Dzieje rodziny Urban
Re: Walka pokoleń
Skomentuję tylko ostatnią relację, bo na telefonie mi niewygodnie :/
Ślub przepiękny <3 Chyba jedna z najfajniejszych relacji ze ślubu jaką czytałam
Holly jest taka piękna, a w tej sukni to w ogóle wygląda przepięknie... Sergiusz dobrze wybrał
Kaśka to ma tupet, jeszcze się na wesele wprosiła <_<
O, nawet Ćwirowie się pojawili
Uwielbiam Marysię XDDDDDDDDD Rozwala mnie do łez
A ta ucieczka XDDDD No, no, doigrała się
Wow, Wanda ma córkę Nie mam pojęcia, kto to może być, więc trochę pozgaduje:
1. Jadźka Klop XD
2. Joanna Wieprz
3. Iwona Wellinger
4. Joanna Skruba
5. Któraś z tych pań: http://i.imgur.com/G175WVdh.jpg
Ślub przepiękny <3 Chyba jedna z najfajniejszych relacji ze ślubu jaką czytałam
Holly jest taka piękna, a w tej sukni to w ogóle wygląda przepięknie... Sergiusz dobrze wybrał
Kaśka to ma tupet, jeszcze się na wesele wprosiła <_<
O, nawet Ćwirowie się pojawili
Uwielbiam Marysię XDDDDDDDDD Rozwala mnie do łez
A ta ucieczka XDDDD No, no, doigrała się
Wow, Wanda ma córkę Nie mam pojęcia, kto to może być, więc trochę pozgaduje:
1. Jadźka Klop XD
2. Joanna Wieprz
3. Iwona Wellinger
4. Joanna Skruba
5. Któraś z tych pań: http://i.imgur.com/G175WVdh.jpg
Re: Walka pokoleń
Przepraszam, że tyle nie komentowałem.
Starałem się czytać na bieżąco, jednak z powodu mojego wyjazdu nie miałem dostępu do komputera, a na telefonie trudno jest coś skomentować i zajmuje dużo więcej czasu. Nie będę szczegółowo komentował, powiem jednak, że każda relacja była świetna. Pozdrawiam
Starałem się czytać na bieżąco, jednak z powodu mojego wyjazdu nie miałem dostępu do komputera, a na telefonie trudno jest coś skomentować i zajmuje dużo więcej czasu. Nie będę szczegółowo komentował, powiem jednak, że każda relacja była świetna. Pozdrawiam
and he's blueeee
Re: Walka pokoleń
Relacja 17
Nasze staruchy okazały się być zboczuszkami i dzień zaczęły od dewastacji szafy.
Potem rodzinne śniadanko.
- No i jak tam, córeczko? Masz jakieś plany na przyszłość.
- Okazało się, że w galerii sztuki mnie nie przyjęli. Dlatego razem z Krystianem po wyprowadzce mamy zamiar założyć własną cukiernię. Ja będę piec, on będzie sprzedawać, a Wanda da nam małą pożyczkę.
- Świetny pomysł. Może jakoś pomogę?
- Nie trzeba. Sami się wszystkim zajmiemy.
Po śniadaniu Wanda postanowiła się przejść. Nie sądziła, że już na progu spotka coś, co zniszczy jej humor.
Tuż za bramą stał starszy pan ubrany w mundur wojskowy. Wanda szybko postanowiła do niego zejść.
- Starszy pułkownik Roman Swołoszański melduje się na służbie. W imię wolności, solidarności i dobrej naparzanki!
- Co ty tu do diabła robisz?! Armata ci łeb przestrzeliła! Minęło czterdzieści lat, a ty taki sam matoł jesteś!
- Mogłabyś się w końcu zgodzić, do kroścet! Przeżyłem dla ciebie dwie wojny, a ty mi tu jakieś teatrzyki odstawiasz!
- Za starych, dobrych czasów wszystkie kobiety się za mną uganiały, a ty jedna...
- A ja jedna byłam rozsądna. Ty powinieneś się leczyć.
Na szczęście przybycie Kingi powstrzymało Wandę przed zwyzywaniem Romana od najgorszych zwyrodnialców.
- To pewnie twoja córka! Wiedziałem, że sobie znajdziesz innego!
- Córka? Co pan? Ja tylko...
- A zamknij się ty ciemna maso! Już nawet Magda Gessler jest inteligentniejsza niż ty!
Marta musiała pomóc w wyjaśnieniach:
- Ten pan to narzeczony Wandy z młodości.
- On nie był żadnym moim narzeczonym! To młot, jełop i cep! Już jego zaśmierdłe buty są mądrzejsze od niego.
- Może wejdzie pan na herbatkę?
- Z przyjemnością, łaskawa pani.
- Ja się zabiję...
Kinga z przyjemnością słuchała opowiastek Romana o wojnie.
- I wtedy patrzę do magazynku. Nie ma nabojów. NIE MA! Więc biorę karabin i biegnę do obozu, który cały czas płonie!
- Tia, fascynujące.
- To naprawdę świetna opowieść. Pana czyny są tak bohaterskie!
- A opowiadałem ci dziecko, jak zleciałem na spadochronie do dżungli pełnej dzikich zwierząt.
- Nie, ale niech pan opowiada.
Wanda miała nieco inne zdanie na temat opowiastek jej adoratora
"Trzymajcie mnie, bo zaraz wsadzę mu widelec do oka. Ewentualnie znajdę dubeltówkę mojego ojca i się nią posłużę"
- A wtedy dookoła mnie tygrysy, małpy. Wszystkie na mnie. A ja wołam "Johnson! Johnson!". Ale Johnson zmarł. Biorę nim i trzesę! I trzesę! Ale on leży jak kłoda!
- Musisz wiedzieć Kingo, że gdy wróciłem i prosiłem o rękę, twoja ciotka odmówiła mi i wysłała mnie z kwitkiem. Przez kolejne lata starałem się, ale ona była uparta. W końcu ożeniłem się z taką jedną, ale ona była jędzą i zmarła dopiero teraz. Dlatego chciałbym, żeby w końcu twoja ciotka się do mnie przekonała, bo do wszystkich diabłów, przeżyłem dwie wojny, a ona nic!
- Roman! Skończ z tymi bredniami i wynoś się! Nie chcę cię więcej widzieć!
- I tak kiedyś się zgodzisz!
Kinga mocno się wściekła na ciotkę:
- Ten uroczy staruszek specjalnie dla ciebie przyjechał tutaj! Przeżył dwie wojny! A ty go traktujesz jak śmiecia! Wstydź się!
Wanda unikała domowników przez cały dzień, ale wieczorem postanowiła poruszyć pewną kwestię:
- Kinga, Krystian, posłuchajcie. Miło mi, że ze mną mieszkacie, ale hmmm... mieliście się wyprowadzić zaraz po ślubie, a wy nawet nie zaczęliście szukać mieszkań!
- Znaleźliśmy taką niewielką chatkę nad oceanem w Windenburgu. Coś koło dwudziestu tysięcy simoleonów. Jedna sypialnia, jedna łazienka.
- Czy wyście oszaleli?! Jak chcecie wychować dzieci w takim czymś?! I co pomyślą o nas ludzie?! Dziedziczka szlachetnego rodu Urbanów przeniosła się do jakiegoś wychodka nad morzem!
- To co mamy robić?
- Mnie nie pytaj, to twoja ciotka.
- Kupię wam willę z prawdziwego zdarzenia! A co ja mam niby robić z kasą? Jak w końcu przez was trafi mnie szlag, to cały majątek przepadnie!
I tak Krystian i Wanda spędzili resztę dnia:
- A pokaż mi ten z tą niebieską dachówką!
- Już się robi.
- Ten jest śliczny.
- Faktycznie ładny. Zawołaj Kingę, żeby w końcu przestała bazgrolić i łaskawie tu przyszła.
Jakiś czas później:
- Mi się podoba.
- Naprawdę?
- No to kupuj to, matole.
Gdy Wanda i Krystian próbowali kupić tą willę, Kinga postanowiła porozmawiać z mamą:
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć. Bo ja i Krystian się wyprowadzamy do Windenburga i czy ty...
- I myślisz, że chciałbym jechać razem z wami? Nie bój się, stare wapniaki znalazły sobie niewielki domek w spokojnej dzielnicy, ale będą cię regularnie odwiedzać.
- To świetny pomysł mamo.
- Czy wspominałam ci, że jestem genialna?
Zadowolona Kinga przez resztę dnia grała z ojcem w szachy.
***
Kilka dni po ślubie młoda para Altów przeprowadziła się do Windenburga, do starego domu Sergiusza. Byli zadowoleni ze swojego towarzystwa i kochali się nawzajem.
Sergi uczył Holly gry w piłkarzyki:
- Kochanie, ale gdy leci piłka, broń swojej, a nie mojej bramki.
Holly natomiast okazała się być znakomitą tancerką i dawała mężowi lekcje.
Co prędzej czy później kończyło się tym.
Okazało się przypadkiem, że dom w sąsiedztwie kupili Kinga i Krystian.
Którzy po uwolnieniu się od ciotki spędzali romantyczne dni na plaży,
Na tarasie,
W sypialni.
Krystian otrzymał nowy gabinet, gdzie pisał nowe artykuły i reportaże.
A Kinga doskonaliła umiejętności pieczenia, by nie otruć swoich przyszłych klientów. Ale żeby być oryginalną, postanowiła piec w łazience.
Degustacja odbyła się na tarasie.
- To zaiste pyszne.
Dołączam nową ankietę dotyczącą Wandy i Romana.
Nasze staruchy okazały się być zboczuszkami i dzień zaczęły od dewastacji szafy.
Potem rodzinne śniadanko.
- No i jak tam, córeczko? Masz jakieś plany na przyszłość.
- Okazało się, że w galerii sztuki mnie nie przyjęli. Dlatego razem z Krystianem po wyprowadzce mamy zamiar założyć własną cukiernię. Ja będę piec, on będzie sprzedawać, a Wanda da nam małą pożyczkę.
- Świetny pomysł. Może jakoś pomogę?
- Nie trzeba. Sami się wszystkim zajmiemy.
Po śniadaniu Wanda postanowiła się przejść. Nie sądziła, że już na progu spotka coś, co zniszczy jej humor.
Tuż za bramą stał starszy pan ubrany w mundur wojskowy. Wanda szybko postanowiła do niego zejść.
- Starszy pułkownik Roman Swołoszański melduje się na służbie. W imię wolności, solidarności i dobrej naparzanki!
- Co ty tu do diabła robisz?! Armata ci łeb przestrzeliła! Minęło czterdzieści lat, a ty taki sam matoł jesteś!
- Mogłabyś się w końcu zgodzić, do kroścet! Przeżyłem dla ciebie dwie wojny, a ty mi tu jakieś teatrzyki odstawiasz!
- Za starych, dobrych czasów wszystkie kobiety się za mną uganiały, a ty jedna...
- A ja jedna byłam rozsądna. Ty powinieneś się leczyć.
Na szczęście przybycie Kingi powstrzymało Wandę przed zwyzywaniem Romana od najgorszych zwyrodnialców.
- To pewnie twoja córka! Wiedziałem, że sobie znajdziesz innego!
- Córka? Co pan? Ja tylko...
- A zamknij się ty ciemna maso! Już nawet Magda Gessler jest inteligentniejsza niż ty!
Marta musiała pomóc w wyjaśnieniach:
- Ten pan to narzeczony Wandy z młodości.
- On nie był żadnym moim narzeczonym! To młot, jełop i cep! Już jego zaśmierdłe buty są mądrzejsze od niego.
- Może wejdzie pan na herbatkę?
- Z przyjemnością, łaskawa pani.
- Ja się zabiję...
Kinga z przyjemnością słuchała opowiastek Romana o wojnie.
- I wtedy patrzę do magazynku. Nie ma nabojów. NIE MA! Więc biorę karabin i biegnę do obozu, który cały czas płonie!
- Tia, fascynujące.
- To naprawdę świetna opowieść. Pana czyny są tak bohaterskie!
- A opowiadałem ci dziecko, jak zleciałem na spadochronie do dżungli pełnej dzikich zwierząt.
- Nie, ale niech pan opowiada.
Wanda miała nieco inne zdanie na temat opowiastek jej adoratora
"Trzymajcie mnie, bo zaraz wsadzę mu widelec do oka. Ewentualnie znajdę dubeltówkę mojego ojca i się nią posłużę"
- A wtedy dookoła mnie tygrysy, małpy. Wszystkie na mnie. A ja wołam "Johnson! Johnson!". Ale Johnson zmarł. Biorę nim i trzesę! I trzesę! Ale on leży jak kłoda!
- Musisz wiedzieć Kingo, że gdy wróciłem i prosiłem o rękę, twoja ciotka odmówiła mi i wysłała mnie z kwitkiem. Przez kolejne lata starałem się, ale ona była uparta. W końcu ożeniłem się z taką jedną, ale ona była jędzą i zmarła dopiero teraz. Dlatego chciałbym, żeby w końcu twoja ciotka się do mnie przekonała, bo do wszystkich diabłów, przeżyłem dwie wojny, a ona nic!
- Roman! Skończ z tymi bredniami i wynoś się! Nie chcę cię więcej widzieć!
- I tak kiedyś się zgodzisz!
Kinga mocno się wściekła na ciotkę:
- Ten uroczy staruszek specjalnie dla ciebie przyjechał tutaj! Przeżył dwie wojny! A ty go traktujesz jak śmiecia! Wstydź się!
Wanda unikała domowników przez cały dzień, ale wieczorem postanowiła poruszyć pewną kwestię:
- Kinga, Krystian, posłuchajcie. Miło mi, że ze mną mieszkacie, ale hmmm... mieliście się wyprowadzić zaraz po ślubie, a wy nawet nie zaczęliście szukać mieszkań!
- Znaleźliśmy taką niewielką chatkę nad oceanem w Windenburgu. Coś koło dwudziestu tysięcy simoleonów. Jedna sypialnia, jedna łazienka.
- Czy wyście oszaleli?! Jak chcecie wychować dzieci w takim czymś?! I co pomyślą o nas ludzie?! Dziedziczka szlachetnego rodu Urbanów przeniosła się do jakiegoś wychodka nad morzem!
- To co mamy robić?
- Mnie nie pytaj, to twoja ciotka.
- Kupię wam willę z prawdziwego zdarzenia! A co ja mam niby robić z kasą? Jak w końcu przez was trafi mnie szlag, to cały majątek przepadnie!
I tak Krystian i Wanda spędzili resztę dnia:
- A pokaż mi ten z tą niebieską dachówką!
- Już się robi.
- Ten jest śliczny.
- Faktycznie ładny. Zawołaj Kingę, żeby w końcu przestała bazgrolić i łaskawie tu przyszła.
Jakiś czas później:
- Mi się podoba.
- Naprawdę?
- No to kupuj to, matole.
Gdy Wanda i Krystian próbowali kupić tą willę, Kinga postanowiła porozmawiać z mamą:
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć. Bo ja i Krystian się wyprowadzamy do Windenburga i czy ty...
- I myślisz, że chciałbym jechać razem z wami? Nie bój się, stare wapniaki znalazły sobie niewielki domek w spokojnej dzielnicy, ale będą cię regularnie odwiedzać.
- To świetny pomysł mamo.
- Czy wspominałam ci, że jestem genialna?
Zadowolona Kinga przez resztę dnia grała z ojcem w szachy.
Kilka dni po ślubie młoda para Altów przeprowadziła się do Windenburga, do starego domu Sergiusza. Byli zadowoleni ze swojego towarzystwa i kochali się nawzajem.
Sergi uczył Holly gry w piłkarzyki:
- Kochanie, ale gdy leci piłka, broń swojej, a nie mojej bramki.
Holly natomiast okazała się być znakomitą tancerką i dawała mężowi lekcje.
Co prędzej czy później kończyło się tym.
Okazało się przypadkiem, że dom w sąsiedztwie kupili Kinga i Krystian.
Którzy po uwolnieniu się od ciotki spędzali romantyczne dni na plaży,
Na tarasie,
W sypialni.
Krystian otrzymał nowy gabinet, gdzie pisał nowe artykuły i reportaże.
A Kinga doskonaliła umiejętności pieczenia, by nie otruć swoich przyszłych klientów. Ale żeby być oryginalną, postanowiła piec w łazience.
Degustacja odbyła się na tarasie.
- To zaiste pyszne.
Dołączam nową ankietę dotyczącą Wandy i Romana.
Re: Walka pokoleń
Co mogą zrobić dziennikarz i malarka? Otworzyć cukiernię oczywiście. Oni w ogóle potrafią piec?
Pułkownik! <3
Biedna Wanda, wyobrażam sobie, co musiała przeżywać w młodości - pewnie siostra wiecznie się nabijała z jej namolnego adoratora. Jego opowieści są genialne, zwłaszcza ta o płonącym obozie.
Czekam na ankietę, bardzo mnie ciekawią dalsze losy Romana.
Młodzi Urbanowie mają lepszą chatę, niż młodzi Altowie. Wanda rzeczywiście nie szczędziła grosza.
Pułkownik! <3
Biedna Wanda, wyobrażam sobie, co musiała przeżywać w młodości - pewnie siostra wiecznie się nabijała z jej namolnego adoratora. Jego opowieści są genialne, zwłaszcza ta o płonącym obozie.
- I tak kiedyś się zgodzisz!
Czekam na ankietę, bardzo mnie ciekawią dalsze losy Romana.
Młodzi Urbanowie mają lepszą chatę, niż młodzi Altowie. Wanda rzeczywiście nie szczędziła grosza.
Re: Walka pokoleń
Pułkownik Roman jest świetny! xD Chociaż troszkę mi go szkoda, że jest tak nieszczęśliwie zakochany w Wandzie.
Tak swoją drogą, Wanda musiała być w młodości chyba jakąś „Top model” że aż 40 lat się w niej kocha, nikt by tyle z nią nie wytrzymał
I zgadzam się z Galcia, oni chyba nie potrafią piec
Ale z drugiej strony, jak im interes nie będzie się kręcił, to zawsze mogą poprosić Magdę Gessler o pomoc! xD
Jestem tyko ciekawa czemu w galerii sztuk nie chcieli Kingi? Przecież potrafi ładnie malować.
No nic, czekam na kolejną relację
Tak swoją drogą, Wanda musiała być w młodości chyba jakąś „Top model” że aż 40 lat się w niej kocha, nikt by tyle z nią nie wytrzymał
I zgadzam się z Galcia, oni chyba nie potrafią piec
Ale z drugiej strony, jak im interes nie będzie się kręcił, to zawsze mogą poprosić Magdę Gessler o pomoc! xD
Jestem tyko ciekawa czemu w galerii sztuk nie chcieli Kingi? Przecież potrafi ładnie malować.
No nic, czekam na kolejną relację
Re: Walka pokoleń
Własna cukiernia, też pomysł Ale liczę, że im się uda
Hahahaha, Pułkownik jest genialny XD I jeszcze te jego opowieści
Aż dziw, że po takich traktowaniu przez Wandę jeszcze nie dał sobie spokoju xD
Niezła ta nowa chata, przynajmniej tutaj Wanda nie skąpiła
Hahahaha, Pułkownik jest genialny XD I jeszcze te jego opowieści
Aż dziw, że po takich traktowaniu przez Wandę jeszcze nie dał sobie spokoju xD
Niezła ta nowa chata, przynajmniej tutaj Wanda nie skąpiła
Re: Walka pokoleń
Co do ankiety:
Co Wanda zrobi z pułkownikiem Romanem?
Zakocha się - 3 głosy
Poprosi Vitę o pomoc i zaplanują na niego zasadzkę - 3 głosy
Nawiąże z nim romans, ale nie zgodzi się na stały związek - 2 głosy
Będzie próbowała go zabić - 2 głosy
Boże, jakie niezdecydowanie. I co mam z tym zrobić?
Nie wiem czemu uważacie, że Kinga nie umie piec. W relacji nr 4 przyznała, że od dawna gotuje, a po jej sylwetce widać, że spasła się na ciastkach jak gruba świnia jest all about that bass. Poza tym zauważyłem, że pułkownik podbił wasze serca. Podejrzewam więc, że chyba zostanie na trochę dłużej.
Relacja 18
- No i co Holly? Znalazłaś jakąś robotę?
- A czy ja szukałam? Jestem w trakcie pisania światowego bestsellera! Nie wymyśliłam jeszcze tytułu, ale na pewno się sprzeda.
- To może pomogłabyś mnie i Krystianowi w cukierni. Jutro w południe wielkie otwarcie. Ciotka Wanda zrobiła nam dużą reklamę wśród sąsiadów.
- Nie ma problemu. Chętnie wam pomogę. Sergi idzie do pracy rano i wraca wieczorem, a ja całymi dniami siedzę sama w domu.
- Poza tym, moje umiejętności kulinarne na podniosą wam sprzedaż.
- Taa...jasne.
Oto cukiernia "Słodki przystanek". Wanda musiała sporo wyłożyć na to, ale dla niej to i tak lepsze niż utrzymywanie się z jakiś bazgrołów.
Obie panie natychmiast zabrały się do przyrządzania produktów na sprzedaż.
A Krystian zajął się porządkowaniem.
Oraz obsługiwaniem maszyny do tubisiowego kremu babeczek.
Tak oto wygląda wystawa tuż przed wpuszczeniem dziczy kulturalnych zakupowiczów.
A kto zostanie pierwszym klientem? No oczywiście, że Jadźka. Nie wiem, czy to z życzliwości, czy może z ochoty zeżarcia czegoś słodkiego.
- Dzień dobry pani Jadziu. Co chciałaby pani u nas zakupić?
- Sama nie wiem, muszę się zastanowić. Mąż głodny, dzieci głodne, a ja sama chce się nażreć.
- Dzień dobry panie Urban! Co pan tu robi?
- Wanda doprowadza mnie do szału, więc postanowiłem dać nogę.
Pierwszą osobą, która kupiła towar, była ta dziwna czarnula na pierwszym planie.
Ogólnie mówiąc - ruch był dosyć duży.
Kinga postanowiła porozmawiać z jakąś małą dziewczynką:
- Kochanie, a ty nie powinnaś być w szkole?
- A co panią to? W ogóle nie zerwałam się z tej [cenzura] budy, bo ta [cenzura] zrobiła nam tą [cenzura] kartkówkę z matmy.
- Cześć ciociu. Co chciałabyś...
- Muszę kupić coś najdroższego. Wszak jestem znaną osobistością. Poza tym narobię wam reklamy.
***
Podczas gdy Kinga spokojnie sprzedawała ciastka, Wanda przeżywała życiowe rozterki. Sama nie wiedziała co ma robić. Bała się jechać do Wellingerów, jednak Marta ją zmusiła. No i co biedna Wanda ma robić?
Postanowiła jednak wziąć się w garść i załatwić to szybko.
Wzięła głęboki oddech i zapukała do drzwi.
- Otwarte! Proszę wejść!
Wanda chyba nie była zadowolona z tego powodu
- Dzień dobry pani Urban. Co panią sprowadza?
- Jest może Iwona?
- Jestem, jestem. Już idę.
- Przepraszam za chwilową niedyspozycję. Trójka dzieci to same kłopoty. Krzysiek znowu wylał sok i musiałam pomóc mu go pościerać.
- Mogłybyśmy chwilę porozmawiać?
- Nie ma problemu. Proszę usiąść w salonie. Zaraz poproszę Szymka, żeby zrobił nam herbatę.
- To o czym chciałaby pani porozmawiać?
- No wie pani, taka drażliwa sprawa.
- Proszę mówić. Chętnie posłucham.
- Miałam kiedyś narzeczonego. Był szarmancki, przystojny. Po prostu ideał mężczyzny. To była prawdziwa miłość. Planowaliśmy ślub. Jednak któregoś dnia okazało się, że w moim rodzinnym domu wybuchł pożar.
Strażacy powiedzieli, że to awaria instalacji elektrycznej. Ogień bardzo szybko rozniósł się po całym domu. Mój ukochany utknął na górze. Jego droga ucieczki została odcięta. Próbował się wydostać, jednak nie udało mu się. Został strawiony przez ogień.
- Boże drogi! To straszne!
- Dopiero po pogrzebie zaczęłam czuć coś dziwnego. Miałam zawroty głowy, problemy z koncentracją, często wymiotowałam. Odwiedziłam lekarza i...
- Była pani w ciąży. Prawda?
- Prawda. Pół roku później urodziłam małą, uroczą dziewczynkę. Nie byłam jednak w stanie jej wychować, to było dla mnie zbyt wiele. Gdy tylko na nią patrzyłam, przypominał mi się mój ukochany. I wtedy zrobiłam coś, czego do dzisiaj żałuję. Porzuciłam ją.
- To naprawdę piękna historia. Ale dlaczego pani mi ją opowiada?
Iwona przeczuwała jednak, że chyba zna odpowiedź...
- Ponieważ to ty jesteś tym porzuconym dzieckiem.
- Nie, nie. To nie może być prawda.
- Ale jednak.
- Nie. Nie mogę. Nie dam rady. Proszę wyjść. Przyjdę do pani jutro rano. Muszę to wszystko przemyśleć. Do widzenia.
Wanda szybko opuściła dom Wellingerów. Ciągle jednak dręczyło ją poczucie winy. Porzuciła swoją córkę, która teraz ma trójkę dzieci, męża, mnóstwo pracy. A Wanda? Wanda stchórzyła i po prostu pozbyła się problemu.
Iwona też bardzo to przeżywała. Zauważył to jednak jej mąż.
- Kochanie, co się stało?
- Nie, nie, to nie może być prawda.
- Okazało się, że moja matka się odnalazła. I gorsza wiadomość - to ta upiorna Wanda Urban nią jest.
Co Wanda zrobi z pułkownikiem Romanem?
Zakocha się - 3 głosy
Poprosi Vitę o pomoc i zaplanują na niego zasadzkę - 3 głosy
Nawiąże z nim romans, ale nie zgodzi się na stały związek - 2 głosy
Będzie próbowała go zabić - 2 głosy
Boże, jakie niezdecydowanie. I co mam z tym zrobić?
Nie wiem czemu uważacie, że Kinga nie umie piec. W relacji nr 4 przyznała, że od dawna gotuje, a po jej sylwetce widać, że spasła się na ciastkach jak gruba świnia jest all about that bass. Poza tym zauważyłem, że pułkownik podbił wasze serca. Podejrzewam więc, że chyba zostanie na trochę dłużej.
Relacja 18
- No i co Holly? Znalazłaś jakąś robotę?
- A czy ja szukałam? Jestem w trakcie pisania światowego bestsellera! Nie wymyśliłam jeszcze tytułu, ale na pewno się sprzeda.
- To może pomogłabyś mnie i Krystianowi w cukierni. Jutro w południe wielkie otwarcie. Ciotka Wanda zrobiła nam dużą reklamę wśród sąsiadów.
- Nie ma problemu. Chętnie wam pomogę. Sergi idzie do pracy rano i wraca wieczorem, a ja całymi dniami siedzę sama w domu.
- Poza tym, moje umiejętności kulinarne na podniosą wam sprzedaż.
- Taa...jasne.
Oto cukiernia "Słodki przystanek". Wanda musiała sporo wyłożyć na to, ale dla niej to i tak lepsze niż utrzymywanie się z jakiś bazgrołów.
Obie panie natychmiast zabrały się do przyrządzania produktów na sprzedaż.
A Krystian zajął się porządkowaniem.
Oraz obsługiwaniem maszyny do tubisiowego kremu babeczek.
Tak oto wygląda wystawa tuż przed wpuszczeniem dziczy kulturalnych zakupowiczów.
A kto zostanie pierwszym klientem? No oczywiście, że Jadźka. Nie wiem, czy to z życzliwości, czy może z ochoty zeżarcia czegoś słodkiego.
- Dzień dobry pani Jadziu. Co chciałaby pani u nas zakupić?
- Sama nie wiem, muszę się zastanowić. Mąż głodny, dzieci głodne, a ja sama chce się nażreć.
- Dzień dobry panie Urban! Co pan tu robi?
- Wanda doprowadza mnie do szału, więc postanowiłem dać nogę.
Pierwszą osobą, która kupiła towar, była ta dziwna czarnula na pierwszym planie.
Ogólnie mówiąc - ruch był dosyć duży.
Kinga postanowiła porozmawiać z jakąś małą dziewczynką:
- Kochanie, a ty nie powinnaś być w szkole?
- A co panią to? W ogóle nie zerwałam się z tej [cenzura] budy, bo ta [cenzura] zrobiła nam tą [cenzura] kartkówkę z matmy.
- Cześć ciociu. Co chciałabyś...
- Muszę kupić coś najdroższego. Wszak jestem znaną osobistością. Poza tym narobię wam reklamy.
Podczas gdy Kinga spokojnie sprzedawała ciastka, Wanda przeżywała życiowe rozterki. Sama nie wiedziała co ma robić. Bała się jechać do Wellingerów, jednak Marta ją zmusiła. No i co biedna Wanda ma robić?
Postanowiła jednak wziąć się w garść i załatwić to szybko.
Wzięła głęboki oddech i zapukała do drzwi.
- Otwarte! Proszę wejść!
Wanda chyba nie była zadowolona z tego powodu
- Dzień dobry pani Urban. Co panią sprowadza?
- Jest może Iwona?
- Jestem, jestem. Już idę.
- Przepraszam za chwilową niedyspozycję. Trójka dzieci to same kłopoty. Krzysiek znowu wylał sok i musiałam pomóc mu go pościerać.
- Mogłybyśmy chwilę porozmawiać?
- Nie ma problemu. Proszę usiąść w salonie. Zaraz poproszę Szymka, żeby zrobił nam herbatę.
- To o czym chciałaby pani porozmawiać?
- No wie pani, taka drażliwa sprawa.
- Proszę mówić. Chętnie posłucham.
- Miałam kiedyś narzeczonego. Był szarmancki, przystojny. Po prostu ideał mężczyzny. To była prawdziwa miłość. Planowaliśmy ślub. Jednak któregoś dnia okazało się, że w moim rodzinnym domu wybuchł pożar.
Strażacy powiedzieli, że to awaria instalacji elektrycznej. Ogień bardzo szybko rozniósł się po całym domu. Mój ukochany utknął na górze. Jego droga ucieczki została odcięta. Próbował się wydostać, jednak nie udało mu się. Został strawiony przez ogień.
- Boże drogi! To straszne!
- Dopiero po pogrzebie zaczęłam czuć coś dziwnego. Miałam zawroty głowy, problemy z koncentracją, często wymiotowałam. Odwiedziłam lekarza i...
- Była pani w ciąży. Prawda?
- Prawda. Pół roku później urodziłam małą, uroczą dziewczynkę. Nie byłam jednak w stanie jej wychować, to było dla mnie zbyt wiele. Gdy tylko na nią patrzyłam, przypominał mi się mój ukochany. I wtedy zrobiłam coś, czego do dzisiaj żałuję. Porzuciłam ją.
- To naprawdę piękna historia. Ale dlaczego pani mi ją opowiada?
Iwona przeczuwała jednak, że chyba zna odpowiedź...
- Ponieważ to ty jesteś tym porzuconym dzieckiem.
- Nie, nie. To nie może być prawda.
- Ale jednak.
- Nie. Nie mogę. Nie dam rady. Proszę wyjść. Przyjdę do pani jutro rano. Muszę to wszystko przemyśleć. Do widzenia.
Wanda szybko opuściła dom Wellingerów. Ciągle jednak dręczyło ją poczucie winy. Porzuciła swoją córkę, która teraz ma trójkę dzieci, męża, mnóstwo pracy. A Wanda? Wanda stchórzyła i po prostu pozbyła się problemu.
Iwona też bardzo to przeżywała. Zauważył to jednak jej mąż.
- Kochanie, co się stało?
- Nie, nie, to nie może być prawda.
- Okazało się, że moja matka się odnalazła. I gorsza wiadomość - to ta upiorna Wanda Urban nią jest.
Re: Walka pokoleń
Ojeju ile się dzieje
Fajna cukiernia
Biedna Iwona
Ciekawy jestem, jakie stosunki będą między Wandą a Iwoną
Fajna cukiernia
Biedna Iwona
Ciekawy jestem, jakie stosunki będą między Wandą a Iwoną
and he's blueeee
Re: Walka pokoleń
Zawsze może najpierw się zakochać, a jak jej się znudzi, zaplanować z Vitą zasadzkę.
Ach, słodkie zycie bogaczy, Holly może siedzieć na tyłku i nic nie robić całymi dniami, a i tak narzeka.
Cukiernia jest ekstra! Wygląda, jakby stała na hawajskiej plaży... Mmm...
Więc jednak Iwona. Dobrze, że Wanda wreszcie zdobyła się na odwagę i powiedziała prawdę, ale mogła to zrobić jakoś... bardziej delikatnie. Sądząc po sytuacji życiowej jej córki, czekają ją kolejne wydatki. Trójka wnucząt to nie przelewki.
Ach, słodkie zycie bogaczy, Holly może siedzieć na tyłku i nic nie robić całymi dniami, a i tak narzeka.
Cukiernia jest ekstra! Wygląda, jakby stała na hawajskiej plaży... Mmm...
Więc jednak Iwona. Dobrze, że Wanda wreszcie zdobyła się na odwagę i powiedziała prawdę, ale mogła to zrobić jakoś... bardziej delikatnie. Sądząc po sytuacji życiowej jej córki, czekają ją kolejne wydatki. Trójka wnucząt to nie przelewki.
Re: Walka pokoleń
Czyli jednak Kinga umie piec. Teraz wierzę
Jestem tylko ciekawa czemu Magda Gessler się nie pojawiła? Chyba lubi ciastka, nie?
Jej! Zgadłam, że to Iwona! (Chociaż zaskoczyłeś mnie, bardziej stawiałam na Milewską)
Jestem ciekawa, jak Marcie udało się zmusić Wandę do powiedzenia prawdy? I nawet nie wiedziałam, że Iwona szuka matki (od początku wiedziała, że jest adoptowana?)
A na koniec, szkoda mi Wandy, mam nadzieję, że uda jej się odbudować relację z córką. Na razie nie wygląda by Iwona była szczęśliwa z odnalezienia matki, ale może się to zmieni
Jak zawsze, czekam na ciąg dalszy
Jestem tylko ciekawa czemu Magda Gessler się nie pojawiła? Chyba lubi ciastka, nie?
Jej! Zgadłam, że to Iwona! (Chociaż zaskoczyłeś mnie, bardziej stawiałam na Milewską)
Jestem ciekawa, jak Marcie udało się zmusić Wandę do powiedzenia prawdy? I nawet nie wiedziałam, że Iwona szuka matki (od początku wiedziała, że jest adoptowana?)
A na koniec, szkoda mi Wandy, mam nadzieję, że uda jej się odbudować relację z córką. Na razie nie wygląda by Iwona była szczęśliwa z odnalezienia matki, ale może się to zmieni
Jak zawsze, czekam na ciąg dalszy
Re: Walka pokoleń
Na początku chciałem podziękować wszystkim moim czytelnikom za to, że przez te ostatnie dwa miesiące są ze mną, czytają moją relację i dzięki nim mam rangę scenarzysty, która całkowicie zmieniła moje podejście do tej relacji. W szczególności buziaczki i uściski dla Lenny i Argona, którzy poprosili o przyznanie mi rangi scenarzysty. Kocham was.
MalaMi95 - Iwona od początku wiedziała, że jest adoptowana. Traktowała jednak rodzinę zastępczą jak własną, ponieważ trafiła do naprawdę dobrego domu.
Relacja 19
Tym razem na początku zajrzymy do Landgraabów. Ich dom dopiero co przeszedł generalny remont i aktualnie jest najdroższą posiadłością w okolicy.
Malcolm IV stał się najbardziej rozchwytywanym chłopakiem w całym otoczeniu i prawie codziennie spotykał się z inną koleżanką (każda z nich marzyła o byciu panią Landgraabową)
Mariola wydawała fortunę na wizyty w spa i salonach piękności, ale gdy wracała do domu - robiła to samo.
A ci oto państwo są dopiero rok po ślubie. Nazywają się Nancy i Geoffrey Landgraabowie.
Jednak prawdziwa bomba dopiero się szykowała:
- Słuchajcie, moi kochani. Bardzo się cieszę, że zdecydowaliście się przybyć do Oazy Zdrój. Mam do was pewną sprawę.
- To dla nas prawdziwa przyjemność. W Simcity robi się powoli zbyt tłoczno. Tutaj jest naprawdę pięknie.
- Jest mi miło z tego powodu. Obawiam się jednak, że zostaniecie zmuszeni do pozostania tu na stałe, bo ja, Mariola, mój syn, synowa i wnuk wyprowadzamy się do Lazurowej Promenady. Znaleźliśmy świetną willę w pobliżu. Dacie sobie radę sami?
- Oczywiście, że damy radę. Przecież jesteśmy Landgraabami.
***
Tymczasem Kinga czuła się jakoś dziwnie od kilku dni. Bolała ją głowa i miała wymioty. Postanowiła spytać o radę pana Kibla i dowiedziała się, że...
- Krystian! Jestem w ciąży!
Krystian z początku nie wyglądał na zachwyconego.
Ale szybko mu przeszło
Oczywiście przyszła niewolnica matka musi się podzielić wielkimi wieściami:
- Słuchaj Holly. Jestem w ciąży!
- Eee, przecież to ja jestem w ciąży. Chciałam ci właśnie powiedzieć.
- No to co? Ciężarny przytulasek?
- I tak jesteś grubsza
- Jak myślisz będzie chłopak czy dziewczynka?
- Krystian chciałby syna, a ja córkę. A u ciebie?
- Sergi tak jak Krystian - tylko syn.
Tymczasem zło wkradło się do domu...
- Dlaczego żadna z was nie powiedziała mi, że macie w sobie potomka.
- Ja nie mam żadnego Tomka. To koszmarne imię.
- A zapisałaś się już do Szkoły Rodzenia, Kingo?
- Ups, zapomniałam.
- Boże! Co to za dzicz!
- Szorować mi natychmiast na nauki! Ale już!
Holly i Kinga nie protestowały i szybko wsiadły w tramwaj. Ale gdy tylko dotarły na miejsce, od razu stwierdziły, że to będą ciężkie chwile.
- Po co pani tu przychodziła? Przecież pani nie jest w ciąży!
- Jak to nie, ty tępa czarnulo. Kupiłam sobie nawet takie specjalne wdzianko odstraszające złe duchy.
- Proszę pani, to jest tłuszcz, a nie dziecko. Drzwi są tam.
- Boże, czy ty to widzisz?! Jakaś tępa murzynka nazywa moje małe bubu tłuszczem! Pożałujesz wywłoko jedna!
- Przepraszam za zamieszanie. Mamy tutaj kilka takich świrusek. Była też taka dziwna, która przyniosła nam kapustę i powiedziała, że w środku jest jej dziecko i nie może wyjść.
- I co się stało?
- Pobiegła na policję gdy wyrzuciłam tą kapustę przez okno.
- A tak ogólnie to nazywam się Majka Porodówa i bedę waszą nauczycielką w szkole rodzenia przez następny miesiąc.
Spotkania odbywały się w każdą środę przez dwa miesiące. Dziewczyny sporo się nauczyły i czuły się nieco bardziej przygotowane do przedłużenia rodu.
***
Iwona nie przyszła kolejnego dnia po rozmowie z matką. Ani następnego, ani następnego. Pod domem Wandy pojawiła się dopiero po tygodniu.
- Myślałam o tym przez cały tydzień. W końcu jednak muszę ci wybaczyć mamo. Może i cię nie było, ale nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać te trzydzieści dziewięć lat z taką wiedźmą jak ty.
Wanda chciała już krzyknąć, ale zamiast tego tylko zaśmiała się po czym stwierdziła:
- Musisz mi jak najszybciej przedstawić swoje dzieci. Trochę zbyt późno dla nich by poznali swoją babcię, ale lepiej późno niż wcale.
I tym oto sposobem Iwona i Wanda pogodziły się. W następnej relacji będzie naprawdę mocna akcja związana z Altami. Czekajcie i komentujcie
MalaMi95 - Iwona od początku wiedziała, że jest adoptowana. Traktowała jednak rodzinę zastępczą jak własną, ponieważ trafiła do naprawdę dobrego domu.
Relacja 19
Tym razem na początku zajrzymy do Landgraabów. Ich dom dopiero co przeszedł generalny remont i aktualnie jest najdroższą posiadłością w okolicy.
Malcolm IV stał się najbardziej rozchwytywanym chłopakiem w całym otoczeniu i prawie codziennie spotykał się z inną koleżanką (każda z nich marzyła o byciu panią Landgraabową)
Mariola wydawała fortunę na wizyty w spa i salonach piękności, ale gdy wracała do domu - robiła to samo.
A ci oto państwo są dopiero rok po ślubie. Nazywają się Nancy i Geoffrey Landgraabowie.
Jednak prawdziwa bomba dopiero się szykowała:
- Słuchajcie, moi kochani. Bardzo się cieszę, że zdecydowaliście się przybyć do Oazy Zdrój. Mam do was pewną sprawę.
- To dla nas prawdziwa przyjemność. W Simcity robi się powoli zbyt tłoczno. Tutaj jest naprawdę pięknie.
- Jest mi miło z tego powodu. Obawiam się jednak, że zostaniecie zmuszeni do pozostania tu na stałe, bo ja, Mariola, mój syn, synowa i wnuk wyprowadzamy się do Lazurowej Promenady. Znaleźliśmy świetną willę w pobliżu. Dacie sobie radę sami?
- Oczywiście, że damy radę. Przecież jesteśmy Landgraabami.
Tymczasem Kinga czuła się jakoś dziwnie od kilku dni. Bolała ją głowa i miała wymioty. Postanowiła spytać o radę pana Kibla i dowiedziała się, że...
- Krystian! Jestem w ciąży!
Krystian z początku nie wyglądał na zachwyconego.
Ale szybko mu przeszło
Oczywiście przyszła niewolnica matka musi się podzielić wielkimi wieściami:
- Słuchaj Holly. Jestem w ciąży!
- Eee, przecież to ja jestem w ciąży. Chciałam ci właśnie powiedzieć.
- No to co? Ciężarny przytulasek?
- I tak jesteś grubsza
- Jak myślisz będzie chłopak czy dziewczynka?
- Krystian chciałby syna, a ja córkę. A u ciebie?
- Sergi tak jak Krystian - tylko syn.
Tymczasem zło wkradło się do domu...
- Dlaczego żadna z was nie powiedziała mi, że macie w sobie potomka.
- Ja nie mam żadnego Tomka. To koszmarne imię.
- A zapisałaś się już do Szkoły Rodzenia, Kingo?
- Ups, zapomniałam.
- Boże! Co to za dzicz!
- Szorować mi natychmiast na nauki! Ale już!
Holly i Kinga nie protestowały i szybko wsiadły w tramwaj. Ale gdy tylko dotarły na miejsce, od razu stwierdziły, że to będą ciężkie chwile.
- Po co pani tu przychodziła? Przecież pani nie jest w ciąży!
- Jak to nie, ty tępa czarnulo. Kupiłam sobie nawet takie specjalne wdzianko odstraszające złe duchy.
- Proszę pani, to jest tłuszcz, a nie dziecko. Drzwi są tam.
- Boże, czy ty to widzisz?! Jakaś tępa murzynka nazywa moje małe bubu tłuszczem! Pożałujesz wywłoko jedna!
- Przepraszam za zamieszanie. Mamy tutaj kilka takich świrusek. Była też taka dziwna, która przyniosła nam kapustę i powiedziała, że w środku jest jej dziecko i nie może wyjść.
- I co się stało?
- Pobiegła na policję gdy wyrzuciłam tą kapustę przez okno.
- A tak ogólnie to nazywam się Majka Porodówa i bedę waszą nauczycielką w szkole rodzenia przez następny miesiąc.
Spotkania odbywały się w każdą środę przez dwa miesiące. Dziewczyny sporo się nauczyły i czuły się nieco bardziej przygotowane do przedłużenia rodu.
Iwona nie przyszła kolejnego dnia po rozmowie z matką. Ani następnego, ani następnego. Pod domem Wandy pojawiła się dopiero po tygodniu.
- Myślałam o tym przez cały tydzień. W końcu jednak muszę ci wybaczyć mamo. Może i cię nie było, ale nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać te trzydzieści dziewięć lat z taką wiedźmą jak ty.
Wanda chciała już krzyknąć, ale zamiast tego tylko zaśmiała się po czym stwierdziła:
- Musisz mi jak najszybciej przedstawić swoje dzieci. Trochę zbyt późno dla nich by poznali swoją babcię, ale lepiej późno niż wcale.
I tym oto sposobem Iwona i Wanda pogodziły się. W następnej relacji będzie naprawdę mocna akcja związana z Altami. Czekajcie i komentujcie
Ostatnio zmieniony 14 mar 2016, 18:42 przez Simwood, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Walka pokoleń
Na początek, gratuluję rangi, zdecydowanie zasłużona!
Fajna ta cukiernia A i klientów im się dużo udało zdobyć
A więc to jednak Iwona Dobrze, że Wanda postanowiła naprawić swoje błędy.
Co do następnej relacji...
PADŁAM
Hoho, obie w ciąży Jak będą razem rodzić, to już w ogóle XD
Hahahahah, a ta szkoła rodzenia XDDDDDDDD
Z niecierpliwością czekam na następne relacje
PS. Pierwsze zdjęcie się zdublowało + zdjęcie 7 się nie wyświetla
Fajna ta cukiernia A i klientów im się dużo udało zdobyć
A więc to jednak Iwona Dobrze, że Wanda postanowiła naprawić swoje błędy.
Co do następnej relacji...
PADŁAM
Hoho, obie w ciąży Jak będą razem rodzić, to już w ogóle XD
XDDDDDDDDDDDDDSimwood pisze:- Dlaczego żadna z was nie powiedziała mi, że macie w sobie potomka.
- Ja nie mam żadnego Tomka. To koszmarne imię.
Hahahahah, a ta szkoła rodzenia XDDDDDDDD
Simwood pisze:- Proszę pani, to jest tłuszcz, a nie dziecko. Drzwi są tam.
Simwood pisze:- Przepraszam za zamieszanie. Mamy tutaj kilka takich świrusek. Była też taka dziwna, która przyniosła nam kapustę i powiedziała, że w środku jest jej dziecko i nie może wyjść.
Z niecierpliwością czekam na następne relacje
PS. Pierwsze zdjęcie się zdublowało + zdjęcie 7 się nie wyświetla
Re: Walka pokoleń
Młodzi Nancy i Geoffrey! Jak słodko razem wyglądają, ona jeszcze nie zmieniła się w pretensjonalną jędzę, a on jeszcze nie dorobił się mięśnia piwnego.
Nie ma to jak synchronizacja ciąż. Przynajmniej siedzą w tym bagnie razem.
No ładnie, kolejna rasistka. Nie ma ucieczki przed dziwolągami.
Nie mogę się doczekać tej akcji z Altami, zapowiada się bosko.
Rangi już gratulowałam w wątku o ragach, ale mogę jeszcze raz - jest jak najbardziej zasłużona.
Nie ma to jak synchronizacja ciąż. Przynajmniej siedzą w tym bagnie razem.
- Proszę pani, to jest tłuszcz, a nie dziecko. Drzwi są tam.
No ładnie, kolejna rasistka. Nie ma ucieczki przed dziwolągami.
Nie mogę się doczekać tej akcji z Altami, zapowiada się bosko.
Rangi już gratulowałam w wątku o ragach, ale mogę jeszcze raz - jest jak najbardziej zasłużona.
Re: Walka pokoleń
Podwójna ciąża
Majka Porodówa
Jak dobrze, że Wanda i Iwona się pogodziły
Majka Porodówa
Jak dobrze, że Wanda i Iwona się pogodziły
and he's blueeee
Re: Walka pokoleń
W końcu doczekałam się dzieci!
Jestem ciekawa co urodzą. Może Kinga urodzi chłopczyka, a Holly dziewczynkę i w przyszłości oni będą razem i… wyszłam za daleko w przyszłość
Ale jak by nie było pewnie będą się wychowywać razem
Reakcja Krystiana = Totalne przerażenie xD Ciekawe jak sobie poradzi w roli tatusia
Majka porodówka, jak widać nazwisko zobowiązuje
Ciesze się, że Iwona się pogodziła z Wandą, chociaż nie zdziwię się jeśli jeszcze tego pożałuje…
I oczywiście gratuluję rangi
Pozostaje mi tylko czekać na akcję z Altami
Jestem ciekawa co urodzą. Może Kinga urodzi chłopczyka, a Holly dziewczynkę i w przyszłości oni będą razem i… wyszłam za daleko w przyszłość
Ale jak by nie było pewnie będą się wychowywać razem
Reakcja Krystiana = Totalne przerażenie xD Ciekawe jak sobie poradzi w roli tatusia
Majka porodówka, jak widać nazwisko zobowiązuje
Ciesze się, że Iwona się pogodziła z Wandą, chociaż nie zdziwię się jeśli jeszcze tego pożałuje…
I oczywiście gratuluję rangi
Pozostaje mi tylko czekać na akcję z Altami
Re: Walka pokoleń
MalaMi95 - faktycznie zbyt daleko wyszłaś w przyszłość. Przecież Kinga i Holly są kuzynkami więc ich dzieci nie mogą wziąć ślubu
Dziękuję wam za wszystkie gratulacje . W dzisiejszej relacji zapowiadana akcja z Altami. Przygotujcie się na...
Relacja 20
Po kilku miesiącach od ślubu Vita i Nick postanowili przyjechać na weekend do Windenburga by spędzić czas z córką i zięciem. Sergiusz wymyślił by pójść na wycieczkę do pałacu Von Duch.
By nie zostawiać siebie i Sergiusza sam na sam z rodzicami, Holly postanowiła zaprosić też Kingę i Krystiana.
Był to chyba dobry pomysł.
- Vitka, w takim pałacu powinniśmy mieszkać. Wiesz ile mógłby kosztować?
Trzeba jednak przyznać, że wnętrza pałacu są piękne.
Przyszłe matki oglądały salon:
- Jaki wielki fortepian. Ale mam ochotę na nim zagrać!
- Uspokój się, bo ochrona przyjdzie. Już wystarczy, że moja mama przeszła pod linami twierdząc, że wyższa klasa społeczna ma większe prawa.
Panowie tymczasem zwiedzali pomieszczenie, gdzie król chodzi piechotą.
- Krystian! Patrz! Mieli złotą szczotkę do klozetu.
- Ciekawe w takim razie czy dalej jest taka czysta po kilku dniach używania?
Młodzi Altowie szybko się jednak znaleźli i zaczęli się ślinić na tarasie.
A Urbanowie w...sypialni. Aczkolwiek nie w swojej.
Kolejnym punktem wycieczki miał być labirynt. Z powodu małych opóźnień (Vita nie chciała zapłacić zwykłej kelnerce i trzeba było wołać szefa kuchni) rodzinka wkroczyła do niego dopiero po zmroku.
Vita jednak (jak było do przewidzenia) nieco się pogubiła.
Godzinę później:
- Krystian! Nie wiesz gdzie jest reszta?
- Chyba się jeszcze błąkają.
Nick również się zgubił, ale był bardziej chytry od żony.
- Halo? Lucynka, to ty? Tak wiem, że masz dziś wolne, ale uruchom komputer. Włącz SimMaps, kliknij na Pałac Von Duch i powiedz mi jak mogę się wydostać z tego labiryntu w którym ugrzęzłem.
- Ale jak to gdzie jestem? Myślisz, że ja to wiem? Ty mi powiedz.
Vita na szczęście przypomniała sobie, że też ma telefon.
- Halo? Policja? Mówi Vita Alto, prezydent Simpaństwa. Zgubiłam się w labiryncie, proszę natychmiast po mnie przyjechać!
Kinga miała nieco więcej instynktu i sama odnalazła drogę do męża.
Po interwencji policji Altowie musieli zapłacić mandat, co mocno rozgniewało Nicka. Następny wieczór postanowili spędzić więc na klifach.
Okazało się jednak, że trwała tam szalona impreza, co mocno wkurzyło Vitę:
- Nick! Chodźmy stąd bo uszy już mi krwawią.
- Dobry pomysł. Ale może najpierw pogadam z kierownikiem tego przybytku.
Dla Krystiana i Kingi jednak elektroniczna łupanka jest muzyką jak każda inna więc zaczęli wspólny taniec.
Vita zauważyła jednak jakąś wywijającą obok niej tancerkę. Co ciekawe okazało się, że to jedna z jej znajomych.
Nickowi jednak zaczynało się podobać:
- Młoda damo, puść coś z repertuaru Bacha lub Mozarta.
- Bacha? Eee... To ten raper z Bridgeport? Bo wiem, że Mozart to chyba taki zespół rockowy. Tak?
Gdy Nick zagroził jej pozwaniem do sądu, didżejka wyniosła się i wróciła z powrotem do miasta. Sergi postanowił rozpalić ognicho, ale był lekko zdenerwowany na Nicka za zepsucie dobrze zapowiadającej się imprezy.
Dlaczego palicie krzesła???!!!
- Jezu Chryste! Jaki smród! Sergiusz, skądś ty wziął te krzesła?!
Może i Altowie są specyficznym małżeństwem, ale kochają się dalej tak samo.
Sergiusz podgrzewa sobie pośladki.
Czyż to nie urocze?
- Kochanie, ślicznie wyglądasz przy ognisku.
- Dzięki. Musimy tu częściej przychodzić.
A oto jak zabawia się para prezydencka, gdy nikt nie widzi.
***
Po powrocie do domu Altowie rozegrali rodzinny mecz w piłkarzyki:
- Córeczko, rządzimy tym stołem!
- Tato, skup się, bo zaraz wyrwiesz głowę temu biednemu ludzikowi.
Po drugiej stronie stołu:
- Ooo, a to się obraca?
- Mamo, ja już rady nie daję. Może byś zaczęła bronić.
Goście rozpoczęli okupację łazienki:
- Vitka, strasznie tutaj biednie. Jak to możliwe, że nasza córka żyje w takiej biedzie?
- Nie wiem. Rozumiem, że Sergiusz to dziedzic bogatych rodów, ale dlaczego mieszka w tak paskudnym domu.
Jak widać, Vita już bez makijażu tak dobrze nie wygląda.
A młodzi znowu używali szafy w niecnych celach.
"O! Wibrująca szafa! Pewnie automatycznie pierze i prasuje. Muszę taką kupić."
Sergi po igraszkach wychodzi z szafy a tam #PRZYPAU
Noc to jedyny czas, gdy Vita zamyka jadaczkę.
Gdy Altowie spali ktoś jednak powoli skradał się do domu...
Szybko przeskoczył mur...
A drzwi stanęły przed nim otworem...
[spoiler]
DUM DUM DUM! [/spoiler]
Dziękuję wam za wszystkie gratulacje . W dzisiejszej relacji zapowiadana akcja z Altami. Przygotujcie się na...
Relacja 20
Po kilku miesiącach od ślubu Vita i Nick postanowili przyjechać na weekend do Windenburga by spędzić czas z córką i zięciem. Sergiusz wymyślił by pójść na wycieczkę do pałacu Von Duch.
By nie zostawiać siebie i Sergiusza sam na sam z rodzicami, Holly postanowiła zaprosić też Kingę i Krystiana.
Był to chyba dobry pomysł.
- Vitka, w takim pałacu powinniśmy mieszkać. Wiesz ile mógłby kosztować?
Trzeba jednak przyznać, że wnętrza pałacu są piękne.
Przyszłe matki oglądały salon:
- Jaki wielki fortepian. Ale mam ochotę na nim zagrać!
- Uspokój się, bo ochrona przyjdzie. Już wystarczy, że moja mama przeszła pod linami twierdząc, że wyższa klasa społeczna ma większe prawa.
Panowie tymczasem zwiedzali pomieszczenie, gdzie król chodzi piechotą.
- Krystian! Patrz! Mieli złotą szczotkę do klozetu.
- Ciekawe w takim razie czy dalej jest taka czysta po kilku dniach używania?
Młodzi Altowie szybko się jednak znaleźli i zaczęli się ślinić na tarasie.
A Urbanowie w...sypialni. Aczkolwiek nie w swojej.
Kolejnym punktem wycieczki miał być labirynt. Z powodu małych opóźnień (Vita nie chciała zapłacić zwykłej kelnerce i trzeba było wołać szefa kuchni) rodzinka wkroczyła do niego dopiero po zmroku.
Vita jednak (jak było do przewidzenia) nieco się pogubiła.
Godzinę później:
- Krystian! Nie wiesz gdzie jest reszta?
- Chyba się jeszcze błąkają.
Nick również się zgubił, ale był bardziej chytry od żony.
- Halo? Lucynka, to ty? Tak wiem, że masz dziś wolne, ale uruchom komputer. Włącz SimMaps, kliknij na Pałac Von Duch i powiedz mi jak mogę się wydostać z tego labiryntu w którym ugrzęzłem.
- Ale jak to gdzie jestem? Myślisz, że ja to wiem? Ty mi powiedz.
Vita na szczęście przypomniała sobie, że też ma telefon.
- Halo? Policja? Mówi Vita Alto, prezydent Simpaństwa. Zgubiłam się w labiryncie, proszę natychmiast po mnie przyjechać!
Kinga miała nieco więcej instynktu i sama odnalazła drogę do męża.
Po interwencji policji Altowie musieli zapłacić mandat, co mocno rozgniewało Nicka. Następny wieczór postanowili spędzić więc na klifach.
Okazało się jednak, że trwała tam szalona impreza, co mocno wkurzyło Vitę:
- Nick! Chodźmy stąd bo uszy już mi krwawią.
- Dobry pomysł. Ale może najpierw pogadam z kierownikiem tego przybytku.
Dla Krystiana i Kingi jednak elektroniczna łupanka jest muzyką jak każda inna więc zaczęli wspólny taniec.
Vita zauważyła jednak jakąś wywijającą obok niej tancerkę. Co ciekawe okazało się, że to jedna z jej znajomych.
Nickowi jednak zaczynało się podobać:
- Młoda damo, puść coś z repertuaru Bacha lub Mozarta.
- Bacha? Eee... To ten raper z Bridgeport? Bo wiem, że Mozart to chyba taki zespół rockowy. Tak?
Gdy Nick zagroził jej pozwaniem do sądu, didżejka wyniosła się i wróciła z powrotem do miasta. Sergi postanowił rozpalić ognicho, ale był lekko zdenerwowany na Nicka za zepsucie dobrze zapowiadającej się imprezy.
Dlaczego palicie krzesła???!!!
- Jezu Chryste! Jaki smród! Sergiusz, skądś ty wziął te krzesła?!
Może i Altowie są specyficznym małżeństwem, ale kochają się dalej tak samo.
Sergiusz podgrzewa sobie pośladki.
Czyż to nie urocze?
- Kochanie, ślicznie wyglądasz przy ognisku.
- Dzięki. Musimy tu częściej przychodzić.
A oto jak zabawia się para prezydencka, gdy nikt nie widzi.
Po powrocie do domu Altowie rozegrali rodzinny mecz w piłkarzyki:
- Córeczko, rządzimy tym stołem!
- Tato, skup się, bo zaraz wyrwiesz głowę temu biednemu ludzikowi.
Po drugiej stronie stołu:
- Ooo, a to się obraca?
- Mamo, ja już rady nie daję. Może byś zaczęła bronić.
Goście rozpoczęli okupację łazienki:
- Vitka, strasznie tutaj biednie. Jak to możliwe, że nasza córka żyje w takiej biedzie?
- Nie wiem. Rozumiem, że Sergiusz to dziedzic bogatych rodów, ale dlaczego mieszka w tak paskudnym domu.
Jak widać, Vita już bez makijażu tak dobrze nie wygląda.
A młodzi znowu używali szafy w niecnych celach.
"O! Wibrująca szafa! Pewnie automatycznie pierze i prasuje. Muszę taką kupić."
Sergi po igraszkach wychodzi z szafy a tam #PRZYPAU
Noc to jedyny czas, gdy Vita zamyka jadaczkę.
Gdy Altowie spali ktoś jednak powoli skradał się do domu...
Szybko przeskoczył mur...
A drzwi stanęły przed nim otworem...
[spoiler]
DUM DUM DUM!
Ostatnio zmieniony 17 mar 2016, 21:25 przez Simwood, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Walka pokoleń
Vita i Nick się zgubili
Ale Wanda wiwija
Co to za człowiek
Polsat
Jak mogłeś
Ale Wanda wiwija
Simwood pisze: "O! Wibrująca szafa! Pewnie automatycznie pierze i prasuje. Muszę taką kupić."
Co to za człowiek
Polsat
Jak mogłeś
and he's blueeee
Re: Walka pokoleń
A co to za cenzura, obrazek z Urbanami w cudzej sypialni się nie wyświetla.
Nick jest sprytny, ale nie do końca. Tak na marginesie, jakim ciołkiem trzeba być, żeby nie móc się wydostać z labiryntu, który sięga ci ledwo do brody, hę? Przecież widać, gdzie jest wyjście. x)
Wanda!
Co jak co, ale Vita i Nick są świetnym małżeństwem. Idealnie się dobrali.
Vita bez makijażu wygląda koszmarnie, myślałam, że takie rzeczy tylko w rzeczywistości, a tu proszę, simowie też mogą być brzydcy.
O kurczę. Co to za facet? Dum dum duuum...
Nick jest sprytny, ale nie do końca. Tak na marginesie, jakim ciołkiem trzeba być, żeby nie móc się wydostać z labiryntu, który sięga ci ledwo do brody, hę? Przecież widać, gdzie jest wyjście. x)
Wanda!
Co jak co, ale Vita i Nick są świetnym małżeństwem. Idealnie się dobrali.
Vita bez makijażu wygląda koszmarnie, myślałam, że takie rzeczy tylko w rzeczywistości, a tu proszę, simowie też mogą być brzydcy.
O kurczę. Co to za facet? Dum dum duuum...
Re: Walka pokoleń
Ahahahah uśmiałam się jak zwykle
Vita i Nick są genialni, uwielbiam ich XD Mimo, że są tacy specyficzni, tworzą świetną parę!
A Nick jaki sprytny
Nie spodziewałam się, że Wanda jest taka rozrywkowa
Palenie krzeseł
Vita bez makijażu jest straszna Ogromna różnica!
Wibrująca szafa XDDDDDDDDDDDDDDDD
To zdjęcie
No nieeeeeeeeee, jak możesz przerywać w takim momencie?! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!
Vita i Nick są genialni, uwielbiam ich XD Mimo, że są tacy specyficzni, tworzą świetną parę!
A Nick jaki sprytny
XDDDDDDDDDDDSimwood pisze:- Ale jak to gdzie jestem? Myślisz, że ja to wiem? Ty mi powiedz.
Nie spodziewałam się, że Wanda jest taka rozrywkowa
Palenie krzeseł
Vita bez makijażu jest straszna Ogromna różnica!
Wibrująca szafa XDDDDDDDDDDDDDDDD
To zdjęcie
No nieeeeeeeeee, jak możesz przerywać w takim momencie?! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!
Re: Walka pokoleń
Dzisiaj mam dla was ważną wiadomość. Niniejsza relacja jest nieco dłuższa od innych (chyba nie macie nic przeciwko ). Jest to również ostatnia relacja w sezonie 1. Następna powinna ukazać się już niebawem, na pewno jeszcze w tym miesiącu. Spytacie zapewne po co taka zmiana. Chodzi głównie o duży przeskok czasowy jaki będzie dzielił te dwa sezony ).
Na podsumowanie tych dwudziestu jeden relacji napiszcie proszę komentarz, co was najbardziej rozbawiło, co wam się najbardziej podobało, nawet jeśli nie jesteście na bieżąco. Bardzo dziękuję wam za każdy komentarz, każde miłe słowo i każde przeczytanie. Mam nadzieję, że sezon 2 również przypadnie wam do gustu.
Relacja 21
Tajemnicza postać wkradła się do domu Altów niczym cień.
Była dobrze zamaskowana, jednak ktoś ją rozpoznał.
- Co ty tu, kurde, robisz?
- Skończyliśmy. Udało nam się.
- Ciszej, na Boga! Holly i Sergiusz nie mogą się dowiedzieć o ich śmierci. A zwłaszcza o tym, że to przez nas.
- Wyluzuj trochę, braciszku. Vanderburg i Vasquez zginęli. Bez nich cała opozycja się rozsypie. Obudź Vitę, bo znowu się mi oberwie, że jej nie powiedziałem.
Nie był to jednak najlepszy pomysł.
- I coś ty najlepszego zrobił, Bert? Teraz może i nie mam przeciwników, ale jeśli dalej będziesz ich tak likwidował to może się okazać, że ludzie nas oskarżą.
- I co z tego? Niech wiedzą, że rządzisz silną ręką.
- Nick, ja się boję, że w końcu nas dopadną.
- Też mi to chodzi po głowie, kochanie.
- Dobra, Bert, zrobimy tak. Ty skończysz z tymi masowymi likwidacjami, a ja zrobię coś z policją. Wróć po cichu na miejsce zbrodni, spróbuj zasymulować wypadek i po cichu się oddalić. Załatw sobie alibi, ja mogę za ciebie poświadczyć. A teraz zmykaj.
Po chwili obudziła się Holly, ale na szczęście nie usłyszała tej rozmowy.
- Cześć, wujku. Zostaniesz na śniadaniu?
- Nie mogę. Wpadłem tylko na chwilę do Nicka.
- Ale masz naprawdę duży brzuszek. Kiedy termin?
- Chyba dopiero za miesiąc. Ale nie jestem pewna.
***
Kinga też nie była pewna kiedy będzie rodzić. Któregoś dnia postanowiła odwiedzić ciotkę w Wierzbowej Zatoczce i napić się z nią herbaty.
- Ciociu, ta herbata jest pyszna. Jaka to marka?
- Illuminatea firmy Aesthetea. Lenna Lennowicz wystąpiła w jej reklamie i postanowiłam ją kupić.
- Wiesz ciociu, jak mi niewygodnie. Tam chyba mam całą kolonię dzieci bo czuję jakby więcej kopania. I brzuch mam większy.
- No wiesz. Ja zawsze ci mówiłam, że jesteś gruba.
- A cicho siedź, anorektyczko jedna.
- I wiesz co, Kinga? Mam naprawdę fajne wnuki. Adrian interesuje się nauką i dzięki mnie stać go na studia w Simcity. Robert to naprawdę wesoły i przystojny chłopak, a Krzysiek jest po prostu uroczy.
DING-DONG! DING-DONG!
- Chyba ktoś dzwoni.
- Pójdę otworzyć. Siedź i odpoczywaj.
- Witaj Wandziu, wejdę do środka.
- Po coś tu przychodził?! Wynocha! Moja siostrzenica może urodzić w każdej chwili!
- Będziesz rodzić, łaskawa pani?
- Nie wiem kiedy, ale już czuję to kopanie.
- No bo wiesz, my na wojnie zapłodniliśmy pielęgniarkę i później odbieraliśmy poród na polu bitwy.
- Dokoła strzelają karabiny, a my wsadzamy ją do czołgu i tniemy, i tniemy.
- Zabijcie mnie!
- No ale chyba wiesz Wandziu, że gdy ty rodziłaś to wtedy...
- Nie kończ! Po prostu się wynoś!
- Ciociu, głowa mnie boli i czuję takie kopanie w brzuchu. Ja chyba...
- Boże drogi! Ty rodzisz?!
- No widzisz, Roman! To twoje wibracje ego struktur sprawiły że Kinga rodzi! I jak my wszyscy się tam dostaniemy?
- Mam samochód, możemy pojechać!
- Ale co to są te ego struktury? Zmieszczą się z nami? Bo chyba do bagażnika trzeba będzie je upchać.
***
Krystian tymczasem dostał płatny urlop od swojej szefowej i zastępował Kingę w cukierni.
Okazało się jednak, że dzisiaj będzie miał wyjątkowego gościa.
- Co tu k...a ma być?! Nie ma czerwonego dywanu, nie ma wiwatów. Czuć tylko smród starej kozy.
- Może dlatego, że pani tu weszła.
- Jak śmiesz, ty buraku spleśniały. Jak się odzywasz do proroka Tefałenizmu?!
Pani Gessler szybko zabrała się do oceniania cukierni:
- Panie! Ten dach wygląda jakby miał się zaraz zawalić!
- Czemu wkładacie jajka do lodówki? Jeszcze zmarzną i nie wyklują się małe kurczaki, które dają nam mleko.
- Ponadto w waszej kuchni nie widzę telewizora, na którym leciałby TeFałEn i Kuchenne Rewolucje. I jak wy chcecie prowadzić cukiernię?
- I jeszcze nie ma tutaj żadnej mojej książki.
- A to pani napisała jakieś książki?
- Oczywiście. "Jak szybko otruć swojego szefa?", "Woda z kibla, czyli skąd wziąć napoje dla gości" oraz moje nowe dzieło "Papier, kamień i odchody, czyli gotuj ze wszystkiego".
Wykłady Gesslerowej przerwał telefon od Kingi:
- Cześć kochanie, co tam? Jestem na skraju wytrzymałości
- Ale jak to, że rodzisz?! Gdzie? W którym szpitalu? Okej, okej, będę za chwilę. Tylko zanim zamknę to...
- Może mi pan zostawić cukiernię. Popilnuję i zrobię małe przemeblowanie.
- Naprawdę? Dziękuję pani z całego serca.
Krystian błyskawicznie zrzucił z siebie fartuch i pobiegł w stronę najbliższego postoju taksówek.
***
Wandy i Romana nie wpuszczono do szpitala więc Kinga musiała iść tam sama. Na szczęście Krystian przybył w porę
Ehm, gdzie lekarze?
- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze.
Okazało się, że operację będzie prowadził mąż Kasandry Król. Co ciekawe, jest on szalonym naukowcem i powierzenie mu porodu może nie być dobrym pomysłem.
- A pan na pewno wie co robi?
- Oczywiście. Do tej pory odebrałem już dwanaście porodów. Ponadto trzem pacjentkom wyciąłem śledzionę, a jednej przypadkowo usunąłem wątrobę.
Możliwe, że to poprzedni pacjent.
- Eee, panie doktorze. Jakieś iskierki strzelają.
- Ups. Coś się pokićkało.
Położna Położnik chyba był na "leciutkim haju"
Ups. Czyżby zamiast śledziony doktor tym razem wyciął Kindze serducho.
Jednak udało się. Oto słodziutka Patrycja Urban.
A zaraz potem na świat przyszedł Marcin - młodszy o cztery minuty i właśnie męczony przez ojca.
***
Po powrocie do domu, Wanda postanowiła załatwić jeszcze jedną sprawę.
- Dziękuję ci, Roman, że pomogłeś nam. Gdyby nie ty, Kinga pewnie rodziłaby w rowie.
- Nie ma problemu
- Przepraszam, że byłam taką...
- Niemiłą, wredną jędzą.
- No właśnie. Naprawdę chyba wydaje mi się, że przekonałeś mnie do siebie.
- To miło, ale chyba zmieniłem zdanie.
- Czyli...?
- Spotkałem wczoraj takiego przystojniaka i teraz wiem, że jestem gejem!
- Hahahaha!
- Dzisiaj miałem ci to powiedzieć, ale zaczęłaś na mnie się drzeć
I tym sposobem Wanda i Roman zostali dobrymi przyjaciółmi. Kolejny hepi end!
Do zobaczenia już niedługo w kolejnych przygodach Urbanów i Altów...
Na podsumowanie tych dwudziestu jeden relacji napiszcie proszę komentarz, co was najbardziej rozbawiło, co wam się najbardziej podobało, nawet jeśli nie jesteście na bieżąco. Bardzo dziękuję wam za każdy komentarz, każde miłe słowo i każde przeczytanie. Mam nadzieję, że sezon 2 również przypadnie wam do gustu.
Relacja 21
Tajemnicza postać wkradła się do domu Altów niczym cień.
Była dobrze zamaskowana, jednak ktoś ją rozpoznał.
- Co ty tu, kurde, robisz?
- Skończyliśmy. Udało nam się.
- Ciszej, na Boga! Holly i Sergiusz nie mogą się dowiedzieć o ich śmierci. A zwłaszcza o tym, że to przez nas.
- Wyluzuj trochę, braciszku. Vanderburg i Vasquez zginęli. Bez nich cała opozycja się rozsypie. Obudź Vitę, bo znowu się mi oberwie, że jej nie powiedziałem.
Nie był to jednak najlepszy pomysł.
- I coś ty najlepszego zrobił, Bert? Teraz może i nie mam przeciwników, ale jeśli dalej będziesz ich tak likwidował to może się okazać, że ludzie nas oskarżą.
- I co z tego? Niech wiedzą, że rządzisz silną ręką.
- Nick, ja się boję, że w końcu nas dopadną.
- Też mi to chodzi po głowie, kochanie.
- Dobra, Bert, zrobimy tak. Ty skończysz z tymi masowymi likwidacjami, a ja zrobię coś z policją. Wróć po cichu na miejsce zbrodni, spróbuj zasymulować wypadek i po cichu się oddalić. Załatw sobie alibi, ja mogę za ciebie poświadczyć. A teraz zmykaj.
Po chwili obudziła się Holly, ale na szczęście nie usłyszała tej rozmowy.
- Cześć, wujku. Zostaniesz na śniadaniu?
- Nie mogę. Wpadłem tylko na chwilę do Nicka.
- Ale masz naprawdę duży brzuszek. Kiedy termin?
- Chyba dopiero za miesiąc. Ale nie jestem pewna.
Kinga też nie była pewna kiedy będzie rodzić. Któregoś dnia postanowiła odwiedzić ciotkę w Wierzbowej Zatoczce i napić się z nią herbaty.
- Ciociu, ta herbata jest pyszna. Jaka to marka?
- Illuminatea firmy Aesthetea. Lenna Lennowicz wystąpiła w jej reklamie i postanowiłam ją kupić.
- Wiesz ciociu, jak mi niewygodnie. Tam chyba mam całą kolonię dzieci bo czuję jakby więcej kopania. I brzuch mam większy.
- No wiesz. Ja zawsze ci mówiłam, że jesteś gruba.
- A cicho siedź, anorektyczko jedna.
- I wiesz co, Kinga? Mam naprawdę fajne wnuki. Adrian interesuje się nauką i dzięki mnie stać go na studia w Simcity. Robert to naprawdę wesoły i przystojny chłopak, a Krzysiek jest po prostu uroczy.
DING-DONG! DING-DONG!
- Chyba ktoś dzwoni.
- Pójdę otworzyć. Siedź i odpoczywaj.
- Witaj Wandziu, wejdę do środka.
- Po coś tu przychodził?! Wynocha! Moja siostrzenica może urodzić w każdej chwili!
- Będziesz rodzić, łaskawa pani?
- Nie wiem kiedy, ale już czuję to kopanie.
- No bo wiesz, my na wojnie zapłodniliśmy pielęgniarkę i później odbieraliśmy poród na polu bitwy.
- Dokoła strzelają karabiny, a my wsadzamy ją do czołgu i tniemy, i tniemy.
- Zabijcie mnie!
- No ale chyba wiesz Wandziu, że gdy ty rodziłaś to wtedy...
- Nie kończ! Po prostu się wynoś!
- Ciociu, głowa mnie boli i czuję takie kopanie w brzuchu. Ja chyba...
- Boże drogi! Ty rodzisz?!
- No widzisz, Roman! To twoje wibracje ego struktur sprawiły że Kinga rodzi! I jak my wszyscy się tam dostaniemy?
- Mam samochód, możemy pojechać!
- Ale co to są te ego struktury? Zmieszczą się z nami? Bo chyba do bagażnika trzeba będzie je upchać.
Krystian tymczasem dostał płatny urlop od swojej szefowej i zastępował Kingę w cukierni.
Okazało się jednak, że dzisiaj będzie miał wyjątkowego gościa.
- Co tu k...a ma być?! Nie ma czerwonego dywanu, nie ma wiwatów. Czuć tylko smród starej kozy.
- Może dlatego, że pani tu weszła.
- Jak śmiesz, ty buraku spleśniały. Jak się odzywasz do proroka Tefałenizmu?!
Pani Gessler szybko zabrała się do oceniania cukierni:
- Panie! Ten dach wygląda jakby miał się zaraz zawalić!
- Czemu wkładacie jajka do lodówki? Jeszcze zmarzną i nie wyklują się małe kurczaki, które dają nam mleko.
- Ponadto w waszej kuchni nie widzę telewizora, na którym leciałby TeFałEn i Kuchenne Rewolucje. I jak wy chcecie prowadzić cukiernię?
- I jeszcze nie ma tutaj żadnej mojej książki.
- A to pani napisała jakieś książki?
- Oczywiście. "Jak szybko otruć swojego szefa?", "Woda z kibla, czyli skąd wziąć napoje dla gości" oraz moje nowe dzieło "Papier, kamień i odchody, czyli gotuj ze wszystkiego".
Wykłady Gesslerowej przerwał telefon od Kingi:
- Cześć kochanie, co tam? Jestem na skraju wytrzymałości
- Ale jak to, że rodzisz?! Gdzie? W którym szpitalu? Okej, okej, będę za chwilę. Tylko zanim zamknę to...
- Może mi pan zostawić cukiernię. Popilnuję i zrobię małe przemeblowanie.
- Naprawdę? Dziękuję pani z całego serca.
Krystian błyskawicznie zrzucił z siebie fartuch i pobiegł w stronę najbliższego postoju taksówek.
Wandy i Romana nie wpuszczono do szpitala więc Kinga musiała iść tam sama. Na szczęście Krystian przybył w porę
Ehm, gdzie lekarze?
- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze.
Okazało się, że operację będzie prowadził mąż Kasandry Król. Co ciekawe, jest on szalonym naukowcem i powierzenie mu porodu może nie być dobrym pomysłem.
- A pan na pewno wie co robi?
- Oczywiście. Do tej pory odebrałem już dwanaście porodów. Ponadto trzem pacjentkom wyciąłem śledzionę, a jednej przypadkowo usunąłem wątrobę.
Możliwe, że to poprzedni pacjent.
- Eee, panie doktorze. Jakieś iskierki strzelają.
- Ups. Coś się pokićkało.
Położna Położnik chyba był na "leciutkim haju"
Ups. Czyżby zamiast śledziony doktor tym razem wyciął Kindze serducho.
Jednak udało się. Oto słodziutka Patrycja Urban.
A zaraz potem na świat przyszedł Marcin - młodszy o cztery minuty i właśnie męczony przez ojca.
Po powrocie do domu, Wanda postanowiła załatwić jeszcze jedną sprawę.
- Dziękuję ci, Roman, że pomogłeś nam. Gdyby nie ty, Kinga pewnie rodziłaby w rowie.
- Nie ma problemu
- Przepraszam, że byłam taką...
- Niemiłą, wredną jędzą.
- No właśnie. Naprawdę chyba wydaje mi się, że przekonałeś mnie do siebie.
- To miło, ale chyba zmieniłem zdanie.
- Czyli...?
- Spotkałem wczoraj takiego przystojniaka i teraz wiem, że jestem gejem!
- Hahahaha!
- Dzisiaj miałem ci to powiedzieć, ale zaczęłaś na mnie się drzeć
I tym sposobem Wanda i Roman zostali dobrymi przyjaciółmi. Kolejny hepi end!
Do zobaczenia już niedługo w kolejnych przygodach Urbanów i Altów...
Ostatnio zmieniony 09 kwie 2016, 9:19 przez Simwood, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości