Re: Świat Według Beaty
: 02 sty 2017, 19:41
Relacja 118 - Besos
Magda Gessler - kreatorka smaku i stylu. Właścicielka kilkunastu restauracji. Gotują u niej najlepsi kucharze w kraju. Magda Gessler ma jedną zasadę - ma być smacznie jak u mamy. Dba nie tylko o smak potraw, ale o każdy szczegół, który zachwyca najbardziej wymagających gości.
- Czy tu jest smacznie? Czy niesmacznie? Zdrowo, czy niezdrowo? Świeżo, czy nieświeżo? Zaraz dowiemy się wszystkiego o restauracji "Lambadziara"
Niestety, Madzia Gessler pomyliła adresy i zamiast do restauracji, gdzie miała przeprowadzić rewolucje, trafiła do... Domu Beaty i Błażeja. Niestety, zanim zdążyła się skapnąć, zauważyła ją Beatka, która właśnie wychodziła z domu.
- Na schab z kością, czy ja dalej śnię, czy przed moim domem stoi Magda Gessler?! Chyba z wrażenia zrobiłam się głodna...
- Pani to właścicielka restauracji tak? Gdzie jest jakiś szyld? Tabliczka? Pani sobie żarty chyba robi, jak ja mam K*&^% tutaj trafić?! Nic dziwnego, że gości żadnych nie macie!
- Cooo? Jaka restauracja, przecież tu żadnej restauracji nie ma... Ja podeszłam do pani by prosić o autograf, jestem pani ogromną fanką, prawie tak wielką, jak zapasy w mojej lodówce!
- To nie jest restauracja "Lambadziara"? Musiałam pomylić adresy... Ale co teraz, ja muszę rewolucje zrobić, odcinek trzeba nakręcić! Jak ja mam pracować w takich warunkach?
Becia wpadła na pomysł, że zaprosi Madzię Gessler do siebie na obiad i pokaże jej jak gotuje, a ta da jej kilka wskazówek. Celebrytka chyba była zmęczona i zdesperowana, bo ostatecznie zgodziła się na to.
- Ten stolik jest drewiniany... Przecież można sobie drzazgę wbić. Już nie wspomnę o brzydkim wystroju wnętrza. Po prostu kicz. Na jedzenie czekam już pięć minut, jeszcze pięć i stąd wyjdę, to są k^%$# jakieś żarty.
Tymczasem Beatka walczyła w kuchni, by zadowolić kubki smakowe swojej idolki.
- Na babeczki babuni, Magda Gessler będzie próbować mojego jedzenia! Zaraz chyba posikam się z wrażenia! Mam nadzieję, że boczek z sosem serowym, oraz naleśniki z mięsem mielonym podbiją jej podniebienie.
Gessler doczekała się w końcu swojego jedzenia i zaczęła oceniać.
- Boczek zdecydowanie za tłusty, przypalony... Śmierdzi niczym ta gruba baba co mnie przed domem zaczepiła i zmusiła bym tu weszła. Sos serowy zbyt serowy... Woda w szklance zbyt mokra, a sól w solniczce za słona... Ten mięsny jeż niejadalny, za dużo mięsa. Tłuste, niezdrowe... Sama chemia, ta otyła baba truje ludzi.
Beatka tymczasem dalej walczyła w kuchni, ze swoim daniem popisowym.
- O, widzę, że je aż jej się uszy trzęsą. Zrobię jej jeszcze spaghetti z salcesonem w sosie pomidorowym.
No cóż, makaron chyba także nie był tym, co by chciała sobie zjeść nasza Madzia.
- O K^%$#! To jest niejadalne! Salceson jakiś stary, makaron zbyt długi, sos pomidorowy z torebki... Już nie wspomnę, że bazylia w tym daniu jest zbyt ziołowa! To jest N I E J A D A L N E! POPROSZĘ WŁAŚCICIELKĘ DO MNIE!
Beatka od razu przybiegła do Gesslerowej, pewna, że dostanie serię pochwał.
- Czy pani jest normalna? Pani truje ludzi! To jedzenie jest niejadalne! Dlaczego moja woda w szklance była mokra?
- Yyyy.... No bo widzi pani, woda przeważnie jest mokra...
- Z tego co widzę, nie ma pani bladego pojęcia o gotowaniu i kuchni! Jaki pani ma dzienny utarg?
- Ale ja nie mam utargu, to jest dom, a nie restauracja, chyba panią ponosi.
- Jest pani bezczelna! Ja chcę pomóć, a pani pyskuje. Proszę pokazać mi kuchnię.
- No to proszę za mną, kuchnia to moje ulubione miejsce w tym domu... Na pierniki z dżemem, ona jest jakaś dziwna, zaprosiłam ją na obiad, a ta mi tu się zachowuje jakby rewolucje odstawiała.
Beatka zaprowadziła kucharkę do kuchni, gdzie wydarzyło się najgorsze.
- CO TO MA BYĆ?! SYF, BRUD! JAK MOŻNA GOTOWAĆ I PODAWAĆ JEDZENIE W TAKICH WARUNKACH!
- Ale...ale...ale... Ale moja synowa tutaj dzisiaj sprzątała...
- Gotować nie umiecie, sprzątać też nie! Ma pani półgodziny, by tutaj błyszczało!
Gessler po wyjściu z kuchni poszła do salony, gdzie spotkała Błażejka.
- Ja panią skądś znam? Czy pani nie jest jakąś celebrytką z telewizji?
- Wolę określenie "artystka". Swoją drogą pan chyba w tym miejscu jest najsmaczniejszym kąskiem...
- Proszę mnie nie podrywać, ja mam żonę i dwójkę dzieci, jestem wiernym mężczyzną i głową rodziny.
Beatka w tym czasie zajęła się sprzątaniem kuchni.
- No ja nie wierzę, że po tylu latach usłyszałam, że gotować nie umiem. Zresztą co to ma być, zapraszam na obiad, a ta tu się zachowuje, jakby była w restauracji w której ma prowadzić rewolucje. Wariatka!
- Ehh, jeszcze tylko pomyć te talerze... Z tego sprzątania normalnie zgłodniałam. Ja jednak nie nadaję się do takiej pracy, jestem stworzona do wyższych celów.
Po wysprzątaniu kuchni, Gesslerowa postanowiła nauczyć Beatkę gotowania, by jej jedzenie smakowało, jak u mamy.
- Niech pani to kroi w paski... PRZECIEŻ POWIEDZIAŁAM BY KROIĆ W KOSTKĘ!
- Mówiła pani w paski...
- Pani jest bezczelna, ja nie mogę pracować z takimi ludźmi. Chce się pani czegoś nauczyć? To niech pani słucha.
- Teraz dodaje pani trochę pieprzu... I mleka... Dlaczego to mleko jest białe? Proszę iść do sklepu i załatwić inne.
- Ale nie ma innego mleka niż białe...
- I co, pani chce to podać gościom? Pani nie ma bladego pojęcia o gotowaniu...
- Co, jakim gościom, przecież jesteśmy tu we dwie... No i ewentualnie mój mąż.
- Trzymajcie mnie, bo jak zaraz jej przyfasolę tą patelnią, to przypomni sobie jak było w łonie matki...
- Co pani macha tą patelnią, przecież zaraz pani to jedzenie wypadnie! Pani jest k^%$@ niepoważna!
Po wspólnym gotowaniu, Gessler postanowiła spróbować "Zrewolucjonizowaną" kuchnię Beatki.
- Przepyszne... Niebo w gębie! Normalnie, jakby ktoś dodał jakiś sekretny składnik...
Madzia zawołała Beatkę, by pochwalić jej nowe umiejętności kulinarne. Jednak podczas pochwał, dosiadł się do nich Błażejek, dalej zaskoczony obecnością Gesslerowej w swoim domu.
- Kruszynko, możesz mi powiedzieć co w naszym domu robi Magda Gessler?
- Oj pulpeciku, nie widzisz, że rozmawiam? Wiesz, że to moja wielka idolka, spotkałam ją pod domem to zaprosiłam na obiad.
Danie Beatki było takie pyszne, że zaprowadziło Magdę Gessler do bram królestwa - ubikacji.
- Ale mnie wzięło, normalnie, jakby ktoś mi dodał środków przeczyszczających do jedzenia. Przy okazji ta łazienka pachnie środkami do higieny osobistej! SKANDAL!
Błażejek zaczął się martwić o gościa, który od dłuższej chwili zajmował ubikację.
- Beatko, nie uważasz, że ona siedzi za długo w tej łazience? Może coś się jej stało...
- Daj spokój, pogoniło ją bo dosypałam jej środków na przeczyszczenie. Nikt nie będzie mnie krytykował, panoszył się w moim domu i podrywał mojego męża!
Tymczasem w łazience...
- Odświeżacz powietrza o zapachu mięsa mielonego? Czy oni powariowali?
Załamana sytuacją w domu Kiwaków, Gesslerowa, postanowiła wyjść i na pewno więcej nie wracać.
- Tak złego miejsca nigdy nie widziałam. Odradzam bardzo jedzenie tutaj, chyba, że chce się dostać jakiejś choroby, jak ja przed momentem!
Beatka jednak nie żałowała, że wypłoszyła ze swojego domu kobietę.
- I NIE WRACAJ! NIKT NIE BĘDZIE MNIE PONIŻAŁ, A NA PEWNO NIE TAKIE CZUPIRADŁO JAK TY! OD DZIŚ NIE JESTEM TWOJĄ FANKĄ, WOLĘ JUŻ EWKĘ WACHOWICZ!
- Becia, jesteś niemiła, uspokój się, co sobie sąsiedzi pomyślą...
- A weź Błażej, w nosie to mam co sobie kto pomyśli! Niech ta zasrana Gessler wie, gdzie jej miejsce. A teraz chodź, z tych nerwów zgłodniałam.
Po powrocie do domu, Beatka usiadła z mężem w jadalni i oddała się posiłkowi, który został po wizycie Gessler.
- Ah, była już taka głodna, ja nie mogę się tak denerwować...
- Beatka, ja nie chcę nic mówić, ale jesz to, gdzie dodałaś środków przeczyszczających...
Jedz Beatko, jedz, ale na pewno dzisiaj czeka Cię noc na kibelku.
Magda Gessler - kreatorka smaku i stylu. Właścicielka kilkunastu restauracji. Gotują u niej najlepsi kucharze w kraju. Magda Gessler ma jedną zasadę - ma być smacznie jak u mamy. Dba nie tylko o smak potraw, ale o każdy szczegół, który zachwyca najbardziej wymagających gości.
- Czy tu jest smacznie? Czy niesmacznie? Zdrowo, czy niezdrowo? Świeżo, czy nieświeżo? Zaraz dowiemy się wszystkiego o restauracji "Lambadziara"
Niestety, Madzia Gessler pomyliła adresy i zamiast do restauracji, gdzie miała przeprowadzić rewolucje, trafiła do... Domu Beaty i Błażeja. Niestety, zanim zdążyła się skapnąć, zauważyła ją Beatka, która właśnie wychodziła z domu.
- Na schab z kością, czy ja dalej śnię, czy przed moim domem stoi Magda Gessler?! Chyba z wrażenia zrobiłam się głodna...
- Pani to właścicielka restauracji tak? Gdzie jest jakiś szyld? Tabliczka? Pani sobie żarty chyba robi, jak ja mam K*&^% tutaj trafić?! Nic dziwnego, że gości żadnych nie macie!
- Cooo? Jaka restauracja, przecież tu żadnej restauracji nie ma... Ja podeszłam do pani by prosić o autograf, jestem pani ogromną fanką, prawie tak wielką, jak zapasy w mojej lodówce!
- To nie jest restauracja "Lambadziara"? Musiałam pomylić adresy... Ale co teraz, ja muszę rewolucje zrobić, odcinek trzeba nakręcić! Jak ja mam pracować w takich warunkach?
Becia wpadła na pomysł, że zaprosi Madzię Gessler do siebie na obiad i pokaże jej jak gotuje, a ta da jej kilka wskazówek. Celebrytka chyba była zmęczona i zdesperowana, bo ostatecznie zgodziła się na to.
- Ten stolik jest drewiniany... Przecież można sobie drzazgę wbić. Już nie wspomnę o brzydkim wystroju wnętrza. Po prostu kicz. Na jedzenie czekam już pięć minut, jeszcze pięć i stąd wyjdę, to są k^%$# jakieś żarty.
Tymczasem Beatka walczyła w kuchni, by zadowolić kubki smakowe swojej idolki.
- Na babeczki babuni, Magda Gessler będzie próbować mojego jedzenia! Zaraz chyba posikam się z wrażenia! Mam nadzieję, że boczek z sosem serowym, oraz naleśniki z mięsem mielonym podbiją jej podniebienie.
Gessler doczekała się w końcu swojego jedzenia i zaczęła oceniać.
- Boczek zdecydowanie za tłusty, przypalony... Śmierdzi niczym ta gruba baba co mnie przed domem zaczepiła i zmusiła bym tu weszła. Sos serowy zbyt serowy... Woda w szklance zbyt mokra, a sól w solniczce za słona... Ten mięsny jeż niejadalny, za dużo mięsa. Tłuste, niezdrowe... Sama chemia, ta otyła baba truje ludzi.
Beatka tymczasem dalej walczyła w kuchni, ze swoim daniem popisowym.
- O, widzę, że je aż jej się uszy trzęsą. Zrobię jej jeszcze spaghetti z salcesonem w sosie pomidorowym.
No cóż, makaron chyba także nie był tym, co by chciała sobie zjeść nasza Madzia.
- O K^%$#! To jest niejadalne! Salceson jakiś stary, makaron zbyt długi, sos pomidorowy z torebki... Już nie wspomnę, że bazylia w tym daniu jest zbyt ziołowa! To jest N I E J A D A L N E! POPROSZĘ WŁAŚCICIELKĘ DO MNIE!
Beatka od razu przybiegła do Gesslerowej, pewna, że dostanie serię pochwał.
- Czy pani jest normalna? Pani truje ludzi! To jedzenie jest niejadalne! Dlaczego moja woda w szklance była mokra?
- Yyyy.... No bo widzi pani, woda przeważnie jest mokra...
- Z tego co widzę, nie ma pani bladego pojęcia o gotowaniu i kuchni! Jaki pani ma dzienny utarg?
- Ale ja nie mam utargu, to jest dom, a nie restauracja, chyba panią ponosi.
- Jest pani bezczelna! Ja chcę pomóć, a pani pyskuje. Proszę pokazać mi kuchnię.
- No to proszę za mną, kuchnia to moje ulubione miejsce w tym domu... Na pierniki z dżemem, ona jest jakaś dziwna, zaprosiłam ją na obiad, a ta mi tu się zachowuje jakby rewolucje odstawiała.
Beatka zaprowadziła kucharkę do kuchni, gdzie wydarzyło się najgorsze.
- CO TO MA BYĆ?! SYF, BRUD! JAK MOŻNA GOTOWAĆ I PODAWAĆ JEDZENIE W TAKICH WARUNKACH!
- Ale...ale...ale... Ale moja synowa tutaj dzisiaj sprzątała...
- Gotować nie umiecie, sprzątać też nie! Ma pani półgodziny, by tutaj błyszczało!
Gessler po wyjściu z kuchni poszła do salony, gdzie spotkała Błażejka.
- Ja panią skądś znam? Czy pani nie jest jakąś celebrytką z telewizji?
- Wolę określenie "artystka". Swoją drogą pan chyba w tym miejscu jest najsmaczniejszym kąskiem...
- Proszę mnie nie podrywać, ja mam żonę i dwójkę dzieci, jestem wiernym mężczyzną i głową rodziny.
Beatka w tym czasie zajęła się sprzątaniem kuchni.
- No ja nie wierzę, że po tylu latach usłyszałam, że gotować nie umiem. Zresztą co to ma być, zapraszam na obiad, a ta tu się zachowuje, jakby była w restauracji w której ma prowadzić rewolucje. Wariatka!
- Ehh, jeszcze tylko pomyć te talerze... Z tego sprzątania normalnie zgłodniałam. Ja jednak nie nadaję się do takiej pracy, jestem stworzona do wyższych celów.
Po wysprzątaniu kuchni, Gesslerowa postanowiła nauczyć Beatkę gotowania, by jej jedzenie smakowało, jak u mamy.
- Niech pani to kroi w paski... PRZECIEŻ POWIEDZIAŁAM BY KROIĆ W KOSTKĘ!
- Mówiła pani w paski...
- Pani jest bezczelna, ja nie mogę pracować z takimi ludźmi. Chce się pani czegoś nauczyć? To niech pani słucha.
- Teraz dodaje pani trochę pieprzu... I mleka... Dlaczego to mleko jest białe? Proszę iść do sklepu i załatwić inne.
- Ale nie ma innego mleka niż białe...
- I co, pani chce to podać gościom? Pani nie ma bladego pojęcia o gotowaniu...
- Co, jakim gościom, przecież jesteśmy tu we dwie... No i ewentualnie mój mąż.
- Trzymajcie mnie, bo jak zaraz jej przyfasolę tą patelnią, to przypomni sobie jak było w łonie matki...
- Co pani macha tą patelnią, przecież zaraz pani to jedzenie wypadnie! Pani jest k^%$@ niepoważna!
Po wspólnym gotowaniu, Gessler postanowiła spróbować "Zrewolucjonizowaną" kuchnię Beatki.
- Przepyszne... Niebo w gębie! Normalnie, jakby ktoś dodał jakiś sekretny składnik...
Madzia zawołała Beatkę, by pochwalić jej nowe umiejętności kulinarne. Jednak podczas pochwał, dosiadł się do nich Błażejek, dalej zaskoczony obecnością Gesslerowej w swoim domu.
- Kruszynko, możesz mi powiedzieć co w naszym domu robi Magda Gessler?
- Oj pulpeciku, nie widzisz, że rozmawiam? Wiesz, że to moja wielka idolka, spotkałam ją pod domem to zaprosiłam na obiad.
Danie Beatki było takie pyszne, że zaprowadziło Magdę Gessler do bram królestwa - ubikacji.
- Ale mnie wzięło, normalnie, jakby ktoś mi dodał środków przeczyszczających do jedzenia. Przy okazji ta łazienka pachnie środkami do higieny osobistej! SKANDAL!
Błażejek zaczął się martwić o gościa, który od dłuższej chwili zajmował ubikację.
- Beatko, nie uważasz, że ona siedzi za długo w tej łazience? Może coś się jej stało...
- Daj spokój, pogoniło ją bo dosypałam jej środków na przeczyszczenie. Nikt nie będzie mnie krytykował, panoszył się w moim domu i podrywał mojego męża!
Tymczasem w łazience...
- Odświeżacz powietrza o zapachu mięsa mielonego? Czy oni powariowali?
Załamana sytuacją w domu Kiwaków, Gesslerowa, postanowiła wyjść i na pewno więcej nie wracać.
- Tak złego miejsca nigdy nie widziałam. Odradzam bardzo jedzenie tutaj, chyba, że chce się dostać jakiejś choroby, jak ja przed momentem!
Beatka jednak nie żałowała, że wypłoszyła ze swojego domu kobietę.
- I NIE WRACAJ! NIKT NIE BĘDZIE MNIE PONIŻAŁ, A NA PEWNO NIE TAKIE CZUPIRADŁO JAK TY! OD DZIŚ NIE JESTEM TWOJĄ FANKĄ, WOLĘ JUŻ EWKĘ WACHOWICZ!
- Becia, jesteś niemiła, uspokój się, co sobie sąsiedzi pomyślą...
- A weź Błażej, w nosie to mam co sobie kto pomyśli! Niech ta zasrana Gessler wie, gdzie jej miejsce. A teraz chodź, z tych nerwów zgłodniałam.
Po powrocie do domu, Beatka usiadła z mężem w jadalni i oddała się posiłkowi, który został po wizycie Gessler.
- Ah, była już taka głodna, ja nie mogę się tak denerwować...
- Beatka, ja nie chcę nic mówić, ale jesz to, gdzie dodałaś środków przeczyszczających...
Jedz Beatko, jedz, ale na pewno dzisiaj czeka Cię noc na kibelku.