Dziękuję za komentarze i - już po raz ostatni - za głosy oddane w ankiecie, której wynik standardowo można sprawdzić w spoilerze
Przy okazji dziękuję też, że dzięki Wam zostałem nagrodzony rangą Scenarzysty! Jest mi naprawdę bardzo miło z powodu tego wyróżnienia
[spoiler]
[/spoiler]
Simwood pisze:Wrzucę was do kwasu i ta, która przeżyje będzie moją żoną. A potem ślub i dużo zasad xD
Padłem przy tym komentarzu
Simwood pisze:Oho. Trójkącik się tworzy
Nawet nie pomyślałem, że tak można to odczytać
Galcia pisze:Zdjęcie w kąpielówkach w zeberkę jest rozbrajające; gdybym była w finale i posadziliby mnie na kanapie pod pasiastym kroczem Emila, uciekłabym gdzie pieprz rośnie. xD
Oj bez przesady, to tylko zdjęcie w pasiastych kąpielówkach na tle plaży, nie w pasiastych stringach na tle ciemnoczerwonej sypialni
Pochodzi zresztą z tej samej sesji co
parawan z pierwszego etapu
Galcia pisze:Haha, naprawdę z Simwoodem ubraliśmy nasze kandydatki w tę sama kieckę?
W dodatku w tym samym kolorze
MalaMi95 pisze:Dlaczego mam wrażenie, że kolejne dziecko Emila to będzie wpadka, a nie przemyślana decyzja? x)
MalaMi95 pisze:Czy Emil chce powiedzieć, że Emma nie była urocza i nie miała pasji?
Ależ on wcale tak nie powiedział
!
MalaMi95 pisze:Coś na zasadzie „Spale las jak się ze mną nie ożenisz?” x)
Chodziło bardziej o to, czy akacje ekologiczne nie będą ważniejsze od rodziny, którą potencjalnie mogli razem stworzyć
Rai pisze:Trochę nie podoba mi się nachalność Diny. Rozumiem ból Emila, po można by powiedzieć, stracie córki, a jej upierdliwość jest dla mnie niesmaczna. Kazałabym spadać jej na drzewo. :/
Wiem, co masz na myśli, aczkolwiek Dina i Emil znają się jak łyse konie i ona po prostu wiedziała, że jeśli Lothario dostanie porządnego kopniaka, trochę się ogarnie
Nawet jeśli wiązało się to z nieproszonym wjazdem w jego życie
Rai pisze:Dina ma szczęście, że Liza zdążyła wrócić, bo jakby Emil dalej był w rozpaczy, to pewnie posłałby ją tam, gdzie ja - na drzewo. xD
Ano to też niewykluczone
Rai pisze:O rany, jak ten Emil wygląda, co to za fryzura... X_x
Tak, to był błąd xD! Na szczęście w porę go zrozumiałem i tylko w jednej relacji tak paradował.
Rai pisze:Myślałam, że Boston będzie jakimś pół-demonem, pół-dżinem... Ale magiem?
Ej, pomysł z pół-dżinem faktycznie jest super! Najpierw wymyśliłem sobie, że chcę maga, potem zastanawiałem się, jak go wyróżnić na tle innych simów, zaś potem przyszła aktualizacja dająca czerwony kolor skóry i stwierdziłem, że ją wykorzystam, nie zastanawiając się nawet, że pozwoliłaby ona na stworzenie pozorów innej postaci nadnaturalnej
Może więc uzajmy, iż siły magiczne w rodzinie Bostona wzięły się z posiadania dżinów wśród przodków?
Rai pisze:Ale co znaczy, że matka jest fałszywa??
Nigdy nie poznaliśmy Nikki bliżej, ale babcia na pewno wie, co mówi
Rai pisze:Nie głosowałam w ankiecie, bo... Jako admin cały czas widziałam wyniki. XDD
A to wglądu w wyniki głosowania w ankietach nie mają wszyscy użytkownicy
?
Zanim ruszymy z kolejną relacją, chciałbym raz jeszcze podziękować autorom wszystkich czterech simek! Dzięki temu, że wy je stworzyliście, miałem dużo więcej frajdy przy tworzeniu wątku programu
!
Co prawda po komentarzach i tak wszystko jest już jasne, ale oficjalnie ogłaszam, iż autorką Alicji jest
Lenna, zaś Yumi -
Galcia
Mam dla Was jeszcze małą ciekawostkę odnośnie finału
[spoiler]Poprzednim razem wspominałem, że rozważam dokonanie wyboru na podstawie tego, z którą kandydatką Emil będzie mieć większe "paski" po wspólnej rozmowie. Okazało się, że relacje romantyczne w obu przypadkach były dość niskie i w miarę wyrównane, zaś w przyjaznych wyraźnie wygrała Yumi. Stwierdziłem jednak, że mimo wszystko chcę stworzyć ankietę, a Yumi dać pewne fory, tj. wysłać ją pierwszą na rozmowę, dzięki czemu (w moim wymyśle) Emil miał być nią bardziej przejęty i może nieco bardziej się starać, a więc cała rozmowa miała bardziej się "kleić"
Dla ciekawskich screen pokazujący relacje Emila z finalistkami po wspólnych kolacjach:
[/spoiler]
A teraz zapraszam na nową relację!
Obiecywałem sobie, że nie ruszę żadnej gry komputerowej przed końcem sesji, ale musiałem choć na chwilę oderwać się od nauki - w efekcie z włączenia gry "na chwilę" wyszła relacja, w której naprawdę sporo się dzieje
- Wybieram Yumi.
- Yumi, zapraszamy do nas!
- O rety, jesteś jeszcze piękniejsza, niż to sobie wyobrażałem…
- Tobie też niczego nie brakuje.
- Jak widać, między naszymi gołąbeczkami zaiskrzyło od pierwszego wejrzenia! Trzymamy kciuki za Yumi i Emila. I pamiętaj, ty też możesz znaleźć swoją drugą połówkę i wziąć udział w programie! Koniecznie zajrzyj na naszą stronę internetową i wypełnij formularz zgłoszeniowy. Dziękujemy za oglądanie i życzymy dobrej nocy! Cięcie!
- Szkoda, że nie wygrałam… Ale i tak życzę im szczęścia.
***
W ramach nagrody, Yumi mogła wybrać miejsce, do którego pojedzie z Emilem na weekend. Szefowie produkcji byli bardzo radzi, gdyż zechciała wyruszyć z nim do Granitowych Kaskad
Spokój wyjazdu został jednak zakłócony…
- Tak, przy telefonie. Ale… Ale jak to? Jak to nie żyje?!
Z simowego świata niespodziewanie odeszła Fiona. I to akurat teraz, gdy po powrocie Lizy stopniowo zaczęła wracać do normalności…
***
W obliczu śmierci bliskiej osoby, a także w związku z wcześniejszym zamieszaniem związanym z udziałem w programie, Emil całkowicie zaniedbał swoje bistro. Wszystko byłoby w porządku, gdyby na posterunku była Dina, ta jednak miała całą masę badań do wykonania przed swoim zabiegiem. Restauracja została przeto powierzona dwójce pracowników, którzy mieli teraz nie tylko gotować i kelnerować, ale też zarządzać lokalem.
Tego wieczora, kilka godzin po pożegnaniu Fiony, do drzwi Emila zapukała Eva.
- Dobry wieczór, szefie. Czy… Czy mogę na chwilę?
Emil zaprosił swoją pracownicę do kuchni.
- Coś się stało?
- Tak, tak jakby… Powiem wprost, nawaliliśmy. Nie było ciebie, ani Diny i… Tak jakby… Trochę sobie pofolgowaliśmy. Olaliśmy porządki, rezerwacje i… Rany, po prostu zawaliliśmy po całości! Może można by to jeszcze odbudować, ale… Była kontrola z sanepidu, bistro ma zostać zamknięte.
- CO?! Jak mogliście aż tak nawalić?! Co wykazała ta kontrola, że od razu nas zamykają? I dlaczego do jasnej ciasnej zgodziliście się nas zastąpić?! Lepiej byłoby zamknąć na czas naszej nieobecności…
- Przepraszam! Chcieliśmy zarabiać… I tak jakoś wyszło. Prawda jest taka, że nie mam nic na swoją obronę. Chciałam tylko, abyś dowiedział się dziś ode mnie, zamiast jutro od urzędasa z sanepidu. Emil, naprawdę mi przykro…
Emil chciał uratować lokal, bezskutecznie. W duchu musiał jednak przyznać, że nie walczył o niego do ostatniej kropli krwi. W gruncie rzeczy była to dla niego forma zarobku jak każda inna. Nie kochał gastronomii. Postanowił przeto wrócić do zajęcia, które już niegdyś wykonywał, tj. zaczął tworzyć wyroby stolarskie na zamówienie. Do tego dorabiał na zbieractwie, sprzedawał złowione ryby i zebrane płody rolne. Na razie to mu musiało wystarczyć, sim marzył jednak, aby ponownie ruszyć z własnym biznesem.
Teraz Emil spędzał w domu więcej czasu niż zwykle. Tego poranka, gdy wrócił z porannego joggingu, zastał pod drzwiami Rozę.
- Przepraszam, Emil, że zwracam ci głowę, ale chciałabym podjąć delikatny temat. Jak wiesz, sprzedaliśmy dom, aby opłacić Dinie zabieg. Z twoją mamą było coraz lepiej, postanowiła zachować swoją część nieruchomości i mieszkać teraz sama, ale stało się, jak się stało... W każdym razie, ludzie, którzy kupili naszą część, chcieliby też wykupić część, która należała do twojej mamy. Czy podać im namiary na ciebie?
- Ciociu, nie żartuj! Sprzedajcie i urządźcie się z tej kasy w San Myshuno, ja nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
- Emil, nie żartuj… I tak mamy wobec was dług.
- Ależ ciociu, to ty nie żartuj! Dina to rodzina, nikt nie pożyczył wam żadnych pieniędzy, ale je podarował i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu w tej sprawie! Wiem, że przeprowadzacie się do San Myshuno ze względu na mieszkania z niskim czynszem, ale wiem też, jak te mieszkania wyglądają. Uwierz, nie mógłbym spać po nocach, wiedząc, że na moim koncie leży kasa, a wy nie możecie wyremontować swojego lokum. Nie ma takiej opcji!
- Nie, skarbie, naprawdę nie możemy. Przecież wiem, że nie zostało wam wiele pieniędzy. Wcale nie jesteś w najlepszej sytuacji finansowej…
- Ale mam dom i starcza mi na utrzymanie siebie i Lizy! A wy też musicie myśleć o swoim dziecku, w końcu w waszym życiu niespodziewanie pojawiła się Lola. O Artku już nie mówiąc. Ciociu, powiem inaczej. To ostatnim prezent dla was od mamy. Po prostu nie możesz odmówić przyjęcia.
I tymi słowami przekonał Rozę. Remont był dla Bergerów zbawienny, gdyż pozwolił im zająć ich myśli. W końcu nastał jednak dzień, w którym Dina ruszyła do Doliny Niezbędnej na zaplanowany wcześniej zabieg.
- Wszystko mamy więc dogadane, wpłata również się zgadza. Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Nie, panie doktorze, wszystko jasne.
- Zatem pielęgniarka zaprowadzi panią do pokoju, a my widzimy się jutro. Proszę być dobrej myśli.
Nazajutrz…
- To co, dzieciaki, co powiecie, aby zamówić dziś pizzę?
- Ty chyba sobie kpisz! Chcesz się zachowywać, jakby był to normalny dzień? Serio? Może tak porozmawiajmy o tym, co się dzieje?
- Nie, Ares, nie chcę zachowywać się, jakby był to normalny dzień. Ale muszę, rozumiesz, muszę! Bo jeśli dopuszczę do siebie myśli o najgorszym, to się rozkleję i już się nie pozbieram. Dlatego tak, spędzimy ten dzień jak gdyby nigdy nic.
- Babciu, przepraszam...
***
- Dina!
- Sami? O rety, to ty!
- Ale wyrosłaś! Kiedy widziałam cię ostatnio, byłaś taką smarkulą…
- Trochę lat minęło. Wiesz, jestem trochę pogubiona. Co teraz?
- Pomożesz mi urządzić to pomieszczenie, ma tu być sypialnia.
- Widzisz, jak szybko nam poszło we dwie.
- Tak, rzeczywiście sprawnie się uwinęłyśmy. Powiedz, mam tu mieszkać sama?
- Jak to ty?
- A nie? Więc dla kogo to robimy?
- Och, dziewczynki, dziękuję, że urządziłyście nam ten pokoik. Mieliśmy już z wujkiem Donem dosyć pojedynczych łóżek! Jest naprawdę ślicznie.
- A więc to dla ciebie, ciociu! Wiecie, nie chcę wyjść na egoistkę, ale w takim razie gdzie ja mam pójść?
- Ty już zmykaj, skarbie!
- Jak to?
- No leć, nawet nie wiesz, jak wszyscy się martwią.
- Gdzie ja jestem? Tata?
- Spokojnie, córeczko, leż. Jesteś po operacji, musisz dojść do siebie.
- Czyli… Nie umarłam?
- Nie, kochanie. Lekarz mówi, że operacja poszła podręcznikowo. Dina, będzie już zdrowa, wiesz? Naprawdę będziesz już zdrowia. Córeczko… – w tym momencie Hektor zupełnie się rozkleił.
***
- Emil, gdzie ty mnie prowadzisz?
- Właściwie, sam nie wiem.
- Jak to? Powiedziałeś, że koniecznie muszę z tobą iść.
- Bo to prawda! Okej, tu chyba będzie dobrze?
- Dobrze?
- Yumi… O rany, jak to powiedzieć? Jesteś cudowna! Przyniosłaś do mega życia światło, które było mi potrzebne. Uzupełniasz je i dopełniasz każdy jego aspekt.
- Emil?
- Znamy się od niedawna, ale życie jest takie kruche. Wszystko może zmienić się z dnia na dzień. A ja bez względu na to, jak mają moje kolejne dni wyglądać i bez względu na to, ile jeszcze mam ich mieć, chce abyś już zawsze była mą towarzyszką, miłością, przyjaźnią… Yumi Hwang, wyjdź za mnie, proszę i dopełnił me życie.
- Co robić, co robić?! – myślała w panice Yumi. – Przecież zawsze wszystko analizowałam, jak ma to teraz przeanalizować, ratunku, nie ma czasu na analizę, co robić?!?!
- Yumi?
- Rozum chce to przeanalizować, ale… Chyba nie mogę wszystkiego zostawiać rozumowi. Dopóki cię nie poznałam, nawet nie sądziłam, że czegoś mi brakuje. Do programu poszłam tylko po to, żeby poznać nowe osoby, nie wierzyłam, że można znaleźć tam miłość. A teraz? Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym żyć bez ciebie. Emil, bądź mi już zawsze towarzyszem, miłością, przyjaźnią…
Wkrótce po zaręczynach odbył się ślub.
Od śmierci Fiony nie minęło wiele czasu, dlatego młodzi nie wyobrażali sobie urządzenia hucznego przyjęcia ślubnego. Podczas ceremonii cieszyli się sobą, uznając, że nie potrzeba im nikogo więcej. Później zaś zaprosili najbliższych na obiad do restauracji, aby przynajmniej w ten sposób podzielić się z nimi radością.
Po powrocie Emil wykonał banalny gest, który miał jednak dla niego szczególne znaczenie. Miał dom, córkę, teraz odnalazł swoją miłość. Na znak wdzięczności za swoje życie, posadził za swą posiadłością jabłoń, jako znak szacunku wobec życia i natury.
Ale oczywiście nie to było zwieńczeniem tego wieczoru…
Przy okazji widać, że w pokoju Yumi z programu zaszły jeszcze drobne zmiany
Tymczasem pewien zacny jegomość siedział samotnie w swoim bogatym salonie, rozkoszując się dobrami zdobytymi na przestrzeni wieków.
Ktoś ośmielił się jednak zakłócić jego wypoczynek.
- Panie, musimy wreszcie porozmawiać. Tym razem nie ustąpię.
- Grrr, jesteś taki nachalny!
- Panie, tym razem to nie żarty! Przejrzałem dokładnie księgi, jeżeli czegoś nie zrobimy, państwo nas eksmituje! Jesteśmy kim jesteśmy, ale żyjąc w tych czasach, musimy dostosować się do aktualnych praw.
- Jest aż tak źle?
- Jest jeszcze gorzej. Od dawna unikasz tematu, ale to już ostatni moment aby coś zrobić. Możemy sprzedać kilka twoich pamiątek…
- Mowy nie ma!!!
- Tak myślałem… Mam jeszcze jeden pomysł. Ale nie będziesz zachwycony.
- Gadaj!
- Forgotten Hollow jest małe i klimatyczne. Śmiertelne simy byłyby skłonne wiele zapłacić, aby spędzić noc w naszym zaczysku.
- Moim zamczysku! Ty tu jesteś tylko sługą. W dodatku chcesz ty wpuścić śmiertelników?! Nie bądź śmieszny…
- Panie, przyjmowalibyśmy po jednej parze w niektóre weekendy. Bralibyśmy standardową opłatę za nocleg, a małym drukiem dopisalibyśmy kolosalne kwoty za jedzenie i zwiedzanie. Tym sposobem prędko się odkujemy. Mogę wszystkim się zająć, a ty na czas wizyt możesz oddać się hibernacji w swojej piwnicy. Nawet nie dostrzeżesz, że ktoś krząta się po posiadłości.
- To naprawdę jedyny sposób?
- Obawiam się, że tak.
***
Pierwszą parą, która postanowiła odwiedzić Forgotten Hollow, było młode małżeństwo niemające wielu pieniędzy, a chcące wyjechać choćby na jedną noc w ramach podróży poślubnej.
- Witamy w naszych skromnych progach. Państwo Lothario jak mniemam. Proszę, zaprowadzę państwa do pokoju, a następnie proponuję zwiedzenie naszego urokliwego miasteczka. Chętnie zaproponuję swoją osobę jako przewodnika.
- Dziękujemy, ale wolimy sami odkryć te rejony. Miasto jest małe więc raczej nie zabłądzimy.
Jak powiedzieli, tak zrobili.
Yumi była zachwycona tutejszą roślinnością. Zaintrygowało ją drzewo owoców plazmowych. Spróbowali z Emilem po jednym i nieomal nie zwymiotowali, lecz piękno tej rośliny sprawiło, iż simka postanowiła pobrać jej sadzonkę i połączyć ją z posadzoną przez jej męża jabłonią.
Zaintrygowała ją również specyficzna forma rosiczki rosnąca w tych rejonach. Przysięgła sobie, że kiedyś sama taką wyhoduje.
Roślinka rosła niedaleko pałacu i po jej dokładnym zbadaniu młodzi postanowili wracać. W końcu podróż poślubna jest nie tylko po to, aby zwiedzać
A gdy już zasnęli…
- Panie, stój!
- Grrr…
- Wiedziałem, że trzeba cię pilnować! Dlaczego już nie oddajesz się hibernacji?! Chcesz plazmy tych ludzi czy ich pieniędzy? Bo w twojej sytuacji powinno bardziej cię interesować to drugie! I jak możesz paradować po domu w swojej mrocznej postaci, gdy mamy gości? A jakby wstali i cię zobaczyli? Jak najszybciej masz przybrać wygląd ludzki i wracać do piwnicy!
- Zadowolony? - powiedział niemalże obrażony i odszedł. - Jaki służbista, myślałby kto - dodał pod nosem.
Nazajutrz wybawiciel gości przygotowywał dla nich posiłek.
Wyszedł się nieco odświeżyć, a gdy zszedł na dół, zobaczył że państwo Lothario jedzą… Nie jego jedzenie!
- Ależ, drodzy państwo, ten suto zastawiony za państwem stół przygotowałem specjalnie dla was! Nie muszą państwo jeść swoich bułek…
- Dziękujemy, ale zjemy i będziemy się zbierać. Nie zamierzamy korzystać z tych absurdalnie drogich luksusów, o których pisał pan w broszurze drobnym drukiem.
- Ale… Drodzy państwo… Nie no, szef mnie zabije!
Dla pary weekend był jednak udany
***
Jakiś czas po powrocie Yumi podzieliła się z Emilem wielkimi wieściami… Te początkowo baaardzo go zaskoczyły…
Ostatecznie sim bardzo się ucieszył.
Yumi bardzo na siebie uważała, wzięła nawet wolne w pracy. Stwierdziła, że do porodu lepiej będzie eksperymentować w domu.
Ogólnie rzec biorąc, wszystko było w jak najlepszym porządku. Jedyny dziwny aspekt to niepohamowany apetyt ciężarnej na owoce plazmowe, które w Forgotten Hallow bardzo jej szkodziły…
Normalne jedzenie tymczasem fatalnie na nią działało.
Dlatego gdy tylko mogła, zbierała z przydomowego drzewka owoce.
Emil był lekko zaniepokojony tą jakże nietypową zachcianką żony, ale przecież najważniejsze było jej dobre samopoczucie i oczywiście fakt, że dziecko rozwijało się prawidłowo.
C.D.N.