Dzieje rodziny Urban
Re: Dzieje rodziny Urban
Jaki fajny odcinek! Szkoda, że Marcin i Matylda nie mogą się dogadać jeśli chodzi o mieszkanie. Rozumiem punkt widzenia Marcina, ale myślałam, że po prostu nie będzie chciał zostawiać kolegów
Holly mnie bardzo, ale to bardzo wkurza. Ja rozumiem, że Matylda zdradziła (i nadal jej za to nie lubię), ale skoro Marcin i Kinga jej ufają, to Holly nic do tego. Przecież Marcin to nie jej syn
Lenny nie było bo nie została zaproszona? A Pati?
Wesołych Świąt!
Holly mnie bardzo, ale to bardzo wkurza. Ja rozumiem, że Matylda zdradziła (i nadal jej za to nie lubię), ale skoro Marcin i Kinga jej ufają, to Holly nic do tego. Przecież Marcin to nie jej syn
Lenny nie było bo nie została zaproszona? A Pati?
Wesołych Świąt!
- adasdelrey
- Posty: 118
- Rejestracja: 14 paź 2015, 12:20
Re: Dzieje rodziny Urban
Ojej Z nudy przeczytałem całą historię dzisiaj... Kilka godzin mi to zajęło XD
Nie będę komentował po kolei każdego odcinka, bo bym chyba umarł, ale bardzo przyjemnie się czyta. Dużo ciekawych intryg, patologii którą kocham i humorystycznych wstawek. Na pewno będę teraz czytał na bieżąco
Teraz pozostaje mi tylko czekać na więcej
Nie będę komentował po kolei każdego odcinka, bo bym chyba umarł, ale bardzo przyjemnie się czyta. Dużo ciekawych intryg, patologii którą kocham i humorystycznych wstawek. Na pewno będę teraz czytał na bieżąco
Teraz pozostaje mi tylko czekać na więcej
Re: Dzieje rodziny Urban
[spoiler]„A komentarz MałejMi genialny. Proszę, zrób taki kiedyś u mnie”
„Znalazł się w przestronnym, ekskluzywnym gabinecie, którego właściciel musiał być kimś więcej niż przeciętnym biznesmenem.”
„Postanowiła podpytać szefa po pracy.
- Jak tam minął ci dzień, kochanie?
- Wspaniale. Znalazłem w końcu idiotę, który będzie robił wszystko za mnie.
- Czyli?”
"- Taaak? Koniec z tym? To skąd weźmiesz pieniążki na mamusię? Staniesz przy autostradzie?
- Jesteś chamem! Nie masz za grosz szacunku do kobiet.
- To ty masz mieć do mnie szacunek, ladacznico jedna! A teraz rozbieraj się, albo pogadamy inaczej!”
„Po zjedzonej drożdżówce i wypitej kawie, Aga postanowiła opowiedzieć całą swoją historię Marcinowi. Opowiedziała mu o chorej matce, wrednym szefie, wykorzystywaniu seksualnym i wszystkim innym co jej się zdarzyło w ciągu ostatnich dwóch lat.”
„Tej nocy znowu nie mógł spać. Cały czas myślał o tym co musiała przeżywać Aga, o swoim szefie i o tym co może teraz robić Matylda. A co jeśli znalazła sobie już kogoś innego? Kogoś z wyższych sfer? Kogoś bogatszego? Kogoś przystojniejszego?”
„Charlie wpadł z wizytą i omal nie padł na zawał gdy zobaczył Matyldę. Ze zdziwieniem stwierdził, że zachowywała się jakby była zwyczajną dziewczyną, a nie gwiazdą z kilkoma milionami fanów.”
„Nie wiem, ale pojawiła się jakaś nowa zawodniczka. Gada w jakimś innym języku.
- Czy to ta o nicku GalciaXD?
- Nawiązała sojusz z jakąś MałąMi95.”
„W rzeczywistości jednak była załamana. Strasznie tęskniła za Marcinem podczas trasy i nie chciała go znowu porzucać.”
„Po prostu się martwię. Dalej jestem strasznie podejrzliwa o Lennę. Mam wrażenie, że coś ukrywa. Matylda pewnie też. Dzięki twojemu nazwisku się wybije, potem was okradnie i zostaniecie z niczym.”
"Taaa ... tak jak ty na Juliettę?
- A więc tak teraz zaczynasz? Koniecznie chcesz, żebyśmy się pokłóciły?"
Czekam na kolejne
Bonus:
[/spoiler]
Ostatnio zmieniony 28 gru 2016, 0:58 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Dzieje rodziny Urban
Sądząc po wystroju był przeciętnym biznesmenem z nieprzeciętnie przerośniętym ego.Znalazł się w przestronnym, ekskluzywnym gabinecie, którego właściciel musiał być kimś więcej niż przeciętnym biznesmenem.
Uuu, biedny Marcin, praca w korpo zabija duszę. A ten szefuńcio... już chyba lepiej by było pracować u Landgraabów.
Coooo, Agnieszka jest utrzymanką szefuńcia?!
Kogoś, kto nie daje sobą pomiatać w pracy?A co jeśli znalazła sobie już kogoś innego? Kogoś z wyższych sfer? Kogoś bogatszego? Kogoś przystojniejszego?
Junior sales manager assistant!Dlatego proponuję panu awans na stanowisko młodszego asystenta kierownika działu sprzedaży.
Matylda podczas rozdania nagród nawet nie wymieniła Marcina z imienia. Nawet nie nazwała go swoim chłopakiem... To przykre. A on nawet nie chce z nią zamieszkać. xD To się dobrali...
Holly na starość przejęła coś z Wandy. No i oczywiście Wigilia nie może się obyć bez tradycyjnej kłótni.
A co do komentarza MałejMi... Na tym obrazku powinnam mieć czerwone oczy. xD Takie płonące piekielnym ogniem.
Re: Dzieje rodziny Urban
To przykre, że Matylda tak się ukrywa ze swoim związkiem z Marcinem. Ale rozumiem, że on nie chciałby żeby łazili za nim paparazzi itd.
No niee, czemu on się nie zgodził na mieszkanie razem A potem narzeka, że się od siebie oddalają xD
Aleee super rodzinnie <3
No ale nie mogło obyć się bez kłótni Holly znowu coś odbija. Nowa fryzura, ale tak naprawdę nic się nie zmieniła xD
PS. Komentarz MałejMi jest g e n i a l n y
XDDDDDDDDDDDSimwood pisze:- Nie wiem, ale pojawiła się jakaś nowa zawodniczka. Gada w jakimś innym języku.
- Czy to ta o nicku GalciaXD?
- Nawiązała sojusz z jakąś MałąMi95.
No niee, czemu on się nie zgodził na mieszkanie razem A potem narzeka, że się od siebie oddalają xD
Aleee super rodzinnie <3
No ale nie mogło obyć się bez kłótni Holly znowu coś odbija. Nowa fryzura, ale tak naprawdę nic się nie zmieniła xD
Simwood pisze:- A kiedy się ożenicie? I czy będę mogła wam przynieść obrączki? I czy będziecie mieli dzieci? A tak w ogóle to skąd się biorą dzieci? A czy będziecie mieć duży dom? A czy będziecie mieć psa? Bo jeśli tak to musicie nazwać go Reks. A duży będzie ten pies? A pożycie mi go, żeby mógł zagryźć Sebastianka?
PS. Komentarz MałejMi jest g e n i a l n y
Re: Dzieje rodziny Urban
Kolejny świetny odcinek!
Dobrze, że mimo tego, że Matylda jest taka sławna, to jej nie odbiło i nadal chce być z Marcinem. :p
Holly to już chyba tyle przeszła, że teraz każdego o coś podejrzewa.
Również życzę Wesołych świąt (Chociaż już po, ale przyda się na Wielkanoc lub następne Boże Narodzenie xD)
PS. Komentarz MałejMi świetny, podziwiam, że ci się chce, ja to nigdy nie wiem co napisać w zwykłym komentarzu, a ty jeszcze jakieś obrazki tworzysz xD
Dobrze, że mimo tego, że Matylda jest taka sławna, to jej nie odbiło i nadal chce być z Marcinem. :p
Holly to już chyba tyle przeszła, że teraz każdego o coś podejrzewa.
Również życzę Wesołych świąt (Chociaż już po, ale przyda się na Wielkanoc lub następne Boże Narodzenie xD)
PS. Komentarz MałejMi świetny, podziwiam, że ci się chce, ja to nigdy nie wiem co napisać w zwykłym komentarzu, a ty jeszcze jakieś obrazki tworzysz xD
and he's blueeee
Re: Dzieje rodziny Urban
Biedny Marcin, zawsze ma pod górkę. Mam nadzieję, że los się w końcu do niego uśmiechnie! I że sam będzie bardziej asertywny - jeżeli ktoś na rozmowie kwalifikacyjnej nazywa cię "małą łachudrą", to wiej stamtąd chłopie!
Matyldzie może i rzeczywiście zależy na Marcinie, ale ja nadal im nie kibicuję Powiem więcej, czekam na ich rozstanie I tak sobie myślę, może Marcin i Agnieszka...
Agnieszka swoją drogą jest w naprawdę niezłym dołku Ale to twarda babka i na pewno prędko stanie na nogi!
Z sesji Matyldy zdecydowanie najbardziej podoba mi się ta fota
Wigilijne spotkanie wyszło bardzo fajnie! Co prawda Holly mogła sobie odpuścić swoje mądrości, ale co to za święta bez żadnej sprzeczki Fajnie też, że Marcjanna jest taka wesoła i wszędobylska - obecność dzieciaków zdecydowanie uzupełnia świąteczną atmosferę
MalaMi95, jesteś niekwestionowaną mistrzynią tworzenia komentarzy!
Matyldzie może i rzeczywiście zależy na Marcinie, ale ja nadal im nie kibicuję Powiem więcej, czekam na ich rozstanie I tak sobie myślę, może Marcin i Agnieszka...
Agnieszka swoją drogą jest w naprawdę niezłym dołku Ale to twarda babka i na pewno prędko stanie na nogi!
Z sesji Matyldy zdecydowanie najbardziej podoba mi się ta fota
Wigilijne spotkanie wyszło bardzo fajnie! Co prawda Holly mogła sobie odpuścić swoje mądrości, ale co to za święta bez żadnej sprzeczki Fajnie też, że Marcjanna jest taka wesoła i wszędobylska - obecność dzieciaków zdecydowanie uzupełnia świąteczną atmosferę
MalaMi95, jesteś niekwestionowaną mistrzynią tworzenia komentarzy!
Re: Dzieje rodziny Urban
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 Dzisiejszy odcinek jest na swój sposób specjalny, ponieważ wrzucam go w pierwszą rocznicę mojej rejestracji na forum Następny, wrzucony w przyszły piątek, będzie jeszcze bardziej specjalny i będzie swego rodzaju powrotem do przeszłości
A dzisiejsza relacja jest właściwie zlepkiem dwóch odcinków i dlatego opowiada dwie różne historie. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt chaotyczna.
Relacja 58
Następnego dnia Marcin i Matylda postanowili przejść się po zaśnieżonej okolicy.
Marcin starał się nie myśleć o podsłuchanej wczoraj rozmowie Kingi i Holly, ale cały czas telepało mu się to po głowie.
Postanowił nieco zahaczyć o ten temat.
- Słuchaj, Matylda, mam pewne pytanie. Chciałem się o coś zapytać. Coś ... nieco prywatnego. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
- Dawaj, nie owijaj w bawełnę.
- Wiesz dobrze jak bardzo cię kocham. Wiem, że teraz robisz wielką karierę i jesteś strasznie zabiegana, ale czy dobrze ci z tym? Nie czujesz się, hmm ... zagubiona?
- Nie no, wszystko jest w porządku. A dlaczego pytasz?
- Tak jakoś.
- A tak szczerze?
- Dobra, walę prostu z mostu - czy jesteś w stu procentach ze mną szczera?
- CO?! Posądzasz mnie o zdradę?
- Nie posądzam, ale po prostu chcę być pewny.
- Czy dałam ci kiedyś powód do wątpienia w moją wierność?!
- Taaa ... i to nie raz.
- Przepraszam bardzo! Cztery lata temu nie miałeś jakoś z tym problemu!
- I nie miałbym gdyby nie fakt, że spędzasz z nim praktycznie cały swój czas!
- Bo koncertuję, idioto! Przypominam ci, że on umie perfekcyjnie grać na gitarze, podczas gdy ty nie umiesz nawet dobrze jej chwycić!
- Czyli wtedy poszłaś z nim do łóżka tylko dlatego, że zagrał ci pięknie na gitarze, tak?
- Nie przesadzaj! Przynajmniej nie robił mi takich scen jak ty!
- To wracaj sobie do niego!
- Nie spodziewałam się tego po tobie! Cały rok w trasie ani razu nie pomyślałam nawet o kimś innym niż ty, a teraz ty masz jakieś urojenia!
- Proszę bardzo, poszukaj sobie kogoś sławniejszego, kto nie będzie ci robił takich scen!
Matylda zaledwie po przejściu stu metrów zaczęła żałować tego co powiedziała Marcinowi. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Może faktycznie do siebie nie pasują? Ale przecież ona go kocha. Tylko czy jest sens kochać kogoś, kto nie potrafi zrozumieć twojego życia?
Marcin sam nie wiedział co czuje w środku. Smutek? Złość? Rozczarowanie? Zazdrość? Chyba wszystko po kolei. Tylko dlaczego ona zupełnie nie rozumie, że on się o nią martwi? Czy jest sens kochać kogoś, kto ma zupełnie inną wizję przyszłości niż ty?
Męczony wewnętrznymi pytaniami wrócił do domu, gdzie zauważyła go mama i wzięła na przesłuchanie:
- Co się stało, kochanie? Wyglądasz na zmartwionego.
- Ja? Nie! Skąd!
- Pewnie dostał biegunki po tej twojej roladzie, Kinguś. A mówiłam, żebyś jej wyrzuciła gdy jeszcze nikt nie padł jej ofiarą.
Marcin zastanowił się czy opowiedzieć Kindze o swoich problemach. W końcu stwierdził, że mama i Mati to jedyne osoby, którym może powiedzieć wszystko, więc wziął głęboki wdech i opowiedział całą historię o dzisiejszej kłótni z ukochaną.
- Hmm. To naprawdę ciężka sprawa, synku. Niech się zastanowię.
- Masz jakiś pomysł, mamo?
- A mówiłam żeby ją rzucił to nie. Starej Holly nikt nie słucha, a potem wszyscy ryczą. Typowe.
- Po prostu boję się, że ona znajdzie sobie kogoś bogatszego, sławniejszego, a ja pójdę w odstawkę. Strasznie się zmieniła przez te kilka lat.
- To straszne. A ja wczoraj sama przekonywałam Holly, że na pewno będziecie szczęśliwi.
- I co? Łyso ci teraz?
- Najpierw zapytaj się samego siebie. Kochasz ją?
- Jasne. Nad życie.
- Taaaa ... na pewno. Już widzę jak ta cwaniara liczy twój majątek.
- Nie ma na świecie idealnych związków. Nawet ci, którzy kiedyś nosili się na rękach i nie widzieli świata poza sobą, kiedyś zaczynają skakać sobie do gardeł. Ja i tata, babcia i dziadek, Holly i Sergiusz, Vita i Nick - wszyscy mieli wzloty i upadki.
- Julietta to dopiero miała wzloty jak chciała zabić męża chochlą, gdy skrytykował jej zupę.
- Dobrze widzę, że jej też na tobie zależy. Zrób jej jakąś niespodziankę wieczorem by nieco załagodzić konflikt, a potem po prostu zaufaj jej. Bez wzajemnego zaufania związek nie przetrwa nawet tygodnia.
- Najlepiej daj jej już w łeb, a potem zakop w ogródku. Będziesz miał spokój.
- Dzięki, mamo. Kocham cię.
- Ja ciebie też, kochanie.
- Poproś go żeby wyrzucił śmieci to miłość się skończy. Chłopy takie są.
- Pogadam z Kryśką by lekko podpytała Matyldę.
- Ja bym raczej pogadała nie z Kryśką, a z młotkiem.
Kinga nie musiała nawet szukać Kryśki. Znalazła ją zaraz, gdy tylko wyszła z kuchni.
- Kinga, dobrze że cię znalazłam. Matylda przed chwilą zadzwoniła do mnie z płaczem bym spotkała się z nią na rynku, bo ma doła. Wiesz może co się stało?
- Tak, pożarli się z Marcinem i obydwoje teraz są w dołku.
- Jeśli Matyldzie już zaczęło odbijać od tej sławy to osobiście ją wydziedziczę. Myślałam, że woda sodowa jej nie uderzy do głowy, ale chyba się przeliczyłam.
- Daj spokój, to nie jej wina. Młodość ma swoje prawa.
- Od tych praw młodości to niedługo osiwieję.
***
Dwie godziny później Krystyna wróciła i od razu pobiegła do Kingi.
- I jak poszło?
- Koszmar. Cała we łzach opowiedziała mi jak nakrzyczała pod wpływem emocji na niego, a przecież nie chciała. Osiwieję z nią, jak plumboba kocham!
- No nic, będziemy musiały to załatwić.
- Masz jakiś plan?
- Mam. Jak myślisz, ta włoska restauracja jest dzisiaj czynna?
Kilka godzin później Marcin zmierzał do włoskiej restauracji na spotkanie z mamą, która chciała, żeby wyskoczyli gdzieś razem na miasto.
Zobaczył jednak kogoś innego, kogo nie widział od rana.
Przez chwilę stali tylko i patrzyli na siebie ze smutkiem.
- Przepraszam. Tak bardzo mi głupio.
- Mi też. Przepraszam za to co rano powiedziałem.
- Siedź cicho, to moja wina. Sama nie wiem co mną kierowało.
- To nieważne. Teraz już wszystko jest dobrze.
- Naprawdę nie powinieneś. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Matylda. Kocham cię. Wiesz, co to znaczy?
- Tak swoją drogą, widziałaś może moją mamę. Umówiła się ze mną na drugą w restauracji.
- Moment, moment. To moja mama się ze mną umówiła.
- I jak zwykle one za nas wszystko robią. Co byśmy bez nich zrobili?
- Lepiej chodź, bo jeszcze rezerwacja nam przepadnie.
***
Minęło kolejne kilka miesięcy. Marcin wpadał do Matyldy z wizytą kilka razy w tygodniu.
Spędzali ze sobą bardzo miłe chwile.
Czas lenistwa jednak szybko minął, gdy Matylda zaczęła pracować nad kolejną płytą. Zatrudniła też nową stylistkę, którą była ... Patrycja.
- I jak ci się podoba ta kreacja?
- Prześliczna. Jedna z moich ulubionych.
- Mi czegoś tutaj brakuje.
- Myślę, że przy kolejnej płycie moglibyśmy nieco bardziej poszaleć z kreacjami.
- Poszaleć?
- Yhm. Nieco bardziej odsłonić to i owo.
- Chyba żartujesz!
- Nie, nie żartuję. Show-biznes ma to do siebie, że bez przyciągania widowni do siebie kreacjami daleko nie zajedziesz.
- Obiecywałam sobie, że nie będę świecić cycem w teledyskach.
- Oezu, nie musisz przecież latać nago. Jesteś bardzo dobrze zbudowana, masz odpowiednią sylwetkę. Myślę, że wszystko będzie leżeć idealnie.
- Myślę też, że moglibyśmy nieco poeksperymentować z fryzurą. Od prawie trzech lat masz taką samą. Nieco bym ci przyciemniła włosy i inaczej ułożyła.
- Myślisz?
- Zaufaj mi, znam się na tym.
- No i jak? Nic nie gniecie?
- Jest w porządku. Tylko ten stołek taki niewygodny.
- Spoko. Poproszę Michała, żeby załatwił jakiś lepszy.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Anka prosiła, żebym załatwiła jeszcze jakieś cygaro dla ciebie. Nie będziesz miała nic przeciwko?
- Cygaro? Powaliło ją? Przecież wiesz, że nie palę.
- Ten jeden raz będziesz musiała spróbować. Wiesz ... stylizacja epokowa. Kaśka znalazła odpowiedni klub, Michał załatwił pozwolenie na robienie zdjęć właśnie tam.
- No dobra. Ten jeden raz.
***
Tymczasem po drugiej stronie SimCity:
- Cześć, Martin. Masz chwilkę?
- Jasne. O co chodzi?
- Mam wielką prośbę do ciebie.
- Jaką?
- Wujek Boguś do mnie dzwonił.
- Nieeeeee. Tylko nie wujek Boguś. Ciocia Łucja zwiała z paki?
- Nie. Tylko Dorotka zaczęła właśnie pracę w Simcity i szuka jakiegoś taniego mieszkania. A wiesz, że u nich z kasą krucho.
- Wiem do czego zmierzasz! Nie! Ma! Mowy! Ledwo z Matim się tutaj mieścimy. Oprócz tego Charlie przesiaduje tu praktycznie trzy czwarte wolnego czasu. Musielibyśmy ją do kibla upchnąć.
- Martin, dobrze znam twoje mieszkanie. Na pewno znajdziecie jakiś kącik dla Dorki. Wystarczy jej tylko łóżko i jakaś szafka. Przecież ona i tak będzie pracować dwadzieścia cztery na dobę, znasz ją.
- Martin, proszę. Zrób to dla mnie. Obiecuję, że za trzy miesiące już jej tam nie będzie.
- Dalej nie jestem przekonany, ale dobra. Dla ciebie.
- Mój kochany synek. Powiem to wujkowi.
- Chłopaki, mam złą wiadomość.
- Co się stało? Wylali cię?
- Gorzej. Dorotka się wprowadza.
- Nieeeeeee! Powiedz, że dziś Prima Aprilis.
- Niestety. Obiecałem mamie, że ją przyjmę, ale już tego żałuję.
- A kto to Dorotka? Ładna chociaż?
- Wredna, zarozumiała, przemądrzała kujonka, nie widząca świata poza nauką.
- Może się jakoś zmieniła?
- Taaaa ... z kujonki zmieniła się w seksbombę? Na pewno. Wątpię by chociaż fryzurę zmieniła.
- Daj spokój, to tylko trzy miesiące. A jeśli będzie powodować jakieś problemy to osobiście się nią zajmę.
- Z nią problemy są pewne jak pusta lodówka z Beatą Bzdet.
- Zawsze możecie przecież zostawić ją samą i dać nogę do mnie. A teraz skończcie marudzić i idziemy zagrać w kosza.
***
Dorotka przybyła dwa dni później pociągiem z Simowa Wielkiego. Panowie postanowili odegrać świetne przedstawienie i udawać, że są wniebowzięci jej towarzystwem.
- Witaj, kochana kuzynko. Jesteśmy wzruszeni twoim przyjazdem i mamy nadzieję, że będziesz się tu czuła jak w ... domu.
- Jak wy możecie żyć w takim syfie? Wali tutaj zdechłym szczurem, nie widzę żadnego regału z książkami a ściany są w ogóle niepomalowane. Skandal!
- Ale tam stoi regał ...
- Widzę przecież! Nie rób ze mnie idiotki! Poza tym czy wy żyjecie w jakimś trójkąciku?! Wyglądacie wszyscy jak jakieś, pfu!, homo! Gdzie mój pokój?!
- Już prowadzę.
- CO TO MA BYĆ?! To już mniejszej klitki nie mieliście?
- Nie przesadzaj, Dori. Mamy mało przestrzeni...
- WŁAŚNIE WIDZĘ!
- Musieliśmy przerobić łazienkę. Ale przecież masz trochę miejsca dla ...
- TROCHĘ?! PRZECIEŻ TUTAJ NAWET ODDYCHAĆ SIĘ NIE DA!
- Jak ci się nie podoba to zawsze możesz...
- SŁUCHAM?!!!!!!!!
- Nic, nic. Tak sobie głośno myślę.
Wystraszony agresją kuzynki Marcin zwiał do łazienki, gdzie starał się odprężyć i nie myśleć o Dorocie.
Ale gdy tylko wyszedł było jeszcze gorzej...
- BOŻE KOCHANY!!!
Z wrażenia aż spadł mu ręcznik.
- DOROTA?! CO TY, DO JASNEJ CHOLERY, WYPRAWIASZ?!!!!
- Mógłbyś nie pokazywać mi swoich narządów rozrodczych i łaskawie wyjść, gdyż właśnie osiągam stan ekstazy umysłowej łącząc się z Wielkim Bratem.
- Policja, psychiatryk czy egzorcysta - gdzie zadzwonić najpierw?
- Tacy ignoranci jak ty będą się smażyć w czeluściach piekła razem z barbarzyńskimi piosenkarzami czy biznesmenami! Spłoniesz w czeluściach!
- Wyjdź z mojego pokoju!
Dorota na szczęście szybko opuściła pokój, śpiewając pod nosem.
- Wielki Bracie, wybaw nas, ignorantów, i ześlij na nas oświecenie, byśmy mogli przed ciemnotą doczesnego przybytku skryć się gdy się wypełnią wieki....
"A myślałem, że już spotkałem dziwnych ludzi
A dzisiejsza relacja jest właściwie zlepkiem dwóch odcinków i dlatego opowiada dwie różne historie. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt chaotyczna.
Obie były zaproszone, czemu niby miałyby zostać pominięte? Pati chciała spędzić Święta z przyjaciółmi, a Lenna była na drugim końcu świata i nie mogła przyjechać.Gunia pisze:Lenny nie było bo nie została zaproszona? A Pati?
Holly ma dość irytujący zwyczaj uszczęśliwiania innych na siłę i wpychania im się z buciorami do życia. Uwierz mi, to nie jej ostatnia taka akcjaGunia pisze:Holly mnie bardzo, ale to bardzo wkurza. Ja rozumiem, że Matylda zdradziła (i nadal jej za to nie lubię), ale skoro Marcin i Kinga jej ufają, to Holly nic do tego. Przecież Marcin to nie jej syn
A kto nie kocha patologii? Bardzo mi miło Cię powitać i dziękuję za przeczytanie całościadasdelrey pisze:Dużo ciekawych intryg, patologii którą kocham i humorystycznych wstawek. Na pewno będę teraz czytał na bieżąco
xDDDDDD W grze jest tak mało takich rekwizytów, że po prostu musiały się powtórzyć Tak w ogóle, to komentarz jest przegenialny i muszę go sobie zapisać <3MalaMi95 pisze:Sośnicki też wygrał nagrodę za najlepszy debiut, najlepszego wokalistę i najlepszy album?
Może dlatego, że nie chciał? Matylda wielokrotnie go przekonywała, żeby ogłosili publicznie swój związek, ale on cały czas się upierał, że nie chce.Galcia pisze:Matylda podczas rozdania nagród nawet nie wymieniła Marcina z imienia. Nawet nie nazwała go swoim chłopakiem
Ej, w sumie racja Teraz czekać tylko aż zacznie dawać czadu w bibliotece i stawać się panią Zadecką 3.0Galcia pisze:Holly na starość przejęła coś z Wandy
I dlatego właśnie ich związek jest z góry skazany na niepowodzenie. Ona robi karierę, a on za wszelką cenę stara się ukryć się przed fleszami paparazzich. Na szczęście (lub nie) już niedługo cała sytuacja się wyprostujeLenna pisze:No niee, czemu on się nie zgodził na mieszkanie razem A potem narzeka, że się od siebie oddalają xD
Też racja. Może ta upierdliwość wzięła się z jej życiowych doświadczeń? A może po prostu ma to w genach? Kto wie, co jej w głowie siedzi?Argonek pisze:Holly to już chyba tyle przeszła, że teraz każdego o coś podejrzewa
Lion pisze: tak sobie myślę, może Marcin i Agnieszka...
Następnego dnia Marcin i Matylda postanowili przejść się po zaśnieżonej okolicy.
Marcin starał się nie myśleć o podsłuchanej wczoraj rozmowie Kingi i Holly, ale cały czas telepało mu się to po głowie.
Postanowił nieco zahaczyć o ten temat.
- Słuchaj, Matylda, mam pewne pytanie. Chciałem się o coś zapytać. Coś ... nieco prywatnego. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
- Dawaj, nie owijaj w bawełnę.
- Wiesz dobrze jak bardzo cię kocham. Wiem, że teraz robisz wielką karierę i jesteś strasznie zabiegana, ale czy dobrze ci z tym? Nie czujesz się, hmm ... zagubiona?
- Nie no, wszystko jest w porządku. A dlaczego pytasz?
- Tak jakoś.
- A tak szczerze?
- Dobra, walę prostu z mostu - czy jesteś w stu procentach ze mną szczera?
- CO?! Posądzasz mnie o zdradę?
- Nie posądzam, ale po prostu chcę być pewny.
- Czy dałam ci kiedyś powód do wątpienia w moją wierność?!
- Taaa ... i to nie raz.
- Przepraszam bardzo! Cztery lata temu nie miałeś jakoś z tym problemu!
- I nie miałbym gdyby nie fakt, że spędzasz z nim praktycznie cały swój czas!
- Bo koncertuję, idioto! Przypominam ci, że on umie perfekcyjnie grać na gitarze, podczas gdy ty nie umiesz nawet dobrze jej chwycić!
- Czyli wtedy poszłaś z nim do łóżka tylko dlatego, że zagrał ci pięknie na gitarze, tak?
- Nie przesadzaj! Przynajmniej nie robił mi takich scen jak ty!
- To wracaj sobie do niego!
- Nie spodziewałam się tego po tobie! Cały rok w trasie ani razu nie pomyślałam nawet o kimś innym niż ty, a teraz ty masz jakieś urojenia!
- Proszę bardzo, poszukaj sobie kogoś sławniejszego, kto nie będzie ci robił takich scen!
Matylda zaledwie po przejściu stu metrów zaczęła żałować tego co powiedziała Marcinowi. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Może faktycznie do siebie nie pasują? Ale przecież ona go kocha. Tylko czy jest sens kochać kogoś, kto nie potrafi zrozumieć twojego życia?
Marcin sam nie wiedział co czuje w środku. Smutek? Złość? Rozczarowanie? Zazdrość? Chyba wszystko po kolei. Tylko dlaczego ona zupełnie nie rozumie, że on się o nią martwi? Czy jest sens kochać kogoś, kto ma zupełnie inną wizję przyszłości niż ty?
Męczony wewnętrznymi pytaniami wrócił do domu, gdzie zauważyła go mama i wzięła na przesłuchanie:
- Co się stało, kochanie? Wyglądasz na zmartwionego.
- Ja? Nie! Skąd!
- Pewnie dostał biegunki po tej twojej roladzie, Kinguś. A mówiłam, żebyś jej wyrzuciła gdy jeszcze nikt nie padł jej ofiarą.
Marcin zastanowił się czy opowiedzieć Kindze o swoich problemach. W końcu stwierdził, że mama i Mati to jedyne osoby, którym może powiedzieć wszystko, więc wziął głęboki wdech i opowiedział całą historię o dzisiejszej kłótni z ukochaną.
- Hmm. To naprawdę ciężka sprawa, synku. Niech się zastanowię.
- Masz jakiś pomysł, mamo?
- A mówiłam żeby ją rzucił to nie. Starej Holly nikt nie słucha, a potem wszyscy ryczą. Typowe.
- Po prostu boję się, że ona znajdzie sobie kogoś bogatszego, sławniejszego, a ja pójdę w odstawkę. Strasznie się zmieniła przez te kilka lat.
- To straszne. A ja wczoraj sama przekonywałam Holly, że na pewno będziecie szczęśliwi.
- I co? Łyso ci teraz?
- Najpierw zapytaj się samego siebie. Kochasz ją?
- Jasne. Nad życie.
- Taaaa ... na pewno. Już widzę jak ta cwaniara liczy twój majątek.
- Nie ma na świecie idealnych związków. Nawet ci, którzy kiedyś nosili się na rękach i nie widzieli świata poza sobą, kiedyś zaczynają skakać sobie do gardeł. Ja i tata, babcia i dziadek, Holly i Sergiusz, Vita i Nick - wszyscy mieli wzloty i upadki.
- Julietta to dopiero miała wzloty jak chciała zabić męża chochlą, gdy skrytykował jej zupę.
- Dobrze widzę, że jej też na tobie zależy. Zrób jej jakąś niespodziankę wieczorem by nieco załagodzić konflikt, a potem po prostu zaufaj jej. Bez wzajemnego zaufania związek nie przetrwa nawet tygodnia.
- Najlepiej daj jej już w łeb, a potem zakop w ogródku. Będziesz miał spokój.
- Dzięki, mamo. Kocham cię.
- Ja ciebie też, kochanie.
- Poproś go żeby wyrzucił śmieci to miłość się skończy. Chłopy takie są.
- Pogadam z Kryśką by lekko podpytała Matyldę.
- Ja bym raczej pogadała nie z Kryśką, a z młotkiem.
Kinga nie musiała nawet szukać Kryśki. Znalazła ją zaraz, gdy tylko wyszła z kuchni.
- Kinga, dobrze że cię znalazłam. Matylda przed chwilą zadzwoniła do mnie z płaczem bym spotkała się z nią na rynku, bo ma doła. Wiesz może co się stało?
- Tak, pożarli się z Marcinem i obydwoje teraz są w dołku.
- Jeśli Matyldzie już zaczęło odbijać od tej sławy to osobiście ją wydziedziczę. Myślałam, że woda sodowa jej nie uderzy do głowy, ale chyba się przeliczyłam.
- Daj spokój, to nie jej wina. Młodość ma swoje prawa.
- Od tych praw młodości to niedługo osiwieję.
Dwie godziny później Krystyna wróciła i od razu pobiegła do Kingi.
- I jak poszło?
- Koszmar. Cała we łzach opowiedziała mi jak nakrzyczała pod wpływem emocji na niego, a przecież nie chciała. Osiwieję z nią, jak plumboba kocham!
- No nic, będziemy musiały to załatwić.
- Masz jakiś plan?
- Mam. Jak myślisz, ta włoska restauracja jest dzisiaj czynna?
Kilka godzin później Marcin zmierzał do włoskiej restauracji na spotkanie z mamą, która chciała, żeby wyskoczyli gdzieś razem na miasto.
Zobaczył jednak kogoś innego, kogo nie widział od rana.
Przez chwilę stali tylko i patrzyli na siebie ze smutkiem.
- Przepraszam. Tak bardzo mi głupio.
- Mi też. Przepraszam za to co rano powiedziałem.
- Siedź cicho, to moja wina. Sama nie wiem co mną kierowało.
- To nieważne. Teraz już wszystko jest dobrze.
- Naprawdę nie powinieneś. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Matylda. Kocham cię. Wiesz, co to znaczy?
- Tak swoją drogą, widziałaś może moją mamę. Umówiła się ze mną na drugą w restauracji.
- Moment, moment. To moja mama się ze mną umówiła.
- I jak zwykle one za nas wszystko robią. Co byśmy bez nich zrobili?
- Lepiej chodź, bo jeszcze rezerwacja nam przepadnie.
Minęło kolejne kilka miesięcy. Marcin wpadał do Matyldy z wizytą kilka razy w tygodniu.
Spędzali ze sobą bardzo miłe chwile.
Czas lenistwa jednak szybko minął, gdy Matylda zaczęła pracować nad kolejną płytą. Zatrudniła też nową stylistkę, którą była ... Patrycja.
- I jak ci się podoba ta kreacja?
- Prześliczna. Jedna z moich ulubionych.
- Mi czegoś tutaj brakuje.
- Myślę, że przy kolejnej płycie moglibyśmy nieco bardziej poszaleć z kreacjami.
- Poszaleć?
- Yhm. Nieco bardziej odsłonić to i owo.
- Chyba żartujesz!
- Nie, nie żartuję. Show-biznes ma to do siebie, że bez przyciągania widowni do siebie kreacjami daleko nie zajedziesz.
- Obiecywałam sobie, że nie będę świecić cycem w teledyskach.
- Oezu, nie musisz przecież latać nago. Jesteś bardzo dobrze zbudowana, masz odpowiednią sylwetkę. Myślę, że wszystko będzie leżeć idealnie.
- Myślę też, że moglibyśmy nieco poeksperymentować z fryzurą. Od prawie trzech lat masz taką samą. Nieco bym ci przyciemniła włosy i inaczej ułożyła.
- Myślisz?
- Zaufaj mi, znam się na tym.
- No i jak? Nic nie gniecie?
- Jest w porządku. Tylko ten stołek taki niewygodny.
- Spoko. Poproszę Michała, żeby załatwił jakiś lepszy.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Anka prosiła, żebym załatwiła jeszcze jakieś cygaro dla ciebie. Nie będziesz miała nic przeciwko?
- Cygaro? Powaliło ją? Przecież wiesz, że nie palę.
- Ten jeden raz będziesz musiała spróbować. Wiesz ... stylizacja epokowa. Kaśka znalazła odpowiedni klub, Michał załatwił pozwolenie na robienie zdjęć właśnie tam.
- No dobra. Ten jeden raz.
Tymczasem po drugiej stronie SimCity:
- Cześć, Martin. Masz chwilkę?
- Jasne. O co chodzi?
- Mam wielką prośbę do ciebie.
- Jaką?
- Wujek Boguś do mnie dzwonił.
- Nieeeeee. Tylko nie wujek Boguś. Ciocia Łucja zwiała z paki?
- Nie. Tylko Dorotka zaczęła właśnie pracę w Simcity i szuka jakiegoś taniego mieszkania. A wiesz, że u nich z kasą krucho.
- Wiem do czego zmierzasz! Nie! Ma! Mowy! Ledwo z Matim się tutaj mieścimy. Oprócz tego Charlie przesiaduje tu praktycznie trzy czwarte wolnego czasu. Musielibyśmy ją do kibla upchnąć.
- Martin, dobrze znam twoje mieszkanie. Na pewno znajdziecie jakiś kącik dla Dorki. Wystarczy jej tylko łóżko i jakaś szafka. Przecież ona i tak będzie pracować dwadzieścia cztery na dobę, znasz ją.
- Martin, proszę. Zrób to dla mnie. Obiecuję, że za trzy miesiące już jej tam nie będzie.
- Dalej nie jestem przekonany, ale dobra. Dla ciebie.
- Mój kochany synek. Powiem to wujkowi.
- Chłopaki, mam złą wiadomość.
- Co się stało? Wylali cię?
- Gorzej. Dorotka się wprowadza.
- Nieeeeeee! Powiedz, że dziś Prima Aprilis.
- Niestety. Obiecałem mamie, że ją przyjmę, ale już tego żałuję.
- A kto to Dorotka? Ładna chociaż?
- Wredna, zarozumiała, przemądrzała kujonka, nie widząca świata poza nauką.
- Może się jakoś zmieniła?
- Taaaa ... z kujonki zmieniła się w seksbombę? Na pewno. Wątpię by chociaż fryzurę zmieniła.
- Daj spokój, to tylko trzy miesiące. A jeśli będzie powodować jakieś problemy to osobiście się nią zajmę.
- Z nią problemy są pewne jak pusta lodówka z Beatą Bzdet.
- Zawsze możecie przecież zostawić ją samą i dać nogę do mnie. A teraz skończcie marudzić i idziemy zagrać w kosza.
Dorotka przybyła dwa dni później pociągiem z Simowa Wielkiego. Panowie postanowili odegrać świetne przedstawienie i udawać, że są wniebowzięci jej towarzystwem.
- Witaj, kochana kuzynko. Jesteśmy wzruszeni twoim przyjazdem i mamy nadzieję, że będziesz się tu czuła jak w ... domu.
- Jak wy możecie żyć w takim syfie? Wali tutaj zdechłym szczurem, nie widzę żadnego regału z książkami a ściany są w ogóle niepomalowane. Skandal!
- Ale tam stoi regał ...
- Widzę przecież! Nie rób ze mnie idiotki! Poza tym czy wy żyjecie w jakimś trójkąciku?! Wyglądacie wszyscy jak jakieś, pfu!, homo! Gdzie mój pokój?!
- Już prowadzę.
- CO TO MA BYĆ?! To już mniejszej klitki nie mieliście?
- Nie przesadzaj, Dori. Mamy mało przestrzeni...
- WŁAŚNIE WIDZĘ!
- Musieliśmy przerobić łazienkę. Ale przecież masz trochę miejsca dla ...
- TROCHĘ?! PRZECIEŻ TUTAJ NAWET ODDYCHAĆ SIĘ NIE DA!
- Jak ci się nie podoba to zawsze możesz...
- SŁUCHAM?!!!!!!!!
- Nic, nic. Tak sobie głośno myślę.
Wystraszony agresją kuzynki Marcin zwiał do łazienki, gdzie starał się odprężyć i nie myśleć o Dorocie.
Ale gdy tylko wyszedł było jeszcze gorzej...
- BOŻE KOCHANY!!!
Z wrażenia aż spadł mu ręcznik.
- DOROTA?! CO TY, DO JASNEJ CHOLERY, WYPRAWIASZ?!!!!
- Mógłbyś nie pokazywać mi swoich narządów rozrodczych i łaskawie wyjść, gdyż właśnie osiągam stan ekstazy umysłowej łącząc się z Wielkim Bratem.
- Policja, psychiatryk czy egzorcysta - gdzie zadzwonić najpierw?
- Tacy ignoranci jak ty będą się smażyć w czeluściach piekła razem z barbarzyńskimi piosenkarzami czy biznesmenami! Spłoniesz w czeluściach!
- Wyjdź z mojego pokoju!
Dorota na szczęście szybko opuściła pokój, śpiewając pod nosem.
- Wielki Bracie, wybaw nas, ignorantów, i ześlij na nas oświecenie, byśmy mogli przed ciemnotą doczesnego przybytku skryć się gdy się wypełnią wieki....
"A myślałem, że już spotkałem dziwnych ludzi
Re: Dzieje rodziny Urban
Serio, Matylda? Serio?Czy dałam ci kiedyś powód do wątpienia w moją wierność?!
Marcin tak się zmartwił tą kłótnią, że postanowił zafundować sobie zapalenie pęcherza.
Te komentarze Holly podczas rozmowy Marcina z Kingą! A tak serio, jeśli młodzi się nie ogarną i nie zmienią swojego podejścia, to równie dobrze mogą się rozstać już teraz. Poza tym Matylda robi się coraz bardziej irytująca - a po akcji ze zdradą myślałam, że nie da się jej już bardziej nie lubić.
Uważam, że zatrudnienie Partycji było bardzo złym pomysłem. Sprowadzi Matyldę na złą... jeszcze gorszą drogę niż ta, na którą Matylda sama wlazła.
Hahaha, spodziewałam się, że Dorotka naprawdę zmieniła się w seksbombę i chłopakom szczęki opadną, gdy ją zobaczą. A tu taka niespodzianka...
Kult Wielkiego Brata? Komuś tutaj chyba telewizja przeżarła mózg.
Re: Dzieje rodziny Urban
Dobrze, że Matylda wreszcie przypomniała sobie o spotkała się z Martinem
Zima w Windenburgu wygląda obłędnie!
Mam wrażenie, że kłótni Martina i Matyldy będzie coraz więcej..
Drzewo z prawej strony wygrywa to zdjęcie
Nie podoba mi się nowy image Matyldy..
Dorotka! No to zrobi się tutaj ciekawie!
W sumie to trochę dziwne, że ich związek jeszcze nie wyszedł na jaw, coś słabych paparazzi mają te serwisy plotkarskieSimwood pisze:- Ale, ale ... czemu?
- Prowadzimy odmienne tryby życia. Ciebie będą podglądać paparazzi i szybko się zorientują co jest między nami. Poza tym nie chcę się przed nikim ukrywać. Proszę, zrozum to.
Zima w Windenburgu wygląda obłędnie!
I jak zawsze wszystko kręci się wokół pieniędzySimwood pisze: - Nie. Po prostu jesteś naiwna, złotko.
- A ty chorobliwie podejrzliwa! To brzmi lepiej?
- Przynajmniej nie dam się okraść.
- Znowu zaczynasz?
- Nie, to ty zaczynasz!
Mam wrażenie, że kłótni Martina i Matyldy będzie coraz więcej..
Drzewo z prawej strony wygrywa to zdjęcie
Nie podoba mi się nowy image Matyldy..
Dorotka! No to zrobi się tutaj ciekawie!
Re: Dzieje rodziny Urban
„. Komentarz MałejMi jest g e n i a l ny”
„Komentarz MałejMi świetny, podziwiam, że ci się chce, ja to nigdy nie wiem co napisać w zwykłym komentarzu, a ty jeszcze jakieś obrazki tworzysz xD”
„MalaMi95, jesteś niekwestionowaną mistrzynią tworzenia komentarzy!”
„Wiesz dobrze jak bardzo cię kocham. Wiem, że teraz robisz wielką karierę i jesteś strasznie zabiegana, ale czy dobrze ci z tym? Nie czujesz się, hmm ... zagubiona?”
„- Dobra, walę prostu z mostu - czy jesteś w stu procentach ze mną szczera?”
Właściwie, jak tak czytałam co mówi Marcin, to gdybym była na miejscu Matyldy, po jego pytaniu „Czy jesteś ze mną szczera” raczej pomyślałabym, że się martwi, czy na pewno wszystko w porządku, a nie, że pyta się o zdradę xD„CO?! Posądzasz mnie o zdradę?”
Matylda jest chyba przewrażliwiona xD
Masz rację Matylda, to że poszłaś do łóżka z innym przecież się nie liczy! xD„- Czy dałam ci kiedyś powód do wątpienia w moją wierność?!”
A co to ma do rzeczy, że Gilbert umie grać na gitarze? To na świecie nie ma innych zdolnych gitarzystów tylko były Matyldy? xD„- Bo koncertuję, idioto! Przypominam ci, że on umie perfekcyjnie grać na gitarze, podczas gdy ty nie umiesz nawet dobrze jej chwycić!”
A poza tym, nie rozumiem wzmianki o tym, że Marcin nie umie grać. Przecież on nie powiedział, że chciałby być w jej zespole zamiast niego. On chciał po prostu, żeby Gilberta tam nie było, inny gitarzysta byłby spoko
Jak by ci to powiedzieć? Tak! xD„- Czyli wtedy poszłaś z nim do łóżka tylko dlatego, że zagrał ci pięknie na gitarze, tak?”
On tylko brał kasę od mojego tatusia, żeby mnie w sobie rozkochać x)„- Nie przesadzaj! Przynajmniej nie robił mi takich scen jak ty!”
Tak właściwie, to cała scena z Marcinem jest trochę dziwna.
Nie lubię Matyldy i rozumiem jego obawy, ale tutaj po prostu chciał się wyraźnie z nią pokłócić.
Co by dziewczyna nie powiedziała i tak by jej nie uwierzył.
Skoro tak wygląda sytuacja, to jest sens żeby byli razem?
Ja przepraszam, ale Marcin na tym zdjęciu https://i.imgur.com/Evu7yc8.png to wygląda tak, jakby Matylda mu przywaliła i biedny chłopak wylądował na śniegu i już się nie podniósł xD
Komentarze Holly mnie strasznie irytowały.
Ja wszystko rozumiem, że jej nie lubi i w ogóle, no ale jak może myśleć, że Matylda jest z nim dla kasy?
Przecież ona jest sławną piosenkarką, ostatnio nawet kupiła sobie dom!
Po co jej niby ta kasa Urbanów? xD
Brać sobie za męża Marcina (którego Holly myśli, że ta nie kocha) tylko po to, żeby przez resztę życia się z nim męczyć dla kasy, której nie potrzebuje? Co? xD
Julietta to tam chciała wszystkich wymordować i bez komentowania jej zupy…„- Julietta to dopiero miała wzloty jak chciała zabić męża chochlą, gdy skrytykował jej zupę.”
Oho, mamy wkraczają do akcji. Przeczuwam kłopoty. x)
<Holly>…Że bez problemu zgarnie twój majątek! xD„- Matylda. Kocham cię. Wiesz, co to znaczy?”
Na teledyskach panie nie musza latać nago, żeby pokazać nieco za dużo x)„- Oezu, nie musisz przecież latać nago.”
Hmm… to właściwie nie byłoby takie niemożliwe„- Taaaa ... z kujonki zmieniła się w seksbombę? Na pewno. Wątpię by chociaż fryzurę zmieniła.”
W sumie, trochę szkoda, że Dorota nie okazała się być ładna.
Mogłaby być dalej wredna i w ogóle, ale śmiesznie by było jakby zobaczyli niezła laskę i by im szczęki opadły xD
Ej, a czemu Dorota robiła te jakieś medytacje w pokoju Marcina? xD„- Wyjdź z mojego pokoju!”
I na koniec:
„- Ja bym raczej pogadała nie z Kryśką, a z młotkiem.”
Czekam na kolejne
Re: Dzieje rodziny Urban
Rany, Marcin i Matylda zawsze mają jakieś problemy. Teraz to on już wymyślać zaczyna i robi kłótnię na siłę.
Komentarze Holly są genialne xDDDDDDDDDDDDDD
No, przynajmniej się pogodzili.
Nie podoba mi się nowy image Matyldy, teraz wygląda jak taka typowa gwiazdka xD
O matko, Dorota jest bardziej nawiedzona od mojej Edyty
Komentarze Holly są genialne xDDDDDDDDDDDDDD
No, przynajmniej się pogodzili.
Nie podoba mi się nowy image Matyldy, teraz wygląda jak taka typowa gwiazdka xD
O matko, Dorota jest bardziej nawiedzona od mojej Edyty
Re: Dzieje rodziny Urban
Dziwię się, że Matylda i Marcin nie są jeszcze zmęczeni ciągłymi kłótniami W końcu któreś z nich musi zrozumieć, że to wszystko mija się z celem. I pomyśleć, że kiedyś byli sympatyczną parą nastolatków, którą wszyscy lubili
Komentarze Holly wygrały wszystko!
Podoba mi się nowy wygląd Matyldy, jako gwiazda powinna wyróżniać się w tłumie Za to Dorota, tej to dopiero by się przydał stylista Podobnie jak Galcia, też myślałem, że simka okaże się być seksbombą
Rodzina rodziną, ja wszystko rozumiem, ale na miejscu Kingi nie zmuszałbym syna do przygarnięcia pod swój dach tej wariatki! Ta pewnie nie wiedziała o kulcie wielkiego brata, ale i bez tego Dorota jest wystarczająco nieznośna
Komentarze Holly wygrały wszystko!
Podoba mi się nowy wygląd Matyldy, jako gwiazda powinna wyróżniać się w tłumie Za to Dorota, tej to dopiero by się przydał stylista Podobnie jak Galcia, też myślałem, że simka okaże się być seksbombą
Rodzina rodziną, ja wszystko rozumiem, ale na miejscu Kingi nie zmuszałbym syna do przygarnięcia pod swój dach tej wariatki! Ta pewnie nie wiedziała o kulcie wielkiego brata, ale i bez tego Dorota jest wystarczająco nieznośna
Re: Dzieje rodziny Urban
Matylda w nowym imidżu nie wygląda za ciekawie tzn. może i ciekawie, ale nie w moim guście
Wkurza mnie Holly, no. Ale te jej wstawki
Czemu nie kojarzę Dorotki?
Okej, może lepiej, że jej nie kojarzę. Biedne chłopaki, jak wytrzymają z taką psycholką?
Wkurza mnie Holly, no. Ale te jej wstawki
Czemu nie kojarzę Dorotki?
Okej, może lepiej, że jej nie kojarzę. Biedne chłopaki, jak wytrzymają z taką psycholką?
Re: Dzieje rodziny Urban
Fajnie, że Matylda jest taką gwiazdą. Ten Marcin za to jest egoistą, bo tylko od Matyldy rząda poświęceń, że ma na niego wiecznie czekać, być daleko, nie mieszkać razem, ukrywać się... A sam z siebie tak naprawdę nic nie daje. On też powinien iść na jakieś ustępstwa. A to wygląda, jakby tylko Matyldzie zależało... Niby to ona miała skok w bok, ale i tam mam coś do Marcina xD Zresztą wcale bym się Matyldzie nie dziwiła, jakby znalazła kogoś innego sobie i zostawiła Marcina, kogoś, kto by się nie wstydził jej i dla niej też coś poświęcił i chciał z nią być, a nie tylko czerpac korzyści tzn. bara-bara, granie w gry, czułości i jedzenie, i koniec. XP
(Btw. te nicki ich przeciwników GalciaXD i MałaMi95 hehehe)
Ale ekstra duży świąteczny stół. Nawet jest miejsce dla niezapowiedzianego gościa! Marcjanka zadająca sto pytań z brudnymi garami w dłoni. W ogóle to chyba się rpzesiadła w trakcie kolacji... XD I nie ma to jak makaron na kolację wigilijną
Ale na ulicy Marcin już nie wstydzi się spacerowania z Matyldą, a jakby paparazzi zrobili im tam zdjęcia?! Jeeezu, ten Marcin to naprawde dupek, że teraz tak z tym wyskakuje tylko dlatego, że ktoś coś gadał, chociaż Matylda nie dała mu żadnych powodów do takiej dramy. Ja bym serio go zostawiła!!
Ojej, tak się zmieniła przez te lata, bo dorosła i osiągnęła sukces, a Ty dalej jesteś głupim bucem i najchetniej mieszkałbyś z mamusią, wszystko jej mówił, niech Cię utuli do snu, a rano skoczysz do spożywczego na zakupy, bo na nic więcej Cię nie stać... Ziom, co Ty robisz ze swoim życiem.
Co one się czepiają tej Matyldy, jakby to jej wina była, podczas gdy ona nic takiego nie powiedziała, a ten buc Marcin na nią naskoczył, zerwał z nią w sumie i w ogóle??? No tak, niech go jeszcze mamusia po głowie za to pogłaska, ach ta fe Matylda, czemu nie rzuci dla neigo wszystkiego, by pracować w spożywczym za ladą, z nikim się nie spotykać i tylko siedzieć z nim w domu. Co za okropna z niej baba, biedny Marcinek...
Oezu, Matylda po zmianach Patrycji wygląda tragicznie. xD
O, Dorotko, co z Ciebie za cudowna współlokatorka. xD Hahaha, te medytacje w tym stroju i malunku... XD
(Btw. te nicki ich przeciwników GalciaXD i MałaMi95 hehehe)
Ale ekstra duży świąteczny stół. Nawet jest miejsce dla niezapowiedzianego gościa! Marcjanka zadająca sto pytań z brudnymi garami w dłoni. W ogóle to chyba się rpzesiadła w trakcie kolacji... XD I nie ma to jak makaron na kolację wigilijną
Ale na ulicy Marcin już nie wstydzi się spacerowania z Matyldą, a jakby paparazzi zrobili im tam zdjęcia?! Jeeezu, ten Marcin to naprawde dupek, że teraz tak z tym wyskakuje tylko dlatego, że ktoś coś gadał, chociaż Matylda nie dała mu żadnych powodów do takiej dramy. Ja bym serio go zostawiła!!
XDDD Szczerość.- Co się stało, kochanie? Wyglądasz na zmartwionego.
- Ja? Nie! Skąd!
- Pewnie dostał biegunki po tej twojej roladzie, Kinguś.
Ojej, tak się zmieniła przez te lata, bo dorosła i osiągnęła sukces, a Ty dalej jesteś głupim bucem i najchetniej mieszkałbyś z mamusią, wszystko jej mówił, niech Cię utuli do snu, a rano skoczysz do spożywczego na zakupy, bo na nic więcej Cię nie stać... Ziom, co Ty robisz ze swoim życiem.
Co one się czepiają tej Matyldy, jakby to jej wina była, podczas gdy ona nic takiego nie powiedziała, a ten buc Marcin na nią naskoczył, zerwał z nią w sumie i w ogóle??? No tak, niech go jeszcze mamusia po głowie za to pogłaska, ach ta fe Matylda, czemu nie rzuci dla neigo wszystkiego, by pracować w spożywczym za ladą, z nikim się nie spotykać i tylko siedzieć z nim w domu. Co za okropna z niej baba, biedny Marcinek...
Nażreć się, bara bara i nara. Ziom nie chce wziąć odpowiedzialności za związek i w ogóle. Bez kitu, po co ona z nim jest. xDMinęło kolejne kilka miesięcy. Marcin wpadał do Matyldy z wizytą kilka razy w tygodniu.
Oezu, Matylda po zmianach Patrycji wygląda tragicznie. xD
O, Dorotko, co z Ciebie za cudowna współlokatorka. xD Hahaha, te medytacje w tym stroju i malunku... XD
Re: Dzieje rodziny Urban
Ojej, ile komentarzy, dziękuję Jesteście najlepsi <3 Chciałem też podziękować za ten cały rok spędzony na wrzucaniu kolejnych odcinków. Tyle się zmieniło, tylu bohaterów się pojawiło, tylu odeszło, ale cały czas mam tę samą satysfakcję gdy czytam Wasze komentarze. Mam nadzieję, że za rok dalej będę w stanie tworzyć dalsze historie i wrzucać je tutaj (a pomysłów mi nie brakuje) Dzisiaj przeniesiemy się trochę w przeszłość i zobaczymy co tam słychać u taty Kingi
A co do Marcina - on się jej nie wstydzi. On się wstydzi siebie samego. Po prostu nie chce być w świetle fleszy. Planował dla siebie i Matyldy spokojne, ciche życie, a ona nagle rozpoczyna wielką karierę, czyli coś czego się tak obawiał.
ODCINEK SPECJALNY
Artur Urban
Zwyczajny piątkowy poranek. Ósma rano. Dzwonek do drzwi.
- Już, już, idę.
- Cześć!
- Cześć, tato! Na długo przyjechałeś?
- Dobrze wiesz, że w Zatoczce nie mam zbyt wiele do roboty to postanowiłem wpaść na kilka dni. Nie będziesz miała nic przeciwko?
- Skądże, możesz zostać na tak długo jak chcesz.
- Dziadeeeeeek!
- Cześć, księżniczko! Robisz cię coraz cięższa. Niedługo cię już nie podniosę.
- Mamo! Czy dziadek może mnie dzisiaj odebrać ze szkoły? Proszęproszęproszęproszęproszęproszę.
- No nie wiem. Znowu przyjdzie do mnie burmistrz ze skargą, że stalkujecie sąsiadów.
- Obiecuję, że tym razem nikogo nie oskalpujemy.
- No dobrze, dobrze. Tylko jak mi ktoś się poskarży, że znowu bawicie się w zamach terrorystyczny to was ukatrupię!
- Mamo, ale my właśnie staraliśmy się go powstrzymać.
Artur czuł się znowu młody gdy tylko bawił się ze swoją ukochaną wnuczką. Poczuł jak wracają do niego wspomnienia młodości.
Tego wieczoru poszedł spać trochę wcześniej, bo był strasznie zmęczony podróżą.
"Miałem piękne życie, nie ma co. Ach, gdybym mógł je przeżyć ponownie..."
To była jesień. Ścigaliśmy wtedy groźną organizację terrorystyczną - Gang Wściekłych Lam. Przyjechałem za śladami do Sunset Valley i miałem spotkać się z Lin, moją łączniczką w lokalnym barze.
Jednak moje plany spaliły na panewce. Wszystko przez uroczą szatynkę siedzącą przy barze. Spotkałem w życiu wiele kobiet, ale żadna nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia jak ona.
- Cześć. Nie obrazisz się, jeśli postawię ci drinka?
- Raczej nie. Za dwa się też nie obrażę.
I tak się poznaliśmy. Rozmawialiśmy ze sobą przez prawie pół godziny. Byłem pod wrażeniem. Poznałem w życiu wiele kobiet, ale ona była wyjątkowa.
- Ach, tutaj jesteś! Idziemy!
- Mogę wiedzieć kto to? Żona?
- Bardzo wnerwiająca koleżanka. Nie mogłaś poczekać jeszcze kilku minut?
- Rusz w końcu te cztery litery, bo zaraz cię ich pozbawię! Pożegnaj się z panią i lecimy!
Po tygodniu udało nam się rozbić gang i uratować simów przed bombą, która miała wybuchnąć w muzeum w Simcity. Cały czas po głowie chodziła mi ta dziewczyna. Że też nie spytałem się jej o imię! Postanowiłem tam wrócić i podpytać barmankę czy jej nie zna.
- Czego mnie odciągasz od pracy? Dzisiaj mamy wyjątkowy ruch!
- To zajmie tylko chwilunię. Nie pamięta pani może takiej szatynki w zielonej sukience, która była tu tydzień temu?
- Marta? Tak, często tu bywa. A po co ci to wiedzieć?
- Mógłbym dostać jej adres? Zostawiła swoje rękawiczki i chciałbym jej zwrócić.
- Jasssne, zgubiła rękawiczkę. A ja jestem Marylin Simroe! Nic z tego, zboczeńcu. Proszę mi je zostawić, oddam jej jak tu następnym razem przyjdzie.
- Proszę mi uwierzyć, nie mam złych zamiarów. Chciałbym tylko z nią porozmawiać. Proszę mi zaufać.
Użyłem całego swojego uroku osobistego, żeby ją przekonać. Po kilku minutach udało się:
- Dobrze, już dobrze. Ulica Simlessona 22. A jeśli się dowiem, że ją później rzuciłeś to cię osobiście powieszę za jajca.
Udałem się tam natychmiast. Był już wieczór, ale świeciły się światła, więc podszedłem powoli do drzwi i zadzwoniłem.
- O! To ty? Myślałam, że już się nie spotkamy.
- Mam odejść?
- Nieeeee! Po prostu tak zniknąłeś, a jak pytałam się to nikt nie wiedział kim jesteś. Ja w zasadzie też nie wiem.
- Nazywam się Artur. Teraz już wiesz.
- Miło mi, jestem ...
- Marta, wiem.
- Skąd? Śledzisz mnie?
- Być może... W moim zawodzie to podstawa.
- Może dasz się zaprosić na kolację do restauracji?
- Dzisiaj? Muszę się jeszcze przygotować do pracy.
- No nie daj się prosić. Już raz się zgubiliśmy.
- Niech ci będzie. Daj mi się tylko przebrać.
Godzinę później byliśmy w lokalnej restauracji korsykańskiej.
- Co bierzesz?
- Nie mogę się zdecydować. Te ceny...
- Nie ograniczaj się, ja stawiam.
- Daj spokój!
- Powiedzmy, że jeśli pozwolisz mi zostać u ciebie na noc to pozwolę ci zrobić mi jutro rano śniadanie. Co ty na to?
- No cóż, szybki jesteś w tych swoich zalotach.
- Cały tydzień na to czekałem.
- No cóż, która simka byłaby w stanie odmówić takiemu mężczyźnie?
Potem wszystko poszło już szybko...
Bardzo szybko...
- Kochanie, byłeś świetny.
- Mam nadzieję. Ty też.
- Tylko nie wiem czy powinniśmy.
- A kto nam zabroni? Tylko mi nie mów, że masz męża.
- Nie mam. Chciałabym, żeby był taki jak ty.
- Dobrze wiesz jaką mam pracę. Spróbuję doprowadzić kilka spraw do końca i wtedy się pobierzemy. Będziemy mieli wielki dom na wsi, mnóstwo dzieci i zwierząt.
Kilka miesięcy i kilkadziesiąt bara-bara później:
- Kochanie, pamiętasz naszą rozmowę o przyszłości?
- Jasne. Wiesz, że jeszcze trochę mi zostało do zamknięcia.
- Jestem w ciąży.
- CO?! W czym jesteś?
- W ciąży, matołku. Będziemy mieli dziecko.
- To świetna wiadomość.
- Nie jesteś zły?
- Czemu mam być? Przecież zawsze chciałem mieć dzieci.
- Ale twoja praca...
- Będziemy martwić się później.
Chodziliśmy wtedy na długie spacery po okolicy, a ja poświęcałem jej najwięcej czasu ile mogłem.
- Masz jakiś pomysł na imię?
- Żadnych, a ty? Doktor Rak mówiła, że prawdopodobnie będzie dziewczynka.
- A co myślisz o imieniu Kinga? Moja babcia się tak nazywała i mam duży sentyment do tego imienia.
- Czemu nie? Bardzo ładnie. Kinga Urban, brzmi świetnie.
Niestety zaraz po porodzie wszystko się pokomplikowało.
- Ale jak to? Dlaczego musisz jechać? Przecież mówiłeś, że z tym skończysz!
- Facet, którego ścigałem przez ostatnie osiem lat, uciekł z więzienia i chce mnie dopaść. Nie chcę, żeby coś stało się tobie i Kindze, więc muszę odejść. Kiedyś wrócę i opowiem jej o wszystkim.
- Mam czekać kilkanaście lat aż podrośnie na tyle, żeby zrozumieć?
- Nie chcę, żeby mnie znała. Powiedz jej, że cię zostawiłem. Ona nie może wiedzieć. To dla jej bezpieczeństwa.
- Artur. Ja sobie nie poradzę bez ciebie.
- Będę ci przecież wysyłał pieniądze. Musisz. Jesteś silna, dasz radę.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, misiaczku. Zadzwonię kiedyś, gdy będę w pobliżu to się spotkamy.
Czułem się źle z tym, że zostawiam ją samą z naszą córeczką. Ale co wtedy mogłem zrobić? Chciałem, żeby była szczęśliwa i bezpieczna, a, jeśli ja tam będę, może nie dożyć nawet osiemnastych urodzin, na co nie pozwoliłbym za nic w świecie.
Sześć lat minęło, jak z bicza strzelił. Nim Marta się zorientowała, Kinga stała się już dużym dzieckiem.
Marta była wzorową matką i cały wolny czas poświęcała córce.
- Mamo! A dlaczego wszystkie moje koleżanki mają tatusiów, a ja nie? Czy ja jestem jakaś gorsza?
- Nie. Po prostu tatuś ... nie mógł z nami zostać. Kiedyś ci o nim opowiem, jak będziesz duża.
- A jaki był?
- Wysoki, bardzo, bardzo przystojny i bardzo silny.
- Taki, że mógłby podnieść nasz dom?
- A nawet dwa takie domy.
Kilka dni później Kinga wróciła ze szkoły i przed domem spotkała jakiegoś obcego pana (zgadnijcie kto to był).
- Cześć! Kim jesteś?
- Cześć! Jestem Marcin, kolega twojej mamy z pracy. Jest może w domu?
- Niestety jej nie ma. Ale może wejdziesz? Mama mnie ostatnio nauczyła robić herbatę.
- Bardzo bym chciał, ale chyba nie powinnaś wpuszczać nieznajomych do domu. Może poczekam tutaj?
- Ale przecież ty nie jesteś nieznajomym, hihi.
- Przepyszna herbatka. Naprawdę sama robiłaś?
- Jasne. Nie wierzysz?
- Nie no, skąd.
- Czekaj, czekaj. A ty przypadkiem nie pracowałeś kiedyś w sklepie u pana Mariana?
- Ja?
- No. Widziałam cię tam kiedyś. Dałeś mi wtedy truskawkową krówkę.
- Aaaaa ... to był mój kuzyn. Jesteśmy do siebie strasznie podobni, tylko on ma inną fryzurę.
- Haha. Ale to fajnie musi być gdy masz kuzyna.
- Uwierz mi, czasem mam ochotę go udusić.
- Kinga! Już jestem! O! Marcin?! Co ty tu?
- Przyszedłem cię zapytać o ten nasz projekt dla Simowicza.
- Spokojnie, mamo. Ja już się wszystkim zajęłam.
Przyznam się, nie mogłem wtedy się powstrzymać przed przychodzeniem do Marty. Bardzo zżyliśmy się z Kingą i spędzałem z nią dużo czasu.
To był chyba najlepszy miesiąc w moim życiu. Tak bardzo chciałem wtedy powiedzieć jej, że tak naprawdę nie jestem przyjacielem jej mamy, tylko jej tatą. Ale dobrze wiedziałem, że nie mogę zostać dłużej. Już i tak zbliżyłem się za bardzo.
Do dzisiaj pamiętam ten smutny wyraz twarzy Kingi gdy przyszedłem się pożegnać.
- Ale dlaczego wyjeżdżasz? Nie lubisz już nas?
- Bardzo was lubię, tylko muszę wyjechać. Po prostu szef mi kazał.
- A wrócisz kiedyś?
- Na pewno.
- Proszę, nie wyjeżdżaj. Ja chcę mieć tatę.
- Ale przecież nie jestem twoim tatą.
- Ale jesteś takim pół tatą. Ożenisz się z mamą i będziesz wtedy prawie tatą.
- Kiedyś poznasz swojego tatę, ale musi minąć dużo czasu.
- Ale ja chcę teraz!
- Bądź dzielna. I słuchaj mamy.
- Chciałabym, żeby mój tatuś był taki jak ty. Pa pa!
Marta nieustannie próbowała pocieszyć Kingę, ale ona cały czas chodziła smutna. Przez chwilę wydawało jej się, że ma ojca i ma normalną rodzinę.
Lata mijały, a Kinga powoli zapominała o dawnym "drugim ojcu". Marta zaczęła inwestować w jej nową pasję, jaką okazało się być malarstwo.
Urbanówna była trochę inna od rówieśniczek. pomimo dojrzewania i wielu nowych problemów, nigdy nie powiedziała nic złego mamie i zachowała z nią wyjątkowo dobre relacje.
A ja gdzieś tam się przez ich życie od czasu do czasu przewijałem, ale nie zbliżałem się już tak blisko jak przedtem.
Dopiero dwadzieścia trzy lata po pierwszym spotkaniu z Martą mogłem powiedzieć Kindze prawdę o sobie.
Można powiedzieć, że moje życie rodzinne tak naprawdę zaczęło się po pięćdziesiątce.
A teraz jestem znowu z Martą. Znowu razem. Już na zawsze...
***
Następnego poranka po przyjechaniu Artura Marcjanka przybiegła ze szlochem do mamy.
- Mamo! Mamo! Dziadek leży bez ruchu w łóżku i nie oddycha.
- CO?!
Kinga stanęła nad łóżkiem i popatrzyła na ojca ze smutkiem w oczach.
Chciała płakać i krzyczeć, ale dobrze wiedziała, że ojcu będzie dużo lepiej po tej drugiej stroie. Nadszedł po prostu jego czas...
- Mamo, dlaczego simy umierają? Dlaczego nie żyjemy wiecznie?
- Trudne pytanie.
- Każdy z nas kiedyś umrze, kochanie. Ważne tylko, żeby ten czas na ziemi przeżyć jak najlepiej i nigdy nie zapominać o tych, których kochamy.
- Kocham cię, mamo.
- Ja ciebie też, kochanie.
Już jeden pustostan w rodzinie jest, więcej nie potrzeba. Poza tym uwielbiam Dorotkę i jej teksty, więc na razie nie mam zamiaru zmieniać jej charakteru.Galcia pisze:Hahaha, spodziewałam się, że Dorotka naprawdę zmieniła się w seksbombę i chłopakom szczęki opadną, gdy ją zobaczą. A tu taka niespodzianka...
Akurat na Wielkiego Brata natknąłem się w jednej z książek (tytułu nie pamiętam) i postanowiłem się trochę do tego odnieśćGalcia pisze:Kult Wielkiego Brata? Komuś tutaj chyba telewizja przeżarła mózg
No właśnie. Tutaj pojawia się pytanie - czy warto to dalej ciągnąć?MalaMi95 pisze:Skoro tak wygląda sytuacja, to jest sens żeby byli razem?
A spróbuj znaleźć miejsce na medytacje w jej klatce pokoikuMalaMi95 pisze:Ej, a czemu Dorota robiła te jakieś medytacje w pokoju Marcina? xD
No cóż, dorośli i wszyscy ich znienawidziliLion pisze: I pomyśleć, że kiedyś byli sympatyczną parą nastolatków, którą wszyscy lubili
Córeczka Łucji i Bogusia. Pojawiła się na przykład tutajGunia pisze:Czemu nie kojarzę Dorotki?
Przede wszystkim bardzo mi miło, że przeczytałaśRai pisze:Zresztą wcale bym się Matyldzie nie dziwiła, jakby znalazła kogoś innego sobie i zostawiła Marcina, kogoś, kto by się nie wstydził jej i dla niej też coś poświęcił i chciał z nią być, a nie tylko czerpac korzyści tzn. bara-bara, granie w gry, czułości i jedzenie, i koniec
A co do Marcina - on się jej nie wstydzi. On się wstydzi siebie samego. Po prostu nie chce być w świetle fleszy. Planował dla siebie i Matyldy spokojne, ciche życie, a ona nagle rozpoczyna wielką karierę, czyli coś czego się tak obawiał.
Powiedzmy, że mają inną kulturę xDRai pisze:I nie ma to jak makaron na kolację wigilijną
No cóż, cały czas ma rozterki. Z jednej strony kocha Matyldę, a z drugiej - jest o nią zazdrosny, bo wiadomo, że ma wielu fanów, w których na pewno znajdą się przystojni simowie, którzy mogą rozbić ich związek.Rai pisze:Jeeezu, ten Marcin to naprawde dupek, że teraz tak z tym wyskakuje tylko dlatego, że ktoś coś gadał, chociaż Matylda nie dała mu żadnych powodów do takiej dramy
Artur Urban
Zwyczajny piątkowy poranek. Ósma rano. Dzwonek do drzwi.
- Już, już, idę.
- Cześć!
- Cześć, tato! Na długo przyjechałeś?
- Dobrze wiesz, że w Zatoczce nie mam zbyt wiele do roboty to postanowiłem wpaść na kilka dni. Nie będziesz miała nic przeciwko?
- Skądże, możesz zostać na tak długo jak chcesz.
- Dziadeeeeeek!
- Cześć, księżniczko! Robisz cię coraz cięższa. Niedługo cię już nie podniosę.
- Mamo! Czy dziadek może mnie dzisiaj odebrać ze szkoły? Proszęproszęproszęproszęproszęproszę.
- No nie wiem. Znowu przyjdzie do mnie burmistrz ze skargą, że stalkujecie sąsiadów.
- Obiecuję, że tym razem nikogo nie oskalpujemy.
- No dobrze, dobrze. Tylko jak mi ktoś się poskarży, że znowu bawicie się w zamach terrorystyczny to was ukatrupię!
- Mamo, ale my właśnie staraliśmy się go powstrzymać.
Artur czuł się znowu młody gdy tylko bawił się ze swoją ukochaną wnuczką. Poczuł jak wracają do niego wspomnienia młodości.
Tego wieczoru poszedł spać trochę wcześniej, bo był strasznie zmęczony podróżą.
"Miałem piękne życie, nie ma co. Ach, gdybym mógł je przeżyć ponownie..."
To była jesień. Ścigaliśmy wtedy groźną organizację terrorystyczną - Gang Wściekłych Lam. Przyjechałem za śladami do Sunset Valley i miałem spotkać się z Lin, moją łączniczką w lokalnym barze.
Jednak moje plany spaliły na panewce. Wszystko przez uroczą szatynkę siedzącą przy barze. Spotkałem w życiu wiele kobiet, ale żadna nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia jak ona.
- Cześć. Nie obrazisz się, jeśli postawię ci drinka?
- Raczej nie. Za dwa się też nie obrażę.
I tak się poznaliśmy. Rozmawialiśmy ze sobą przez prawie pół godziny. Byłem pod wrażeniem. Poznałem w życiu wiele kobiet, ale ona była wyjątkowa.
- Ach, tutaj jesteś! Idziemy!
- Mogę wiedzieć kto to? Żona?
- Bardzo wnerwiająca koleżanka. Nie mogłaś poczekać jeszcze kilku minut?
- Rusz w końcu te cztery litery, bo zaraz cię ich pozbawię! Pożegnaj się z panią i lecimy!
Po tygodniu udało nam się rozbić gang i uratować simów przed bombą, która miała wybuchnąć w muzeum w Simcity. Cały czas po głowie chodziła mi ta dziewczyna. Że też nie spytałem się jej o imię! Postanowiłem tam wrócić i podpytać barmankę czy jej nie zna.
- Czego mnie odciągasz od pracy? Dzisiaj mamy wyjątkowy ruch!
- To zajmie tylko chwilunię. Nie pamięta pani może takiej szatynki w zielonej sukience, która była tu tydzień temu?
- Marta? Tak, często tu bywa. A po co ci to wiedzieć?
- Mógłbym dostać jej adres? Zostawiła swoje rękawiczki i chciałbym jej zwrócić.
- Jasssne, zgubiła rękawiczkę. A ja jestem Marylin Simroe! Nic z tego, zboczeńcu. Proszę mi je zostawić, oddam jej jak tu następnym razem przyjdzie.
- Proszę mi uwierzyć, nie mam złych zamiarów. Chciałbym tylko z nią porozmawiać. Proszę mi zaufać.
Użyłem całego swojego uroku osobistego, żeby ją przekonać. Po kilku minutach udało się:
- Dobrze, już dobrze. Ulica Simlessona 22. A jeśli się dowiem, że ją później rzuciłeś to cię osobiście powieszę za jajca.
Udałem się tam natychmiast. Był już wieczór, ale świeciły się światła, więc podszedłem powoli do drzwi i zadzwoniłem.
- O! To ty? Myślałam, że już się nie spotkamy.
- Mam odejść?
- Nieeeee! Po prostu tak zniknąłeś, a jak pytałam się to nikt nie wiedział kim jesteś. Ja w zasadzie też nie wiem.
- Nazywam się Artur. Teraz już wiesz.
- Miło mi, jestem ...
- Marta, wiem.
- Skąd? Śledzisz mnie?
- Być może... W moim zawodzie to podstawa.
- Może dasz się zaprosić na kolację do restauracji?
- Dzisiaj? Muszę się jeszcze przygotować do pracy.
- No nie daj się prosić. Już raz się zgubiliśmy.
- Niech ci będzie. Daj mi się tylko przebrać.
Godzinę później byliśmy w lokalnej restauracji korsykańskiej.
- Co bierzesz?
- Nie mogę się zdecydować. Te ceny...
- Nie ograniczaj się, ja stawiam.
- Daj spokój!
- Powiedzmy, że jeśli pozwolisz mi zostać u ciebie na noc to pozwolę ci zrobić mi jutro rano śniadanie. Co ty na to?
- No cóż, szybki jesteś w tych swoich zalotach.
- Cały tydzień na to czekałem.
- No cóż, która simka byłaby w stanie odmówić takiemu mężczyźnie?
Potem wszystko poszło już szybko...
Bardzo szybko...
- Kochanie, byłeś świetny.
- Mam nadzieję. Ty też.
- Tylko nie wiem czy powinniśmy.
- A kto nam zabroni? Tylko mi nie mów, że masz męża.
- Nie mam. Chciałabym, żeby był taki jak ty.
- Dobrze wiesz jaką mam pracę. Spróbuję doprowadzić kilka spraw do końca i wtedy się pobierzemy. Będziemy mieli wielki dom na wsi, mnóstwo dzieci i zwierząt.
Kilka miesięcy i kilkadziesiąt bara-bara później:
- Kochanie, pamiętasz naszą rozmowę o przyszłości?
- Jasne. Wiesz, że jeszcze trochę mi zostało do zamknięcia.
- Jestem w ciąży.
- CO?! W czym jesteś?
- W ciąży, matołku. Będziemy mieli dziecko.
- To świetna wiadomość.
- Nie jesteś zły?
- Czemu mam być? Przecież zawsze chciałem mieć dzieci.
- Ale twoja praca...
- Będziemy martwić się później.
Chodziliśmy wtedy na długie spacery po okolicy, a ja poświęcałem jej najwięcej czasu ile mogłem.
- Masz jakiś pomysł na imię?
- Żadnych, a ty? Doktor Rak mówiła, że prawdopodobnie będzie dziewczynka.
- A co myślisz o imieniu Kinga? Moja babcia się tak nazywała i mam duży sentyment do tego imienia.
- Czemu nie? Bardzo ładnie. Kinga Urban, brzmi świetnie.
Niestety zaraz po porodzie wszystko się pokomplikowało.
- Ale jak to? Dlaczego musisz jechać? Przecież mówiłeś, że z tym skończysz!
- Facet, którego ścigałem przez ostatnie osiem lat, uciekł z więzienia i chce mnie dopaść. Nie chcę, żeby coś stało się tobie i Kindze, więc muszę odejść. Kiedyś wrócę i opowiem jej o wszystkim.
- Mam czekać kilkanaście lat aż podrośnie na tyle, żeby zrozumieć?
- Nie chcę, żeby mnie znała. Powiedz jej, że cię zostawiłem. Ona nie może wiedzieć. To dla jej bezpieczeństwa.
- Artur. Ja sobie nie poradzę bez ciebie.
- Będę ci przecież wysyłał pieniądze. Musisz. Jesteś silna, dasz radę.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, misiaczku. Zadzwonię kiedyś, gdy będę w pobliżu to się spotkamy.
Czułem się źle z tym, że zostawiam ją samą z naszą córeczką. Ale co wtedy mogłem zrobić? Chciałem, żeby była szczęśliwa i bezpieczna, a, jeśli ja tam będę, może nie dożyć nawet osiemnastych urodzin, na co nie pozwoliłbym za nic w świecie.
Sześć lat minęło, jak z bicza strzelił. Nim Marta się zorientowała, Kinga stała się już dużym dzieckiem.
Marta była wzorową matką i cały wolny czas poświęcała córce.
- Mamo! A dlaczego wszystkie moje koleżanki mają tatusiów, a ja nie? Czy ja jestem jakaś gorsza?
- Nie. Po prostu tatuś ... nie mógł z nami zostać. Kiedyś ci o nim opowiem, jak będziesz duża.
- A jaki był?
- Wysoki, bardzo, bardzo przystojny i bardzo silny.
- Taki, że mógłby podnieść nasz dom?
- A nawet dwa takie domy.
Kilka dni później Kinga wróciła ze szkoły i przed domem spotkała jakiegoś obcego pana (zgadnijcie kto to był).
- Cześć! Kim jesteś?
- Cześć! Jestem Marcin, kolega twojej mamy z pracy. Jest może w domu?
- Niestety jej nie ma. Ale może wejdziesz? Mama mnie ostatnio nauczyła robić herbatę.
- Bardzo bym chciał, ale chyba nie powinnaś wpuszczać nieznajomych do domu. Może poczekam tutaj?
- Ale przecież ty nie jesteś nieznajomym, hihi.
- Przepyszna herbatka. Naprawdę sama robiłaś?
- Jasne. Nie wierzysz?
- Nie no, skąd.
- Czekaj, czekaj. A ty przypadkiem nie pracowałeś kiedyś w sklepie u pana Mariana?
- Ja?
- No. Widziałam cię tam kiedyś. Dałeś mi wtedy truskawkową krówkę.
- Aaaaa ... to był mój kuzyn. Jesteśmy do siebie strasznie podobni, tylko on ma inną fryzurę.
- Haha. Ale to fajnie musi być gdy masz kuzyna.
- Uwierz mi, czasem mam ochotę go udusić.
- Kinga! Już jestem! O! Marcin?! Co ty tu?
- Przyszedłem cię zapytać o ten nasz projekt dla Simowicza.
- Spokojnie, mamo. Ja już się wszystkim zajęłam.
Przyznam się, nie mogłem wtedy się powstrzymać przed przychodzeniem do Marty. Bardzo zżyliśmy się z Kingą i spędzałem z nią dużo czasu.
To był chyba najlepszy miesiąc w moim życiu. Tak bardzo chciałem wtedy powiedzieć jej, że tak naprawdę nie jestem przyjacielem jej mamy, tylko jej tatą. Ale dobrze wiedziałem, że nie mogę zostać dłużej. Już i tak zbliżyłem się za bardzo.
Do dzisiaj pamiętam ten smutny wyraz twarzy Kingi gdy przyszedłem się pożegnać.
- Ale dlaczego wyjeżdżasz? Nie lubisz już nas?
- Bardzo was lubię, tylko muszę wyjechać. Po prostu szef mi kazał.
- A wrócisz kiedyś?
- Na pewno.
- Proszę, nie wyjeżdżaj. Ja chcę mieć tatę.
- Ale przecież nie jestem twoim tatą.
- Ale jesteś takim pół tatą. Ożenisz się z mamą i będziesz wtedy prawie tatą.
- Kiedyś poznasz swojego tatę, ale musi minąć dużo czasu.
- Ale ja chcę teraz!
- Bądź dzielna. I słuchaj mamy.
- Chciałabym, żeby mój tatuś był taki jak ty. Pa pa!
Marta nieustannie próbowała pocieszyć Kingę, ale ona cały czas chodziła smutna. Przez chwilę wydawało jej się, że ma ojca i ma normalną rodzinę.
Lata mijały, a Kinga powoli zapominała o dawnym "drugim ojcu". Marta zaczęła inwestować w jej nową pasję, jaką okazało się być malarstwo.
Urbanówna była trochę inna od rówieśniczek. pomimo dojrzewania i wielu nowych problemów, nigdy nie powiedziała nic złego mamie i zachowała z nią wyjątkowo dobre relacje.
A ja gdzieś tam się przez ich życie od czasu do czasu przewijałem, ale nie zbliżałem się już tak blisko jak przedtem.
Dopiero dwadzieścia trzy lata po pierwszym spotkaniu z Martą mogłem powiedzieć Kindze prawdę o sobie.
Można powiedzieć, że moje życie rodzinne tak naprawdę zaczęło się po pięćdziesiątce.
A teraz jestem znowu z Martą. Znowu razem. Już na zawsze...
Następnego poranka po przyjechaniu Artura Marcjanka przybiegła ze szlochem do mamy.
- Mamo! Mamo! Dziadek leży bez ruchu w łóżku i nie oddycha.
- CO?!
Kinga stanęła nad łóżkiem i popatrzyła na ojca ze smutkiem w oczach.
Chciała płakać i krzyczeć, ale dobrze wiedziała, że ojcu będzie dużo lepiej po tej drugiej stroie. Nadszedł po prostu jego czas...
- Mamo, dlaczego simy umierają? Dlaczego nie żyjemy wiecznie?
- Trudne pytanie.
- Każdy z nas kiedyś umrze, kochanie. Ważne tylko, żeby ten czas na ziemi przeżyć jak najlepiej i nigdy nie zapominać o tych, których kochamy.
- Kocham cię, mamo.
- Ja ciebie też, kochanie.
Re: Dzieje rodziny Urban
Jaka piękna historia.... Szkoda tylko, że tak przykro się zakończyła. Bardzo fajne flashbacki Artur był najlepszym tatą, na jakim bycie mógł sobie pozwolić.
Kinga pięknie wytłumaczyła Marcjannie umieranie. Chyba muszę to wykorzystać w realu ;D
Kinga pięknie wytłumaczyła Marcjannie umieranie. Chyba muszę to wykorzystać w realu ;D
- adasdelrey
- Posty: 118
- Rejestracja: 14 paź 2015, 12:20
Re: Dzieje rodziny Urban
Zdecydowanie stwierdzam, że twoja relacja jest jedną z najbardziej wzruszających na tym forum :3 Specjalna oznaka powinna być przygotowana dla ciebie
Re: Dzieje rodziny Urban
Nie no, piękna historia! Normalnie się wzruszyłem, a u mnie trudno o takie reakcje
No w sumie akcja ze snem zawsze spoko
Takie powroty do przeszłości są bardzo interesujące i czynią relacje ciekawszą, gratuluje pomysłu!
A, teraz już tylko czekam na kolejny rozdział Twojej historii!
Re: Dzieje rodziny Urban
Oj tam znienawidzili, po prostu już nie tworzą tak fajnego związkuSimwood pisze:No cóż, dorośli i wszyscy ich znienawidzili
Zorganizowałeś Arturowi świetne pożegnanie! Widać, że naprawdę kochali się z Martą.
Z grubej rury Dobrze, że ze strony Marty też tak szybko zaiskrzyło, bo jeszcze Artur by oberwałPowiedzmy, że jeśli pozwolisz mi zostać u ciebie na noc to pozwolę ci zrobić mi jutro rano śniadanie. Co ty na to?
Szkoda, że sim musiał opuścić rodzinę, ale Gunia ma racę - był najlepszym ojcem, jakim mógł być wykonując swoją pracę.
Świetny motyw, aby na początku odcinka Artur oglądał chmury z Marcjanną, a potem w retrospekcji pokazać, jak niegdyś robił to z Kingą
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość