Relacja czternasta:
Obiady Wieczorne
Dramat rodzinno-miłosny w trzech aktach.
Występują:
Zuzia - córka Pauliny i Sławka
Mikołaj - oblubieniec Zuzi
Paulina - matka Zuzi
Remigiusz - przybrany ojciec Zuzi
Ida - ciotka Zuzi
Sławek - ojciec Zuzi
Atena - przyjaciółka Idy
Chór - komentuje akty
Akt I
Scena I
Jadalnia w domu Lisiego Piekła. Do środka przybywa oblubieniec Zuzi.
Zuzia:
Dziękuję, że przybyłeś do mego domu!
Swe serce dam nie byle komu!
Mikołaj:
To ja dzięki ci składam
I nadzieje w tobie pokładam!
Chór:
Wtem goście zaszli do stołu,
Każdy dostał po łososiu.
Pożegnajmy dziady,
Czas zacząć obiady!
Paulina:
Dla ciebie nasz kochany
Cały stół zasłany.
Powiedzże mój drogi młodzieńcze,
Czymże trudzisz się, szaleńcze?
Paulina:
Bo urok twój jest ładny,
Ale czy charakter dokładny?
Mikołaj:
Moja pani, trudem mym inwencja!
Wierszy mnoga interwencja!
Na gitarze sobie gram,
Wyłamuję ze wszelkich ram.
Remigiusz:
Zaimponowałeś mi chłopcze,
Podobne talenty tłoczę!
Dla mej córki taki skarb
To jak od niebios dar!
Mikołaj:
Rad jestem, żeśmy podobni!
Nie będzie między nami monotonii!
Zuzia:
(dyskretnie do Mikołaja)
Zważ na rodziców miny,
Uśmiech ich nie bez winy.
Może to szaleństwo,
Ale otrzymasz błogosławieństwo.
Ida:
Dobra, dobra,
Zupa z bobra!
Kończmy teraz to gadanie,
Bo jedzenie mam na stanie!
Paulina:
Mej kuzynki słuszna racja,
Teraz łososia separacja
Od na talerzu ości
W imię waszej miłości!
Chór:
Widelce, noże poszły w ruch!
Czy nie będzie żadnych skuch?
Zuzia:
Cyknę zdjęcie mej potrawie
I oprawię w pięknej ramie!
Ida:
(na stronie)
Coś nie tak jest z tym chłopem,
Czy nie wytrzeć go mopem?
Coś skrywa pod maską,
Czy nie wytarmosić go laską?
Mikołaj:
Teściu mój niedoszły!
Komplementy już doszły!
Piękną dziewoję pan posiada,
Taką śliczną, że mucha nie siada!
Geny dobre są po tacie,
Dobrego mężczyznę macie!
Chór:
Atmosfera lekka i przyjemna.
Czy pozytywnie pojemna?
Scena II
Kuchnia. Ida zmywa naczynia. Przyłącza się Zuzia.
Ida:
Słuchaj członku rodziny uważnie,
Ten chłopak nie wygląda poważnie!
Czuję jakieś konsternacje...
Stara ciotka ma rację!
Chór:
Zuzia nie zważa na ciotki gadkę,
Na chłopaka ma teraz chrapkę!
Oczy zasłania,
Uczuciu się kłania.
Akt II
Scena I
Przyjęcie przeniosło się do salonu. Przy barze są Ida i Paulina.
Ida:
Kuzynko, podejmij decyzję dyskretnie.
Wyjaw córce prawdziwe pochodzenie.
Żyć nie może ciągle w kłamstwie,
Lecz w praworządnym państwie.
Paulina:
Decyzję już podjęłam,
Informacją się zajęłam.
Lecz teraz nie chcę psuć chwili,
Oni razem są tacy mili!
Poczekam na dzień następny.
Nie będzie mi los podstępny.
Chór:
Butelka z rąk wypadła,
To sprawa diabła!
Matka dzisiaj się przeliczy,
Szczęście jej ktoś policzy.
Scena II
Na kanapie siedzą kochankowie.
Mikołaj:
Oczy masz wielkie
Jak dwie patelnie.
Kocham w tobie wiele,
Uczucie swe powielę.
Zuzia:
Twe bujne włosy
Jak zboża są kłosy.
Urocze masz oblicze,
Na palcach nie zliczę.
Scena III
Z powrotem przy barze.
Ida:
Po co ci alkoholi kilka?
Taka pijana ma być chwilka?
Paulina:
Rozluźnić się bardziej.
Będzie mi raźniej.
Ida:
Czy to oczy me popsute,
Że widzę osoby puste?
Kuzynko zobacz,
I ducha obacz!
Paulina:
Dla mnie duchy
To ciepłe kluchy.
Atena:
Twa odwaga śmiała
Na próbę wystawiana.
Zwiastuję tragedię,
Na pewno nie komedię.
Nie zważaj na mą postać.
Kto inny ma dziś powstać.
Scena IV
Z powrotem na kanapie.
Zuzia:
Czy czujesz mego noska,
Co tyka twego włoska?
Szepczę tobie słówka czule.
Czuję w sercu twoje kule.
Mikołaj:
Kocham ciebie.
Jestem jak w niebie!
Bądź proszę mą miłością,
Z tobą podzielę się kością!
Chór:
Pocałunek dziewiczy
Wyłania się z dziczy.
Uczucie zwieńczone
Całusem zakończone.
Zuzia:
Na chwilę mój drogi cię przeproszę,
Nosek przypudrować teraz muszę.
Czekaj na mnie minut kilka.
Tylko jedna chwilka.
Akt III
Scena I
Kuchnia. Paulina zastaje ducha Sławka. Nagle przybywa Zuzia.
Zuzia:
Sławku, mój zmarły wujaszku!
Na grobie winien być wianuszku!
Chodź, przy stole pogadamy.
Miło sobie powspominamy!
Scena II
Przy stole.
Sławek:
Moja piękna córka!
Przybyłem z podwórka!
Wyrosłaś na mądrą kobietę!
Szkoda, że popadłem w biedę...
Zuzia:
Chyba zaszkodził ci zgon.
Bije w głowie tobie dzwon?
Ja córką brata twego,
Remigiusza brodatego.
Paulina:
Ty trupie!
Przygłupie!
Zuzia:
Matko, czy to jakieś dochodzenie?
Czy on słusznie wątpi w me pochodzenie?
Paulina:
Córko, skarbie moje!
Tajemnicy pełne zwoje!
Sławek to twój ojciec prawowity.
Wszakże przeze mnie pobity...
Na zgon go wysłałam
I seksualne wykorzystałam.
Remigiusz bratem nie jego,
Lecz kochankiem dla niego.
Oboje chcieli dziecię,
Więc zrobiłam co wiecie.
Bo to geje obaj byli.
W tym się nie pomylili.
Twój sztuczny ojciec rudy,
Woli raczej męskie tłumy.
Poszłam z nim na zmowę,
Że ojcem jest w umowę.
Bardzo cię kochał,
Nie swoje wychował.
Przebacz proszę moja miła!
Zbawienia tylko jedna chwila!
KONIEC