtek: Niby jak? Przyjechał do domu po roku studiów i cieszę się, że jest z nami.
Morgana: Nie o tym mówię, dobrze o tym wiesz.
Wojtek: Jest naszym jedynym dzieckiem.
Morgana: Ale to nie oznacza, że można mu pozwalać na wszystko.
Wojtek: O co tobie chodzi?
Morgana: O nic!
Wojtek: No to co się produkujesz?
Morgana: nieważne, jedz!
Obrazek

Wojtek: Pozmywam, a ty idź do łazienki się ogarnij. Co ty robisz?
Morgi: Piszę mu, żeby odkupił dla Sylwka kiełbasy.
Wojtek: Już ja cię znam, ta twoja mina. Co ty kombinujesz?
Morgi: Nie miałeś pozmywać? To idź.
Wojtek: To się źle skończy...
Obrazek

Tymczasem na siłowni...
Jacek: Siema, dobrze wyglądasz.
Tajemnicza kobieta: Ty też. Super cię widzieć. Jak studia?
Jacek: Zdane, a jak twój biznes?
Tajemnicza kobieta: Kręci się. To co, idziemy?
Jacek: Pewnie!
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Shattered
Fotograf
Fotograf
Posty: 3155
Rejestracja: 15 gru 2013, 9:06

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Shattered » 26 lip 2017, 20:37

Na początek powiem, że Twoje simy mają cudowny skin! Ja też chce! :aww: :aww: :aww:
Ten stolik z akcesoriów, prawda? On pełni jakąś funkcję czy to tylko dekoracja?
Wg mnie niepotrzebne piszesz w dialogu kto to mówił, przejrzyściej by było gdybyś po prostu stosował myślnik przed wypowiedzią ;)
No co za przyjaciółka, ja bym nigdy nie powiedziała, żeby mi kasę oddała :P
Ekspres chyba dobry, bo ma taki sam w pracy jak i w domu.
Ale żeś ktoś zaparkował :haha:
http://www.picshare.ru/uploads/170716/5H2p7f1Ga2.jpg Ale świetne zdjęcie, ładna okolica. Co to za miasto?
Fajnie by było gdybyś usunął dymki znad głów simów.
Pierwsza w nocy, a tak widno? :O
Synu? :O :O :O
Muszę powiedzieć, że uwielbiam te pozy, świetnie wpasowują się w to co piszesz
Ale wy macie we łbach poprzewracane. :swelol:
Aaa to dlatego tak jasno w nocy, no no. Cóż za pomysłowość, coraz bardziej mi się podoba..
Jeju, uwielbiam Morganę. Nie wytrzymałabym z takim mężem, zero wsparcia i nawet w nocy nie grzeje :grumpy:
Nie podoba mi się Jacek, coś tu śmierdzi..

Wojtek, normalnie jestem w szoku! To tak świetnie się czyta, jak książkę! I zdjęcia, pozy wszystko tak ładnie się komponuje. Czekam na dalszą część. Mam nadzieję, że będzie trzymać poziom :hug:
Sky Fits Heaven

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 29 lip 2017, 20:57

Rany! Jacuś i jego mamunia doprawdy świetnie się dogadują. Boję się, że w którymś kolejnym odcinku polecą pióra... tfu, poleje się krew, tak się kochają. Ale Morgana ma trochę racji. Dorosły byk, a ojciec musi targać jego bagaże i takie tam... I najgorsze, że tego nie widzi...
Ale fakt, czyta się świetnie i parę razy prychnęłam śmiechem w monitor.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 31 lip 2017, 21:33

@Shat, dzięki za komentarz. Stolik jest dekoracją. Miasteczko nazywa się Saaqartoq i jest dostępne do pobrania z blogu jego autora. No tak, polarny dzień. Jacuś musiał na studiach się od tego odzwyczaić. A Jacuś to mój synek i będę stawał po jego stronie :P

@Indruś, tak oboje mają charakterek, o czym Wojtek niestety się przekonał...

- Oo! Skąd masz to cudo? Wcześniej nic nie mówiłeś.
- Ano ma się to i owo. Wskakujesz, czy będziesz się gapić?
- No już już. Dokąd jedziemy tym razem?
- Zobaczysz.
Obrazek

Dzień jak co dzień. Jacek wraz ze swoją koleżanką mogą korzystać z czasu wolnego, ale nie wszyscy mają ten komfort. Chcąc, nie chcąc trzeba ruszyć tyłek i wybrać się do roboty. Teodor niedawno wszedł do swojego gabinetu i dzień jak co dzień, odpala komputer. Co tym razem go czeka?
Obrazek

Teodor zapisał się do ogólnokrajowego programu "Lekarz do usług". Polega to na tym, że lekarz odpisuje na wiadomości pacjentów i w razie potrzeby umawia wizytę, a wszelkie formalności zostaną od razu wysłane do recepcji.
Panie doktorze! Kochałam się ze swoim chłopakiem około miesiąca temu. Ostatnio zauważyłam niewielki guzek na prawym kolanie. Czy to może być ciąża pozamaciczna? Proszę o pomoc!
- Weź ktoś spluwę i wystrzel mi w łeb, bo zaraz sam to zrobię - pomyślał Teodor.
Dobrze, spokojnie. Odpisz uprzejmym tonem, ale stanowczo.
- Droga... - Teodor spojrzał na imię i wiek dziewczyny: Kasia lat 14. Ech...
Obrazek

- Anka, odbierzesz ty w końcu czy nie?
Ania nie odbierała. Teodor odczekał chwilę, po czym chwycił telefon po raz drugi. Tym razem od razu włączyła się automatyczna sekretarka.
- Ania, dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów? Znikasz bez słowa i co ja mam sobie myśleć? Oddzwoń, gdy tylko odsłuchasz tę wiadomość. Kocham cię, pa.
Obrazek

Teodor cisnął telefon na biurko, opadł ciężko na krzesło i spuścił głowę.
- Ile można to znosić? Wyjeżdża nie wiadomo po co. Nie dzwoni, nie odpiera telefonów, nie odpisuje na wiadomości. Ja już nie wiem co jej po głowie chodzi.
Teodor usłyszał dźwięk z komputera. Ocknął się po lekkim transie i zobaczył wiadomość, że za chwilę ma otworzyć gabinet i zaprosić pierwszego pacjenta. Wzdrygnął się na samą myśl o tym, co jego żona może teraz robić, ale musi wziąć się w garść i o tym nie myśleć.
Obrazek

- Pani Grażyno, zapraszam. W czym mogę pomóc?
- Panie doktorze, mam wielki problem.
- Widzę właśnie.
- Ledwo wstałam dzisiaj z łóżka. Wszystko mnie boli. I wie pan co? Wstałam lewą nogą. Co mam robić?
- Pani Grażyno, jestem nieco zdezorientowany, ale przejdę od razu do rzeczy.
Obrazek

- Pani pracuje, o ile dobrze pamiętam, w hotelowej restauracji.
- Tak, panie doktorze, ale co to ma do rzeczy?
- Ostatnio całkiem przypadkiem dowiedziałem się, że goście dostają coraz mniejsze porcje. Coś pani o tym wiadomo?
- Do czego pan zmierza?
- Ech, może inaczej. Myślę, że powinna pani ograniczyć to i owo hmm...
Obrazek

- Zorganizowałem konkurs. Zechce pani wziąć w nim udział?
- Oczywiście! Będą nagrody?
- Sama się pani przekona. Proszę wylosować i zobaczymy co pani wygrała.
Grażyna spojrzała podejrzliwie na kulę, ale włożyła do niej rękę i wyjęła niewielki kawałek papieru przypominający dużą wizytówkę.
- Ooo! Wygrałam karnet na siłownię! Mężowi się spodoba.
- Ekhm...może nie powinienem się wtrącać, ale to jest pani nagroda – dodał nieśmiało Teodor.
Żeby tylko Grażyna nie zorientowała się, że w kuli każda kartka była kuponem na siłownię.
Obrazek

Skoro Teodor nie dowiedział się gdzie jest i co porabia jego żona, może pora zobaczyć co u niej słychać. Jak już wiadomo, Aniuchna jest w Aurora Skies – stolicy rejonu arktycznego. Przebrała się cała na czarno i nawet twarz pomalowała. Zapewne w środku dnia będzie niewidoczna :D Wtargnęła do czyjegoś domu i wygląda na to, że wiedziała dokąd się udać.
Obrazek

Co ona kombinuje? I po kiego grzyba wystroiła się na kominiarza? Nie wygląda na to, by zajmowała się czyszczeniem kominów, a do Dnia Straszenia jeszcze kupa czasu.
Obrazek

Aniuchna zabiera się za robotę. Ktoś jej zlecił coś czy sama jakieś prowadzi podejrzane interesy?
Obrazek

Stanęła, uśmiechnęła się tak szeroko, acz złowrogo, że ciarki po plecach przechodzą. Nagle szybkim ruchem ręki chwyciła coś, co wygląda jak...wielki lizak :O Roześmiała się złowrogo i zaczęła pałaszować zdobytą słodkość.
Obrazek

Śmiała się tak głośno i złowrogo wcinając lizaka, że całkowicie zagłuszyła kwilenie niemowlęcia, które leżało na podłodze. Co ta Aniuchna planuje? Aż strach się bać.
Obrazek

Tymczasem w szkole Wojtek przesiadywał w pokoju nauczycielskim i rozmyślał, dumał i zastanawiał się co począć ze swoim życiem. Do pokoju weszła pani dyrektor.
- Tu pan jest. Myślałam, że jest pan w sali.
- Spakowałem już swoje rzeczy. Najpóźniej jutro przyjadę i zabiorę je stąd.
- Panie Wojciechu, ja właśnie o tym chciałam porozmawiać.
- Myślę, że nie za bardzo jest o czym. Przecież wszystko jest już jasne. Liceum zlikwidowane, nic tu po mnie.
Obrazek

- Panie Wojciechu. To fakt, że liceum w zasadzie już wygasło, ale to nie koniec świata przecież.
- Pani dyrektor, dziękuję bardzo za owocną współpracę. Mam nadzieję, że jako pani zastępca przez ten rok sprawdziłem się. Dałem z siebie wszystko, mam nadzieję.
- To się zgadza.
- To dlaczego nie dało się powalczyć o utrzymanie liceum? Chętnych zawsze było dość sporo.
- To niestety nie zależy od nas, dobrze pan o tym wie, ale ja przyszłam z pewną propozycją. Może przejdę od razu do rzeczy. Zna pan panią Edytę?
- Oczywiście. Ostatnio widzieliśmy się w parku. Coś się stało?
- Pani Edyta rezygnuje z pracy u nas. Przenosi się wraz z narzeczonym do Aurora Skies. Chciałabym, by pan ją zastąpił.
Obrazek

Wojtek przez moment nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Przez chwilę siedzieli w zupełnej ciszy. W końcu dyrektorka powtórzyła pytanie.
- Panie Wojciechu? Zgadza się pan na takie warunki?
- O rety! Pani się mnie jeszcze pyta? Oczywiście że się zgadzam.
- Przejmie pan dwa ostatnie roczniki.
Wojtek zawahał się przez chwilę. Było widać, że myśli nad czymś.
- Ale pani dyrektor, to nie jest dużo godzin. Nie wiem nawet czy pół etatu się z tego uzbiera.
- I tu kolejna sprawa. Wicedyrektor podstawówki odchodzi na emeryturę i po rozmowie z nią obie stwierdziliśmy, że pan przejmie jej obowiązki.
Do Wojtka jeszcze nie dotarło to, co przed chwilą usłyszał. Miał ochotę rzucić się na szyję dyrektorce i j wycałować, ale wiadomo, że to byłoby bardzo nieprofesjonalne.
- Rozumiem, że pan się zgadza. W takim razie zaraz pójdziemy do dyrektorki podstawówki, czeka tam już na pana.
Obrazek

- Przypadkiem słyszałam twoją rozmowę z dyrektorką. Gratulacje!
Wojtek poczuł się nieco onieśmielony.
- Dzięki Pati. Fajnie, że będziemy teraz razem pracować. Pracujemy w tym samym budynku, a nawet nie mieliśmy czasu słowa zamienić.
- Oj nie przesadzaj. Co prawda liceum i podstawówka są w jednym budynku, ale przecież są oddzielone zaryglowanymi drzwiami.
- Ciekawe co zrobią z tym skrzydłem, gdy zostanie już tylko podstawówka.
- Zobaczymy. Chciałabym, by utworzyli dodatkowy oddział pierwszaków. Byłoby cudownie.
- Pati, wybacz. Muszę spadać. Mam rozmowę z twoją dyrektorką. Trzymaj za mnie kciuki.
- Jasne. Pozdrów Morgi ode mnie i wpadnijcie na kawę. Mieszkacie przecież obok nas!
Obrazek

Morgana wróciła z pracy, ale po drodze wpadła do sklepu...znaczy się na ploteczki z Indrusią.
- Cześć Indruś, jak tam idzie?
- Dzisiaj był spokój. Jak tam książka?
- Dopiero zaczęłam czytać. Zapowiada się ciekawie. Wybacz, ale dostałam wiadomość. O, to od Wojtka. Co mógł tym razem wymyślić?
- Odpisz, a ja poukładam sobie tu i tam.
Morgana wyjęła telefon i zaczęła czytać wiadomość.
- Indruś, nie uwierzysz. Zgadnij co się stało!
- Melduje, że udało mu się nastawić budzik.
- Weź nie wygłupiaj się! Dostał pracę!
- Serio? Przecież wygasł ostatni rocznik liceum.
- Tak, ale rozmawiał z dyrektorką podstawówki. Wiesz przecież, że to był zespół szkół. Jakimś cudem znalazły się dla niego godziny i coś jeszcze, ale nie napisał co.
Obrazek

- Indruś! Taka jestem szczęśliwa teraz, ale nie zauważyłam twojej nowej fryzury. Bardzo ci w niej do twarzy.
- Dzięki! Postanowiłam nieco ściąć te kłaki. Lepiej się teraz czuję.
- Widziałam dzisiaj Jacusia na mieście.
- O! Wrócił już. Nic nie wspominałaś.
- Na pikniku wyleciało nam z głowy i zanim zdążyłam ci cokolwiek powiedzieć, musieliśmy lecieć do domu. Ale nie chodzi o to, gdzie go widziałam, ale z kim.
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Re: Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 01 sie 2017, 0:00

Panie doktorze! Kochałam się ze swoim chłopakiem około miesiąca temu. Ostatnio zauważyłam niewielki guzek na prawym kolanie. Czy to może być ciąża pozamaciczna? Proszę o pomoc!
- Weź ktoś spluwę i wystrzel mi w łeb, bo zaraz sam to zrobię - pomyślał Teodor.
Płaczę ze śmiechu :haha:
Dobra akcja Teodora z tą Grażyną. Szkoda tylko, że Grażyna mało kumata... podżera klientom i do tego jeszcze tępa jest...
Aniuchna zrobiona na czarno wygląda super.
Fajnie, że się Wojtkowi udało załapać na pracę :)
Noo, Indra w takiej fryzurce wygląda o niebo lepiej. Nawet lepiej ode mnie :yes: Bo ja nieufarbowana... :P
Super się czytało.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Shattered
Fotograf
Fotograf
Posty: 3155
Rejestracja: 15 gru 2013, 9:06

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Shattered » 03 sie 2017, 1:19

O Kryste, dalej jest świetnie, na chwilę przeniosłam się do fikcyjnego świata :aww:
No te pozy są boskie.. Teodor miał straszną minę dopóki nie zobaczyłam dyrektorki. Normalnie jak postać z Wiedźmina, masakra :O Ja bym się bała jej..
Hm, Pati wygląda interesująco :cwaniak: Liczę na jakiś romansik..
Indrze również o wiele lepiej w nowej fryzurze..
To z kulą jest świetne :P Ciekawe czy w realu gdzieś takie coś stosują :D
Powtórzę się, ale ten skin jest świetny. Lepszy niż ten z gry, ale nie taki sztuczny jak większość w internecie.
Sky Fits Heaven

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 09 sie 2017, 1:12

@Indruś, dzięki za kom. Jesteś niezawodna jak zawsze. Jakieś inne będą sugestie co do Indruchny, dawaj znać.
@Shat, fajnie że weszłaś. Bardzo mnie motywują twoje komentarze. Dyrka jak to dyrka, mają się jej bać i tyle :D

- Widzisz tamte łodzie? Wypożyczymy sobie i popływamy.
- Chętnie, ale co będziemy na tej łodzi robić? Siedzieć na tyłku?
- Oczywiście że nie. Nie martw się, wszystko mam zaplanowane.
Obrazek

- No i jak podoba ci się? Dobrą piankę ci dali?
- Zupełnie nie. Tak ciasna, że cycków nie czuję. Dupę mam jak deska płaską.
- Ach no tak. Wzięłaś rurkę i maskę?
- Tak, zaraz wskakuję i sobie ponurkuję. A ty na serio chcesz ten cały windurfing?
- No jasne. Na studiach pod koniec maja sobie śmigałem po jeziorze.
Obrazek

- Na kurzą piczkę! Jaka ta woda zimna. Że Jacek nie boi się, że wpadnie do wody i szoku termicznego dostanie. Brr!
Obrazek

Matylda zanurzyła buźkę w wodzie i tak se pływała, a Jacka poniosło hen daleko.
Obrazek

Porwało go tak daleko, że ledwo widać jachty na przystani. Za to widok miasteczka oraz gór jest przepiękny!
Obrazek

- Jak tam? Znudziło się moczenie buźki?
- Uważaj, bo walniesz mnie w głowę tą łodzią.
- Nie zaszkodziłoby ci to. I tak jesteś walnięta.
- No spoko. Jak tam było z dala od półwyspu?
- Żałuj że nie spróbowałaś.
- Jeszcze czego. Bym orła wywinęła, że ryby by się ze mnie nawet śmiały.
- Wskakuj na pokład. Dopływamy na pomost. Drapniesz jakąś babską łódź, mam pomysł.
Obrazek

- Jak szybko mam płynąć?
- Dawaj na maksa, ile wlezie!
- Jak chcesz. Tylko gdy coś ci się stanie, to ja nie odpowiadam.
- Dobra, nie pitol, tylko gaz do dechy.
Obrazek

- Juhuhuuuuu! To dopiero kop! Mógłbym tak cały dzień! Jaaa pierdzieleeeee!
Obrazek

- Mówiłeś, że jestem rąbnięta. Ty to w ogóle jesteś jakiś niewyżyty typ, naprawdę.
- Nie zaprzeczę, ale uważaj, bo ochlapię zaraz ten twój płaski, tymczasowo, tyłek.
- Ej no heh, nie wygłupiaj się. Ale zakwasy będziesz po tym wszystkim jutro miał.
- A kit z tym, przeczekam. Chodźmy coś wszamać, głodny jak wilki jestem.
- Pójdziemy do baru, jak myślisz?
- Do baru? Hmm. A może do Grażyny?
- Tak! Do Grażyny! Grażyna rządzi! :P
Obrazek

- Żebym ja wiedziała, że tak wyglądać będzie ta kawa, to w życiu bym się nie wybrała.
- Indruś, nie marudź. Gdybym ci powiedziała dokąd idziemy, poszła byś?
- Wiesz przecież, że nie. Miałam jakiś wybór?
- Wiesz przecież, że nie.
- Tak też myślałam. Gdzie twoi chłopcy?
- A czort wie. Jacek pewnie gdzieś się szlaja, jak to on, a Wojtek pewnie jeszcze w szkole siedzi. Ty, widziałam Matyldę, zgadnij z kim.
Obrazek

- Oświeć mnie.
- Z Jacusiem. Razem się szlajają.
- Ach tak. Mówiła mi ostatnio, że nie mogła doczekać się jego powrotu ze studiów.
- Hmm zaczyna się robić ciekawie, nie sądzisz?
Obrazek

- O! Indruś, byłabym zapomniała! Proszę, to dla ciebie.
- Dziękuję! Wiesz bardzo jak ostatnio cierpię na niedosyt książek.
- „Szlachetna historia skarpet” - autobiografia. Pomyślałam sobie, że ci się spodoba. Tylko nie spojleruj, sama chcę w wolnej chwili przeczytać.
Obrazek

- Wiesz co, Morgi? Dzięki że mnie wyciągnęłaś. Możemy tak sobie wychodzić co jakiś czas, co ty na to?
- Ne pewnie. Może kogoś jeszcze wyciągniemy, jak myślisz? Grażynkę?
- Grażynkę? Wołami jej nie zaciągniemy, wiesz o czym myślę.
- Trzeba porozmawiać z Sylwkiem. Już on jej da popalić.
- Ta, Sylwek. Powie jej, by się ruszyła, to się na niego obraża, że niby wytyka jej to, że jest gruba.
- Grażynka jest uparta jak osioł, ale skoro jej mąż nic nie zdziała, to chyba my tym bardziej, ech.
- Zrób tak jak ze mną. Myślę, że łyknie haczyk.
Obrazek

- Och, jak dobrze wreszcie klapnąć sobie. Tego mi było trzeba. Morgi, słuchaj ty mnie. Jacek wrócił ze studiów, nie? Przypomnij mi co on studiuje.
- Technologię, ale nie pamiętam jaką specjalność wybrał. Jakieś mechaniczne ceregiele.
- Ach, no tak. On przecież zawsze tym się interesował, nie?
- Taa, interesował się, ale do roboty to nie ma komu. Wrócił sobie i jak królewicz, wszyscy mają skakać wokół niego.
- Taki już jest, że musi szumu narobić, by wszyscy widzieli jaki to on och i ach. Nie zmienisz tego.
Obrazek

- Ech, Indruś, to ja wiem. Martwi mnie natomiast to, że Wojtek nic sobie z tego nie robi.
- A czego oczekujesz od niego? Że powie „synu, zrób coś ze sobą”? On nie ma dziesięciu lat, by mu mówić co ma robić. To dorosły chłop.
- Ja to rozumiem, ale Wojtek ciągle mu ustępuje i to dosłownie we wszystkim. Nie da sobie wbić do głowy, że źle robi.
- Co takiego zrobił?
- Przykładowo, tuż po przyjeździe Jacek nie przywiózł ze sobą bagaży, to Wojtek od razu wsiadł do auta i pojechał po jego graty. Jacek nawet mu nie podziękował.
- Był zmęczony. Wiesz dokładnie jak wygląda podróż do naszego rejonu. Sama niejednokrotnie tego doświadczyłaś.
- Owszem, ale jestem kobietą i nie raz padałam na twarz po powrocie, a wstawiałam pranie, zupę gotowałam na następny dzień i nie wymyślałam wymówek, a Jacek kawał chłopa wielce zmęczony, też mi co. Mruknie tylko, a ojczulek już leci załatwiać za niego sprawy, wkurza mnie to.
- Morgi, nie zrozum mnie źle. Myślę, że dramatyzujesz. Daj chłopu kilka dni na dojście do siebie. Z Wojtkiem porozmawiaj na spokojnie.
Obrazek

- Witam drogie panie! Nie słyszałyście że wszedłem do domu, bo takie zajęte byłyście obgadywaniem kogo wlezie, prawda kochanie?
- Wojtek, oj tam, przestań. Od razu obgadywanie.
- No nie, rozmawiałyście o nowych promocjach w Aurora Skies.
- Oj Wojtuś, nie gniewaj się. Tak tylko sobie rozmawiałyśmy, nic szczególnego.
- Indruś, no no. Dobrze cię widzieć.
- Wojtek, przestań być takim dokuczliwym. Powiedziałam co myślałam, trzeba było nie podsłuchiwać.
- Ależ skąd, ja nie podsłuchiwałem. Przechodząc przypadkowo obiło mi się o uszy to i owo.
Obrazek

- Nie, wcale nie podsłuchiwałeś, słyszałeś nas dobrze z pokoju, podszedłeś i...
- Spokojnie, kochanie, bo się zapowietrzysz. Daj buziaka na przywitanie, bo wita cię nikt inny jak wicedyrektor szkoły podstawowej w Arktikiut.
- Ach, czyli już wszystko pewne. Super, cieszę się bardzo. Indruś, nie cieszysz się z nami?
- Cieszę cieszę, ale chyba naciągnęłam sobie ramię.
- Pójdź do Tedzia, on rozmasuje.
- Obejdzie się bez Tedzia, dzięki.
Obrazek

- Pogadajcie sobie, a ja tymczasem muszę napisać coś.
- Napisz do Jacka, by wrócił do domu.
- Ta, lecę już. Jacek już mi pisał, że jest u Grażyny w hotelu na obiedzie.
- Brak słów. Słuchaj, Indruś, na bolące ramię dobrze działa...
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Shattered
Fotograf
Fotograf
Posty: 3155
Rejestracja: 15 gru 2013, 9:06

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Shattered » 09 sie 2017, 20:11

Żebym ja wiedziała, że tak wyglądać będzie ta kawa, to w życiu bym się nie wybrała. Prawie sikłam :D
Jeju, aż mi się zachciało pouprawiać sporty wodne. Ale chyba bym się bała..
Ale, zaraz zaraz, to tak grzecznie było ? :P
Morgana w sumie mnie już zaczyna jakoś irytować. Ciągle przeżywa te walizki, nienormalna jakaś chyba. Life goes on
No i tak nieładne plotkować o mężu, który wszystko słyszał :swelol: i zaraz jej pokaże :grumpy:
Sky Fits Heaven

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 10 sie 2017, 23:57

Nieźle Jacuś daje czadu z Matyldą. Gadki podczas zdarzeń na wodzie jak zwykle, świetne :yes:
Fajna ta "kawa", ale fakt, JA gdybym wiedziała, tobym nie poszła. I tak za dużo się nasiłuję w pracy :P
Obgadywanie małżonka, kiedy ten słyszy, zawsze spoko.
Ale fakt, Morgana mogłaby przestać tak przeżywać to Wojtkowe nadskakiwanie synowi.
Coś ty tej Indrze usadził na głowie? FUUJ! :no: Tylko nie takie "kocie kupki", takie nosi jedna moja koleżanka z pracy, której serdecznie nie cierpię! -_- Wolę tamte krótkie włoski z poprzedniego posta.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 16 sie 2017, 16:18

Shat, Morgana to tak sympatyczna postać, że aż sam chciałbym taką w realu poznać hehe
Indruś, koci bobek musiał być, bo Indrusi niewygodnie byłoby robić pajacyki z rozczochraną głową :P

Pół godziny później

- Widzę nagadałyście się po wsze czasy. Rozesłałem wiadomości-przypominajki komu trzeba o dzisiejszej uroczystej kolacji. Tam sobie pogadacie jeszcze.
- Jakiej kolacji?
- Nijakiej. Tydzień temu mówiłem ci przecież, że obecna dyrektorka liceum, pani Beata, odchodzi na emeryturę.
- A ja tam się nie orientuję w tym całym zamieszaniu z tym liceum. Dlaczego odchodzi?
- Pani Beacie przysługuje wcześniejsza emerytura i jako że od następnego roku nie ma dla niej stanowiska dyrektor szkoły, to co ma robić? Chyba w tych galotach i kociej kupce na główce nie pójdziesz na przyjęcie.
- Zaraz się zbieram. Matylda zrobi mnie na bóstwo, mam to jak w banku. Pani Beata wie o przyjęciu?
- Właśnie nie, to ma być niespodzianka. Wszyscy obiecali trzymać język za zębami.
- Wszyscy? Serio? A ta papla też wie?
- No co ty. Nikt jej nic nie mówił, bo ta zaraz by wypaplała wszystko.
Obrazek

- Acha, czekaj. Pokażę ci wiadomość, którą wysłałem dla dyrektorki, by ją zwabić do hotelu.
- Hahaha, ty tak na serio? Myślisz, że się nabierze?
- Pewnie. Jacek z Matyldą byli u Grażyny dzisiaj na obiedzie, to napisałem im, by zarezerwowali od razu salę.
- Matylda wróci do domu, nie wiesz?
- Z tego, co mi pisał Jacek, Matylda wraca do salonu, a on do domu. O! O wilku mowa!
Obrazek

- Cześć ciotka! Dawno się nie widzieliśmy. Jak tam interesy i te sprawy?
- A dobrze się trzyma wszystko. Dzisiaj klientka podeszła do kasy z pornolem w ręku, a ja tak na nią patrzę zdziwiona, ale cóż. Nie mnie oceniać co kto czyta. Pół godziny później ta sama babka weszła roztrzęsiona do sklepu i tłumaczyła, że dziecko poprosiło ją o „Świerszczyka”, no to kupiła. Do tej pory się zastanawiam jak to się mogło zdarzyć.
- Jeśli masz namiary, to chętnie odkupię hehehe :D
- Jeszcze czego. Ostatecznie gazety użył jej mąż, gdy ryby skrobał.
- Tak? A mnie się wydawało, że co innego skrobał przy tej gazecie :P
Obrazek

- A weź ty z tymi swoimi żartami! Udał się wypad z Matyldą? Stęskniła się za tobą, wiesz?
- Wiem, z nią najlepsze są wypady. Też mi tego brakowało.
- A jak na studiach? Pozaliczałeś wszystko?
- Tak, wszystkie zaliczyłem hehe.
- Egzaminy, rozumiem?
- To też :D
- Dobrze się bawiłeś tam?
- Pewnie, niech Matylda żałuje, że nie wyjechała na studia.
- Ty znowu o tym? Dobrze wiesz, dlaczego tak zdecydowała.
- No dobra, ciotka. Matylda jest w salonie teraz. Ma klientki, ale możesz do niej wpaść przed kolacją, to się wyszykujecie.
Obrazek

- Kochanie, dobrze wyglądam?
- Ujdzie w tłoku.
- No wiesz ty co? Paskudny jesteś. Tyle się naszykowałam, a ty mi tu takie teksty walisz.
- No jaja se robię, super wyglądasz. Rozumiem że jesteś gotowa i możemy schodzić.
- A Jacek? Też idzie?
- Tak, już na nas czeka przy drzwiach.
Obrazek

- Jacku, gotowy jesteś już?
- Tak, tylko krawat poprawię i możemy iść.
- Kochanie, gdy tak wciągnę brzuch to dobrze wyglądam?
- Ty nie wciągaj brzucha, bo pępek do kręgosłupa przylgnie.
- No wiesz ty co? Przytyłam 1 kilo od ostatniego razu, wiesz co to znaczy?
- Wylej z siebie ten jad, to od razu 1 kilo mniej będzie.
- Idźcie obaj do samochodu i mnie nie denerwujcie. Spróbujcie tylko odjechać beze mnie!
- Ej, to wcale niegłupi pomysł!
Obrazek

- Nie no stary, bez kitu. Siedzę już 15 minut w aucie. Starzy mieli wychodzić już 15 minut temu, a jeszcze się guzdrzą. O! Wyszli w końcu. Czekaj, coś nawijają, chętnie posłucham.
- Wróćmy, zapomniałam wziąć lustereczka. Jak ja nosek przypudruję?
- Pożyczysz od kogoś innego. Umówieni byliśmy na 19, a już jesteśmy spóźnieni.
- Ale moje lustereczko jest mniejsze i bardziej się sobie w nim podobam, a w innych nie.
- Nie ma czasu, W samochodzie się przejrzysz, koniec tematu.
- Ale czuję na głowie, że frędzel się zrobił i muszę doczesać.
- Kobieto, dość! Idziesz ty, czy nie? Zaraz szlag mnie trafi!
- No idą idą. Matka-wariatka kłapie dziobem, a stary ją ciągnie po schodach do auta. Dobrze, że nikt z sąsiadów tego nie widzi, bo by pomyślał, że dom wariatów prowadzimy. Kto prowadzi, pytasz się? Wyobrażasz sobie, by któreś z nich teraz prowadziło, a drugie siedziało obok?
Obrazek

- O nie, moja droga. Ja siadam z przodu, a ty sio do tyłu. Jeszcze jemu będziesz dziamgać tam.
- No jesteście wreszcie. Co tak długo? Ile można czekać?
- Sam mówiłeś, bym przejrzała się w lusterku samochodu, które jest z przodu, a teraz ty tam siadasz.
- Ojciec z matką! Wy mnie słyszycie? Kogoś zabieramy po drodze?
- Miałaś chwilę na przejrzenie się w bocznym, a teraz siadasz z tyłu i nie odzywasz się.
- HALO! Po kogoś jedziemy czy nie?
- Wiesz co? Nie odzywam się do ciebie. Czegoś będziesz chciał, to figę z makiem dostaniesz.
- Dobra, skoro nikt mnie nie słucha, to ja ruszam.
- No i dobrze, obraź się. Proszę bardzo. Masz, co chciałaś.
Obrazek

- Jesteśmy spóźnieni, widzisz? - odparł poirytowany Wojtek - Jacku, idź do recepcji i załatw co trzeba.
- Tak marudziłeś, a nie tylko my przyjechaliśmy później, widzisz? - odpowiedziała Morgana - Ooo! Jest Ania z Teodorem! Hej! Tu jesteśmy!
- Hej Morgi! Dopiero przyjechaliście? - rzekła Aniuchna.
- Tak, ale się cieszę, że was widzę. Aniu, jak tam podróż do Aurora Skies? Załatwiłaś lizaki dla dzieci na jutrzejszy festyn?
- Jasne, wystarczy dla wszystkich. Chodźmy już, wszyscy czekają.
Obrazek

- Pani Beata już jest? - zapytała Aniuchna
- Nie, ona nic nie wie o przyjęciu. Wcisnąłem jej kit, że dyrektor liceum w Aurora Skies ma się z nią spotkać tu omówić kilka ważnych spraw.
- Łyknęła to?
- Pewnie, jeśli chodzi o szkolne sprawy, to wszystko im poświęci.
- Grażyna się nie wygadała? Ona ma tak długi jęzor, że po czole może się nim posmyrać.
- Grażynie wcisnęliśmy ten sam kit, i tak uwierzy we wszystko.
- Super się spisaliście – dodał Teodor
Obrazek

- Grażynko – napomknęła nieśmiało Aniuchna – za kogo się dzisiaj przebrałaś?
- A na kogo wyglądam?
Ania jednym okiem spojrzała na Sylwka.
- Mnie się nie pytaj lepiej, bo to się źle skończy – odparł Sylwek
- No nie wiem, za czerwonego kapturka? - zgadywała Ania.
- Nieee! Ja jestem Kopciuszek!
- Yyy...rzeczywiście uderzające podobieństwo...
- Aniu – rzekł załamany Sylwek – ciesz się, że nie widziałaś jej, gdy przebrała się za Cruellę deMon.
Obrazek

Na salę weszła pani Beata i widać było, że wszyscy zrobili jej ogromną niespodziankę. Miał być nudny dyrektor liceum z Aurora Skies, a jest gromadka roześmianych ludzi.
- Pani Beato! - rozpoczął Wojtek – wszyscy tutaj zebraliśmy się z jednego powodu. Chcielibyśmy wszyscy podziękować pani za ogromny wkład, jaki pani wniosła swoją działalnością nie tylko na rzecz szkoły, ale także naszej niewielkiej społeczności.
- Panie Wojtku, proszę nie przesadzać. Będzie pan kiedyś, na co po cichu liczę, na takim stanowisku, to pan zrozumie w czym rzecz.
- Wręcz przeciwnie – kontynuował Wojtek – mało kto włożył tyle serca w szkołę, by uczynić pracę w niej przyjemnością. Myślę, że możemy zgodnie wszyscy wznieść toast, za koniec pewnej ścieżki, ale też rozpoczęcie nowej, lepszej.
Obrazek

Towarzystwo zajęło się pałaszowaniem i nalewaniem sobie czego popadnie, a Jacek z Matyldą opuścili główny stół i przenieśli się na drugi koniec sali, gdzie mogli w końcu usłyszeć siebie nawzajem.
- Wyglądasz cudnie, wiesz? - rzucił flirciarsko Jacek.
- Hoho, nie rozpędzaj się tak. Wypijmy może po prostu za spotkanie!
Obrazek

- No to za spotkanie!
Słychać było lekki brzdęk kieliszków i chlupanie szampana. Ci dwoje na pewno ten wieczór zaliczą do udanych.
Obrazek

Nie może zabraknąć jakże lubianych przeze mnie wspólnych zdjęć pamiątkowych. Oczywiście główna osoba na środek.
Obrazek

Towarzystwo już nieco wypiło i zaczęły się dziać rzeczy coraz dziwniejsze.
- Sylweczku kochany – rzuciła słodkim głosikiem Morgana – wiesz, że bardzo ciebie lubimy hihi.
Sylwester wydawał się niewzruszony całą sytuacją.
- O co chodzi Morgi? - dostałaś ostatnio przecież karton dietetycznych batoników.
- Mnie nie o batoniki chodzi. Wpadłam z Indrą na pewien pomysł.
- I ja mam wam w tym pomóc? Co knujecie?
- Nic specjalnego. Chcemy zmusić twoją żonkę na ćwiczenia i dietę.
- Chcieć to se można. Problem w tym jak to zrealizować.
Obrazek

- Mój drogi, wszystko już zaplanowane.
- Grażyna coś wspominała o karnecie na siłkę, który dostała – dodał Sylwester.
- Nie zdziwiło cię to?
- Ani trochę. Mam takich pełno gdzieś pochowanych. Pewnie gwizdnęła jakiś i się podnieca.
- Nie przypadkowo akurat ona ma ten karnet. Teodor już postarał się, by to ona go dostała. Wymyśl coś, by z niego skorzystała, my zajmiemy się resztą.
- Jak mam ją zmusić do pójścia na siłkę? Drogę na siłownię ciastkami wyłożyć czy jak?
- Zdajemy się na twoją wyobraźnię Sylwek. Wiemy, że dasz radę.
Obrazek

O godzinie pierwszej po północy zaczęło robić się jeszcze dziwniej. Towarzystwo sobie popiło. Teodor ma dość kolejnych drinków, Indrę rozbolała głowa od tego wszystkiego, natomiast Jacek z Matyldą się rozkręcili na całego. Wojtek spojrzał na Indrę i Teodora, potem na Jacka i Matyldę i stwierdził, że tylko jedno rozwiązanie będzie w tej sytuacji na miejscu.
- Jacku, zostaw Matyldę w spokoju i pomóż mi przetransportować te dwa zgony do pokojów hotelowych. Matyldo, zarezerwuj dla siebie i mamy pokój i jeszcze 2 dla Jacka i Teodora. Sylwek nie pił, więc zawiózł panią Beatę i Anię do domów. Ja też nie, więc pojadę z mamą do domu.
Obrazek

Z tego wszystkiego Matyldzie się wszystko pomyliło i zarezerwowała jeden pokój z podwójnym łóżkiem dla siebie i Jacka oraz po pokoju dla Indry i Teodora. Myślę, że owa pomyłka na pewno nie była celowa, ale z drugiej strony nie widzę, by młodzi z tego powodu rozpaczali.
- Ach, ile się działo. Sam ledwo na nogach się trzymam, a ojciec każe zgony nosić na piętro.
- Dałeś radę. Mama powinna się szybko ogarnąć, bo jutro festyn i ma co robić. Wybierasz się?
- Jasne. Najwyżej urwiemy się razem, gdy będzie nudno, co ty na to?
- Z tobą zawsze. Dobranoc, miłych snów!
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 20 sie 2017, 20:00

Haha, historia ze Świerszczykiem, dobre, dobre :haha: Co prawda u mnie takiej nie było, ale czasami jak nam łaskawie przyjdzie gazeta dla dzieci Świerszczyk, to się wygłupiamy, że sprzedajemy takie świństwa :P
Wojtek niezłe ma pomysły z tą kolacją i ze ściągnięciem na nią dyrektorki pod fałszywym pretekstem :yes:
Obśmiałam się przy tym spóźniającym się zejściu do samochodu - moja matka miała to samo, a po niej moja siostra - wszyscy już przed blokiem czekali, a one się jeszcze picowały.
Przebranie Grażyny - Haha:
Piękne zdjęcie pamiątkowe.
Urżnięte panie atakujące Sylwka w sprawie diety jego żony były świetne... i ta zrezygnowana mina Sylwka...
Jak mam ją zmusić do pójścia na siłkę? Drogę na siłownię ciastkami wyłożyć czy jak?
Dobry pomysł, miałaby więcej do spalenia ;)
Fajnie się czytało, jak zwykle.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:

Awatar użytkownika
Kat
Posty: 141
Rejestracja: 21 lut 2017, 19:51

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kat » 27 sie 2017, 21:12

Indruś, tak to z kobitkami bywa. Facetów popędzają, że zaraz, przecież zaraz już teraz wychodzimy, facet gotowy, a te się jeszcze szykują, a facet czeka heh.

Godzina druga po północy. Wygląda na to, że po imprezie wszyscy poszli grzecznie spać. Miasteczko wygląda jak wymarłe. Całe szczęście jutro sobota, więc większość będzie miała wolne, ale nie wszystkim idzie dłużej sobie pospać.
Obrazek

- Dlaczego mnie nie obudziłeś?
- Witaj mamo, tak na początek może?
- Miałeś mnie obudzić w przypadku gdy budzik zawiedzie.
- Wróciłem z hotelu i słyszałem kroki na piętrze, więc domyśliłem się, że wstałaś. Po co miałem tam łazić?
- Ciężko było sprawdzić?
Obrazek

- Matka, byłaś pijana, gdy mi powiedziałaś, że mam cię obudzić. Myślisz, że na poważnie to wziąłem?
- Synu, to co matka mówi, nieważne w jakim stanie, masz zawsze brać na serio, zrozumiano? I co ty znowu się bawisz tymi gratami?
- No robię sobie coś tam. Nie miałaś organizować Dnia Lata? Wszystko masz zapięte na ostatni guzik?
- Nie, jestem w proszku, w totalnej rozsypce, wiesz?!
Obrazek

- Ach, to dlatego kazałaś mi ciebie obudzić. Trzeba było tak od razu.
- Nic nie jest gotowe. Teodor miał załatwić jabłka, hot-dogi i ciasta na konkurs oraz drewno na opał. Indra miała zająć stoisko z jedzeniem, a oboje są trupy dzisiaj.
- Nie histeryzuj, tylko zadzwoń do kogoś, może ich zastąpią.
- Niby do kogo? Tobie na pewno znajdę jakieś zadanie, nie wymigasz się.
- Czy ja coś mówię? Matylda odpada, bo ma dzisiaj pracę. Wpadnie po południu, ja mogę jak zwykle zająć się nagłośnieniem i stoiskiem didżeja, żaden problem. Teraz mam większe doświadczenie, bo wiesz, studia i te sprawy.
- Dzwonię do Wojtka, dokąd go wywiało tym razem. Niech nie mówi mi, że wymknął się do szkoły, bo go rozszarpię.
Obrazek

- No hej, gdzie jesteś? Wstałam, to już ciebie nie było. Nie mów mi że w szkole znowu.
- Yyy, no jasne że nie w szkole. Jestem hmmm w hotelu i sprawdzam czy dwa trupy nadają się do czegokolwiek.
- I co? Będą na Dniu Lata? Rozmawiałeś z nimi?
- Yyy nie no, zamknięci byli w pokojach, dobijałem się, ale nic. Wiesz co kochanie, muszę kończyć. Zaraz wsiadam do auta i jadę do domu. Coś mam kupić?
- Skoro jesteś w hotelu, to idź do Grażyny i skombinuj od niej hot-dogi, placki, jabłka i żarcie na stoisko.
- Yyy nie no, Grażyny przecież nie ma tu. Zadzwonię do Sylwka i pogadam z nim. Ktoś wpadnie po żarcie, gdy będzie gotowe.
- Niech ci będzie, ale przekaż, że mają się oboje zjawić na Dniu Lata. Nie mam ludzi do pomocy.
Obrazek

- Dobrze, już wszystko mamusia ogarnęła. Dzwoniłam do Riki i Floyda. Przyjadą i nam pomogą. Idź zajmij się nagłośnieniem i innymi sprawami, a ja będę czekała na resztę.
- Rozumiem że Teodor jest trupem, ale ciotka Anka przyjedzie? Ma lizaki?
- Tak, skombinowała w Aurora Skies. Weźmie jeszcze dzieci, żeby ojcu dały spokój.
Obrazek

- No idą wreszcie. Hej Riku! Dobrze, że jesteście. Mam dla was robotę.
- Przyjechaliśmy tak szybko, jak się dało.
Obrazek

- Cześć Morgi, wybacz, że nie dzwoniłam. Ostatnio urwanie głowy. Wakacje za chwilę, to dzieciary pozapisywały się na obozy jeździeckie i wyobraź sobie, co teraz się dzieje u nas.
- Ważne, że konny interes się kręci.
- Cześć Floyd, co tam u ciebie?
- Jakoś leci. W ratuszu ciągle młyn, ledwo się wyrabiamy. Słyszałem, że podstawówka przejmuje już waszą część budynku.
- Tak. Udało mi się załapać na robotę i nadal jestem wice, ale w podstawówce.
- To dobrze, gratulacje. Coś ratusz będzie od was chciał, daj znać, załatwię co trzeba.
Obrazek

- Dobrze, Rikuś. Koniec pogawędek, pora zabrać się za robotę. Zastąpisz Indrę na stoisku z żarciem. Ciuchy masz w budce fotograficznej. Nie mieliśmy gdzie ich schować, to się tam przebierz.
- Żarcie jest już gotowe?
- Nie, Teodor miał się tym zająć, ale jest obecnie hmm niedysponowany, więc Floyd pojedzie po nie do Grażyny. Powinno coś jeszcze zostać z imprezy, chyba że sama zeżarła wszystko. Mam nadzieję, że pamięta o tym, co ma na dzisiaj przygotować.
Obrazek

- Witaj Jacku, widzę, że będziesz dzisiaj didżejem. Wszystko gra?
- Cześć ciotka, tak, nie ma problemów, bynajmniej na razie. Mam tylko jeszcze do przetestowania mikrofony.
- Później pogadamy. Idę przygotować się.
Obrazek

Na miejsce dotarły Ania z pasierbicą i młodszym synem. Jacek, korzystając z tego, że pasierbica Ani, Palmira, kilka razy do niego puściła oczko, poprosił ją o przetestowanie mikrofonu, co sprawiło jej wielką radość. Będzie mogła w końcu bezkarnie się powygłupiać i gadać głupoty tak, by wszyscy usłyszeli. W razie czego powie „No co, mikrofon testuję” ;)
Obrazek

Dotarli również Sylwester z Grażyną i dziećmi. Córka dołączyła do dzieci, a Sebastian, nastoletni syn, od razu zaczął zagadywać Palmirę. Palmira jest córką Teodora z pierwszego małżeństwa. Po rozwodzie Teodor zabrał córkę i wyprowadzili się z ich rodzinnego miasteczka Isla Paradiso i przenieśli się jak najdalej mogli od matki Palmiry. Rejon Arktyczny okazał się wystarczająco daleko od tropikalnej wyspy.
Obrazek

- Słuchaj Anka, mam szatański pomysł.
- Ej no, od szatańskich pomysłów to ja jestem.
- Aj tam, słuchaj. Zobaczmy co słychać u Indrusi. Wykręcę jej numer, dosłownie i w przenośni.
Obrazek

- Cześć Indruś. Nie zapomniałaś przypadkiem o czymś?
- Uuuuch...Morgi, czy to ty?
- No nie, Święty, a raczej Śnięty Mikołaj. Wszyscy na ciebie czekają.
- A-ale jak tooo?
- Nie zaczynamy bez niezastąpionej sprzedawczyni letnich przekąsek.
Obrazek

- Morgi, wybacz, ekhm. Nie jestem w stanie dzisiaj się zjawić.
- No co ty, nie marudź. Chodź, pomalujemy tobie buźkę i dajesz. Nie daj się prosić!
- Z malowaniem buźki byłabym ostrożna. Morgi, ktoś tam jest? Słyszę jakiś chichot w słuchawce.
- A nie, to yyy tam ktoś dalej się śmieje. Nie przyjdziesz?
- Nie dam rady. Nie czuję się dobrze.
- Ajajaj, czyżby wzięło mocno? Tylko nie bierz tabletek przeciwbólowych i broń Boże nie popijaj ich kawą. Poproś Grażynkę, rosołek ugotuje.
Obrazek

- Morgi, ty się nabijasz ze mnie. Wiem, że po ostatniej imprezie ty byłaś trupem, ale ja aż tak bardzo nie dokuczałam. Idę się położyć, nara!
- Muahahahahaaah! Morgi, ty to mistrzyni jesteś. Pamiętaj, że Indra ci tego nie zapomni i będzie czekać, by się zemścić.
- Aj tam, Po ostatniej imprezie ona mi numer wywinęła, więc jesteśmy kwita. Zresztą, my ciągle sobie dokuczamy, a co? Anuś, nie masz co robić? Ja tobie znajdę robotę. Chcesz malować buźki?
- Taaaak! Oj taak! Mam już pomysły uuuuuuch i to jakie!
- Dobrze, udam że nie wyczułam tego złowrogiego tonu. Masz lizaki dla dzieci?
- Tak, trochę zmacane i oblizane, ale chyba nic się nie stanie.
- Bez przesady, nie skapną się, grunt, że przyniosłaś. Będą jako nagrody dla dzieci.
Obrazek

- Cześć Rikuś. Pięknie wyglądasz w tym kapelusiku. Jakiś nowy krzyk mody?
- Weź się schowaj. Durna zgodziłam się zastąpić Indrę i zapomniałam z czym to się wiąże. Nigdy więcej. Czego chcesz?
- Rikusia piękne nosi kapeluchy i za chwilę da mi pyszne frytuchy :D
- Masz, bierz i udław się nimi. Masz jak w banku, że wkopię cię w coś gorszego na Dni Jesieni.
- Dzięki Rikuś, nie mogę się doczekać...Rikusia-kapelusia hehehehehe :P
Obrazek

- Słuchajcie, mam dobre i złe nowiny. Grażynka w końcu zadeklarowała się, że skorzysta z karnetu, który ekhem...przypadkowo wylosowała na loterii dla hipochondryków u Teodora.
- Och, cudnie. Rozumiem, że to ta dobra, a ta zła?
- POSTAWIŁA warunek, jeśli wiecie o czym mówię.
- O ja cię stary i jak było? Wybacz, nie mogłem się powstrzymać huehehehehe :D
- A weź Wojtek przestań, naczytała się bzdur w necie, że to podobno pomaga zrzucić wagę.
- Sylwku, trzeba się poświęcić...dla dobra ogółu hehehehe :P
- Weźcie nic nie mówcie, nie dobijajcie mnie lepiej.
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kapitan Indra
Główni Administratorzy
Główni Administratorzy
Scenarzysta
Scenarzysta
Konserwator
Konserwator
Posty: 3280
Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17

Opowieści zza kręgu polarnego

Postautor: Kapitan Indra » 03 wrz 2017, 20:51

Jak zwykle, bardzo ładny widoczek. Tym razem na początek.
- Synu, to co matka mówi, nieważne w jakim stanie, masz zawsze brać na serio, zrozumiano?
O tak, tak! :rotfl:
No tak, niby taka wojna na linii Morgi - Jacek, ale jak co do czego przyjdzie, to oboje nie dość, że współpracują, to jeszcze okazują się niezłymi organizatorami...
Palmira ma świetną minę przy tym teście mikrofonu :D
Indra świetnie wygląda rozmawiając z Morgi przez telefon. Coś jak ja dzisiaj, tylko ja dodatkowo w sweterku, bo w domu zimno jak na cycku wiedźmy.
Czyli wszystko poszło dobrze, cała impreza się odbyła, brawa dla Morgi za organizację.
LANDGRAABOWIE-PUNKCIKOWIE
Obrazek
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022

:indra:


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość