Rodzina Punkcik-Landgraab - Żegnaj, studenckie życie!
Żegnaj, studenckie życie!
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Profesja strażaka wydaje się taka ekscytująca! Muszę kiedyś ją u siebie wypróbować, bo na Twoich zdjęciach wygląda to wszystko bardzo zachęcająco.
Dobrze, że roztargniona Ewa ma męża strażaka, który w razie czego od razu potrafi zająć się płomieniami w kuchni. I w pracy sobie też nieźle radzi. Szkoda tylko, że reszta ekipy taka ślamazarna, haha.
Dobrze, że roztargniona Ewa ma męża strażaka, który w razie czego od razu potrafi zająć się płomieniami w kuchni. I w pracy sobie też nieźle radzi. Szkoda tylko, że reszta ekipy taka ślamazarna, haha.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Dziękuję za komentarze
*****
Kolejna relacja.
Ewunia spędziła dzień wolny od pracy w szlafroczku. Teraz pichci obiad, bo mąż i córka zaraz wrócą.
Lucky Mama: - Smacznie, nowo, odlotowo...
Zwykły, rodzinny wieczór...
Rodzinny obiad.
Łapa wcina chrupki aż wióry lecą i hurgot słychać.
Glenda jak zwykle - ubrana nie w to, co trzeba. Teraz pada deszcz, jest jesień, a ta odwaliła się w strój kąpielowy.
Glenda: - Tato, nie rozumiem tych zadań z fizyki, zerkniesz potem? Bo nie chcę potem głowić się przez cały weekend...
Henryk: - Pokażesz mnie to zaraz jak zjemy... ale to dziwne, że czegoś nie łapiesz, bo ty nigdy nie miewasz problemów z fizyką, chemią i matematyką...
Henryk: - No i tutaj wstawiasz tę wartość, a tutaj obliczasz z wzoru na siłę.
Glenda: - No dobrze, tato, ale jak ja mam wyliczyć to i to?
Henryk: - Ależ to proste, córeczko... to i to wstawiasz.
Glenda: - Faktycznie, łatwizna. Dzięki, tato.
Znudzona Łapa, podrzemując na posłaniu: - Fizyka, wzory, wstawiasz to, podstawiasz tamto... na co to im, psia kostka? Zjeść się nie da, kota też nie pogoni...
Lucky Mama: - Jak już skończysz z tymi lekcjami, Glenda, to może obejrzymy razem "Gotuj z Bellą"? Chciałaś ostatnio przecież...
Matka i córka zapatrzone w kanał kucharski. Glenda może nauczy się tego i owego, a Ewa podpatruje sztuczki szefów kuchni.
Glenda: - Nie wiedziałam, że można dodawać mrożonych poziomek, zamiast świeżych...
Lucky Mama: - A można, można... ja zawsze do takiego musu dodaję mrożone, bo świeże nie zawsze i nie wszędzie dostaniesz...
Psie wygibasy na posłanku.
A Henio, jak to Henio... wieczorny trening na bieżni...stara się o tę odznakę za 2000 km truchtem...
Glenda z Marcelem pod pachą.
Glenda: - No tak... jak już się dorobisz swojego Wymyślonego Przyjaciela, on w najmniej spodziewanym momencie zmieni się w lalkę i ło, tyle z tego masz...
Łapa i jej ukochana zabawa w obślinianie gryzaków.
Nasz rudzielec postanowił trochę pomęczyć swoje kochane psisko.
Glenda:- Łapa, zobacz, mam kijek!
Łapa, w myślach: - Kijek! Kijek! No rzuć kijek, rzuć, rzuć, przyniosę...
Łapa dopadła kijka.
Dumne psisko niesie trofeum do pańci.
Glenda: - Dobra Łapa, kochana, mądra psinka... jak pięknie kijek przyniosła.
I mizianko po brzuszku. Który pies tego nie lubi? To mnie się podoba w TS3 - że zwierzaki tak realistycznie się zachowują...
No i wypatrzyło psisko intruza. Małą wiewiórkę ziemną...
Łapa: - Mm? Coś ty za zwierz? Na kota za małe, na mysz za duże, no i mysz nie ma takiego futra i ma inny ogon... pachniesz też jakoś dziwnie.
Łapa: - Oj, bo się zdenerwuję. Wara od mojego domu. Bo ugryzę!
*****
Kolejna relacja.
Ewunia spędziła dzień wolny od pracy w szlafroczku. Teraz pichci obiad, bo mąż i córka zaraz wrócą.
Lucky Mama: - Smacznie, nowo, odlotowo...
Zwykły, rodzinny wieczór...
Rodzinny obiad.
Łapa wcina chrupki aż wióry lecą i hurgot słychać.
Glenda jak zwykle - ubrana nie w to, co trzeba. Teraz pada deszcz, jest jesień, a ta odwaliła się w strój kąpielowy.
Glenda: - Tato, nie rozumiem tych zadań z fizyki, zerkniesz potem? Bo nie chcę potem głowić się przez cały weekend...
Henryk: - Pokażesz mnie to zaraz jak zjemy... ale to dziwne, że czegoś nie łapiesz, bo ty nigdy nie miewasz problemów z fizyką, chemią i matematyką...
Henryk: - No i tutaj wstawiasz tę wartość, a tutaj obliczasz z wzoru na siłę.
Glenda: - No dobrze, tato, ale jak ja mam wyliczyć to i to?
Henryk: - Ależ to proste, córeczko... to i to wstawiasz.
Glenda: - Faktycznie, łatwizna. Dzięki, tato.
Znudzona Łapa, podrzemując na posłaniu: - Fizyka, wzory, wstawiasz to, podstawiasz tamto... na co to im, psia kostka? Zjeść się nie da, kota też nie pogoni...
Lucky Mama: - Jak już skończysz z tymi lekcjami, Glenda, to może obejrzymy razem "Gotuj z Bellą"? Chciałaś ostatnio przecież...
Matka i córka zapatrzone w kanał kucharski. Glenda może nauczy się tego i owego, a Ewa podpatruje sztuczki szefów kuchni.
Glenda: - Nie wiedziałam, że można dodawać mrożonych poziomek, zamiast świeżych...
Lucky Mama: - A można, można... ja zawsze do takiego musu dodaję mrożone, bo świeże nie zawsze i nie wszędzie dostaniesz...
Psie wygibasy na posłanku.
A Henio, jak to Henio... wieczorny trening na bieżni...stara się o tę odznakę za 2000 km truchtem...
Glenda z Marcelem pod pachą.
Glenda: - No tak... jak już się dorobisz swojego Wymyślonego Przyjaciela, on w najmniej spodziewanym momencie zmieni się w lalkę i ło, tyle z tego masz...
Łapa i jej ukochana zabawa w obślinianie gryzaków.
Nasz rudzielec postanowił trochę pomęczyć swoje kochane psisko.
Glenda:- Łapa, zobacz, mam kijek!
Łapa, w myślach: - Kijek! Kijek! No rzuć kijek, rzuć, rzuć, przyniosę...
Łapa dopadła kijka.
Dumne psisko niesie trofeum do pańci.
Glenda: - Dobra Łapa, kochana, mądra psinka... jak pięknie kijek przyniosła.
I mizianko po brzuszku. Który pies tego nie lubi? To mnie się podoba w TS3 - że zwierzaki tak realistycznie się zachowują...
No i wypatrzyło psisko intruza. Małą wiewiórkę ziemną...
Łapa: - Mm? Coś ty za zwierz? Na kota za małe, na mysz za duże, no i mysz nie ma takiego futra i ma inny ogon... pachniesz też jakoś dziwnie.
Łapa: - Oj, bo się zdenerwuję. Wara od mojego domu. Bo ugryzę!
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Och, Łapa. Uwielbiam tego psiaka. <3
I ta glendowa mina po rozczarowaniu wymyślonym przyjacielem - klasyka!
Mamuśka jak szczerzy zęby na tym zdjęciu - uroczo wyszła.
No a Henryk o formę musi dbać, w końcu jest strażakiem.
Bardzo fajna porcja fotek!
I ta glendowa mina po rozczarowaniu wymyślonym przyjacielem - klasyka!
Mamuśka jak szczerzy zęby na tym zdjęciu - uroczo wyszła.
No a Henryk o formę musi dbać, w końcu jest strażakiem.
Bardzo fajna porcja fotek!
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Naprawdę rodzinny wieczór Czuć ten klimat, cała rodzina w komplecie, no i nie mogło zabraknąć Łapy Łapa wygląda naprawdę uroczo, szczególnie jak leci z tym kijkiem xD
Glenda i jej mina
Glenda i jej mina
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Miły, rodzinny wieczór.
Glenda i jej mina <3 Chyba zna ją każdy, kto śledził losy rodzinki na starym forum.
Uwielbiam Łapę, to taki świetny piesek.
Glenda i jej mina <3 Chyba zna ją każdy, kto śledził losy rodzinki na starym forum.
Uwielbiam Łapę, to taki świetny piesek.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Dziękuję
Dzisiaj postanowiłam wybiec nieco w przyszłość i pokazać wam logo pewnej firmy. Wiadomo już tym, którzy grali w The Sims 2, że Landgraabowie są właścicielami firmy Landgraab Industries (przetłumaczonej nie wiem z jakiego powodu na polski jako Landgraab Enterprises - ja jednak trzymam się oryginalnej wersji). Postanowiłam wykonać logo firmy, a właściwie dwie jego wersje.
Historia jest taka - najpierw, w dawnych czasach, stworzono logo (tylko że w tamtej epoce nie znano jeszcze takiego słowa) z nazwą spółki handlowej, którą wtedy firma była. Umieszczono na nim twarz Demetriusza Landgraaba, czyli założyciela rodu z Kupczyc. Logo wyglądało tak:
Po wielu latach potomkowie rodu postanowili zmienić logo olbrzymiego koncernu, w jaki przeistoczyła się owa spółka handlowa, i unowocześnić je nieco. Wybrali więc twarz bardzo znanej i kochanej przez następne pokolenia matki nowego rodu Landgraab, Glendy, wraz z jej "firmową" miną A że zieleń była ukochanym kolorem Glendy, to i napisy są tej barwy
Jak się podoba?
Dzisiaj postanowiłam wybiec nieco w przyszłość i pokazać wam logo pewnej firmy. Wiadomo już tym, którzy grali w The Sims 2, że Landgraabowie są właścicielami firmy Landgraab Industries (przetłumaczonej nie wiem z jakiego powodu na polski jako Landgraab Enterprises - ja jednak trzymam się oryginalnej wersji). Postanowiłam wykonać logo firmy, a właściwie dwie jego wersje.
Historia jest taka - najpierw, w dawnych czasach, stworzono logo (tylko że w tamtej epoce nie znano jeszcze takiego słowa) z nazwą spółki handlowej, którą wtedy firma była. Umieszczono na nim twarz Demetriusza Landgraaba, czyli założyciela rodu z Kupczyc. Logo wyglądało tak:
Po wielu latach potomkowie rodu postanowili zmienić logo olbrzymiego koncernu, w jaki przeistoczyła się owa spółka handlowa, i unowocześnić je nieco. Wybrali więc twarz bardzo znanej i kochanej przez następne pokolenia matki nowego rodu Landgraab, Glendy, wraz z jej "firmową" miną A że zieleń była ukochanym kolorem Glendy, to i napisy są tej barwy
Jak się podoba?
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Bardzo fajne loga . Podobają mi się i ogólnie, to fajny pomysł.
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Czytam tę historię, widzę to pierwsze logo - myślę sobie "nie jest złe".
Ale scrolluję w doł i widzę WIELKĄ GĘBĘ Glendy, w dodatku z jej kultową miną - padłem!
Kawał dobrej roboty, Indra!
Ale scrolluję w doł i widzę WIELKĄ GĘBĘ Glendy, w dodatku z jej kultową miną - padłem!
Kawał dobrej roboty, Indra!
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
A to jaką firmę oni posiadają ;o? Chyba ze dopiero tą firmę odkryją, bo przecież jak na razie nie pamiętam by jakąś firmę mieli.
Ale za to mam mały surprise ;D. Plakaty nie mogą wisieć przecież w biznesie Landgraabów bez płótna i ramy ;D :
Obraz "Landgraab Industries" Kiedyś i teraz!
Ale za to mam mały surprise ;D. Plakaty nie mogą wisieć przecież w biznesie Landgraabów bez płótna i ramy ;D :
Obraz "Landgraab Industries" Kiedyś i teraz!
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Ale super, dzięki, Verion
No przecież w TS2 mieli Landgraabowie firmę, w opisie rodziny jest. A w TS3 w okazjach się pojawia jako własność rodziny Landgraab. A "moja" gałąź rodu, z Matthew i Glendą, nie jest jedyna. Istnieje jeszcze druga, dotąd nieujawniona, i w jej rękach jest cały koncern Landgraab Industries Tylko kontakty się trochę rozluźniły po śmierci Matthew i Glendy, ale to się da naprawić
Nie uprzedzajmy faktów, wszystko przed nami
No przecież w TS2 mieli Landgraabowie firmę, w opisie rodziny jest. A w TS3 w okazjach się pojawia jako własność rodziny Landgraab. A "moja" gałąź rodu, z Matthew i Glendą, nie jest jedyna. Istnieje jeszcze druga, dotąd nieujawniona, i w jej rękach jest cały koncern Landgraab Industries Tylko kontakty się trochę rozluźniły po śmierci Matthew i Glendy, ale to się da naprawić
Nie uprzedzajmy faktów, wszystko przed nami
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Ta ostatnia relacja jakby trochę urwana w środku, ale fajna. Łapa - waleczny zwierz, na wiewiórki się zasadza
Świetne loga, Indra, to ze skrzywioną Glendą super po prostu, powala na łopatki.
Bardzo ładnie to Verion zrobił, z tym obramowaniem.
Świetne loga, Indra, to ze skrzywioną Glendą super po prostu, powala na łopatki.
Bardzo ładnie to Verion zrobił, z tym obramowaniem.
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Wreszcie udało mi się nadrobić całą relację. Jest w niej coś wyjątkowego, co sprawia, że czytając o przygodach rodziny Punkcików czuję się, jakbym czytała o prawdziwych ludziach, a nie pikselowych simach (no, może pomijając podróże w czasie i wampiryzm ).
Najbardziej podobał mi się wątek z biologiczną matką Glendy (lubię dramaty ).
Od czasu wizyty Helgi przy każdej nowej relacji zastanawiam się, czy to będzie dzień śmierci Henryka. Zwłaszcza w relacji o strażakach-fajtłapach cały czas miałam w głowie myśl, że to już za chwilę (czapki z głów za umiejętność trzymania czytelników w napięciu ).
Nie mogę się doczekać wątku z rodziną Landgraabów.
Od teraz będe zaglądać regularnie, także czekam na kolejny odcinek.
Najbardziej podobał mi się wątek z biologiczną matką Glendy (lubię dramaty ).
Od czasu wizyty Helgi przy każdej nowej relacji zastanawiam się, czy to będzie dzień śmierci Henryka. Zwłaszcza w relacji o strażakach-fajtłapach cały czas miałam w głowie myśl, że to już za chwilę (czapki z głów za umiejętność trzymania czytelników w napięciu ).
Nie mogę się doczekać wątku z rodziną Landgraabów.
Od teraz będe zaglądać regularnie, także czekam na kolejny odcinek.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Dziękuję za miłe komentarze i przepraszam, że tak długo trwa, zanim wstawiam kolejne odcinki. Dzisiaj nowa relacja. Pisałam ją kilka dni.
Późne popołudnie. Lucky Mama poszła nakarmić kury i przy okazji zajrzeć, jak się niosą i czy nowy Karol się nie lęgnie przypadkiem, bo jednego już dosyć, dwóch byłoby nie do wytrzymania.
Ewunia: - Macie, kurki, smacznego...
Nowy członek rodziny
Henryk pojechał do pracy i jak zwykle gasi pożary. I jak zwykle sam, a ekipa pewnie gdzieś leży, przywalona elementami stropu i czeka na uwolnienie...
... Henio uspokaja przerażonych pożarami mieszkańców miasta.
Juan Junior Inkbeard: - Mój dom! Moje obrazy! Moje znaleziska z Shang Simla!I co ja teraz zrobię?
Henryk: - Synu, nie panikuj! Na razie to uciekaj stąd, potem będziesz się martwić, życie ważniejsze niż dom i znaleziska!
Glenda postanowiła wykąpać Łapę.
Glenda: - Stój, Łapa! Ani się waż wyskoczyć! Wiem, że mycia serdecznie nie znosisz, ale raz na jakiś czas musisz! Wytrzymasz jeszcze trochę!
Łapa (do siebie, w myślach): - Wytrzymam, pewnie! Ale potem i tak się wytarzam w trawie, bo te wasze ludzkie zapachy aż mnie w nosie kręcą! A psik!
Łapa, cierpliwie znosząc suszenie: - Jejku, jak ja nie lubię tego warkotu i gorąca!
Glenda: - No i widzisz! Pcheł nie dostaniesz, i taka jesteś teraz śliczna, biała i puchata! Stój grzecznie!
Nadszedł wieczór. Glenda postanowiła wyjść z Łapą. Każdy, kto ma lub miał kiedykolwiek psa, wie, że założenie czworonogowi smyczy to sztuka granicząca z cudem.
Glenda: - No chodź, Łapa, idziemy na spacerek!
Łapa: - Spacerek, spacerek! Ale fajnie!
Nocny spacer wśród jesiennego Barnacle Bay...
Łapa coś wyniuchała.
Łapa: - Mmm? Czuję... kota? Nie...szopa? Tak, tak, to ten szop, co się z nim bawiłam!
Po powrocie do domu Glenda zajęła się swoim drugim zwierzątkiem - wiewiórką ziemną, którą w poprzedniej relacji wyniuchała Łapa. Psisku udało się wiewiórkę złapać i przynieść Glendzie w podarunku.
Potem...
Glenda i wyzwanie w postaci popsutego kranu. Młoda bardzo chce rozwinąć umiejętność majsterkowania...
Glenda, pod nosem: - Coś ty za kiepskie uszczelki pozakładał, tato... w całym domu krany ciekną...
Kominek się fajczy. Znowu. Na szczęście w domu jest strażak.
Po wszystkim. Lucky Mama szczotkuje Łapę.
Ewa: - Kochana psinka z ciebie. Jakie ty masz piękne futro po tym myciu.
Łapa, w myślach: - Piękne, nie piękne. Pachnę nie tak, jak trzeba. A psik!
Tymczasem Henryk naprawia kominek po tym pożarze. Postanowił ulepszyć go antypożarowo.
Henryk: - Trzeba coś wreszcie zrobić z tym kominkiem, żeby nam połowy chałupy nie sfajczył!
Ranek. Lucky Mama wyszła przed dom po gazetę.
Ewa: - O, jest już nowe wydanie Simesa!
Glenda, niedobra baba jedna, zamiast na lekcje wybrała się do ośrodka naukowego. Spędziła na tych wagarach sporo czasu...ale dowiedziała się wszystkiego, co jej było potrzebne.
Efektem tej wizyty były nocne wykopki z pomocą kopacza - wynalazku, który Glenda zbudowała sobie ze złomu na lekcjach techniki. Zdolne dziecko z niej, prawda?
Glenda: - No! Może wreszcie zdobędę ten klejnot, i wtedy się uda sporządzić...
Chyba udało jej się osiągnąć cel, bo wyryła w ogródku dziurę kopaczem, teraz ją zakopuje. Cały dzień jej na tym zszedł.
Glenda: - Marcel! Byś pomógł, zamiast się gapić jak to cielę-mele!
Marcel: - Jestem wymyślony przez ciebie, nie uniosę łopaty, przeniknie przeze mnie.
Glenda: - Taak, każda wymówka jest dobra, ty leniu!
Wieczorem wybrała się znowu do ośrodka naukowego, żeby zanieść to, co wykopała kopaczem i odebrać pewną rzecz... wracając natknęła się na bezpańskiego kota.
Glenda: - Kici, kici! Jakiś ty śliczny mrusio! Masz, powąchaj moją rękę, zanim cię pogłaszczę!
Potem pobawiła się chwilę z kotem laserkiem.
Kot zaakceptował Glendę, dał się pogłaskać i nawet wziąć pod pachę... ale do domu z nią iść nie chciał, gdy za furtką zobaczył Łapę.
Po powrocie do domu okazało się, co takiego z ośrodka naukowego przyniosła Glenda... był to pewien eliksir, który wręczyła Marcelowi.
Glenda: - Masz, Marcelku, to eliksir, który zmieni cię w prawdziwego Sima i juz nie będziesz narzekał, że nie zrobisz tego czy owego, bo jesteś nieprawdziwy...
Marcel: - No to chlup w ten szmaciany dziób...
Marcel: - Ojojojojoj... Glenda, co się dzieje? Jesteś pewna, że to był dobry eliksir?
Glenda: - Na pewno dobry, nie panikuj, fachowiec go robił!
Eliksir był jak najbardziej dobry i zmienił Marcela w prawdziwego Sima. Który wyglądał tak:
Glenda: - O rany, Marcel! Ale ty jesteś słodki!
Marcel: - Dzięki...to teraz co dalej?
Glenda: - Przedstawię cię rodzicom i Łapie, no i będziesz musiał chodzić ze mną do szkoły...
Marcel: - A gdzie będę spał? Tak jak kiedyś? U ciebie przy łóżku?
Glenda: - Nawet o tym nie myśl... może mama pozwoli ci spać w gościnnym. Albo... to będzie doskonały powód do przeprowadzki! Tak! Nowy dom!
Zdumiony tym wszystkim Henryk: - No żesz kuźwa... Glenda, co to za koleś, co to się z powietrza pojawił?
Glenda: - To jest własnie Marcel, tato. Mój Wymyślony Przyjaciel. Ten, w którego mama uwierzyła, bo sama miała podobnego,a ty nie chciałeś... teraz go ożywiłam.
Pierwszy kontakt. Łapa obwąchuje nowego członka rodziny.
Marcel: - Ee... cześć, Łapa.
Łapa, do siebie: - Pachnie jak lalka Glendy, ta, której ona nie pozwalała brać do pyska...ale żyje i mówi, czyli to Sim...no, niech mu będzie, zamerdam ogonem i dam się pogłaskać.
Marcel: - Jestem Marcel. Masz, powąchaj...
Łapa, do siebie: - Znam już twój zapach i spoko, możesz mnie pogłaskać, nie ugryzę, bo nie wydajesz się być zły.
Marcel: - Patrz, Łapa! Lubisz taką zabawę?
Łapa, w myślach: - No! Bardzo! Wreszcie ktoś, kto wie, w co pies lubi się bawić.
Potem oboje mieli dużo frajdy z tej zabawy.
Późne popołudnie. Lucky Mama poszła nakarmić kury i przy okazji zajrzeć, jak się niosą i czy nowy Karol się nie lęgnie przypadkiem, bo jednego już dosyć, dwóch byłoby nie do wytrzymania.
Ewunia: - Macie, kurki, smacznego...
Nowy członek rodziny
Henryk pojechał do pracy i jak zwykle gasi pożary. I jak zwykle sam, a ekipa pewnie gdzieś leży, przywalona elementami stropu i czeka na uwolnienie...
... Henio uspokaja przerażonych pożarami mieszkańców miasta.
Juan Junior Inkbeard: - Mój dom! Moje obrazy! Moje znaleziska z Shang Simla!I co ja teraz zrobię?
Henryk: - Synu, nie panikuj! Na razie to uciekaj stąd, potem będziesz się martwić, życie ważniejsze niż dom i znaleziska!
Glenda postanowiła wykąpać Łapę.
Glenda: - Stój, Łapa! Ani się waż wyskoczyć! Wiem, że mycia serdecznie nie znosisz, ale raz na jakiś czas musisz! Wytrzymasz jeszcze trochę!
Łapa (do siebie, w myślach): - Wytrzymam, pewnie! Ale potem i tak się wytarzam w trawie, bo te wasze ludzkie zapachy aż mnie w nosie kręcą! A psik!
Łapa, cierpliwie znosząc suszenie: - Jejku, jak ja nie lubię tego warkotu i gorąca!
Glenda: - No i widzisz! Pcheł nie dostaniesz, i taka jesteś teraz śliczna, biała i puchata! Stój grzecznie!
Nadszedł wieczór. Glenda postanowiła wyjść z Łapą. Każdy, kto ma lub miał kiedykolwiek psa, wie, że założenie czworonogowi smyczy to sztuka granicząca z cudem.
Glenda: - No chodź, Łapa, idziemy na spacerek!
Łapa: - Spacerek, spacerek! Ale fajnie!
Nocny spacer wśród jesiennego Barnacle Bay...
Łapa coś wyniuchała.
Łapa: - Mmm? Czuję... kota? Nie...szopa? Tak, tak, to ten szop, co się z nim bawiłam!
Po powrocie do domu Glenda zajęła się swoim drugim zwierzątkiem - wiewiórką ziemną, którą w poprzedniej relacji wyniuchała Łapa. Psisku udało się wiewiórkę złapać i przynieść Glendzie w podarunku.
Potem...
Glenda i wyzwanie w postaci popsutego kranu. Młoda bardzo chce rozwinąć umiejętność majsterkowania...
Glenda, pod nosem: - Coś ty za kiepskie uszczelki pozakładał, tato... w całym domu krany ciekną...
Kominek się fajczy. Znowu. Na szczęście w domu jest strażak.
Po wszystkim. Lucky Mama szczotkuje Łapę.
Ewa: - Kochana psinka z ciebie. Jakie ty masz piękne futro po tym myciu.
Łapa, w myślach: - Piękne, nie piękne. Pachnę nie tak, jak trzeba. A psik!
Tymczasem Henryk naprawia kominek po tym pożarze. Postanowił ulepszyć go antypożarowo.
Henryk: - Trzeba coś wreszcie zrobić z tym kominkiem, żeby nam połowy chałupy nie sfajczył!
Ranek. Lucky Mama wyszła przed dom po gazetę.
Ewa: - O, jest już nowe wydanie Simesa!
Glenda, niedobra baba jedna, zamiast na lekcje wybrała się do ośrodka naukowego. Spędziła na tych wagarach sporo czasu...ale dowiedziała się wszystkiego, co jej było potrzebne.
Efektem tej wizyty były nocne wykopki z pomocą kopacza - wynalazku, który Glenda zbudowała sobie ze złomu na lekcjach techniki. Zdolne dziecko z niej, prawda?
Glenda: - No! Może wreszcie zdobędę ten klejnot, i wtedy się uda sporządzić...
Chyba udało jej się osiągnąć cel, bo wyryła w ogródku dziurę kopaczem, teraz ją zakopuje. Cały dzień jej na tym zszedł.
Glenda: - Marcel! Byś pomógł, zamiast się gapić jak to cielę-mele!
Marcel: - Jestem wymyślony przez ciebie, nie uniosę łopaty, przeniknie przeze mnie.
Glenda: - Taak, każda wymówka jest dobra, ty leniu!
Wieczorem wybrała się znowu do ośrodka naukowego, żeby zanieść to, co wykopała kopaczem i odebrać pewną rzecz... wracając natknęła się na bezpańskiego kota.
Glenda: - Kici, kici! Jakiś ty śliczny mrusio! Masz, powąchaj moją rękę, zanim cię pogłaszczę!
Potem pobawiła się chwilę z kotem laserkiem.
Kot zaakceptował Glendę, dał się pogłaskać i nawet wziąć pod pachę... ale do domu z nią iść nie chciał, gdy za furtką zobaczył Łapę.
Po powrocie do domu okazało się, co takiego z ośrodka naukowego przyniosła Glenda... był to pewien eliksir, który wręczyła Marcelowi.
Glenda: - Masz, Marcelku, to eliksir, który zmieni cię w prawdziwego Sima i juz nie będziesz narzekał, że nie zrobisz tego czy owego, bo jesteś nieprawdziwy...
Marcel: - No to chlup w ten szmaciany dziób...
Marcel: - Ojojojojoj... Glenda, co się dzieje? Jesteś pewna, że to był dobry eliksir?
Glenda: - Na pewno dobry, nie panikuj, fachowiec go robił!
Eliksir był jak najbardziej dobry i zmienił Marcela w prawdziwego Sima. Który wyglądał tak:
Glenda: - O rany, Marcel! Ale ty jesteś słodki!
Marcel: - Dzięki...to teraz co dalej?
Glenda: - Przedstawię cię rodzicom i Łapie, no i będziesz musiał chodzić ze mną do szkoły...
Marcel: - A gdzie będę spał? Tak jak kiedyś? U ciebie przy łóżku?
Glenda: - Nawet o tym nie myśl... może mama pozwoli ci spać w gościnnym. Albo... to będzie doskonały powód do przeprowadzki! Tak! Nowy dom!
Zdumiony tym wszystkim Henryk: - No żesz kuźwa... Glenda, co to za koleś, co to się z powietrza pojawił?
Glenda: - To jest własnie Marcel, tato. Mój Wymyślony Przyjaciel. Ten, w którego mama uwierzyła, bo sama miała podobnego,a ty nie chciałeś... teraz go ożywiłam.
Pierwszy kontakt. Łapa obwąchuje nowego członka rodziny.
Marcel: - Ee... cześć, Łapa.
Łapa, do siebie: - Pachnie jak lalka Glendy, ta, której ona nie pozwalała brać do pyska...ale żyje i mówi, czyli to Sim...no, niech mu będzie, zamerdam ogonem i dam się pogłaskać.
Marcel: - Jestem Marcel. Masz, powąchaj...
Łapa, do siebie: - Znam już twój zapach i spoko, możesz mnie pogłaskać, nie ugryzę, bo nie wydajesz się być zły.
Marcel: - Patrz, Łapa! Lubisz taką zabawę?
Łapa, w myślach: - No! Bardzo! Wreszcie ktoś, kto wie, w co pies lubi się bawić.
Potem oboje mieli dużo frajdy z tej zabawy.
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Fajnie, że Glenda ożywiła Wymyślonego Przyjaciela. Marcel bardzo fajnie wygląda.
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Szkoda, myślałam, że Punkcikowie będą mieli kotka.
Co ta Glenda najlepszego zrobiła, teraz biedny Marcel będzie musiał chodzić do szkoły, zdać maturę, pójść na studia, znaleźć pracę w korporacji i odkładać pieniądze na emeryturę.
Co ta Glenda najlepszego zrobiła, teraz biedny Marcel będzie musiał chodzić do szkoły, zdać maturę, pójść na studia, znaleźć pracę w korporacji i odkładać pieniądze na emeryturę.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Haha, na studia to on i tak pójdzie - razem z Glendą, bo tak sobie zaplanowałam Ale to już niedługo
A co do kotów - myślisz, że Łapa podzieliłaby się swoim statusem maskotki rodzinnej z jakimś kotem? Łapa nie cierpi kotów, jak każdy szanujący się pies. Potomkowie Glendy w przyszłości będą mieli koty. Aż dwa, i to nie takie pospolite, tylko charakterne, jeśli ktoś pamięta ze starego forum
A co do kotów - myślisz, że Łapa podzieliłaby się swoim statusem maskotki rodzinnej z jakimś kotem? Łapa nie cierpi kotów, jak każdy szanujący się pies. Potomkowie Glendy w przyszłości będą mieli koty. Aż dwa, i to nie takie pospolite, tylko charakterne, jeśli ktoś pamięta ze starego forum
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Marcel bardzo mi przypomina mojego własnego Sima Może to przez tą fryzurę. Super, że Glenda go ożywiła
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Myślałem, że tym nowym członkiem rodziny okażę się tamten kot, a tu niespodzianka - ożywienie Wymyślonego Przyjaciela.
Fajna relacja, miło się czytało i oglądało.
Czekam na przeprowadzkę Landgraabów do nowego domu. o którym Glenda coś tam wspominała.
Fajna relacja, miło się czytało i oglądało.
Czekam na przeprowadzkę Landgraabów do nowego domu. o którym Glenda coś tam wspominała.
- PoProstuAnia
- Posty: 219
- Rejestracja: 30 kwie 2014, 14:06
Re: Rodzina Punkcik-Landgraab od samego początku
Ta rodzinka jest taka ciepła i sympatyczna. Nie wszystkie relacje na forum to mają, to takie widoczne uczucie, że autor naprawdę lubi swoich Simów, u Ciebie to widać
Dotychczas byłam cichym obserwatorem (i fanką Łapy, oczywiście), ogrom dziejów Twoich podopiecznych mnie przytłoczył, ale obiecuję się poprawić i więcej nie grzeszyć
Dotychczas byłam cichym obserwatorem (i fanką Łapy, oczywiście), ogrom dziejów Twoich podopiecznych mnie przytłoczył, ale obiecuję się poprawić i więcej nie grzeszyć
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości