Na wstępie.
Co do błędów w poprzedniej relacji, to poprawiłam.
Bardzo dziękuję też osobom, które pomogły mi je poprawić, za to, że wam się chciało.
Pomyślałam też, że możemy zrobić taką mini zabawę.
Imię każdej postaci w rodzinie Swan, (Tej głównej) to imiona wzięte z bajek Disneya (wyjątkiem był Olivier i Chad)
Spróbujecie zgadnąć, skąd wzięłam imię Diablo dla syna Tiany, Ray dla syna Odie i Anastazja dla córki Lotty?
Oraz jaka księżniczka będzie następna!
Simwood – To akurat może być prawda xD Tak to jest, gdy najpierw się gra, a potem wymyśla historię i nagle robi się z tego z dziesięć ślubów na raz
Dziękuję
Tak ją sobie wymyśliłam i cieszę się, że wyszła.
Imię jest powiązane z kolejnym pokoleniem, które się pojawi. Zgadniesz, kto będzie następny?
(Bez patrzenia na reguły wyzwania
)
Tak, to Aleksander Ćwir i tak wiem, że się różni troszkę od normalnego Aleksandra. Czasem nie mogę się powstrzymać, by troszkę simów z miasta nie poprzerabiać
Galcia –Może to jest taka jej metoda podrywu, wpada na gościa i „Ups! Nie zauważyłam pana!”
Nie, Lotta nie jest, aż taka napalona na facetów, żeby zabierać siostrze ukochanego. Chociaż gdyby Ian nie był zapatrzony w Odie, to kto wie?
No wiesz, to był taki dosyć szybko zorganizowany ślub. Cindy im zapewne cały czas zawracała głowę „Bierzcie ślub! Bierzcie ślub!” To może nie mieli czasu o tym pomyśleć
Właściwie, to Odie zaraz po ślubie wyprowadziła się do Iana. W domu zostały więc Tiana i Lotta. Dwójka dzieci to też dużo roboty, ale trochę lepiej
Poza tym, w domu było dużo rąk do pomocy
Tak, Charlotte zrobiła test. Właśnie tak Aleks się dowiedział, że urodziła córkę i przyjechał
Bearyllium – Tak wiem. To było zdjęcie z mojej prawdziwej rozgrywki, kiedy jeszcze nie myślałam o pisaniu relacji. Po prostu zapomniałam dać nową tapetę, a jako, że nie miałam zamiaru nigdzie tego dawać, to zostało takie.
Snow była dosyć krótko, powiedziałabym, że za krótko jak na czas, który spędziłam grając nią, ale za dużo mam pomysłów na dalsze losy rodzinki, by się nad nią rozwodzić.
W pewnym sensie zahartuje to charakter Cindy.
Właściwie to sześciu. Cindy jest siódmym dzieckiem
Niestety więcej ich już tu nie będzie. Pełnili większą rolę, gdy grałam nimi jako simami. (Chociażby jako zarabiacze pieniędzy
) ale tu zakładamy, że żyją sobie spokojnie gdzieś w sąsiedztwie
Ej, nie każdy się rodzi urodziwy… poza tym pamiętaj, że tak właściwie, to on jest żabim księciem, wolno mu xD
Czy Ian wychodzi na prostą? Zobaczymy :p
O to chodzi, żebyś nie wiedziała. Tajemnice będą zdradzane dosyć powoli. (W końcu to 10 pokoleń…)
Zbliżenia twarzy czasem są takie, a nie inne, bo w kadr nagle wchodzi mi ręka drugiego sima. Byłoby to dziwne w sytuacji, gdzie postać niby płacze samotnie w pokoju, a w ujęciu jest czyjaś ręka xD
Lenna – Właściwie, to jej ciąża nawet w grze była dosyć przypadkowa. Nie miałam dla Lotty planów, aż pewnego dnia uznałam. „Mam trzech facetów z którymi Lotta romansuje… Dobra, zobaczmy co z tego wyjdzie!” Więc… ja naprawdę nie wiedziałam kto jest ojcem xD
Są taką świetną parą, jak im ten związek zepsujesz to nie wiem co zrobię
Dobra, ja nic nie mówię…
Skoro Odie może być z nim szczęśliwa, to czemu nie?
Nic nie powiem!
Jak mówiłam do
Simwood. Imię syna ma związek z kolejną bajką.
Zgadnij jaka księżniczka będzie następna
Uwierz mi, same kłopoty z tego będą
doo152 – Dziękuję
Zdjęcia są jakie są zapewne dlatego, że gram prawie na najniższych ustawieniach. Niestety nie mogę tego zmienić, bo komputer mi wysiada i wybucha. (dosłownie…)
Ale staram się jak mogę.
Ja bardzo lubię robić takie sklejanki. Wymyślanie jak mogłaby wyglądać dana scena sprawia mi mnóstwo frajdy, więc raczej od tego nie odejdę, ale rozumiem. Każdy lubi co lubi
Akcja z naszyjnikiem jeszcze długo pozostanie tajemnicą, ale za to bobasy zobaczysz już niedługo. W tym odcinku Anastazję, a w następnym Diablo i Ray’a
Dziś witam was w mojej pierwszej relacji!
Nie, nie przesłyszeliście się. TO jest moja pierwsza relacja jaką kiedykolwiek napisałam. To co było wcześniej, to odtworzone przeze mnie wydarzenia, bo głupio by było zaczynać relację na forum tak od… środka.
Co prawda przyznaję. Zmieniłam całą masę tekstów, ale zdjęcia są te same. (Co szybko zauważycie xD)
A teraz, czy wszyscy mają stroje galowe?
Dobrze, bo dziś udamy się na ślub roku! Zapraszam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Z pamiętnika Charlotte
„Flirtowanie” na własnym ślubie, nikomu nie wychodzi na dobre.
Jak tam? Od razu lepiej, prawda?
Nie mów… wciąż mało ci nieszczęść, co? Masz zero współczucia dla bohaterów.
Ale jeśli tak, to prawdopodobnie spodoba ci się kolejna historia, którą mam do opowiedzenia, a jeśli dodatkowo lubisz romanse…
To lepiej weź jakąś przekąskę lub zrób sobie herbatę.
Jeszcze trochę tu zostaniesz.
. . . . . . . . . . .
Mimo, że Lotta zgodziła się na ślub z Aleksandrem, nie wzięła go z nim tak od razu.
Tak naprawdę musiało minąć, aż sześć lat, zanim kobieta (w końcu) postanowiła wykonać ten krok.
Nie wiemy co sprawiło, że się zdecydowała.
Przypuszczam, że to Cindy miała po prostu dość córki, która mimo upływu lat wciąż się nie ustatkowała. A może Lotta miała dość Aleksa, który każdego dnia i nocy wydzwaniał do ich domu i całymi godzinami rozmawiali przez telefon?
W każdym razie ślub Charlotty zbliżał się wielkimi krokami. Ponieważ ona sama wciąż nie była pewna, czy decyzja podjęta kilka lat wcześniej o ślubie była dobra. Postanowiła odwiedzić swojego (niedoszłego kochanka) najlepszego przyjaciela, Marcina.
- Pfff, żartujesz! Ty?! – powiedział śmiejąc się. Lotta poczuła się oburzona.
- Ja mam tu poważny problem, a ty się śmiejesz! – minęła jeszcze chwila zanim mężczyzna się uspokoił. Ostatecznie widząc naburmuszoną twarz swojej rudowłosej przyjaciółki, odetchnął kilka razy dla uspokojenia i spytał.
- Dobrze, przepraszam, a teraz opowiedz mi wszystko od początku. - kobieta opowiedziała mu całą historię. Aleks przez te lata prawie codziennie błagał ją, by wzięła z nim ślub, tak, że w końcu osaczona i zdesperowana, zgodziła się.
Niestety Marcin nie potrafił pomóc Lotcie. Sam był w szczęśliwym związku
małżeńskim. Rok wcześniej wziął ślub ze swoim ukochanym Antonim.
Adoptował również (bez wiedzy ukochanego) dwójkę dzieci, Genowefę i Jamesa.
Początkowo ukochany był wściekły. Antoni tak naprawdę nigdy nie planował dzieci.
Nie po to był gejem, żeby bawić się w odchowywanie maluchów.
Co prawda, był gotów podjąć się tego wyzwania zwłaszcza z Marcinem u boku, ale ten nie raczył nawet z nim o tym porozmawiać!
Prawdą jednak było, że Marcin zawsze był takim… wolnym duchem.
To właśnie dlatego Antoni się w nim zakochał.
Patrząc na niego w pozie pełnej skruszenia, nie mógł się na niego dłużej gniewać.
Stało się więc tak, jak różowłosy się spodziewał.
Pokochał dzieci całym sercem.
W takiej sytuacji, Marcin po prostu nie mógł dać Lotcie innej rady.
Powiedział, by słuchała głosu serca.
Jednakże niewiele jej to pomogło, zważywszy na fakt, że nigdy nie podejrzewała się o posiadanie tego organu.
Następnego dnia w uroczej posiadłości najlepszego przyjaciela Aleksandra, miał się odbyć ślub.
Charlotte stojąca w swojej krwiście czerwonej sukni, na tle promieni słońca robiła na zbierających się wokół gościach piorunujące wrażenie.
Kiedyś okoliczni chłopcy porównywali jej urodę do królowej z innego kraju. Dziś nikt nie pokusiłby się o takie stwierdzenie. Każdy kto był na tyle odważny (lub głupi) by spojrzeć jej w oczy, zdecydowanie stwierdziłby, że wyglądała jak bogini zemsty czekająca tylko, by zebrać swe żniwo.
Kobieta nie zwracała uwagi, na pełne zainteresowania spojrzenia przybyłych.
Nie była typem niewiniątka w białej sukni. Zdecydowanie nie była też dziewicą i nie zamierzała udawać, że jest inaczej.
Oczywiście starsze panie z rodziny Aleksandra, nie omieszkały skomentować tego faktu.
Nie mogły jednak wybrać sobie gorszego celu swych obelg.
Lotta zdecydowanie miała w głębokim poważaniu, to co mówią i myślą o niej.
Tuż przed rozpoczęciem się ceremonii, kobieta postanowiła jeszcze raz porozmawiać Aleksem.
- Aleksandrze… - zaczęła i chwyciła go za rękę, delikatnie zmuszając go, by spojrzał na nią. - Ten ślub… Nie wiem czy to dobry pomysł. Ja i ty… my chyba nie pasujemy do siebie. - mężczyzna spojrzał na narzeczoną oczyma pełnymi zdziwienia. Uśmiechnął się jednak i ścisnął jej dłoń mocniej.
- Bzdura! – powiedział z pewnością malującą się na jego twarzy. - Ja cię kocham, mamy razem wspaniałe dziecko. Czego więcej nam potrzeba? – kobieta westchnęła. „Czyli to, czy ja cię kocham nie ma znaczenia? Od razu mi ulżyło.” – pomyślała, jednak patrząc w jego ciemne oczy i czując ciepło jego dłoni. W jakiś sposób poczuła, że może to małżeństwo ma jednak jakiś sens?
Nagle obróciła lekko głowę i zobaczyła uśmiechającą się do nich Anastazję.
Od razu zrobiło jej się lżej na sercu.
Zrobi wszystko, by jej mała córeczka była szczęśliwa, nawet, jeśli oznacza to ślub bez większych uczuć.
Po zakończonej ceremonii goście ruszyli w stronę stołów na weselny poczęstunek Charlotte jednakże, wciąż miała zbyt ściśnięty ze zdenerwowania żołądek, by być w stanie cokolwiek przełknąć.
„Więc od teraz jestem żoną, a on moim mężem.” Rozmyślała wychodząc z budynku, by się trochę przewietrzyć. To wszystko wciąż było dla niej zupełnie nowym doświadczeniem.
Była z Aleksandrem już sześć lat, ale tak naprawdę nie do końca.
Przez ten czas Aleks dużo podróżował.
Musiał dopilnować rodzinnych interesów w tak wielu miejscach na świecie, że kobieta już straciła rachubę.
Wyglądało to tak, że na każdy miesiąc spędzony z nią i Annie, spędzał pół roku gdzieś poza krajem.
Z drugiej strony, gdy przyjeżdżał… Powiem tylko, że dla Lotty, były to bardzo przyjemne chwile.
Nagle kobieta zauważyła w tle znajomą sylwetkę. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech, ruszyła w stronę mężczyzny.
- Hej Ian! – zawołała, gdyż ten był odwrócony do niej tyłem. – Jak leci? Przez ten wasz wyjazd z Odie na wakacje dawno się nie widzieliśmy! Właściwie, to myślałam, że już nie przyjdziecie. – Ian również się uśmiechnął i chciał coś odpowiedzieć, ale muzyka zaczęła grać na tyle głośno, że zagłuszyła go. - Co? – spytała Lotta. Spróbował powtórzyć głośniej, ale kobieta dalej go nie słyszała. - Może przejdźmy w jakieś cichsze miejsce! – powiedziała i pokazała mu na migi, co ma na myśli. Mężczyzna kiwnął głową i ruszyli.
Udali się na piętro domu weselnego i wyszli na taras.
Kobieta uśmiechnęła się zaczepnie do mężczyzny.
- To co u ciebie słychać? Mam nadzieję, że nie przyszedłeś na moje wesele znów kogoś podrywać? – rzekła i mrugnęła do niego. Ian zaśmiał się.
- Daj spokój Lotta. Zresztą sama dobrze wiesz, że nawet nie miałbym na to szansy skoro przyszedłem tu z…
W tym momencie na taras wbiegła zdyszana i lekko czerwona na policzkach po biegu Odie. Kobieta zerknęła na siostrę i męża, po czym zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- CHARLOTTA! Co ty tu niby robisz sama z moim mężem?! Podrywałaś go?! Na pewno podrywałaś! Widziałam! Całowaliście się tak?! Zgadałam?! Zgadłam! O nie! Dlaczego?! Jesteś moją siostrą! Jak mogłaś! Zniszczyłaś mi życie! Nienawidzę was! Teraz czeka mnie rozwód! Muszę sobie znaleźć prawnika, ale gdzie?! A ja chciałam mieć z tobą więcej dzieci bydlaku!
- Odie… - dokończył mężczyzna i zerknął na żonę, która dalej mówiła swoją litanię.
Gdy kobieta umilkła na chwilę, by zaczerpnąć powietrza. Lotta wybuchła gromkim śmiechem.
- Oj Odie, nie zmieniłaś się ani trochę. – brunet postanowił wykorzystać swoją szansę, gdyż zdezorientowana szatynka na chwilę umilkła i rzekł.
- Odie kochanie, przecież ci już tłumaczyłem milion razy. Jesteś dla mnie najważniejsza i… - próbował łagodzić, ale wtem czarnowłosa znowu wybuchła.
- A dlaczego tak nagle jej bronisz?! – wykrzyknęła i wskazała palcem na siostrę. - Poza tym, nawet nie próbuj! Ja już wiem do czego jest zdolna moja siostra!
Tak naprawdę, Lotta miała z całej sceny niezły ubaw. Sama już nie wiedziała, czy bardziej bawi ją skruszony Ian skomlący, niczym mały piesek York z podkulonym ogonem. Czy jej agresywna siostra – rottweiler. Zdecydowanie, dominująca samica w stadzie. Ponieważ Lotta zawsze lubiła dokuczać swoim siostrom. (Zwłaszcza Odie, gdyż Tiane trudniej było wkręcić) Postanowiła nieco się z nią podroczyć.
Zwróciła się do Iana z pełną skruchy miną i spuściła wzrok, nagle jakby zawstydzona.
- Ian, może jednak powinniśmy jej powiedzieć?
- Co powiedzieć?! – wrzasnęła Odie. Brunet spojrzał z przerażeniem na szwagierkę, a widząc w jej oczach złośliwe iskierki, westchnął pokonany.
Tego dnia stwierdził to z całą pewnością. Nie znosił sióstr swojej żony!
Następne pół godziny zeszło mu na tym, by przekonać Odie, że Lotta tylko żartuje. Sama kobieta nie ułatwiała mu tego, co chwila dodając komentarze w stylu „Ależ Ianku jak możesz!” „Ostatnim razem w sypialni mówiłeś coś innego.” i tego typu rzeczy. W końcu kobieta uznała, że już dość wymęczyła biednego chłopa i przyznała się, że Ian faktycznie nie kłamie. O dziwo w jej słowa, Odie uwierzyła od razu. Takie właśnie były siostry Swan.
Mimo wszystko ufały sobie bezgranicznie. (Przynajmniej zazwyczaj.)
Po tym wszystkim Charlotte wymknęła się po cichu.
Uznała, że lepiej się zmyć, zanim Odie przypomni sobie jak podrywała jej (wtedy jeszcze niedoszłego chłopaka) na poprzednim weselu – Tiany.
Ian porwał żonę w objęcia, nim ta zdążyła zadać kolejne pytania.
Oddalając się, kobieta wciąż myślała jak to możliwe? Jak ktoś taki jak Ian z podrywacza, który uważał, że może mieć każdą, nagle zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i teraz płaszczy się do stóp jej siostry, by ta chociaż na niego spojrzała milszym wzrokiem.
Czy miłość, aż tak ogłupia?
„To straszne!” pomyślała, jednak gdy tylko wyobraziła sobie płaszczącego się przed nią Aleksa, uśmiechnęła się szerzej. „Chociaż… może jednak nie tak bardzo.”
Impreza trwała w najlepsze. Marcin świetnie się bawił, gdy wtem przy barku dostrzegł swojego byłego chłopaka Krzysztofa. Postanowił się przywitać, gdyż Marcin każdego traktował jak najlepszego przyjaciela, nawet swojego byłego. Okazało się, że on również niedawno wziął ślub i jest w szczęśliwym związku.
- Naprawdę? Gratulacje stary! A co z dziećmi? Planujecie jakieś? – spytał z zaciekawieniem. Krzysztof pokręcił głową.
- Na razie nie. Ja bym chciał ale mój partner…
- W takim razie zrób tak jak ja! – wykrzyknął różowowłosy nie czekając na dalszy ciąg zdania - Poczekaj, aż pójdzie do pracy i wtedy zrób mu niespodziankę i adoptuj! – Krzysztof spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Poza tym, adopcja jest taka szybka?! Nigdy bym nie przypuszczał! – dziwił się Krzysztof.
(PS. Przepraszam za ten kryształek, to stare zdjęcia, gdy nie przykładałam się do ich robienia)
Tymczasem Anastazja, skorzystała z okazji i postanowiła pogratulować ojcu małżeństwa.
Była naprawdę szczęśliwa, że jej rodzice zdecydowali się na ślub.
Do tej pory, niby byli razem, ale żyła bardziej tak, jakby byli po rozwodzie.
Tydzień w jednym domu, tydzień w drugim. Zazdrościła swoim kuzynom Diablo i Rayowi.
Oni mieli normalny dom, nie to co ona. Jednak wszystko się zmieni! Dziewczynka mocno wierzyła, że od teraz on, ona i mama będą prawdziwą rodziną!
- Obiecuję kwiatuszku, że tak będzie. – powiedział Aleksander, mocno ściskając córkę.
- A teraz… widziałaś gdzieś może mamę? – spytał, jednak Anastazja nie miała pojęcia gdzie podziewa się Lotta. (Choć ja chyba mam pomysł co robiła w tej chwili. xD)
(Ten siwy gość bez spodni po prawej… Ech.) (To Kaleb jak coś xD)
Charlotte bardzo długo myślała o Odie i Ianie. O tym jak bardzo można się dla kogoś zmienić. Wiedziała jednak, że to nie Ian zmienił się dla Odie.
Oni oboje zmieniali się po trochu dla tej drugiej osoby, ale bynajmniej nie dlatego, że nie akceptowali się takimi jakimi byli.
Po prostu każde z nich, wprowadziło w serce tej drugiej osoby, po trochu cząstki swojej duszy.
Nie mogli być tacy jak wcześniej, gdy byli samotni, ponieważ teraz, byli jednością.
W końcu kobieta podjęła decyzję. Tyle lat już żyła samotnie. Od tamtego czasu ani razu… Nie, nie chciała o nim myśleć.
Od teraz, będzie patrzeć w przyszłość. Jeśli coś takiego jak miłość istnieje, to była tego pewna.
Może jej doświadczyć jedynie z Aleksem, ale tylko wtedy, gdy postanowi oddać mu część swojej duszy i to tylko jemu.
Następny tydzień, kobieta spędziła spotykając się ze swoimi kochankami.
Pokrótce tłumaczyła im, że „Miło było, ale się skończyło.”
Tak, Lotta nie była niewiniątkiem. Gdy Aleks wyjeżdżał, czuła się samotna.
Wciąż mówiła sobie, że to nie ma znaczenia. Przecież tak naprawdę nie weźmie z nim ślubu.
A Aleks, to przecież tylko mężczyzna. Taki jak wszyscy… taki jak on.
Gdy była na spotkaniu z ostatnią ze swych ofiar. Niespodziewanie zrozumiała, że nie jest już taka jak kiedyś. Te długie zaręczyny z Aleksem, zmieniły ją. W każdym z tych mężczyzn, nie widziała ich… widziała Aleksa.
Wciąż też myślała o Anastazji, czy zjadła już obiad? Odrobiła lekcje?
Jak kiedyś mogła wieść takie życie? Spotykając się z mężczyznami, których nie lubiła, których imion już nawet nie pamięta?
- Wszystko w porządku? – spytał właśnie mężczyzna, siedzący naprzeciwko niej.
Kobieta zorientowała się, że jego imienia również nie zna. Poczuła się nagle strasznie… głupio.
- Wybacz, ale muszę lecieć. – spojrzał na nią zdziwiony.
- Dokąd? – kobieta uśmiechnęła się lekko.
- Zobaczyć, czy to wszystko ma sens. - rzekła i pognała przed siebie.
KONIEC ODCINKA 9
Ciąg dalszy nastąpi...
Jeszcze Bonus:
Gdzie naprawdę była Lotta, gdy podczas wesela się zgubiła?
Naprawdę się zgubiła!
A tu kilka oryginalnych tekstów. Musicie przyznać, że troszkę je zmieniłam.
Oczywiście Charlotte to… Charlotte… gdy tylko ceremonia dobiegła końca, a goście ruszyli
na parkiet, wypatrzyła w tłumie pewnego przystojnego, samotnego pana. Nie mogła pozwolić
by podpierał ściany… a na pewno nie sam
- Hej przystojniaku, może skoczymy zaszaleć… na parkiecie?
- (Kurde! Znowu zapomniałam, że to mąż Odie!) Emm… co ty gadasz Odie? Ja i twój mąż?
Daj spokój…
- Odie kochanie, przecież ci już tłumaczyłem, że jesteś dla mnie najważniejsza i… - próbował
łagodzić Ian, ale Odie wiedziała swoje!
- Nigdy więcej żonatych facetów! Mężatki są straszne! Ale zazdrosne mężatki to prawdziwe
potwory!!!
Dziękuję za uwagę