Kat bawi się "czwórką"
: 15 kwie 2017, 17:01
Pomysłu na tytuł tematu nie miałem, więc taki wpadł mi do głowy. Innymi słowy, będzie to krótka relacja z jakże krótkiej przygody, pierwszych i ostatnich kroków z TS4 okraszona "przezabawnym" dowcipem
Przemysław Piotrowicz, ksywa Przemo, jest bardzo sympatycznym ziomem. Jest to moje pierwsze czwórkowe "dziecko" stworzone w pełnym CAS, nie wersji demo. W Wierzbowej Zatoczce zjawił się całkiem niedawno, wyprowadziwszy się ze stolicy, która go przytłaczała. Wolał zamieszkać na przedmieściach. Jako że poprzednie życie zostawił w tyle, postanowił zacząć nowe i towarzyski z natury gościu już na wstępie zaczął szukać sobie towarzystwa, oczywiście wśród przedstawicielek płci pięknej.
Po wparowaniu do klubu natychmiast zajął miejscówkę i obserwował obecne w lokalu kobiety. Natrafił na pewną Latynoskę raczącą wszystkich swoimi ruchami przypominającymi ugniatanie niewidzialnego ciasta. Przemo uwielbia kobietki ciemniejszej karnacji, ale ta pannica raczej do gustu mu nie przypadła.
Jego wzrok przykuła inna kobieta, bez obrączki na palcu. Od razu wiedział, że dzisiejszy wieczór nie spędzi samotnie.
Nie wiadomo jak to się stało, ale nawet słowem się nie odezwał, a kobieta sama się do niego dosiadła i zapytała czy nie ma nic przeciwko jej towarzystwu. Przemo oczywiście zbajerował, że jeśli pozwoli mu zamówić jej drina lub dwa, to z przyjemnością. Rozmowa od razu się rozkręciła i dwójka przypadła sobie do gustu na tyle, że gdy Przemo palnął, czy nie chce go odwiedzić, to Dominika wręcz entuzjastycznie zgodziła się.
Domu Przemo nie ma wypasionego, bo fundusze nie pozwalały mu na kupno niczego większego, więc musi zadowolić się tradycyjnym domkiem parterowym w dzielnicy mało ekskluzywnej. Dominice broń Boże to nie przeszkadzało, sam fakt, że ma takie towarzystwo jej wystarcza.
Przemo nie miał czym uraczyć gościa, gdyż dopiero co się wprowadził i nawet zakupów nie zdążył zrobić. Siedzieli więc w półmroku o suchym pysku, ale to najwidoczniej dodawało nastroju i aury tajemniczości.
W zakurzonej szafce znalazł kilka torebek herbaty, pewnie kupionej za poprzedniego właściciela. Mimo to, nie przeszkodziło to w jej skonsumowaniu. Dominika poopowiadała nieco o swoim życiu, o tym jak rozwiodła się z mężem i jak sport pozwolił jej na odzyskanie sił i radości życia.
Przemo jest teraz w siódmym niebo, gdyż również jest fanem sportu, co wręcz wprawiło go w nastrój euforii. Co z tego, że Dominika jest od niego o 15 lat starsza? On, pełen sił dwudziestolatek i ona, dojrzała kobieta po trzydziestce. Nie żebym coś sugerował, że tych dwoje coś teges, ale różnie w tym zwariowanym życiu bywa.
Dominika przebrała się w strój sportowy, by zrobić kilka pompek na środku pokoju, tak dla utrzymania formy. Cóż za sumienność i dyscyplina. Roześmiana dwójka wspaniale spędziła wieczór i tak się zagadali, że nawet nie spojrzeli na zegarek, a wybiła już północ. Było wesoło i nawet stara herbata bez smaku nie popsuła atmosfery.
Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy i nadszedł czas pożegnania. Przemo wskazał koleżance drzwi, ale obiecał, że umówią się na wspólne bieganie następnego dnia.
Dominika tylko kiwnęła porozumiewawczo głową, że pomysł ze wspólnym bieganiem jest jak najbardziej dobry. Przemo odprowadził koleżankę do wyjścia, a gdy zniknęła za rogiem, wrócił do domu i rozpoczął pisane raportu. Czyżbyśmy o czymś nie wiedzieli?
Przemysław Piotrowicz, ksywa Przemo, jest bardzo sympatycznym ziomem. Jest to moje pierwsze czwórkowe "dziecko" stworzone w pełnym CAS, nie wersji demo. W Wierzbowej Zatoczce zjawił się całkiem niedawno, wyprowadziwszy się ze stolicy, która go przytłaczała. Wolał zamieszkać na przedmieściach. Jako że poprzednie życie zostawił w tyle, postanowił zacząć nowe i towarzyski z natury gościu już na wstępie zaczął szukać sobie towarzystwa, oczywiście wśród przedstawicielek płci pięknej.
Po wparowaniu do klubu natychmiast zajął miejscówkę i obserwował obecne w lokalu kobiety. Natrafił na pewną Latynoskę raczącą wszystkich swoimi ruchami przypominającymi ugniatanie niewidzialnego ciasta. Przemo uwielbia kobietki ciemniejszej karnacji, ale ta pannica raczej do gustu mu nie przypadła.
Jego wzrok przykuła inna kobieta, bez obrączki na palcu. Od razu wiedział, że dzisiejszy wieczór nie spędzi samotnie.
Nie wiadomo jak to się stało, ale nawet słowem się nie odezwał, a kobieta sama się do niego dosiadła i zapytała czy nie ma nic przeciwko jej towarzystwu. Przemo oczywiście zbajerował, że jeśli pozwoli mu zamówić jej drina lub dwa, to z przyjemnością. Rozmowa od razu się rozkręciła i dwójka przypadła sobie do gustu na tyle, że gdy Przemo palnął, czy nie chce go odwiedzić, to Dominika wręcz entuzjastycznie zgodziła się.
Domu Przemo nie ma wypasionego, bo fundusze nie pozwalały mu na kupno niczego większego, więc musi zadowolić się tradycyjnym domkiem parterowym w dzielnicy mało ekskluzywnej. Dominice broń Boże to nie przeszkadzało, sam fakt, że ma takie towarzystwo jej wystarcza.
Przemo nie miał czym uraczyć gościa, gdyż dopiero co się wprowadził i nawet zakupów nie zdążył zrobić. Siedzieli więc w półmroku o suchym pysku, ale to najwidoczniej dodawało nastroju i aury tajemniczości.
W zakurzonej szafce znalazł kilka torebek herbaty, pewnie kupionej za poprzedniego właściciela. Mimo to, nie przeszkodziło to w jej skonsumowaniu. Dominika poopowiadała nieco o swoim życiu, o tym jak rozwiodła się z mężem i jak sport pozwolił jej na odzyskanie sił i radości życia.
Przemo jest teraz w siódmym niebo, gdyż również jest fanem sportu, co wręcz wprawiło go w nastrój euforii. Co z tego, że Dominika jest od niego o 15 lat starsza? On, pełen sił dwudziestolatek i ona, dojrzała kobieta po trzydziestce. Nie żebym coś sugerował, że tych dwoje coś teges, ale różnie w tym zwariowanym życiu bywa.
Dominika przebrała się w strój sportowy, by zrobić kilka pompek na środku pokoju, tak dla utrzymania formy. Cóż za sumienność i dyscyplina. Roześmiana dwójka wspaniale spędziła wieczór i tak się zagadali, że nawet nie spojrzeli na zegarek, a wybiła już północ. Było wesoło i nawet stara herbata bez smaku nie popsuła atmosfery.
Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy i nadszedł czas pożegnania. Przemo wskazał koleżance drzwi, ale obiecał, że umówią się na wspólne bieganie następnego dnia.
Dominika tylko kiwnęła porozumiewawczo głową, że pomysł ze wspólnym bieganiem jest jak najbardziej dobry. Przemo odprowadził koleżankę do wyjścia, a gdy zniknęła za rogiem, wrócił do domu i rozpoczął pisane raportu. Czyżbyśmy o czymś nie wiedzieli?