Hej wszystkim!
Mam nadzieję, że relacja nie jest za długa, ale oświećcie mnie, jeżeli jest. Spróbowałam też trochę wszystko uszczegółowić, ale nie wiem, jaki jest efekt...
Galcia pisze:To już jest szczyt szczytów, umarła chyba połowa bohaterów
Racja, Galcia, nie pierwszy i nie ostatni raz
Lenna pisze: Mara to pokolenie siódme?
W takim razie ja chcę poznać jeszcze wcześniejsze losy bo to jest super!!!
Lenna, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś to wstawić, ale trochę tego będzie
Lenna pisze:Ale ciekawi mnie, jakim cudem możesz ogarnąć tylu Simów - oni mieszkają w różnych domach i ty przełączasz się między rodzinami (zmiana aktywnej rodziny)? Czy może to jest jako 1 rodzina? To mój odwieczny problem w trójce
Nie wiem, jak mam bardziej rozgałęzić rodzinę, bo mi się w domu nie mieszczą <_<
Ogarnąć, jest trudno, ale idzie przywyknąć... Wszyscy mieszczą się w jednym domu, nieraz po kilkunastu Simów. Mam dwa mody: MC i Woohooera - chyba edycja w ustawieniach obydwu sprawiła, że jakoś nie mam ogranicznika, że może być maksymalnie ośmiu Simów, nawet, gdy starają się o dziecko.
A teraz relacja...
"Żono, pomyślałem sobie... Nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Nie śpimy razem, nie rozmawiamy. Łączy nas tylko córka. Czy naprawdę nie zechciałabyś tego zmienić?"
Kaya milczała, ale w tej chwili zżerały ją wyrzuty sumienia w związku z Davym. Była w nim po uszy zakochana, ale to Sebastian był jej mężem. Co robić?
"Moglibyśmy, na przykład, spędzić ten wieczór i noc razem, poznać się trochę, być prawdziwym małżeństwem..." nie dawał za wygraną książę.
Kayę skręcało na myśl o spędzeniu nocy nie z tym, z kim chciałaby, ale przełknęła dumę i zgodziła się na taki wspólny wieczór, bo bardzo chciała zagłuszyć sumienie po ostatnich wydarzeniach...
Dla równowagi psychicznej kobitki postanowiły wyjechać na urlop. Lily Rose i Kaya chciały pokazać Sidney i Gwieździe miejsce, gdzie dorastały - Sunlit Tides.
"Nie przejmuj się Tristanem. Znajdziesz kogoś lepszego!"
"I tak by prędzej czy później do tego doszło, Gwiazdo!"
"Nie jest ciebie wart!"
"Ale tak bardzo chciałabym, żebyśmy byli razem... Jak on mógł?! I Carlotta... Czuję się zdruzgotana... Wy tego nie rozumiecie, macie wspaniałe, kochające się rodziny..."
"Nie zgodzę się. Lily Rose jest wdową, zupełnie samą, a ja mam problemy małżeńskie!..."
...i to poważne!
"Nie, tylko nie to... Nie mogę być w ciąży, te ostatnie wymioty i obżarstwo i nudności i senność i zdenerwowanie i za małe ciuchy i płaczliwość to pewnie zbieg okoliczności..."
Kaya starała się nie wpadać w panikę. Mogło być to przecież dziecko Sebastiana... Jej przyjaciółki były bardzo pomocne i robiły wszystko co mogły, byleby ją rozluźnić, nie zostawiały jej samej.
Tymczasem do Gwiazdy zadzwonił jakiś obcy numer... "Gwiazdo? To ja, Tristan... Bałem się, że nie odbierzesz, gdybyś zobaczyła mój numer... Chcę ci powiedzieć, że cię bardzo kocham. Dopiero teraz to wiem na pewno. Nie zasługuję na ciebie, ale błagam o jeszcze jedną szansę... Chcę naprawdę się zmienić, ale daj mi ostatnią szansę!..."
Gwiazda się rozłączyła i resztę wyjazdu zachodziła w głowę, co począć...
Tymczasem w domu: Tristan postanowił się diametralnie zmienić. Nie wiedział, co takiego jest w Gwieździe, że chciał zasłużyć na tę niewinną dziewczynę. A może po prostu dojrzał? Na początek wyjaśnił kilka zawiłych romansów i przeprosił parę Simek - nie obyło się bez rzucania inwektywami i telefonami...
Potem pojednał się z córką.
Nie zapomniał też o Artemisie, którego obiecał wspierać. Artemis jednak niechętnie podszedł do ojca i w głębi duszy czuł wciąż do niego silną nienawiść.
A na końcu...
"Co ty tu robisz?"
"Jak to: co? Tęsknię."
Gwiazda czując, że będzie tego żałować, wybaczyła Tristanowi. Zrobiło jej się żal Sima, chociaż nie do końca wierzyła w to, co mówił i zaryzykowała...
Urlop się skończył i cała piątka wróciła do Sosnowego Dworku, akurat na urodziny Pretensjonaty, na które księżniczka zażyczyła sobie mnóstwo różowych balonów i do ostatniej chwili sprawdzała, czy wszystko idzie tak, jak chciała. Jako że jej dziadkowie od strony ojca już nie żyli, a ciotka Franciszka była nieosiągalna, w imprezie brała udział wyłącznie rodzina mieszkająca w Dworku.
Kaya, niestety, w trakcie urodzin własnej córki musiała się zmyć, żeby urodzić samotnie w swej sypialni małego braciszka Pretensjonaty. Cały dzień miała skurcze porodowe, ale nie chciała się przyznawać, żeby nie psuć urodzin swojej księżniczce.
"Bardzo się cieszę, Kaya, że urodziłaś mi syna. Chodzi przecież o przedłużenie mojego szlachetnego nazwiska. W testamencie mej matki są wyraźne wytyczne w kwestii imienia..."
"O nie, znowuż?"
Malec dostał szumne, książęce imię - Kaspian. Kaya pociła się w trybie ciągłym na myśl o tym, co się okaże, gdy mały dziedzic rodu Vanderburg dorośnie...
"Tristan wygrał darmowe wakacje. Ekhem, tylko dla dorosłych. Bądźcie grzeczni i nie wysadzajcie rezydencji, żebyśmy po powrocie nie musieli przeczesywać pól w poszukiwaniu klamek, deski sedesowej i innych części dachu"
"Oj, mamo, mówisz, jakbyś nigdy nie była młoda..."
"I żadnych imprez! A poza tym, co miał znaczyć ten komentarz? Nie jestem już, według ciebie, młoda?!"
Tamara postanowiła nie odpowiadać, bo bardzo chciała dziś zobaczyć wieczorynkę i iść spać w jednym kawałku.
Kiedy dorośli odpoczywali w bliżej nieznanym miejscu, dzieciaki były, generalnie mówiąc, grzeczne. Starsze, czyli Artemis i Pretensjonata, opiekowały się młodszymi i małym Kaspianem. Postanowiły jednak nieco zboczyć z grzecznej ścieżki i zrobić imprezę urodzinową Jamesowi i Tamarze. Oczywiście we własnym, ekskluzywnym gronie, bowiem młode pokolenie, w przeciwieństwie do ich rodziców, nie zadawało się z dzieciakami z miasta, trzymały się razem.
Nastolatki zjadły upieczony własnoręcznie tort na tarasie...
...i poszły się bawić do bawialni
Tamara dostrzegła, że pomiędzy Pretensjonatą i Jamesem coś się dzieje. Postanowiła taktownie się wycofać i przelać swój smutek na płótno, stojące u niej na balkonie. Kochała malować i była w tym świetna.
Artemis zauważył jej zniknięcie, więc udał się na własny balkon, który był akurat nad balkonem Tamary.
"Coś się stało, Tamara?"
"Nic konkretnego, chciałam pobyć sama... Czy nie sądzisz, że pomiędzy Jamesem i Pretensjonatą coś jest?"
"Eee... Chyba nie, nie wydaje mi się..." Artemis czuł, że inna odpowiedź byłaby dla Tamary niemiła.
"To ja od zawsze byłam jego najlepszą przyjaciółką. I wiesz, byliśmy jak bliźnięta... Zresztą, nieważne, to nie ma sensu..."
"Tamaro, a to nie jest tak jakby twój wujek?"
Odpowiedziało mu milczenie.
"Wiesz... Jeśli James zaniedba od dziś waszą odwieczną przyjaźń, to zawsze możesz porozmawiać ze mną. Jestem tak obojętny dla świata, że, w przeciwieństwie do ciebie, nikt nigdy nie rzucił mnie dla innego przyjaciela, bo i kto. Zawsze więc znajdę czas na pogawędkę..."
Krótko po powrocie dorosłych Kaspian miał pierwsze urodziny. Trudno ukryć fakt, że był niepodobny do Sebastiana jak tygrys do paprotki, ale książę Vanderburg kochał synka mimo tego...
Wreszcie nadszedł ten piękny dzień i Gwiazda stała się panią Tristanową Ćwirową, jak to sobie ongiś marzyła
Cała rodzina życzyła dobrze młodej parze. Nawet Teresa przyszła na ślub ojca i nowej macochy (w tle widoczny bardzo interesujący błąd, mianowicie zbugowane okna, ale ciii!... oni je po prostu otworzyli, żeby przewietrzyć
).
Jaka matka, taka córka
Pretensjonata i James nieśmiało zerkali na siebie podczas tańca, a za nimi Rose próbowała zapoznać się z siostrą przyrodnią, Teresą, która uznała ubranie sukienki na ślub ojca za zbyt mainstreamowe.
Artemis i Tamara zaprzyjaźnili się od rozmowy na balkonie i teraz bawili się na weselu razem.
Przyjaciółki gratulują Gwieździe i życzą przede wszystkim cierpliwości do męża. No i cieszą się, że wreszcie zamieszkają razem
Po wszystkim Artemis, Pretensjonata, James, Tamara i Rose wymknęli się do chatki przy jeziorze, by kontynuować imprezę we własnym gronie.
Nie ma to jak świętować własne urodziny frontem do sedesu
James i Pretensjonata wyraźnie się polubili...
...a i Artemis polubił Tamarę. Była pierwszą, dla której wydawał się być ważny, no może z wyjątkiem Silke. A Tamara tymczasem myślała o Jamesie...
...który chyba nie miał szans się odwzajemnić
Tymczasem cztery przyjaciółki dzielnie świętowały zamążpójście Gwiazdy i urodziny Sidney w ulubionym klubie
Gwiazda napawała się zwycięstwem nad losem biedaczki z malutkiej chatynki i czuła, że życie dopiero nabiera barw. Jej ukochany był jej mężem, mieszkała w pięknej sypialni, a jej córka wreszcie miała ojca. No i Gwiazda nie musiała pracować, jeżeli nie chciała.
Rose czuła się nieco nieswojo w gigantycznym, nowym mieszkaniu. Wreszcie miała własny pokój (który podarowała jej Kaya, z przymusu przeprowadzając się do sypialni Sebastiana), no i rodzice wreszcie byli razem. Wszystko wskazywało na to, że jej życie zupełnie stanęło na głowie.
Pomiędzy małżeństwem Vanderburgów trwało specyficzne milczenie. Każde z nich zastanawiało się w samotności, jak to dalej będzie. Kaspian zasiał tylko ferment, chociaż był bardzo kochany przez rodziców.
Kaya i Lily wreszcie wkroczyły w dorosły wiek. Kaya była załamana swym życiem osobistym, ale miała dwójkę wspaniałych dzieci i wysoką gażę w karierze aktorki. Lily Rose wciąż nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby ponownie wyjść za mąż, za to całe nadzieje pokładała w jej oczku w głowie, czyli Jamesie.
Rose znalazła wyjątkowo przyjemnym nieustanne łażenie do pokoju dziecięcego i zajmowanie się Kaspianem. Zapragnęła mieć jak najszybciej własne bobasy...
...ale póki co jej zmartwieniem było nieustanne, niekontrolowane tycie.
Z okazji urodzin Kaspiana rodzinka wybrała się na basen. Było gorąco, jeden z ostatnich dni lata.
"Wujku, popływaj z nami! Jest tak gorąco! Czemu stoisz w pełnym umundurowaniu?"
"Dziś mój syn wkracza w wiek szkolny, mam obowiązek zachowywać się przy nim godnie i stosownie, by go nie zrazić!"
Tamara ukradkiem spojrzała na małego Kaspiana, bawiącego się gdzieś pod parasolem, którego obecnie obchodziło jedynie zjadanie własnej piąstki.
Upały sprzyjają romansom...
...oraz szalonym decyzjom! Artemis wyciągnął pierścionek
z powietrza i klęknął, nie zważając na gapiów.
"Nigdy nie miałem tak drogiej mi osoby... Bądź moja na zawsze!"
Po powrocie z eskapady Tamara nie mogła się z oczywistych powodów skupić na lekcjach.
James obecnie dyndał gdzieś na dnie jej świadomości, prawie niedostrzegalny.
"Nasza malutka córeczka jest już zaręczona..."
"To nie znaczy, Sunset, że czuję się staro! Chodź tu, ty mój zimnokrwisty przystojniaku!"
"Potem, Sidney, chyba podali już tort urodzinowy Kaspiana..."
Kaspian wyczuwał dziwne spięcie między rodzicami. Byli zbyt zajęci własnymi problemami, by się nim jeszcze przejmować. Miał wszystko, oprócz uwagi rodziców. Jedyną osobą, z którą spędzał czas, była Rose, ale i ona czasem zajęta była własną wagą (swoją drogą Kaspian tego nie ogarniał, w końcu bycie sferą musi być zabawne...). Młody książę Vanderburg dużo spędzał czasu przy komputerze, znalazł nawet jakąś znajomą na czacie, przedstawiającą się jako Emma25Goth i dużo z nią rozmawiał...
Dzień po urodzinach Kaspiana dorosła także Rose.
"Dobra, uśmiech numer osiem i udawaj, że nie zastanawiasz się, ile jest w tym kalorii!..."
Tego samego dnia miał urodziny również Sebastian. Ciężko znosił myśl o tym, że wkrótce przeminie...
Lato dobiegało końca. Rodzina postanowiła przywitać jesień falami gorąca i wybrali się do Egiptu. Mieli tam kupiony dom letniskowy, kupiony jeszcze przez Mortimera Ćwira osobiście. W Hidden Springs został jedynie Sebastian, który nie chciał nigdzie lecieć i Kaspian, który z kolei nie chciał nigdzie lecieć, skoro Sebastian nie leci.
"Ech, znowu ukrop z nieba..." Sunset pogodził się z ciężkim losem i popędził za rodziną do domu, zastanawiając się, czego innego właściwie spodziewał się po wyjeździe do Egiptu.
Rose wskoczyła od razu w sportowu ciuszek.
"Muszę schudnąć... Muszę schudnąć... Muszę schudnąć... Żadnych falafeli i innych takich... Czemu jestem taka gruba?! Ale nie, już niedługo... Będzie ze mnie fit dziunia, zobaczycie wszyscy..."
Sunset pracował nad kolejną książką w egipskich ciemnościach równie egipskiej posiadłości...
A cała reszta poszła się bawić nad przydomowy basen
Tylko Artemis nie był z nimi: z pogardliwym uśmieszkiem stwierdził, że poszukiwanie przygód w piramidach jest lepsze, niż smażenie się na słońcu.
"Nie uważasz, że mój James i twoja Pretensjonata wyglądają razem uroczo? Cieszę się, że są razem!"
"Pewnie mój mąż będzie miał w planach wydać ją kiedyś za księcia... Ale, chociaż James nie ma szlacheckiego nazwiska, to ma jednak szlacheckie geny. Skoro się kochają, niech tak pozostanie, nie wydam jej na siłę za mąż, jak moja matka mnie..."
"Miło byłoby dożyć do ich ślubu, nie? Są tylko kuzynami, takie pokrewieństwo jest dopuszczalne, prawda?"
Cała rodzina się ładnie opaliła i razem spędzali czas wewnątrz, gdy już zrobiło się zbyt gorąco.
Tylko Kaya wciąż zachodziła w głowę, jak powiedzieć panom, który z nich jest ojcem Kaspiana.
Rose padła plackiem na piach pustyni po tym, jak okrążyła trzy razy Egipt w gonitwie za idealną sylwetką.
"Ale mnie to zestresowało... Może mała egipska przekąska na poprawienie nastroju?"
"Mmm, piękny papirus, warto było tu przyjść!"
Po spotkaniu z lokatorem zwiedzanej piramidy Artemis nie czuł się najlepiej... Ruszył do domu z niejasnym poczuciem zagrożenia...
A tymczasem cała rodzina odwiedziła targ.
"Sunset, dlaczego ty się, do jasnej ciasnej, wcale nie opaliłeś!?"
"Cóż, Sidney, jakby ci to... Nie byłem na słońcu?"
Tamara, spalona na wiór, stała za matką i słuchała rozmowy, żałując, że i ona nie postąpiła jak ojciec.
Wszyscy poszli już spać, gdy Artemis wśliznął się do sypialni Tamary.
"Hej, moja piękna!"
"Gdzie byłeś cały dzień? Martwiłam się..."
"nieważne... Teraz jestem z tobą. I już tak pozostanie."
Przynajmniej dzisiaj w nocy