Proszę bardzo, następny kawałek życia Punkcików:
Piątek, Dzień Wypoczynku. Cały Simowy świat się leni i ma wolne od pracy. Lucky Mama i Glenda zostawiły przyklejonego do telewizora Henryka pod opieką Łapy i pojechały na Festiwal Lata.
Glenda oczywiście znowu odwalona nie tak, jak powinna - założyła strój odświętny. Że też jej nie było szkoda tekiej ładnej sukienki do walki z matką na balony wodne...
Ewunia, która oberwała balonem: - Auu, córka, masz cela!
Potem ona rzucała.
Lucky Mama: - Noo, teraz ty będziesz miała mokre majtki!
Glenda: - Zobaczymy!
Wykazała się refleksem - chyba zależy jej na sukience
Glenda: - Tere fere, mamo! Chybiłaś!
Potem, już w normalnych ciuchach, Glenda zamarzyła o pięknej opaleniźnie z maszyny, jako że taka naturalna od leżenia plackiem na kocu pojawia się zbyt wolno...
Niestety, tutaj zadziałała jej cecha Pechowiec i...
Glenda: - No żesz w mordę jeża! Pół na pół mnie opaliło! I jak ja się teraz ludziom na oczy pokażę!
Potem znowu odstrzeliła się w strój odświętny i zaczęła jeździć na wrotkach. Skupia się na tym bardzo, gdyż niezbyt dobrze opanowała tę umiejętność...
Z koleżanką z klasy, imienia nie pamiętam, która umie jeździć tak samo, jak i ona...
Wiadomo, jak to się skończyło przy kiepskich umiejętnościach obu dziewczyn i Glendowym pechu
A potem jeszcze jednego orła wywinęła Glenda jeżdżąc samotnie.
Lucky Mama w tym czasie nie próżnowała - wzięła udział w konkursie jedzenia hot-dogów...
...i wygrała.
Potem i ona skorzystała z kapsuły opalającej, nie wiadomo tylko, po co, jest ciemnoskóra od urodzenia
Niestety, przy kapsule ktoś majstrował i Ewunia wyszła z niej szaro-sina.
W tym czasie Henryk dostał nagłe wezwanie do pożaru na drugi końcu miasta.
Wozem strażackim przez Barnacle Bay... przejechał nawet obok parku, w którym jego zona i córka bawiły się w najlepsze.
Udana akcja gaszenia pożaru.
Glenda (tym razem okutana w strój zimowy) i Ewa postanowiły jeszcze zagrać w piłkę...
Glenda: - No, szykuj się, mamo!
Ewa: - Dajesz, córka!
Koko, koko, Glenda spoko...
... piłka leci hen wysoko!
Ale Ewa obroniła...
Wieczorny powrót Ewy, która odzyskała już normalny kolor skóry, oraz Glendy już bez połowicznej opalenizny, do domu. Widać ,że dobrze się bawiły.
Glenda zadzwoniła do Fawn.
Glenda: - Wiesz co, trąba jesteś, że nie chciałaś z nami iść! Bawiłyśmy się świetnie!
Napisała też smsa do tej koleżanki, z którą zaliczyła wywrotkę na wrotkach...
Po kolacji rodzina zebrała się na tarasie. Henio poprawiał kondycję na bieżni...
...a Glenda i Lucky Mama grały w rzutki.
Glenda: - Dajesz, mamuśka, dajesz!
Lucky Mama: - Cicho, muszę się skupić.
Potem celowała Glenda.
Glenda: - Kuźwa, zeza mam, czy jak...
Mam nadzieję, że tyle wystarczy tym razem